Reklama

Oddał życie za bliźniego

Niedziela Ogólnopolska 49/2001

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Niedawno natrafiłam w "Niedzieli" na notatkę donoszącą o smutnym fakcie częściowego zniszczenia przez wilgoć i zbutwienia obiektów papierowych, będących eksponatami muzealnymi na terenie b. obozu zagłady w Oświęcimiu, a dotyczących o. Maksymiliana Marii Kolbego i jego przebywania w tym obozie oraz ofiary i męczeńskiej śmierci w 1941 r. Ojcowie Franciszkanie proszą o pomoc finansową dla renowacji tych cennych obiektów. Notatka ta zachęciła mnie do napisania kilku słów, jakby wspomnienia o tym wielkim Świętym, bo przyspieszone tempo współczesnego życia zaciera pamięć.

Jolanta Wyleżyńska

Św. Ojciec Maksymilian Maria Kolbe umarł męczeńską śmiercią w bunkrze głodowym w Oświęcimiu, oddał życie za drugiego człowieka; był to rok 1941. Wiadomość o tym czynie Miłości szybko przedarła się przez druty obozu i o. Maksymiliana wkrótce otoczono kultem, w różnych kręgach, na długo przed oficjalną beatyfikacją. Zaprzyjaźniony z moim domem, nieżyjący już architekt Lech Dunin, noszący przydomek " Muszkieter Prymasa Wyszyńskiego", który po II wojnie światowej był więziony przez 5 lat jako "wróg Polski Ludowej", mówił mi, że więzieni z nim razem ludzie (Mokotów, Wronki) modlili się już wtedy do o. Maksymiliana. Ludzie ci, bliscy czasom (ledwie minionym) obozów zagłady i pieców krematoryjnych, a znowu uwięzieni, często z wyrokami śmierci, pewnie lepiej rozumieli rozmiar Ofiary Świętego. Pasiak obozowy, który nosił Święty, znany był wtedy w Polsce niemal w każdej rodzinie - był również ostatnią śmiertelną koszulą mojego ojca, który zginął w obozie koncentracyjnym w Sachsenhausen.
Mam osobisty kult o. Maksymiliana i przekazałam go młodszym członkom mojej rodziny. Miałam też szczęście być na uroczystości kanonizacji tego świętego Męczennika w Rzymie, jako przewodnik grupy pielgrzymów. Jan Paweł II w głoszonej homilii wspomniał wówczas innego bohatera Miłości - "Starego Doktora" Janusza Korczaka, który dobrowolnie zginął w Treblince razem z dziećmi ze swojego sierocińca, mieszczącego się w getcie warszawskim przy ul. Krochmalnej. Ojciec Święty zawsze jednoczy ludzi, nie wszyscy to pojmują. Jan Paweł II nieustannie głosi: "Nie ma miłości większej niż oddać życie za przyjaciół swoich" - jak nauczał nasz niedościgły Wzór - Jezus Chrystus (por. J 15, 13).
W różnych okresach życia, kiedy byłam we Włoszech, odnajdywałam ślady o. Maksymiliana, np. w Wenecji, w kościele Santa Maria Gloriosa dei Frari, gdzie w prezbiterium umieszczono słynną Assuntę Tycjana, a w pobliskim ołtarzu napotykamy wizerunek świętego Męczennika z Polski w habicie franciszkańskim. Prawdziwą bliskość Świętego odczuwamy naprawdę w Polsce, w miejscu, gdzie założył swój klasztor, na zachód od Warszawy, w Niepokalanowie. Klasztor ten stał się największym domem zakonnym ówczesnego (lata trzydzieste) świata katolickiego ( jak pisze Jerzy Kłoczowski w swoich Dziejach Chrześcijaństwa Polskiego) . Blisko Niepokalanowa spędzałam młodzieńcze wakacje w byłym majątku Woronieckich - Szymanowie, z niego jechało się na stację bryczką dwukółką; droga ta zawsze wiedzie obok Niepokalanowa, owego sanktuarium będącego własnością Ojców Franciszkanów. Właśnie tam gromadziły się tłumy - wokół ogromnego kościoła pw. Niepokalanej Wszechpośredniczki Łask, wzniesionego po II wojnie światowej, i wokół... malutkich baraków, stanowiących dawny Niepokalanów, założony przez św. o. Maksymiliana Marię na terenie ofiarowanym mu przez księcia Druckiego-Lubeckiego.
Przejeżdżając szosą w pobliżu, zawsze wydaje mi się, że odczuwam jakby przyciąganie i jakąś konieczność, żeby odwiedzić budyneczki tak bardzo małe i skromne, że poruszają serce. To dawny Niepokalanów, wzniesiony rękami braci i o. Maksymiliana. Idea ubóstwa, skromności, którą wyznawał Założyciel Niepokalanowa, jest tu bardzo czytelna. Niepokoi mnie napis "Muzeum", widniejący na jednym z baraków. Dlaczego muzeum? Jest to przecież żywy ślad świętego zamysłu, zamknięty w kruchej, przypominającej domki z kart, architekturze. Ale widać już tak musi być.
Ostatnio, kiedy przed paru laty wracałam z krótkich wakacji, znowu czułam, że muszę odwiedzić to miejsce. Nieprawdopodobnie łatwo przekroczyć progi tych starych budyneczków. Ukazały mi się wnętrza prymitywne i o niewielkich rozmiarach, małe okienka, zwykłe drewniane podłogi. Zupełnie nieoczekiwanie zaczęłam mówić szeptem do towarzyszących mi bliskich, odczułam bicie serca, ogarnął mnie niezwykły nastrój. Tutaj wszystko wydaje się możliwe, cały żywot Świętego staje przed oczyma.
Początkowo oglądamy pamiątki z Japonii, takie egzotyczne i zbyt barwne na tle skromnych wnętrz, ale one to przypominają o heroicznym trudzie misjonarskim.
Później wkracza się w groźną orbitę Oświęcimia - hitlerowcy i ludzie w pasiakach... To działalność szatana w duszach człowieczych - przerażające żniwo.
Okres przebywania o. Maksymiliana w Oświęcimiu został ujęty w sceny hagiograficzne Świętego. Z Niepokalanowa sprzed lat pamiętam fotogramy, dla których pierwowzorem były sceny malowane przez tzw. artystę naiwnego (niestety, nazwiska nie pamiętam). Malarz ten wyraził je z prymitywną, ale jakże szczerą ekspresją. Takie obrazowanie znamy z np. bernardyńskich tańców śmierci lub drzeworytów ludowych o treści religijno-moralizatorskiej albo z komiksów - tyle że ponurych, zbrodniczych, z ery krematoryjnych pieców. Hitlerowcy są tu pokazani jako diabły odziane w mundury, diabły o twarzach przypominających " złe" maski z ludowych zabaw obrzędowych. Natomiast ich ofiary - ludzie w pasiakach - wydają się niemal jednakowi; tylko Święty przykuwa naszą uwagę. Szczególne wrażenie sprawia wizerunek samotnie stojącego Świętego, odzianego w pasiak, wyniszczonego fizycznie, patrzącego na nas w intensywnym skupieniu. Wizerunek ten przywodzi na myśl mękę Pana naszego i zmusza do modlitwy.
Ten to wizerunek zainspirował wybitnego artystę rzeźbiarza Jerzego Beresia (ur. w 1930 r.), który w latach 60. tworzy rzeźbę wysokiej rangi artystycznej - jedno z piękniejszych przedstawień św. Maksymiliana. Bereś kondensuje w niej formę postaci św. Męczennika - w pasiaku, w drewniakach - w zwarty kształt jakby kolumny, co powoduje wrażenie monumentalności. Głowę Świętego natomiast przedstawia subtelnie i z uchwyceniem cech podobieństwa. Rzeźba została umieszczona w grupie Ukrzyżowanie w kościele św. Józefa w Tarnowie. Rzeźba Beresia była eksponowana na sławnej wystawie autorstwa Marka Rostworowskiego Polaków portret własny. Rozmawiając z przyjaciółmi dziś, zorientowałam się, że nie znają historii życia Świętego. Np. zaskoczenie wywołał rok jego śmierci - 1941, przypuszczano, że było to później, np. w 1943 r. Niemcy przygotowywali listy eksterminacyjne jeszcze przed zaatakowaniem granic Polski w 1939 r. Klasztor w Niepokalanowie, jako ośrodek mocy duchowej i patriotyzmu, był poddany specjalnej obserwacji, oczywiście - pierwszy na "liście śmierci" był o. Maksymilian Maria Kolbe. Sprawy te opisuje w sposób fascynujący Krzysztof Kąkolewski w książce Wydanie św. Maksymiliana w ręce oprawców.
Z innej listy wzięto na rozstrzelanie z domu mojej Babki w Warszawie przy ul. Lwowskiej Tadeusza Pruszkowskiego, hr. Raczyńskiego, jak i tylu, tylu innych. Nie powinniśmy zapominać tamtych lat, jak i nie wolno zapomnieć o wielkich świętych tamtego czasu.
W Niepokalanowie - w maleńkich barakach jest cela o. Maksymiliana, tak mała, uboga i emanująca świętością, że stając u jej progu, myślimy, że to niebo się przed nami otwarło. U tego progu modlił się Jan Paweł II. Niebo upomniało się o swego świętego - w Oświęcimiu, w bunkrze głodowym 14 sierpnia 1941 r. Pamiętajmy!

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2001-12-31 00:00

Oceń: 0 -1

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Ingres biskupa Edwarda Kawy do katedry w Kamieńcu Podolskim

2025-08-23 13:33

Miłość, która jest powołana do niesienia ludziom Dobrej Nowiny i przemieniania świata, powinna znajdować odzwierciedlenie zarówno w naszym życiu społecznym, jak i w życiu kościelnym - mówił bp Edward Kawa w homilii podczas ingresu do katedy św. Apostołów Piotra i Pawła w Kamieńcu Podolskim. Przed uroczystością nawiązał do słów Jana Pawła II wypowiedzianych w Wadowicach, odnosząc je do swojej dotychczasowej posługi we Lwowie: "Tu wszystko się zaczęło".

Dotychczasowy biskup pomocniczy Archidiecezji Lwowskiej Edward Kawa został mianowany nowym biskupem diecezjalnym diecezji kamieniecko-podolskiej 1 lipca 2025 roku, po tym jak papież Leon XIV przyjął rezygnację biskupa Leona Dubrawskiego w związku z osiągnięciem przez niego wieku emerytalnego.
CZYTAJ DALEJ

Rozważania na niedzielę ks. Mariusza Rosika: Filoteos zakłada okulary

2025-08-19 11:18

[ TEMATY ]

rozważania

Ks. Mariusz Rosik

Adobe Stock

Był rok 1873, kiedy metropolita Konstantynopola Filoteos Bryennios otoczył się księgami biblioteki Hospicjum św. Krzyża. Pogrążony w lekturze, natrafił na manuskrypt pochodzący z XI stulecia. Hierarcha zanurzył się lekturze… Już w pierwszych zdaniach wyczytał: „Dwie są drogi, jedna droga życia, a druga śmierci – i wielka jest różnica między nimi. Oto droga życia: Przede wszystkim będziesz miłował Boga, który cię stworzył, następnie zaś bliźniego twego jak siebie samego, a czego nie chcesz, by ktoś ci robił, tego wszystkiego i ty także nie rób drugiemu”.

Odkryty przez Filoteosa apokryf, któremu nadano tytuł Nauka Dwunastu Apostołów, jest bardzo wczesny. Badacze datują go na koniec pierwszego stulecia, a jako miejsce jego powstania wskazują Syrię. Przytoczony powyżej fragment mógłby stać się doskonałym komentarzem do słów Jezusa, zanotowanych przez Łukasza w tym samym mniej więcej czasie: „Przyjdą ze wschodu i zachodu, z północy i południa, i siądą za stołem w królestwie Bożym. Tak oto są ostatni, którzy będą pierwszymi, i są pierwsi, którzy będą ostatnimi” (Łk 13,29-30). Jeśli sprawiedliwi przyjdą do królestwa Bożego, to kroczyć tam będą drogą życia – musiał myśleć Filoteos – a na niej drogowskazem jest przykazanie miłości Boga i bliźniego. Wskazanie na cztery strony świata dzisiejszemu czytelnikowi Ewangelii wydaje się zupełnie zrozumiałe, jednak pierwszych słuchaczy Nauczyciela z Nazaretu słowa te musiały szokować. Przecież królestwo Boże przeznaczone jest tylko dla wybranych, dla należących do narodu Boga, dla Żydów, którzy odziedziczyli obietnice dane Abrahamowi! Mówiąc o czterech stronach świata, Jezus włącza w zbawcze oddziaływanie Boga także pogan. To właśnie oni, choć przez wyznawców judaizmu uznani byli za ostatnich, staną się pierwszymi!…
CZYTAJ DALEJ

Abp Szal podczas dożynek w Tyrawie Wołowskiej: Szanujmy chleb

2025-08-23 17:17

ks. Maciej Flader

Poświecenie wieńców dożynkowych

Poświecenie wieńców dożynkowych

Dzisiaj dziękujemy Panu Bogu za chleb. Szanujemy ten chleb, niech ten chleb, który dzielimy, także w czasie Eucharystii i ten chleb, który dzielimy, choćby przy obrzędem dożynkach, przy obrzędzie dożynkach będzie znakiem nie dzielenia ludzi, ale zjednoczenia. mówił abp Adam Szal w Tyrawie Wołowskiej podczas dożynek gminno-powiatowych.

Ordynariusz Przemyski podkreślał wagę wdzięczności, porównując ją do Bożego daru życia, który otrzymujemy każdego dnia. W kontekście współczesnego świata, naznaczonego wojną i kataklizmami, Kaznodzieja wzywał do wdzięczności za możliwość bezpiecznego zbioru plonów. - Wdzięczność to piękna cecha. A my dzisiaj przychodzimy po to, aby zawołać ziemię wydała swój plon. Pan Bóg nam pobłogosławił. Ta wdzięczność jest ważna, gdy zorientujemy się, gdy doświadczymy, Ile jest niebezpieczeństw we współczesnym świecie. Dlatego dzisiaj nie chcemy podziękować za to, że mogliśmy zebrać plony, że mimo tego, że w pewnych momentach pogoda nie sprzyjała żniwom, to jednak udało się zebrać plony – mówił abp Adam Szal.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję