Reklama

Prosto i jasno

O wszystkim zadecyduje polska wieś

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Niemal jak dogmat obowiązuje w Unii Europejskiej zasada, że zatrudnienie w rolnictwie nie może być większe niż 5%. Dlatego doprowadzono tam do upadku milionów rodzinnych gospodarstw, a w ich miejsce powstały duże farmy produkujące dla gigantycznych korporacji, jak Danone, Nestle, Gerber... Aby ceny żywności nie były wysokie, państwo dotuje rolnictwo, czyli sztucznie kontroluje rynek żywności, z czego, oczywiście, korzystają najwięcej wspomniane giganty. Czy nie są to pomysły rodem z PRL-u? Czy taka polityka prędzej czy później nie weźmie w łeb?
Piszę o tym z niepokojem, ponieważ nikt nie martwi się tym, jak do tak niskiego zatrudnienia można było doprowadzić na polskiej wsi, mało kto też stawia pytanie, czy w ogóle powinno się do tego zmierzać. Na polskiej wsi zachowała się wszak tradycja gospodarstw rodzinnych, przekazywania ziemi z dziada pradziada, a ponadto uprawiania ziemi zgodnie z naturą, ekologicznie. W podobny też sposób hoduje się u nas zwierzęta. Dzięki temu polska wieś nie zna ani zachodnich chorób zwierząt, ani sztucznie wytwarzanej, chemicznie zmodyfikowanej żywności. Czy zamiast chronić ten czysty skarb, mamy pod dyktando Unii zniszczyć go w trzech czwartych? To chyba jakiś absurd. I jeszcze, jak podpowiadają unijni dygnitarze, problem ten spoczywa na barkach poszczególnych państw kandydujących do UE. Co więc stanie się u nas z 20% rolników, z ich rodzinami, czyli z ponad 7 milionami ludzi?
Gdy w minionej kadencji rząd ogłosił pakt dla rolnictwa, dał przynajmniej sygnał, że ma pomysł, jak wyjść naprzeciw problemom, które zaczną się po ewentualnym zjednoczeniu z UE. Obecnie, kiedy obserwuję, jak toczą się negocjacje rządu z UE, jak nasi dążąc do przyspieszenia, szykują kolejne ustępstwa, dostaję drżenia serca. Bo wszyscy mówią tylko o gospodarce, o ziemi i pracy, o twardej konkurencji, tymczasem nikt nie myśli o ludziach. Nie myśli się o solidarności z rolnikami posiadającymi małe gospodarstwa, a więc z tymi, którzy będą zmuszeni patrzeć z przerażeniem, jak ich gospodarstwo marnieje, jak nie stać ich na opłacenie podatków, na opłatę za zarejestrowanie własnych sztuk bydła w odpowiednim urzędzie, na zakup szczepionek, prowadzenie rachunków, na różnego rodzaju absurdalne pomysły unijnej biurokracji, które z dobrym rolnictwem nie mają nic wspólnego. Dlatego, tak sądzę, od mieszkańców polskiej wsi będzie zależało wiele: jeśli rząd pomyśli o nich wcześniej, jeśli zamiast składanych obietnic rozwinie się na wsi przemysł rolno-spożywczy, jeśli ocali się jednorodzinne gospodarstwa, które zawsze były bogactwem narodu - być może wynik referendum zadowoli rządzących. Jeśli natomiast będziemy się tylko spierali o pieniądze z Unii Europejskiej - lepiej o Unii zapomnieć.
Co zaś do owych przereklamowanych unijnych pieniędzy, to jak pisaliśmy na łamach ostatniej Niedzieli, państwa kandydujące do UE zostały oblane kubłem zimnej wody w związku z propozycją Komisji Europejskiej w sprawie bezpośrednich dopłat dla rolnictwa na poziomie jednej czwartej tego, co otrzymują rolnicy unijni. Propozycja jest, jak zgodnie pisały media w kraju, krzywdząca, szkodliwa, a nawet cyniczna, ponieważ może spowodować całkowite zniszczenie rolnictwa w krajach kandydujących. Ogólnie rzecz sumując, 25% dopłat nie zrekompensuje nawet strat spowodowanych napływem do kraju zagranicznej żywności. Czy nie powinno to dziwić, skoro bowiem w Unii wiedzą, że w Polsce maleje poparcie dla akcesji, a mimo to stawiają tak trudne warunki, to może im właśnie o to chodzi, by Polska pozostała poza jej obszarem, ale z otwartymi dla niej granicami?
Należy pamiętać, że w zamian za bezpośrednie dopłaty do rolnictwa Komisja Europejska narzuci nam ograniczenia w produkcji, czyli normalne kontyngenty dla indywidualnych gospodarstw. Takie kontyngenty są stosowane w Unii, aby zapewnić wysokie ceny oraz zapobiec nadprodukcji. Już wiadomo, że KE obniżyła znacznie limity, o jakie występowała Polska. Dotyczy to najważniejszych produktów, mianowicie: mleka, zbóż, cukru, wołowiny i skrobi ziemniaczanej. Przy takich ograniczeniach żądanie pełnych dopłat ma, oczywiście, sens. Albo całość za całkowite otwarcie granic dla produktów unijnych, albo nic. Tak uczy doświadczenie z supermarketami, z hutnictwem, przemysłem maszynowym, meblarstwem, cukrowniami, olejarniami... Otwierając miasta dla zagranicznych sieci handlowych, doprowadziliśmy do zniszczenia rodzimego kupiectwa. Podpisując umowy hutnicze, musieliśmy ograniczyć produkcję i w konsekwencji zamykać polskie huty, zwalniać ludzi, kupować wyroby stalowe za granicą, ponieważ zabrakło nam pieniędzy na zainwestowanie w nowe technologie.
Podkreślam więc - nie wszystko skupia się na pieniądzach. Po wejściu do Unii np. będziemy musieli zlikwidować Specjalne Strefy Ekonomiczne, ograniczyć do minimum pomoc państwa dla przedsiębiorstw, zacznie się po prostu brutalna konkurencja i prawdziwa wojna o zysk. Także w rolnictwie. A tam już obecnie wegetuje półtora miliona bezrobotnych. Czy nie pomyśleć o tym, jak ocalić te małe gospodarstwa, wszak na rynku europejskim ogromnie wzrosło zapotrzebowanie na zdrową żywność. Zamiast więc przyjąć zgubną strategię unijną, spróbujmy ocalić rodzinne gospodarstwa, które nie dały się skolektywizować komunie, przetrwały, bo chłopi głęboko w sercu mieli słowa Prymasa Tysiąclecia - kard. Stefana Wyszyńskiego, który nauczał: "Naród, jeśli chce utrzymać swój byt narodowy i państwowy, swoją niezależność i wolność, musi być związany z ziemią". Co stanie się z miłością do ziemi, która zawsze stanowiła fundament narodowej tożsamości? Pytam może w górnolotnych słowach o coś, o czym dzisiaj w ogóle się nie mówi...
Z wielkim zainteresowaniem zapoznałem się z wynikami badań przeprowadzonymi wśród polskich przedsiębiorców - eksporterów. Połowa z nich nie widzi żadnych korzyści z wejścia Polski do struktur unijnych. Z uzyskanych danych wynika, że spodziewają się wielu trudności, a jako korzyści wymieniają głównie czynniki pozagospodarcze, jak zniesienie odpraw celnych, likwidację barier w zakresie norm unijnych, a także obniżenie ryzyka transakcji bankowych. Im więc także Unia niewiele da.
Sądzę, że już czas na wstępny bilans strat i zysków związanych z akcesją do UE, czas też na jakieś działania polityków PSL-u, partii rolniczej, aby nie kierując się tylko osobistymi korzyściami, pomyślała o ratowaniu ojczyzny. Dalsze wspomaganie SLD skończy się narodowym dramatem. Apeluję również do opozycyjnych polityków, aby bardzo wnikliwie spoglądali na ręce negocjatorów z SLD, niestety, ludzi z b. agentury PRL-u, znanych z "bardzo dobrego" dla Polski negocjowania pomocy z b. ZSRR. Przypomnę, że na temat pomocy płynącej do nas z Kraju Rad krążyły wcale nie śmieszne anegdoty, za które można było pójść do więzienia. Jedna z nich zalecała, aby zajrzeć do rurociągu "Przyjaźń" i sprawdzić, w którą stronę płynie ropa! Dzisiaj za dowcipy o pomocy unijnej nie grozi więzienie, więc chciałbym zakończyć ten wywód słowami Jana Pietrzaka, parafrazującymi wspaniałomyślność naszej b. przewodniej siły narodu, czyli PZPR: " Jeśli Komisja Europejska mówi, że więcej nie da, to nie da, a jeśli mówi, że da, to tylko mówi".

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2002-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Zabójstwo na Uniwersytecie Warszawskim: nie żyje portierka, ochroniarz w stanie krytycznym

2025-05-07 20:36

[ TEMATY ]

Warszawa

zabójstwo

PAP/PAP

Portierka zaatakowana przez 22-letniego sprawcę na kampusie UW miała ponad 60 lat. Ranny został także ochroniarz, który jest w stanie krytycznym – dowiedziała się PAP.

O godz. 18.40 na kampusie Uniwersytetu Warszawskiego przy Krakowskim Przedmieściu doszło do wydarzenia o charakterze kryminalnym – powiedział PAP kom. Rafał Rutkowski z Komendy Stołecznej Policji.
CZYTAJ DALEJ

Nowenna do św. Stanisława Biskupa Męczennika

[ TEMATY ]

nowenna

św. Stanisław Biskup i Męczennik

Mazur/episkopat.pl

Święty Stanisław Biskup Męczennik

Święty Stanisław Biskup Męczennik

Nowennę do św. Stanisława Biskupa Męczennika odmawiamy między 29 kwietnia a 7 maja lub w dowolnym terminie.

Pragnę w tej dzisiejszej nowennie przypominać sobie opatrznościowego męża, świętego Stanisława, który był biskupem Kościoła krakowskiego, który przez swoje świadectwo życia i męczeńskiej śmierci stał się na całe stulecia rzecznikiem ładu moralnego w Ojczyźnie, który był i nadal jest tej Ojczyzny Patronem.
CZYTAJ DALEJ

Konklawe. Co się dzieje po wyborze papieża?

2025-05-07 21:08

[ TEMATY ]

konklawe

PAP/EPA/VATICAN MEDIA HANDOUT

Konklawe wchodzi w końcową fazę, gdy elekt otrzyma co najmniej dwie trzecie głosów. W tym roku, przy 133 elektorach, będzie to poparcie co najmniej 89 purpuratów. Jeśli tak się stanie, osoba wskazana przez kardynałów usłyszy pytanie: "Czy przyjmujesz?".

„Czy przyjmujesz?” - pyta elekta przewodniczący konklawe. Jeżeli usłyszy odpowiedź twierdzącą, oznacza to koniec konklawe, a wybrany zostaje papieżem. Następnie odpowiada na pytanie o imię.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję