Już minęła połowa wielkopostnego czasu pokuty i rozważania
Męki Pańskiej. Jest więc chwila stosowna, by postawić sobie pytanie,
jak ten święty czas wykorzystaliśmy. Dlatego szczególnie aktualne
są ostatnie słowa czytanego dziś Listu św. Pawła do Efezjan. Stanowią
one mocne wezwanie: "Zbudź się, o śpiący, i powstań z martwych, a
zajaśnieje ci Chrystus". Zajaśnieje ci Chrystus! On pragnie do nas
przyjść w pełnym blasku Zmartwychwstania. Do przeżywania tej tajemnicy
w duchu wiary przygotowujemy się przez Czterdziestodniowy Post. Ale
kiedy o tym szczerze myślimy, stawiamy sobie pytanie, czy naprawdę
przygotowujemy się?... Czy i nas także św. Paweł nie pragnie obudzić?
... W Ewangelii mamy dziś długie, szczegółowe opowiadanie św. Jana
o uzdrowieniu biednego człowieka, niewidomego od urodzenia. Przeżywałem
tę Ewangelię szczególnie mocno, kiedy przed kilkunastu laty głosiłem
nauki rekolekcyjne do wspólnoty, w której była niewidoma pani...
Powiedziano mi o tym i byłem zdumiony, patrząc na jej pogodną twarz.
Ale ona chyba wyczuła jakieś drżenie w moim głosie, bo powiedziała
swoim najbliższym, że chciałaby ze mną, choćby krótko, porozmawiać.
I ta rozmowa z nią to były także dla mnie prawdziwe rekolekcje. Tyle
było ciszy i pokoju w jej głosie, chociaż jej oczy był niewidzące.
Czasem mówimy w nerwowym podnieceniu: Przecież ja także
mam oczy! To znaczy: widzę i wiem! Ale kiedy człowiek myśli tylko
o sobie, to widzi, ale tak jakby nie widział. Jest takie hasło czy
dewiza życiowa: Iść przez życie z otwartymi oczami! Ale takie widzenie
problemów życia wymaga od nas jasnej świadomości, jaki ostateczny
cel ma to nasze ludzkie życie tu, na ziemi. Temu ostatecznemu celowi
muszą być podporządkowane te liczne, konkretne, bliższe cele. Są
one związane z naszym zawodem bądź powołaniem życiowym. Niepewność
w tym zakresie życia jest często dla młodych ludzi powodem poczucia
beznadziejności czy braku sensu. Spotykamy czasem ludzi, którzy utracili
wzrok, ale sens życia dostrzegają dalej i głębiej niż ci, którzy
doskonale widzą, którzy nie muszą nosić okularów.
Pewien starszy kapłan wspomina swoje przedwojenne gimnazjum
oraz internat, w którym mieszkał. Władze szkolne skierowały do nich
chłopca, który w wypadku stracił wzrok. Właśnie jemu zlecono jakby
funkcję "anioła stróża" przy nim. Szybko przyzwyczaił się do tej
swojej roli, uznał ją jako coś normalnego. Aż któregoś dnia ów niewidomy
kolega postawił mu pytanie, które nim wstrząsnęło: Jaki to jest ten
kolor zielony?... W pierwszej chwili ów kolega-opiekun zamilkł, a
potem zaczął tłumaczyć, że to tak jak trawa na łące, jak liście na
drzewie. Odniósł wrażenie, jakby ów kolega niewidomy coś sobie przypomniał,
bo uśmiechnął się smutno. Kto przez jakiś czas żył blisko z człowiekiem
niewidomym, ten nigdy nie używa słowa "ślepy"... Bo jeszcze bardziej
dramatyczny od oczu, które nie widzą, jest taki stan człowieka, który
nazywamy zaślepieniem. A zaślepić może nienawiść, chciwość, fałszywa
ambicja, a nawet egoizm i lenistwo. W takim zaślepieniu trwali owi
faryzeusze, którzy przeprowadzają swoiste "dochodzenie", żeby udowodnić,
że cud, którego dokonał Pan Jezus, nie jest cudem.
Pomóż w rozwoju naszego portalu