Dlaczego młodzi ludzie rezygnują z uciech życia i wybierają
drogę kapłańską? To pytanie nurtuje każdego, kto spotyka młodego
człowieka w stroju duchownym. Niektórzy mniej odważnie, półszeptem,
mówią: Szkoda chłopaka, przystojny, inteligentny... Inni dopowiadają
z przekąsem: Panu Bogu też się coś należy, ale szkoda...
Co powoduje, że wielu chłopaków po maturze puka do drzwi
wyższych seminariów duchownych?
Kiedyś mówiono: Księżom się dobrze powodzi, dlatego warto
zostać księdzem. Dziś niektórzy podejrzewają, że wielu młodzieńców
szuka miejsca w szeregach kapłańskich, bo wzrasta bezrobocie.
Co mówią sami zainteresowani, ci, którzy wstępują do
seminariów? Dlaczego chcą być kapłanami?
Może jednak najpierw o motywach nieistotnych. Dla ogromnej
większości przebadanych kandydatów do seminariów żadnego znaczenia
nie miało to, że wstąpienie do seminarium pozwala uniknąć służby
wojskowej bądź też umożliwia uzyskanie pewnej pozycji materialnej.
Pomimo iż bycie duchownym stanowi "jakiś sposób na życie", wiąże
się z osiągnięciem pewnej pozycji społecznej i - jak się mówi - chroni
przed trudami wyzwań życia w świecie, to jednak motywy te są obecne
w świadomości kandydata do kapłaństwa w niewielkim wymiarze bądź
wcale są nieobecne. Co ciekawe, niewielu spośród badanych wstępujących
do seminariów ocenia jako istotny dla siebie motyw zostania księdzem
dotrzymanie złożonej kiedyś, w trudnej sytuacji, przysięgi. Wydaje
się zatem, że przyszli duchowni nie są w swoich dążeniach interesowni,
ich decyzje nie są też wywołane jakimś lękiem.
Co zatem zaważyło na tym, że młodzi ludzie zdecydowali
się na bądź co bądź radykalny krok - drogę do kapłaństwa? Przede
wszystkim wewnętrzna potrzeba, którą określają oni jako poczucie
woli Bożej, a więc Boże powołanie. Jest to z pewnością czynnik o
charakterze wewnętrznym, trudny do obiektywnej oceny, jednak musi
być na tyle mocnym doświadczeniem, że nie pozwala pozostać obojętnym
wobec niego.
A co oznacza w praktyce powołanie? Co z niego wynika?
Można powiedzieć, że młodzi ludzie na ów wewnętrzny głos Boga odpowiadają
podobnie jak prorok: "Oto ja, poślij mnie" (Iz 6, 8). Przede wszystkim
chcą więc służyć: Bogu, ludziom, Kościołowi.
Jest coś pięknego, porywającego w tym pragnieniu oddania
się na służbę Bogu. To najpiękniejszy z motywów, jaki można sobie
wyobrazić, myśląc o powołaniu - i okazuje się, że jest to główny,
pierwszorzędny motyw u przeważającej większości kandydatów do stanu
duchownego. I jeszcze jedno. Owo pragnienie służby kandydaci do seminariów
łączą zazwyczaj z pragnieniem większego zbliżenia się do Boga. To
istotnie bardzo ważne połączenie: aby zrealizować Boże powołanie,
aby służyć całym swoim życiem - potrzeba, by człowiek sam był blisko
Pana Boga.
Czynniki drugorzędne, choć ważne dla przyszłych kapłanów,
to: dążenie do osiągnięcia świętości i - co ciekawe - zachęcający
przykład poznanych księży. Powiadali starożytni: Verba docent, sed
exempla trahunt - słowa uczą, ale przykłady pociągają. Okazuje się
zatem, że aby wydobyć z młodego człowieka tlące się w nim powołanie,
potrzeba żywych świadków Dobrego Pasterza. Można zaryzykować twierdzenie,
że osobowość dobrych, oddanych Bogu i człowiekowi kapłanów działa
jak swoisty wywoływacz, a więc to, dzięki czemu istniejący już, ale
utajony obraz może ujawnić się, ukazując bogactwo barw - swoje piękno.
Wiele działań podejmuje się w Kościele pod hasłem akcji
powołaniowej. Z pewnością to wszystko jest ważne i potrzebne, ale
najpewniejszą, najbardziej skuteczną akcją powołaniową jest zwykła,
codzienna posługa dobrych księży. Nie muszą oni mówić o powołaniu,
wystarczy, że odprawiają Mszę św., spowiadają, katechizują, pracują
z ministrantami, a w tym wszystkim kochają Boga i człowieka. To właśnie
zachwyca, to pociąga, to uświadamia młodym ludziom, że noszą w sobie
skarb podobnego powołania.
Mówi się, że w naszych czasach coraz trudniej być księdzem.
To prawda. Sam Ojciec Święty nieustannie wzywa kapłanów do tego,
by odkrywali tożsamość swojej posługi, bo niektórzy duchowni mają
z tym kłopoty. Stan duchowny ma bowiem swój urok, ale jest on okupiony
niemałym doświadczeniem bólu i zwątpienia. Młodzi adepci do kapłaństwa
zdają się to zauważać. Doceniają ludzką atrakcyjność bycia księdzem,
ale wpływa to na ich decyzję w niewielkim stopniu. Podobnie rzecz
się ma z możliwością uzyskania w seminarium formacji teologicznej.
A jak postrzegają samo kapłaństwo ci, którzy z przytoczonych
wyżej motywów decydują się na wstąpienie do seminarium?
Przeważająca większość określiła kapłaństwo jako służbę
- a więc zgodnie z nauczaniem Kościoła, w którym jest mowa o kapłaństwie
służebnym w odróżnieniu od kapłaństwa powszechnego. Co piąty badany
uznał natomiast, że kapłaństwo to przede wszystkim poświęcenie. Choć
nie jest to istota posługi kapłańskiej, jednak bez różnie rozumianego
poświęcenia rzeczywiście trudno sobie wyobrazić posługę kapłanów.
Z tą wizją kapłaństwa koresponduje jednocześnie sposób postrzegania
współczesnych księży przez młodych ludzi. Jeśli mają oni im coś do
zarzucenia, to chodzi przede wszystkim o to, co stanowi zaprzeczenie
idei służby i poświęcenia, a więc konsumpcyjne podejście do życia,
brak zaangażowania czy pokory. Według wstępujących do seminarium,
bycie dobrym księdzem wymaga pobożności, wytrwałości, posłuszeństwa
i umiejętności przemawiania. Bardziej niż przeciętnemu człowiekowi
potrzeba też kapłanowi cierpliwości, wyrozumiałości i skromności.
Można z tego wnioskować, że są to równocześnie cechy, które muszą
w sobie wypracować przyszli seminarzyści.
Jak to osiągnąć? To zadanie stojące nie tylko przed przyszłymi
seminarzystami, lecz również przed osobami odpowiedzialnymi za ich
formację. Spotkanie ideałów i rzeczywistości odbywa się najpierw
podczas lat seminaryjnych, które z jednej strony stanowią okazję
do "doświadczenia dwunastu" (bycia blisko Pana Jezusa we wspólnocie
uczniów), z drugiej zaś strony przynosi doświadczenie pustyni (miejsce
zmagania, doświadczenia bolesnej prawdy o sobie i braciach). Z jednej
strony młodzi ludzie przychodzą do seminariów pełni ideałów, z drugiej
strony - przynoszą ze sobą całą biedę tego świata. Nie jest możliwe,
by samo fizyczne przebywanie w budynku seminarium przyniosło ugruntowanie
ideałów i eliminację ludzkich wad i słabości. Potrzeba wielkiej pracy
nad sobą, by zrealizować ideał, o którym się marzy. Potrzeba też
wielkiej wrażliwości wychowawców seminaryjnych, by zapewnić kandydatom
do kapłaństwa wszelką pomoc w owym procesie wypracowywania w sobie
pięknej, dojrzałej osobowości. A wszystko po to, by Pan Jezus miał
do dyspozycji takich ludzi, którzy w swojej posłudze Go nie przysłonią,
którzy owocnie pełnić będą misje pasterzy "według Bożego serca".
Pomóż w rozwoju naszego portalu