Reklama

Ktoś zabrał mi dzieciństwo

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Każdego dnia na naszych ulicach spotykamy dzieci, które proszą o parę groszy na chleb. Nieraz przechodzimy zupełnie obojętnie, a nawet denerwujemy się, że ktoś od nas czegoś chce. Nie zastanawiamy się, że dziecięce problemy niejednokrotnie przerastają problemy dorosłych. A dzieciakom żal, że dorośli zabrali im bezpowrotnie lata szczęśliwego dzieciństwa. Mimo to potrafią się uśmiechnąć i unieść honorem.

Andrzej ma 13 lat, jego młodszy brat - 11. Obaj chodzą do łomżyńskiej szkoły. Mówią, że szkoła nie bardzo ich interesuje. Jest nudna, a oni żądni są mocnych wrażeń. "Ksiądz mnie pyta, a ja nie jestem przyzwyczajony do odpowiadania. Nawet w domu, jak mam coś powiedzieć, to tylko schylę głowę i milczę. Mój brat jest bardziej rozmowny" - mówi, patrząc w ziemię, Andrzej. Chłopcy żują małe kawałki gumy, co chwilę wypuszczając z ust niewielkie balony, które szybko pękają. Andrzej nie może skupić się na rozmowie. Ciągle spogląda na boki, jak gdyby czegoś szukał, czegoś się bał, na kogoś czekał. Jego czarne jak węgiel oczy "biegają" szybko między obskurnymi murami kamienicy, wymalowanym ohydnie płotem a zaludnioną ulicą. Ktoś, patrząc na Andrzeja, nie miałby wątpliwości, że jest on jednym z tzw. ulicznych żebraków. Długie, sklejone od brudu włosy, brudna twarz, ręce przypominające dłonie górnika, czapka założona daszkiem do tyłu, kurtka rozdarta przy kieszeniach i na plecach, wyświechtane spodnie i buty przynajmniej o trzy numery za duże. "Ubieram się w to, co mam. Ludzie patrzą na mnie jak na kogoś upośledzonego umysłowo, bo nie znają mojej sytuacji w domu" - wyjaśnia Andrzej, coraz bardziej nerwowo spoglądając na ulicę.
Usiedliśmy na czymś, co tylko częściowo przypominało ławkę. Andrzej wsadził głowę głęboko w kołnierz kurtki, zaczął głośno oddychać, potem pluć na boki. "Widzi ksiądz, denerwuje mnie takie życie. Co my, dzieciaki, z niego mamy? Ja to ja, ale mój brat albo dzieciaki od sąsiadów, które są jeszcze małe? Ludzie patrzą na nas jak na zbójów, złodziei, a my wcale tacy nie jesteśmy. Chcielibyśmy być inni, ale jak? Kto nam pomoże?" - poskarżył się. Słowa starszego brata usłyszał stojący obok Kamil. Usiadł w pewnej odległości od nas i patrząc na brata, zaczął mówić nerwowym głosem: "Ludzie nas nie rozumieją, uważają, że jeśli jesteśmy biedni i stoimy na ulicach czy w podwórkach, to musimy być złodziejami. Kiedyś taka pani nas wyzwała. A my przecież nie robimy nic złego". Andrzej bardzo uważnie przysłuchiwał się opowiadaniu brata. Potem się zamyślił. Nie na długo. Po chwili ponownie zaczął nerwowo się rozglądać. Zapytałem go, jak zdobywają pieniądze i na co je przeznaczają. Zauważyłem, że pytanie wywołało u braci pewien niepokój. Popatrzyli na siebie znacząco. Spuścili głowy. Przez dłuższy czas panowała kompletna cisza. Słyszałem dialogi ludzi prowadzone na ulicy. Nie mogłem się doczekać odpowiedzi. Czekałem. Pierwszy nie wytrzymał Kamil. Wstał, rozejrzał się, odszedł bez słowa. Andrzej po chwili chciał uczynić to samo. Zatrzymał się. Coś burknął pod nosem. Widziałem, że jest bardzo niezadowolony. Schylił się, zaczął coś pisać na mokrej ziemi, w końcu zaczął mówić: "Myśli ksiądz, że my kradniemy? Może inni i kradną, ale my nie. My tylko prosimy przechodzących ludzi o parę złotych na chleb, na bułki. Jedni coś tam dadzą, inni, jak ksiądz słyszał, wyzwą człowieka. Ludzie jak to ludzie: niektórzy są dobrzy, niektórzy nie. Słyszałem w tamtym tygodniu, że dzieciaki wyrwały komuś torebkę i uciekły. Ale to nikt z naszych".
Zauważyłem, że naszej rozmowie przygląda się pewna pani z okna kamienicy. Cały czas relacjonowała nasze spotkanie komuś w swoim mieszkaniu. Po pewnym czasie zeszła do nas. Andrzej powitał ją grzecznym pozdrowieniem. Zaczęła wypytywać, kim jestem, po co tu przyszedłem, dlaczego zaczepiam dzieci. Na koniec zaczęła przeklinać. Poczułem potężny odór alkoholu. Nic nie powiedziałem. Patrzyłem na Andrzeja, który z iście profesjonalną fantazją tłumaczył jej moją tu obecność i cel naszej rozmowy. "Ksiądz się nie przejmuje, ona tak zawsze. Znowu sobie popiła" - uspokajał. Kobieta odeszła. Z pobliskiego podwórka zaczęły nadchodzić inne dzieciaki. Najwidoczniej wzbudziliśmy naszą rozmową wielkie zainteresowanie. Kiedy się bliżej poznaliśmy, dzieciaki zaczęły opowiadać o sobie. Robiły to znacznie szybciej i chyba bardziej szczerze aniżeli Andrzej czy Kamil. Mała dziewczynka pokazała innym, ile zebrała dziś pieniążków. Policzyła dokładnie. Oświadczyła uroczyście: "Mam prawie cztery złote". Inne dzieciaki popatrzyły na nią zazdrosnym wzrokiem. "A ja mam tylko dwa złote. Dzisiaj coś słabo" - stwierdziła inna dziewczynka. Andrzej patrzył na wszystkie dzieciaki jak troskliwy ojciec. Był wśród nich najstarszy. Wiedział, że rodzice powierzyli mu opiekę nad swoimi pociechami. Bardzo to cenił. Z bramy stojącego obok budynku wyszły kolejne dzieciaki. Niektóre miały ze sobą stare, zużyte już lalki, połamane samochodziki. Któreś prowadziło na smyczy swego ulubionego psa. Inne jadło właśnie obiad: gruba pajda chleba pokryta cieniutką warstwą czegoś białego. " Widzi ksiądz, taka nasza codzienność. To już prawie wszystkie dzieciaki z naszej kamienicy. Teraz zacznie się zabawa. U nas jak w rodzinie" . Rzeczywiście, zabawa zaczynała się rozkręcać. Popatrzyłem jeszcze na Andrzeja, na innych. Dręczyło mnie jednak pytanie: dlaczego Andrzej tak nerwowo rozglądał się po ulicy, placu, zaułkach domów? Zapytałem go o to. Po chwili ciszy zdecydował się powiedzieć: "Bo widzi ksiądz, patrzyłem, czy nie idzie mój pijany ojciec, bo ksiądz wie, jak ja bym wyglądał w księdza oczach".

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2002-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Miłość otrzymana od Boga i przekazywana bliźnim wyznacza nam właściwy kierunek ku Bogu

[ TEMATY ]

homilia

rozważania

aradaphotography/pl.fotolia.com

Rozważania do Ewangelii Łk 16, 19-31.

Niedziela, 28 września. Dwudziesta Szósta Niedziela zwykła.
CZYTAJ DALEJ

Bóg pomnaża dobro tych, którzy je czynią już teraz

2025-09-23 12:37

[ TEMATY ]

rozważania

O. prof. Zdzisław Kijas

Biuro Prasowe Archidiecezji Krakowskiej

Bóg pomnaża dobro tych, którzy je czynią już teraz, choćby w niewielkim zakresie. Karze zaś tych, którzy mają serce skąpe i niczego nie dają potrzebującym.

Jezus powiedział do faryzeuszów: «Żył pewien człowiek bogaty, który ubierał się w purpurę i bisior i dzień w dzień ucztował wystawnie. U bramy jego pałacu leżał żebrak pokryty wrzodami, imieniem Łazarz. Pragnął on nasycić się odpadkami ze stołu bogacza. A także psy przychodziły i lizały jego wrzody. Umarł żebrak i aniołowie zanieśli go na łono Abrahama. Umarł także bogacz i został pogrzebany. Gdy cierpiąc męki w Otchłani, podniósł oczy, ujrzał z daleka Abrahama i Łazarza na jego łonie. I zawołał: „Ojcze Abrahamie, ulituj się nade mną i przyślij Łazarza, aby koniec swego palca umoczył w wodzie i ochłodził mój język, bo strasznie cierpię w tym płomieniu”. Lecz Abraham odrzekł: „Wspomnij, synu, że za życia otrzymałeś swoje dobra, a Łazarz w podobny sposób – niedolę; teraz on tu doznaje pociechy, a ty męki cierpisz. A ponadto między nami a wami zionie ogromna przepaść, tak że nikt, choćby chciał, stąd do was przejść nie może ani stamtąd nie przedostają się do nas”. Tamten rzekł: „Proszę cię więc, ojcze, poślij go do domu mojego ojca. Mam bowiem pięciu braci: niech ich ostrzeże, żeby i oni nie przyszli na to miejsce męki”. Lecz Abraham odparł: „Mają Mojżesza i Proroków, niechże ich słuchają!” „Nie, ojcze Abrahamie – odrzekł tamten – lecz gdyby ktoś z umarłych poszedł do nich, to się nawrócą”. Odpowiedział mu: „Jeśli Mojżesza i Proroków nie słuchają, to choćby ktoś z umarłych powstał, nie uwierzą”».
CZYTAJ DALEJ

Przewodniczący KEP: Niech modlitwa różańcowa wprowadza w nasze serca pokój

2025-09-29 07:43

[ TEMATY ]

pokój

przewodniczący KEP

modlitwa różańcowa

nasze serca

Biuro Prasowe KEP

Przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski abp Tadeusz Wojda SAC

Przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski abp Tadeusz Wojda SAC

Niech modlitwa różańcowa, odmawiana indywidualnie czy wspólnotowo, pomnaża naszą miłość oraz wprowadza w nasze serca prawdziwy pokój Chrystusa – powiedział przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski abp Tadeusz Wojda SAC na rozpoczynający się wkrótce miesiąc październik – miesiąc modlitwy różańcowej.

Październik jest miesiącem szczególnie poświęconym modlitwie różańcowej. Przewodniczący Episkopatu podkreślił, że „wielu świętych wskazywało na niezwykłą wartość tej modlitwy, wypraszając dzięki niej potrzebne łaski”. Dodał, że dla św. Jana Pawła II była to modlitwa, którą szczególnie ukochał.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję