Za każdym razem, kiedy jadę tu drogą z Przyrowa, niecierpliwie
wypatruję, kiedy na linii horyzontu, wśród zieleni drzew pojawią
się białe barokowe wieżyczki - znak obecności sióstr dominikanek
w Świętej Annie. Kopulaste wieżyczki tkwią w tym krajobrazie już
prawie 400 lat. Tak samo zapewne wypatrywał ich pielgrzym z dalekiego
Wilna, Paweł Ruderowski, który na świeżym tynku w wybudowanej właśnie
kaplicy św. Anny pozostawił swój podpis, nazwę miasta, z którego
przybył, i datę - 1615.
Podpis, dzięki któremu dawny pielgrzym nie pozostał anonimowy,
odkryła niedawno, zdejmując kolejne warstwy farby, Monika Zawadzka-Nikiforow,
historyk sztuki i konserwator zabytków, prowadząca przez kilka lat
prace w tym kościele.
Kiedyś była tu tylko niewielka kapliczka, wzniesiona
w miejscu, gdzie ponad 600 lat temu św. Anna ukazała się pastuszkowi.
W 1609 r. sprowadzono tu ojców bernardynów, którzy wznieśli ten piękny
kościół i umieścili w nim cudowną figurę Świętej Anny Samotrzeciej.
Ojcowie bernardyni przebywali tutaj przez ponad 250 lat. W listopadzie
w 1864 r. zostali wypędzeni z klasztoru w Świętej Annie za udział
w powstaniu styczniowym. W ich miejsce w 1869 r. sprowadzono siostry
dominikanki, po likwidacji ich klasztoru w Piotrkowie Trybunalskim.
Pochodzenie późnogotyckiej (XV/XVI wiek) rzeźby św. Anny z Matką
Bożą i Dzieciątkiem, które trzyma na kolanach, nie jest znane. Jedna
z legend mówi, że znaleziono ją na miejscu objawień, inna - że wyrzeźbił
ją pastuszek, któremu objawiła się Święta.
Kościół zaprojektowany na wzór bazyliki św. Antoniego
w Padwie ma jedną nawę z wydłużonym prezbiterium, mieszczącym dawniej
chór zakonny, gdzie bracia i ojcowie spędzali niegdyś godziny modlitw.
Do głównego korpusu kościoła od strony północnej i południowej przylegają
dwie kaplice: św. Anny i św. Franciszka. Do dzisiaj podziw wzbudza
późnobarokowy wystrój kościoła: bogato rzeźbione i złocone ołtarze,
ławki, konfesjonały. Na szczególną uwagę zasługują: bogato zdobiony,
rokokowy prospekt organowy w nawie w chórze muzycznym sióstr oraz
rokokowy ołtarz w kaplicy św. Anny z lustrzanymi kolumnami, wykonany
przez mistrza Larasa, który zostawił swój podpis na tylnej części
ołtarza.
Sklepienia prezbiterium i nawy pokrywa bogata polichromia,
powstała w dużej mierze w XIX wieku po pożarze kościoła, co potwierdzają
daty zamieszczone na niektórych malowidłach. Wyjątek stanowią tutaj
późnobarokowe malowidła w kaplicy św. Anny, przypisywane Dankwartowi,
wkomponowane we wspaniałą dekorację stiukową, będące prawdopodobnie
dziełem włoskiego artysty Giovanniego Alberto Bianchi.
Odnawianie kaplicy Patronki kościoła trwało 2,5 roku.
Stiukowe dekoracje na sklepieniu kopuły oraz malowidła pokrywała
gruba warstwa wiekowego kurzu i czarne plamy. Na ścianach kaplicy
była polichromia wykonana farbą olejną, pochodząca z przełomu XIX
i XX wieku. Skamieniałe warstwy farb odkuwano metr po metrze przecinakiem.
Po wielu miesiącach trudnego do opisania wysiłku i zabiegów konserwatorskich
oczyszczono kopułę oraz usunięto farbę ze ścian, odsłaniając fragmenty
XVIII-wiecznej polichromii.
Potem przyszła kolej na przywrócenie świetności dalszym
częściom kościoła, który bardzo ucierpiał w XIX stuleciu. W 1881
r. wybuchł tu pożar, który dokonał dużego spustoszenia w świątyni,
o czym świadczyłyby rozległe poprawki na malowidłach i odnowienie
wszystkich ołtarzy. Prace remontowo-konserwatorskie, z przerwami,
trwają w obiekcie do dzisiaj.
Powracający tu pielgrzymi z roku na rok dostrzegają coraz
bogatsze, wydobyte i odkryte na nowo piękno poszczególnych części
świątyni. Trzeba jednak wiedzieć, że prace prowadzone przez Monikę
Zawadzką-Nikiforow to tylko fragment remontów i konserwacji, które
w ostatnich latach siostry dominikanki musiały podjąć na dużą skalę,
by ratować Dom Boży i klasztor, w którym mieszkają. Generalny remont
rozpoczęto od odwodnienia budynku, osuszenia ścian i spinania pęknięć,
uzupełnienia i przetarcia tynków. Dalszym krokiem była reperacja
dachu na kościele z częściową wymianą miedzianej blachy.
W ubiegłym roku udało się rozpocząć konserwację niezwykłego
- bo wykonanego w rzadko spotykanym w świątyniach stylu rokoko -
ołtarza w kaplicy św. Anny. Klasztor i kościół są skarbnicą wielu
innych dzieł sztuki, o których przyszłości siostry dominikanki myślą
z wielką troską. Tutaj w ołtarzu głównym znajduje się niezwykły XVII-wieczny
krucyfiks. Przedstawia on ukrzyżowanego, ale jeszcze żyjącego Chrystusa.
W zakrystii znajduje się słynne XVIII-wieczne wyobrażenie "Tańca
Śmierci". Na chórze - XVIII-wieczne, ale wciąż grające organy, przy
których klawiaturze często siada matka Ludwika, przełożona klasztoru.
To wszystko sprawia, że rozpoczynając remont czy konserwację w jednym
miejscu kościoła czy klasztoru, siostry już myślą o kolejnych, pilnych
potrzebach. Wszystko po to, aby sanktuarium, miejsce kultu Świętej
Babci, zwane także przez pielgrzymów bramą na Jasną Górę, zachować
dla przyszłych pokoleń.
Wszystkie te prace były możliwe do wykonania dzięki niezwykłej
ofiarności czcicieli św. Anny i pielgrzymów, którzy w drodze na Jasną
Górę odwiedzają to przepiękne sanktuarium.
Dla osób, które chciałyby udać się do Świętej Anny, by
pomodlić się przed cudowną figurą Patronki tego miejsca oraz powierzyć
modlitwie sióstr swoje troski, cierpienia i radości, a może wesprzeć
dzieło sióstr dominikanek, podajemy adres sanktuarium i numer konta:
Siostry Dominikanki Święta Anna, 42-248 Przyrów tel. (0-34) 355-40-42 PKO I/Częstochowa, nr 10201651-264633-270-1
Pomóż w rozwoju naszego portalu