Reklama

Dzieci z naszego podwórka

Niedziela Ogólnopolska 31/2002

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Rower, supermarket i liany

Jasiek, chudzina ze strzechą rudych włosów na głowie, lubi rower. Dostał go niedawno jako prezent na I Komunię św. Sprzęt lśni żółto-czerwonym lakierem, fluorescencyjnymi nalepkami, zaś liczba przerzutek i amortyzatory wzbudzają powszechną zazdrość kumpli z podwórka. Jasiek nie schodzi z roweru od wczesnych godzin rannych do zmroku. Niczym rajdowiec przemierza podwórko i okoliczne uliczki, strasząc starsze panie piruetami, po których za tylnym kołem unosi się pióropusz rudego kurzu.
Patrycja, gimnazjalistka, na razie odsypia szkolne zaległości, trochę gra na komputerze, ogląda poranne powtórki polskiego serialu Samo życie i wenezuelskiego - Z głową w chmurach. Resztę dnia spędza z koleżankami, najczęściej przy podwórkowym trzepaku, lub wyrusza w miasto, podziwiając sklepowe wystawy pełne ciuchów, na które nie stać jej rodziców.
Wojtek, Damian, Arek i Jacek szwendają się po dzielnicy to tu, to tam, bez wyraźnego celu. Jakiś czas temu ci dwunastolatkowie wpadli na "genialny" pomysł. Przywiązali do drzewa kawałek grubej liny i zwisali z niej jak małpy, huśtając się jak na lianie i wzbudzając grozę wśród kierowców przejeżdżających pobliską drogą. Lina była bowiem zawieszona w ten sposób, że przy maksymalnym wychyleniu wyrzucała delikwenta uczepionego jej końca daleko ponad jezdnię, ponad dachy aut. Codziennie od strony drogi dochodził regularny pisk opon, trąbienia klaksonów i pokrzykiwania poirytowanych kierowców. Wreszcie straż pożarna, przy pomocy podnośnika, ucięła linę. Policjanci wypytywali mieszkańców, kto wpadł na pomysł tak idiotycznej zabawy, ale jakoś nikt nie mógł sobie przypomnieć nazwisk chłopaków tkwiących w tłumie gapiów z niewinnymi minami. W tydzień później wujek Damiana dostarczył nową linę - grubszą i bardziej sprężystą. Postanowili wypróbować ją przy skokach z pobliskiego mostu kolejowego.
Dzieciaki lubią też supermarkety. Nie kupują tam niczego ani też nie kradną. Czas zabijają włóczeniem się po pasażu handlowym, kosztowaniem darmowych próbek jedzenia, gapieniem się w 52-calowe cyfrowe telewizory. Jeśli ma się oczy szeroko otwarte, można z tłumu klientów wyłowić tych zmęczonych upałem, którym nie chce się odprowadzić wózka. Do tego najlepiej nadaje się Arek. Wygląda jakby ciągle zbierało mu się na płacz. Nazywają go Usmarkany, chociaż katar sienny to przecież nie jego wina. Przy dobrym dniu zarabiają 10-15 zł. Wydają je na chipsy, colę, słodycze, na coś, czego nie dostaną w domu.

Reklama

Zapomnij o basenie

Wakacje są naprawdę czadowe - mówią dzieciaki - tylko wtedy, gdy w pobliżu jest woda. Baseny miejskie w zasadzie odpadają, są za drogie. Gdyby rodzice fundowali im codziennie wejściówkę - obliczają szybko - miesięcznie musieliby wydać po 70 zł na dziecko. A na to nie ma szans. Pozostają więc rzeka i stawy na peryferiach miasta. W obu przypadkach kąpiel jest zabroniona. Rzeka niesie ze sobą miejskie zanieczyszczenia, pobliski staw służył kiedyś za złomowisko. W ciepłe dni chłodna woda przyciąga jednak masę dzieciaków.
Im bliżej wieczoru, tym większy ruch na podwórku. W jednym końcu mecz piłki nożnej, w drugim - zabawa w chowanego, na środku, w piaskownicy, maluchy lepią baby z piasku. Wrzawa nieprawdopodobna, nie da się otworzyć okna. Nastoletni piłkarze używają języka dorosłych, od czasu do czasu okraszając go zasłyszanym przekleństwem. Na zmianę głośno komentują przebieg spotkania, nazywają siebie: Ronaldo, Rivaldo, Kahn, Sukur. Żadnego polskiego piłkarza. Podopieczni Engela najwyraźniej podpadli chłopakom z podwórka.

Wakacje w mieście

Pierwszy plakat zauważam obok parku, kolejne na słupach ogłoszeniowych, na drzwiach szkół, na przykościelnym murze. Zrywam jeden i przynoszę dzieciakom. Na plakacie widnieje kilkanaście miejskich propozycji spędzenia ciekawie, lub po prostu inaczej, lata. Nauka jazdy konnej, wycieczki rowerowe, zawody sportowe i zręcznościowe, turnieje piłki siatkowej, warsztaty dla uzdolnionych plastycznie, muzycznie, aktorsko. Część propozycji darmowa. Chłopaki wyrywają sobie plakat, studiują mozolnie. Po kwadransie oddają z niewyraźnymi minami. O co chodzi? - pytam. Okazuje się, że konieczna jest obecność opiekuna. A rodzice, w większości bezrobotni, cierpią na chroniczny brak czasu.
Puentą staje się rozmowa z matkami. Oczywiście, że chciałyby wysłać dzieci gdzieś nad morze, w góry czy na kolonie. Barierą nie do pokonania stają się finanse. Kolonie Caritas? Część matek nie wie, o co chodzi. Inne, owszem, słyszały, ale nie skorzystały ze względu na koszty. Nikt jednak nie potrafi odpowiedzieć na pytanie, ile owe koszty wynoszą. I czy w ogóle w grę wchodzą jakieś koszty.
Tego lata na wakacje wyjedzie tylko Jasiek. Znajdzie się w gronie ok. 90 tys. dzieci z niezamożnych rodzin, którym wakacje zorganizowała kościelna Caritas. Patrycja z koleżankami, Damian, Wojtek, Jacek i Arek spędzą lato w mieście. I dzięki własnej pomysłowości najpewniej znajdą sposób, by było ono niezapomniane.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2002-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Tragiczny stan mentalności Polaków w odniesieniu do alkoholu - komentarz bp. Tadeusza Bronakowskiego

2024-05-06 14:26

[ TEMATY ]

alkohol

bp Bronakowski

Adobe Stock

Stan mentalności Polaków w odniesieniu do alkoholu jest tragiczny - stwierdza bp Tadeusz Bronakowski. W komentarzu dla KAI przewodniczący Zespołu ds. Apostolstwa Trzeźwości i Osób Uzależnionych krytykuje samorządy za nie korzystanie z narzędzi umożliwiających ograniczenia w nocnym handlu alkoholem. Odnosi się też do policyjnego bilansu majówki na polskich drogach. - Obudźmy się wreszcie jako naród i popatrzmy na sprawę trzeźwości jako na polską rację stanu - apeluje biskup.

Bp Bronakowski wskazuje na brak konsekwencji oraz nierespektowanie wyników badań naukowych dotyczących uzależnień, zwłaszcza alkoholowych. Apeluje także: “Przeznaczajmy pieniądze na to, co nas wzmacnia i rozwija, a nie na alkohol - środek psychoaktywny, który niszczy nasze rodziny, zdrowie, pomyślność, który tak często zabija”.

CZYTAJ DALEJ

Święty Filip Apostoł

Niedziela Ogólnopolska 39/2006, str. 3

pl.wikipedia.org

Filip Apostoł

Filip Apostoł

Audiencja generalna, 6 września 2006 r.

CZYTAJ DALEJ

Portugalia: do Fatimy zmierzają największe od wybuchu pandemii grupy pielgrzymów

2024-05-06 19:15

[ TEMATY ]

Fatima

Graziako

Do Sanktuarium Matki Bożej Różańcowej w Fatimie udają się tysiące pielgrzymów, największe od czasu wybuchu w 2020 r. pandemii Covid-19 grupy pątników z całego kraju, podają portugalskie media na bazie informacji służb policyjnych. Według szacunków funkcjonariuszy portugalskiej drogówki, większość zmierzających do Fatimy pielgrzymów dotrze do sanktuarium w sobotę.

Głównym motywem pielgrzymki do tego miejsca kultu maryjnego jest 107. rocznica rozpoczęcia objawień Maryi trzem pastuszkom w Cova da Iria. Według służb porządkowych na rozpoczynające się późnym popołudniem w niedzielę uroczystości do Fatimy może przybyć ponad 500 tys. pątników, głównie Portugalczyków. Uroczystościom tym będzie przewodniczył ordynariusz diecezji Leiria-Fatima biskup José Ornelas. Stoi on na czele Konferencji Episkopatu Portugalii.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję