Reklama

Papieskie dary dla Ojczyzny

Niedziela Ogólnopolska 41/2002

Adam Bujak/Biały Kruk

Wieża Sanktuarium w Łagiewnikach

Wieża Sanktuarium w Łagiewnikach

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

KS. IRENEUSZ SKUBIŚ: - Uczestniczyliśmy wraz z całym narodem w wielkim święcie, jakim bez wątpienia była niedawna wizyta Ojca Świętego w Ojczyźnie. Jakie są refleksje Księdza Arcybiskupa na ten temat?

ABP STANISŁAW NOWAK: - Na pewno było to świętowanie, czyli przeżywanie świętości Bożej, świętości Kościoła i człowieka, które niesie nam kontakt z Bogiem.
Ta pielgrzymka była podobna do poprzednich, ale równocześnie jakaś inna. Mówimy, że najwięcej można powiedzieć przez bycie, przez świadectwo. I tym razem Ojciec Święty jakby tej metody użył. Głosił homilie, a na końcu wielkich Mszy św. były tradycyjne dopowiedzenia. Najbardziej jednak przemawiał swoim zachowaniem, niezwykłą pokorą, modlitwą i milczeniem. Modlitwa jest u Jana Pawła II zawsze na pierwszym miejscu. Można to zauważyć również w Rzymie podczas Eucharystii sprawowanych przez Ojca Świętego. Odczuwa się wtedy, że on dotyka Boskiej rzeczywistości. I to nam przyniósł w sierpniu br. do Polski. Tę swoją kaplicę z ołtarzem eucharystycznym.
Widać było, jak Papież modlił się w starej katedrze Wawelskiej. Wprawił wtedy cały świat w milczenie. To było coś nieoczekiwanego, bo eter nie lubi ciszy, robi się wszystko, żeby do ciszy nie dopuścić - wydaje się, że cisza przeraża telewidzów i radiosłuchaczy. Tymczasem ludzie milczeli wobec milczenia i doświadczenia Boga, które przekazywał nam Ojciec Święty.
Drugie niezwykłe dla mnie wrażenie miało miejsce w Kalwarii Zebrzydowskiej. Gdy dojechałem do Kalwarii troszkę później - były pewne komplikacje z dojazdem - wszedłem szybko do bazyliki. Zauważyłem, że wszyscy już są, ale nie ma jeszcze Ojca Świętego. Okazało się, że Jan Paweł II za zamkniętymi drzwiami modlił się przed obrazem Matki Bożej Kalwaryjskiej. I ta modlitwa była najwymowniejszym przekazem z pobytu Ojca Świętego - to doświadczenie Boga Miłosiernego.
Wspomnę tu też o cierpieniu Papieża. Przez ofiarę krzyża przenika silniej głos przekazu. Tak pięknie pisał o tym Ojciec Święty w encyklice Dives in misericordia - o Bożym miłosierdziu, że dramatycznym wyrazem tego miłosierdzia jest misterium paschalne, misterium krzyża - uwieńczonego zmartwychwstaniem. Wtedy najbardziej objawiło się miłosierdzie Boże, w dramacie Odkupienia. Trzeba było Ojcu Świętemu wejść w dramat krzyża bardzo osobiście. On jest w tym dramacie krzyża - dramacie miłosierdzia - i jego trwanie w tym krzyżu jest wielkim przesłaniem dla nas. Wszyscy to odczuwaliśmy.
Podzielę się też refleksjami na temat słowa Papieża, które było proste, serdeczne, czasem ozdobione pokornymi dopowiedzeniami, jak choćby w Krakowie Łagiewnikach, gdy stwierdził, że nikt by nie pomyślał, że ten chłopak w drewniakach, przemierzający w czasie okupacji hitlerowskiej drogę do pracy obok klasztoru w Łagiewnikach, będzie kiedyś jako Papież konsekrował w tym miejscu bazylikę Miłosierdzia Bożego. Chyba nigdy też nie padło tyle zachęt do ufności Bożemu miłosierdziu, do otwarcia się na nie, a zwłaszcza próśb, żeby czynić nawzajem miłosierdzie: pamiętać o bezrobotnych, głodnych, chorych, bezdomnych, narkomanach, alkoholikach, ludziach zasmuconych, zawiedzionych - jak w tej przepięknej modlitwie w Łagiewnikach, gdy zawierzał siebie, a właściwie cały świat miłosierdziu Bożemu. To samo czynił też u Matki Bożej Miłosierdzia w Kalwarii Zebrzydowskiej - gdy zawierzał się na życie i na śmierć. Widoczna była jego wielka troska o człowieka, którego nie wolno zostawić na marginesie, któremu trzeba nieść orędzie Bożego miłosierdzia.
Ojciec Święty na różne sposoby przekazywał nam prawdę o Bożym miłosierdziu i dawał przykład pokornej, dziecięcej wprost ufności, która objawiła się również w tym, że dał się zaprosić jeszcze raz do Polski, jeśli Opatrzność Boża pozwoli. Nie powiedział słowa "nie" czy "tak", tylko: jak Bóg będzie chciał, tak będzie. Była w tym przeogromna ufność, która udzielała się nam wszystkim, którzy patrzyliśmy, słuchaliśmy, przeżywaliśmy.

- Ksiądz Arcybiskup zna Ojca Świętego z czasów jego pasterzowania w Krakowie. Pewnie wątki Łagiewnik są jeszcze żywe w pamięci Księdza Arcybiskupa...

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

- Ojciec Święty był moim profesorem. Wykładał etykę społeczną na wydziałach teologicznych trzech seminariów: krakowskiego, częstochowskiego i śląskiego. Przyszedł do nas z pewną sławą. Jeszcze się mówiło o robotniku, gdyż całkiem niedawno pracował w Solvayu, na Zakrzówku. Pamiętam, jak kolega kursowy - teraz profesor biblistyki w Krakowie, który pochodził z parafii mariackiej i lepiej znał ks. Karola Wojtyłę - opowiadał o jego trudnym życiu jako studenta-robotnika. To była ciężka praca. Gdy wracał do swojej małej klitki przy Tynieckiej w Krakowie, był bardzo utrudzony. Gdy Ojciec Święty wspomniał o drewniakach, to ja je widziałem, bo rzeczywiście taki obraz ks. prof. Wojtyły znaliśmy wówczas. Był to bardzo mądry profesor, cudownie wprost wykładał, mówił z pamięci, bardzo powoli, jakby dyktował. Ci, którzy szybko pisali, mogli notować prawie wszystkie jego słowa. Podziwialiśmy go za tę mądrość i precyzję, niezwykłą wymowę, wyraźną, piękną. Rzadko który profesor wykładał tak jak on.
Jan Paweł II jest już starszym człowiekiem, zmęczonym życiem. I teraz właśnie spotykają się te pierwsze strony jego życia z obecnymi. Ojciec Święty ma przed oczami obraz siebie jako robotnika w bluzie i w drewniakach i właśnie z woli Opatrzności Bożej konsekruje świątynię, którą wtedy nawiedzał. Stanowi to szczególną całość. Gdy był biskupem krakowskim, robotnicy z zakładów Solvay nieraz odwiedzali go i dzielili się z nim swoimi przeżyciami. Była też, niestety, i ciemna chmura na tych kontaktach, gdyż część robotników uległa propagandzie. Gdy biskupi polscy napisali list do Episkopatu niemieckiego, oświadczając: "Przebaczamy i prosimy o przebaczenie", prasa podawała, że robotnicy Solvayu oburzali się, iż ich dawny kolega taki błąd popełnił, jakby zapomniał, kim byli Niemcy, którzy niszczyli, truli.

- Wtedy był to element szczególnej akcji komunistycznej przeciwko biskupom...

- Tak. Później przepraszali za to. Mówili, że to właściwie część nierobotnicza uległa propagandzie, wstydzili się tego. Odpowiedzią bp. Wojtyły było milczenie. Potem ci ludzie zrozumieli więcej i pisali najpiękniejsze słowa. Milenium dopełniło tego zrozumienia. Trzeba przyznać, że jako biskup krakowski ks. Karol Wojtyła był bardzo kochany przez wszystkich.

Reklama

- Gdy chodzi o samo nabożeństwo do Miłosierdzia Bożego - jak w tamtym czasie jawiło się ono w pracy duszpasterskiej biskupa, a później kardynała Wojtyły? Chodzi mi o "iunctim", o powiązanie Biskupa krakowskiego, pobożnego kapłana, z pobożnością odnoszącą się do miłosierdzia Bożego.

- Wiedzieliśmy, że Biskup krakowski bardzo kocha to nabożeństwo i jest przekonany do kultu miłosierdzia Bożego. Jednak Rzym zakazywał rozpowszechniania tego kultu. Bp Wojtyła obrał więc jakby dwie drogi. Pierwszą był kult s. Faustyny, podjęte zostały starania o jej beatyfikację. Pamiętam wszystkie działania w Krakowie, żeby rozpocząć proces. Pamiętam, jak s. Faustynę ekshumowano. Okazało się, że trumna, którą w tym celu przyniesiono, nie była potrzebna, gdyż znaleziono bardzo mało kości - s. Faustyna chorowała na gruźlicę, a wtedy kości szybko ulegają zniszczeniu. Podobnie było w przypadku św. Teresy od Dzieciątka Jezus. Obecnie kości s. Faustyny znajdują się w małej trumience w dawnym kościele w Łagiewnikach.
Powodem zakazu rozpowszechniania kultu miłosierdzia Bożego była nieznajomość Dzienniczka s. Faustyny. Sam pamiętam, że jako młody ksiądz dostałem go do rąk w postaci maszynopisu, bo długo nie był wydawany. Referat o duchowości s. Faustyny, który przygotowywałem po powrocie z Francji, pisałem też na podstawie maszynopisu - siostry udostępniły mi teksty s. Faustyny. Były wtedy pierwsze sympozja naukowe o miłosierdziu Bożym. Moja wypowiedź stanowiła tylko lekki przyczynek do poznania duchowości s. Faustyny, natomiast główny referat wygłosił wtedy ks. prof. Ignacy Różycki, który został poproszony o zajęcie się Dzienniczkiem. Ks. Różycki w sposób precyzyjny i dokładny przedstawił, na czym polega kult miłosierdzia Bożego, jaki jest przedmiot formalny i materialny tego kultu, czym różni się on od podobnego kultu, jakim jest kult Serca Jezusowego, itd. To wszystko trzeba było naukowo udowodnić. Znane jest w Krakowie to, że ks. prof. Różycki był bardzo krytycznie ustosunkowany do kultu miłosierdzia Bożego w wydaniu s. Faustyny. Natomiast jego rodak - bp Stanisław Rospond, spowiednik s. Faustyny, był przekonany o jej świętości i autentyczności objawień. Namawiał więc ks. Różyckiego, żeby dogłębnie przestudiował rękopisy s. Faustyny. Kiedy to się stało, ks. prof. Różycki doznał olśnienia. Powiedział: To jest prawda. Dlatego niesamowitą zasługę w rozwoju kultu miłosierdzia Bożego ma ks. Różycki i jemu też Arcybiskup krakowski polecił, żeby do Rzymu napisał uzasadnienie kultu. I udało się. Na podstawie Traktatu na temat Miłosierdzia Bożego ks. prof. Różyckiego zakaz kultu został odwołany przez Ojca Świętego Pawła VI tuż przed jego śmiercią. To było tak niedawno...

- Mamy więc obraz jakby przedpola dla sprawy kultu miłosierdzia Bożego. Czy wypowiedź ks. prof. Różyckiego znalazła jakieś odbicie w papieskiej encyklice "Dives in misericordia"?

- Na pewno częściowo tak, ale - o ile mi wiadomo - wykład ks. prof. Różyckiego szedł trochę w innym kierunku. Miał on swoją metodę scholastyczną, rozróżniającą bardzo precyzyjnie przedmioty, uzasadniając je metodą ścisłą. Natomiast encyklika jest napisana językiem egzystencjalnym, językiem biblijnym i pastoralnym. Ważne jest to, jak wytłumaczył ks. prof. Różycki zasadniczą trudność dogmatyczną, która polegała na tym, że s. Faustyna mówiła, iż wśród wszystkich przymiotów Bożych największe jest miłosierdzie. W świetle teologii statycznej, scholastycznej, arystotelesowskiej, tomistycznej jest to nieporozumienie, gdyż u Boga wszystkie przymioty są równe, u Boga wszystko jest najdoskonalsze. Ksiądz Profesor wykazał, że jeżeli zastosuje się tzw. dynamiczne podejście do przymiotów Bożych (w odniesieniu do historii zbawienia), to wtedy można powiedzieć, że dla nas, ludzi, pierwszym Bożym przymiotem jest miłosierdzie Boże. Objawił nam to Bóg w historii zbawienia. I dlatego w Dives in misericordia Ojciec Święty zastosował właśnie metodę teologii dynamicznej i biblijnej. Cała encyklika jest oparta na takim biblijnym ujęciu.

- Jak Ksiądz Arcybiskup tłumaczyłby wypowiedź Ojca Świętego jako przypomnienie z "Dzienniczka": "Stąd wyjdzie iskra..."?

- Te słowa wypowiedziała s. Faustyna. Nadużywanie ich, wyrwanych z kontekstu, było m.in. powodem oskarżenia objawień o to, że są zbyt nacjonalistyczne. To zrodziło w Rzymie trochę niepokoju. Uznano, że za dużo tu Polski, a za mało Biblii. Później pozwolono na kult miłosierdzia Bożego w taki sposób, że - mówiąc obrazowo - Pan Jezus przychodzi do nas nie na tle polskich łąk i pól, lecz na tle Wieczernika. Skorygowano ten polonocentryzm. Jednak tak s. Faustyna powiedziała i wydaje się, że to się sprawdza. Jest to dla nas wyzwanie i wezwanie, i trzeba się tym przejąć. Skoro taka jest ufność Boga wobec człowieka, to człowiek musi na to odpowiedzieć. Może Pan Bóg chce, żeby z Polski wyszła wielka wierność i działanie apostolskie, które wniesiemy do Wspólnoty Europejskiej... W tym kierunku powinniśmy iść: z mocą i energią ducha wnieść największe wartości w ten świat, by być iskrą.

- Pielgrzymka papieska była dla nas wielką lekcją modlitwy, ufności, wyciszenia, wyłączenia się z biegu i pośpiechu, by spotkać Boga...

- Przez tę pielgrzymkę Ojciec Święty dał nam dobrą lekcję modlitwy, kontemplacji. Pokazał to, co napisał w liście apostolskim Novo millennio ineunte o kontemplacji miłosiernego oblicza Chrystusa. Przez słowo i milczenie ukazał całość idei ewangelicznej. Dobrze, że mogliśmy to oglądać, niejako w tym uczestniczyć. Za pośrednictwem mediów cały naród przeżył tę wymowną, modlitewną ciszę.
Nie zapomnimy tej pielgrzymki, bo niewątpliwie to wielka łaska, jaką otrzymaliśmy od Boga. Pisano, że było wtedy zdecydowanie mniej przestępstw, czuło się wokoło dobro. Było to wielkie przeżycie. Żebyśmy tego nie zmarnowali, żeby nie przeminęło z wiatrem, żeby grzeszne wydarzenia i emocje tego nie przygłuszyły. To jest troską wielu ludzi. Widać to było w przemówieniu końcowym Księdza Prymasa i polityków. I ja uważam, że trzeba wszystko robić, żeby zamienić słowo w czyn.

- Bóg zapłać Księdzu Arcybiskupowi za te słowa. Zapewniamy, że i dla nas przesłanie Ojca Świętego jest wiążące. Będziemy szukać siły i wyobraźni miłosierdzia w ciszy i modlitwie.

2002-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

„Napełnił naczynie wodą i zaczął umywać uczniom nogi” (J 13, 5)

Niedziela warszawska 15/2004

[ TEMATY ]

Wielki Tydzień

pl.wikipedia.org

Mistrz Księgi Domowej, "Chrystus myjący nogi apostołom", 1475

Mistrz Księgi Domowej,

1. Wszelkie „umywanie”, „obmywanie się” lub kogoś albo czegoś kojarzy się ściśle z faktem istnienia jakiegoś brudu. Umywanie to akcja mająca na celu właśnie uwolnienie się od tego brudu. I jak o brudzie można mówić w znaczeniu dosłownym i przenośnym, taki też sens posiada czynność obmywania; jest to oczyszczanie się z fizycznego brudu albo akcja symboliczna powodująca uwolnienie się od moralnego zbrukania. To ten ostatni rodzaj obmycia ma na myśli Psalmista, kiedy woła: „Obmyj mnie całego z nieprawości moich i oczyść ze wszystkich moich grzechów …obmyj mnie a stanę się bielszy od śniegu” (Ps 51, 4-9). Wszelkie „bycie brudnym” sprowadza na nas złe, nieprzyjemne samopoczucie, uwolnienie się zaś od owego brudu przez obmycie przynosi wyraźną ulgę.
Biblia mówi wiele razy o obydwu rodzajach zarówno brudu jak i obmycia, czyli oczyszczenia. W rozważaniach niniejszych zajmiemy się obmyciami z brudu w znaczeniu moralnym.

CZYTAJ DALEJ

Kapłaństwo - dar Jezusa dla Kościoła

Niedziela legnicka 4/2004

[ TEMATY ]

kapłaństwo

Karol Porwich/Niedziela

Bóg dał światu wielki dar kapłaństwa. On sam wybiera tych, którzy stają się ministrami Jego nieskończonej miłości, którą przekazują wszystkim ludziom. Jezus Chrystus, zanim powrócił do Ojca, ustanowił sakrament kapłaństwa, aby na zawsze zapewnić obecność kapłanów na ziemi.

CZYTAJ DALEJ

Za mały mój rozum na tę Tajemnicę, milknę, by kontemplować

2024-03-29 06:20

[ TEMATY ]

Wielki Piątek

rozważanie

Adobe. Stock

W czasie Wielkiego Postu warto zatroszczyć się o szczególny czas z Panem Bogiem. Rozważania, które proponujemy na ten okres pomogą Ci znaleźć chwilę na refleksję w codziennym zabieganiu. To doskonała inspiracja i pomoc w przeżywaniu szczególnego czasu przechodzenia razem z Chrystusem ze śmierci do życia.

Dzisiaj nie ma Mszy św. w kościele, ale adorując krzyż, rozważamy miłość Boga posuniętą do ofiary Bożego Syna. Izajasz opisuje Jego cierpienie i nagrodę za podjęcie go (Iz 52, 13 – 53, 12). To cierpienie, poczynając od krwi ogrodu Oliwnego do śmierci na krzyżu, miało swoich świadków, choć żaden z nich nie miał pojęcia, że w tym momencie dzieją się rzeczy większe niż to, co widzą. „Podobnie, jak wielu patrzyło na niego ze zgrozą – tak zniekształcony, niepodobny do człowieka był jego wygląd i jego postać niepodobna do ludzi – tak też wprawi w zdumienie wiele narodów. Królowie zamkną przed nim swoje usta, bo ujrzą coś, o czym im nie mówiono, i zrozumieją coś, o czym nigdy nie słyszeli” (Iz 52, 14n). Krew Jezusa płynie jeszcze po Jego śmierci – z przebitego boku wylewa się zdrój miłosierdzia na cały świat. Za mały mój rozum na tę Tajemnicę, milknę, by kontemplować.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję