Reklama

Niedziela w ameryce (1)

Niedziela Ogólnopolska 16/2003

Spotkanie z bp. Tomaszem Paprockim tuż po otrzymaniu przez niego sakry biskupiej. Od lewej: ks. Adam Galek, bp Tomasz Paprocki, ks. Jacek Kowalik

Spotkanie z bp. Tomaszem Paprockim tuż po otrzymaniu przez niego sakry biskupiej. Od lewej: ks. Adam Galek, bp Tomasz Paprocki, ks. Jacek Kowalik

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Na ziemi amerykańskiej

Reklama

Uczucie nierealności musi towarzyszyć każdemu Europejczykowi, który pierwszy raz stawia stopę na amerykańskiej ziemi. Wszystko tu jest "big" - wielkie, olbrzymie, monstrualne. Lotnisko, na którym wyjścia oznaczone są niemal wszystkimi literami alfabetu; drogi przecinające się gęstą siatką ulic aż po horyzont; wieżowce zahaczające dachami o pułap chmur; rozległe, przysadziste centra handlowe, gwarne i rojne od świtu po późną noc.
Dominuje uczucie pośpiechu i zaabsorbowania. Wszyscy ludzie mają tu zawsze dużo pracy, pękający od umówionych spotkań kalendarz, jakieś niezmiernie ważne dla ich przyszłości zajęcia, i tak się składa, że właśnie muszą gdzieś pędzić lub są już spóźnieni. A mimo to, gdy w sobotni wieczór po raz pierwszy wkraczam do amerykańskiego kościoła, zdumiewa mnie widok setek ludzi w różnym wieku. Przyszli na Gorzkie żale. Myślę o Polsce, w której na popołudniowych nabożeństwach w tygodniu zajętych jest raptem kilka ławek. W inny dzień odwiedzam Down Town - wizytówkę Chicago i biznesowe centrum miasta. Wokół rozchodzi się zapach pieniędzy, władzy i pewności siebie. W jednej z tych wież Babel - lekkiej konstrukcji ze szkła i niklu, sięgającej chmur - zauważam kaplicę, a w niej stojących i klęczących zamyślonych ludzi. Po odzieniu poznaję, że to urzędnicy, biznesmeni, bankowcy okolicznych potężnych instytucji finansowych. W kilku dłoniach różańce. Gdybym nie widziała tego na własne oczy, nie dałabym wiary... Ktoś mówi mi, że to widok powszedni o tej porze dnia. I dziwi się mojemu zdumieniu. Ale taka jest chyba Ameryka. Niejednoznaczna, trudna do zdefiniowania, umykająca łatwym ocenom, etykietkom, bo z jednej strony jest kult pieniądza posunięty do przesady, do jakiegoś obłędu, a z drugiej - tęsknota za Bogiem, poszukiwanie z Nim kontaktu, modlitwa towarzysząca ludziom w codziennych zajęciach i to charakterystyczne, jakże częste w Ameryce zapewnienie: "Będziemy się za ciebie modlić".
Niedziela. Polskie Msze św. odprawia się w Chicago w około 50 kościołach. U św. Jana de Brébeuf w Niles zajęte są wszystkie z ponad 1000 miejsc, u Pięciu Braci Męczenników - drugie tyle. Do kościoła św. Ferdynanda przychodzi 4 tys. Polaków, a w parafii św. Konstancji odprawia się dodatkowe Msze św. w śródmiejskiej kaplicy. Kościół św. Jacka na osławionym polskim Jackowie pęka w szwach na każdej Mszy św. U św. Kamila górale w każdą niedzielę śpiewają rzewnie stare kościelne pieśni, a u Cystersów w Willow Springs policja zatrzymuje ruch na szybkiej Archer Ave., gdy kończy się polska Msza św., bo inaczej lud Boży zakłóca płynność ruchu na autostradzie. Tłok panuje w kościołach Jezuitów na Irwing Park, u św. Rozalii, gdzie od ubiegłego roku posługują paulini, u św. Stanisława Biskupa, u św. Jakuba przy Fulerton. Lista jest długa...

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Parafie

Parafie idą za wiernymi. U Pięciu Braci Męczenników ks. Marek opowiada nam, że ta niegdyś "etniczna" - jak mawia się w Ameryce - czyli polska parafia w mgnieniu oka przestała być typowo polska. Polacy wyprowadzili się na północ. Ich miejsce zajął "żywioł meksykański". To także określenie amerykańskie, mające obrazować skalę i tempo migracji ludności. W przypadku parafii Pięciu Braci Męczenników proces ten trwał niecałe dwa lata. Jakby nagle zapanowała w okolicy jakaś zakaźna choroba - próbuje tłumaczyć ks. Marek.
W mieście łatwo znaleźć opustoszałe świątynie - np. św. Jana Bożego czy Najświętszego Serca Jezusa. Odeszli stąd katolicy, za nimi poszli kapłani. Chicago nie zna jednak próżni. Gdy znika jedna parafia, oznacza to, że gdzieś w innym miejscu powstaje druga.
Msze św. odprawiane są także w prywatnych domach. Ktoś np. dostał lub kupił figurę czy obraz, zawiesił w salonie, poprosił kapłana o sprawowanie Eucharystii, a przyjaciół - o uczestnictwo. Czasem gospodarzami takich domowych kościołów są ludzie starsi i niepełnosprawni. Czasem wręcz przeciwnie. Nie ma reguł. Gdy Tolek Pianko odstąpił dziennikarzom Niedzieli część swojego domu na "office", czyli biuro, uznał za konieczne, by część pomieszczenia przeznaczyć na kaplicę. Dlaczego? Bo kupując dom, znalazł na strychu niewielki kościelny dzwon. Potraktował to jako znak...

Amerykański debiut "Niedzieli"

Inicjatywa Niedzieli, by dla Polonii amerykańskiej wydawać dodatek poświęcony wyłącznie ich sprawom, spotyka się z wielkim zainteresowaniem. Redaktor Dziennika Związkowego żartuje, że miasto aż huczy od domysłów. Pojawienie się nowego tytułu ekscytuje ludzi. Kto, jak, gdzie, kiedy? Chociaż Niedziela jest obecna za oceanem od 10 lat, inicjatywa chicagowska traktowana jest z ciekawością nie tylko przez Polaków. Redaktor odpowiedzialny za edycję chicagowską - ks. Adam Galek, człowiek energiczny, pomysłowy, o niespożytej energii, musi odpowiadać na dziesiątki pytań, przekonywać, tłumaczyć, zainteresować inicjatywą. Zapraszają nas obaj księża biskupi polskiego pochodzenia - bp Jakubowski i bp Paprocki, odwiedzamy polskich kapłanów, parafie, seminarium, instytucje polonijne, redakcje gazet, rozgłośnie radiowe. Wszędzie nas pełno. Pionierski numer zamawiany jest więc w potrójnej ilości. I w dwa dni po dostarczeniu tygodnika do parafii odzywają się głosy domagające się dowiezienia kolejnych paczek Niedzieli. Problem polega jednak na tym, że więcej nie ma... W najśmielszych marzeniach nie oczekiwaliśmy takiej reakcji. Niczym balsam na dusze działa na nas widok kolejki czytelników niecierpliwie oczekujących na swój egzemplarz. Oby tak dalej, myślimy uradowani i nieco stremowani ogromem pracy, która nas czeka.

Odległość

W Ameryce nie tyle ważne jest, by gęsto budować kościoły, ile by te miały pokaźne parkingi. Można powiedzieć, że byt parafii zależy od ilości miejsc parkingowych. W Ameryce bowiem samochód to drugi dom, tam nawet odległość kilkuset metrów pokonuje się na czterech kółkach.
Dla przybysza z Polski amerykańskie określenie "blisko" może okazać się mylące. "Blisko" może oznaczać bowiem 40 min jazdy po bardzo szybkim i zatłoczonym "highwayu" (trasie szybkiego ruchu). Nikomu nie należy życzyć "trafficu", czyli godzin szczytu, gdy drogę jak okiem sięgnąć blokuje korek z setek aut i dojechanie gdziekolwiek na czas staje się przedsięwzięciem nie do zrealizowania.
W ogromnym, liczącym 10 mln mieszkańców Chicago milionowa rzesza Polaków odnajduje się doskonale. Na każdym kroku spotyka się polskie sklepy, polskie księgarnie, polskie restauracje i bary, polskie szkoły i, oczywiście, polskie kościoły. Jedna z większych ulic Chicago - Milwaukee nazywana jest Marszałkowską, tutaj nawet na bankach wiszą szyldy: "Mówimy po polsku". Tutejsi Polonusi rozlokowali się w większości na południu i na północy miasta. Ukuto nawet powiedzonko, że "ci z południa pracują, a ci z północy bawią się". Istnieje bowiem przekonanie, iż na północy mieszkają ludzie bogatsi, mający czas na celebrowanie swej polskości, na spotkania i fety z okazji różnych rocznic, natomiast na południu lokuje się obrotny ludek na dorobku. W rzeczywistości jest, oczywiście, różnie.

2003-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Ok. 100 osób złożyło przysięgę na czas konklawe

2025-05-06 07:42

[ TEMATY ]

konklawe

Vatican Media

W Kaplicy Paulińskiej Pałacu Apostolskiego złożyły przysięgę osoby, które będą mogły mieć kontakt z kardynałami w czasie konklawe. W stuosobowym gronie znajdują się m.in. spowiednicy, obsługa Domu św. Marty i przedstawiciele służb, dbających o bezpieczeństwo. Wszystkich obowiązuje m.in. bezwzględna dyskrecja, pod karą zaciągnięcia ekskomuniki.

O zaprzysiężeniu poinformował dyrektor watykańskiego Biura Prasowego, podczas spotkania z dziennikarzami, podsumowującego popołudniową, 11. kongregację generalną – przedostatnią, przed rozpoczynającym się w środę konklawe.
CZYTAJ DALEJ

Wybrano administratora diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej

2025-05-05 14:37

[ TEMATY ]

diecezja koszalińsko‑kołobrzeska

KEP

Nowy administrator będzie pełnił tę funkcję do czasu mianowania przez Stolicę Apostolską nowego biskupa koszalińsko-kołobrzeskiego. Administratorem diecezjalnym został wybrany bp Krzysztof Zadarko.

Zgodnie z obowiązującym prawem wybrało go 5 maja Kolegium Konsultorów. Kim jest administrator diecezjalny? Określają to m.in. kanony 426, 427 i 428 Kodeksu Prawa Kanonicznego.
CZYTAJ DALEJ

80 lat od kapitulacji Festung Breslau

2025-05-06 17:11

ks. Łukasz Romańczuk

6 maja 2025 roku przypadła 80. rocznica kapitulacji Festung Breslau. W miejscu pamięci i wyzwolenia jeńców z obozu Burgweide, znajdującego się na wrocławskich Sołtysowicach, odbyły się uroczystości upamiętniające tamte wydarzenia. - Spotykamy się dziś, aby uczcić pamięć ofiar i ocalałych z obozu pracy Burgweide, które funkcjonowało w czasie jednej z najciemniejszych kart historii niemieckiej okupacji i II wojny światowej - mówił Martin Kremer, konsul generalny Niemiec we Wrocławiu.

W czasie przeznaczonym na przemówienia głos zabrał Kamil Dworaczek, dyrektor wrocławskiego oddziału IPN. Rozpoczął on od zacytowania fragmentu z Księgi Powtórzonego Prawa: “Źle się z nami obchodzili, gnębili nas i nałożyli na nas ciężkie roboty przymusowe”. - Na pierwszy rzut oka wydawać by się mogło, że jest to fragment relacji jednego z robotników przymusowych przetrzymywanych tutaj w obozie Burgweide. Ale jest to fragment z Pisma Świętego, z Księgi Powtórzonego Prawa, który opowiada o losie Izraelitów w niewoli egipskiej. Później czytamy oczywiście o ucieczce, o zyskaniu wolności, w końcu w kolejnym pokoleniu dotarciu do ziemi obiecanej. I tych analogii między losem Izraelitów w niewoli egipskiej a losem Polaków i innych robotników przymusowych w III Rzeszy jest więcej. Jest też jedna istotna różnica. Polacy nie musieli podejmować ucieczki, tak jak starotestamentowi Izraelici, bo to do nich przyszła Polska. Nowa Polska i Polski Wrocław, które może nie do końca były ziszczeniem ich marzeń i snów, ale przestali być w końcu niewolnikami w Breslau - zaznaczył Kamil Dworaczek, dodając: - Sami mogli decydować o swoim losie, zakładać rodziny, w końcu zdecydować, czy to tutaj będą szukać swojej ziemi obiecanej. I ta ziemia obiecana w pewnym sensie zaczęła się dokładnie w tym miejscu, w którym dzisiaj się znajdujemy. Bo to tutaj zawisła 6 maja pierwsza polska flaga, pierwsza biało-czerwona w powojennym Wrocławiu. Stało się tak za sprawą pani Natalii Kujawińskiej, która w ukryciu, w konspiracji uszyła tę flagę kilka dni wcześniej. Pani Kujawińska była jedną z warszawianek, która została wypędzona przez Niemców po upadku Powstania Warszawskiego. Bardzo symboliczna historia.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję