Zgodnie z obietnicą dziś kolejny fragment listu protestacyjnego
Episkopatu do premiera PRL Józefa Cyrankiewicza z dnia 24 sierpnia
1966 r.
II. Faktem jest też, że chociaż Kościół nie przeciwstawiał
swoich uroczystości milenijnych obchodom państwowym, to również obchody
nie związane z tysiącleciem państwowości polskiej, były i są przeciwstawiane
uroczystościom kościelnym. W poszczególnych diecezjach uroczystości
milenijne związane są ze świętami czy datami o charakterze religijnym,
natomiast uroczystościom państwowym nie nadano takiego powiązania,
często są czymś zaniechanym od dziesiątków lat, np. sobótki w Warszawie,
data sforsowania Odry itp. Kościelne uroczystości gnieźnieńskie i
poznańskie związane były z wyraźną datą historyczną (14 kwietnia
1966 r.), a uroczystości na Jasnej Górze, Krakowie, Piekarach itd.
z tradycyjnymi świętami liturgicznymi. Jeżeli w tym samym czasie
zorganizowano uroczystości państwowe, to na pewno nie była w tym
wina Kościoła i nie Kościół przeszkadzał w udawaniu się na państwowe
obchody. Natomiast władze administracyjne zorganizowały z wielkim
nakładem pracy i olbrzymich kosztów całą akcję propagandową i administracyjną
przeciwko uroczystościom kościelnym (wojskowi i cywilni prelegenci
po wsiach i miastach, utrudnianie dojazdów, przeszkadzanie dzieciom
i młodzieży itd...). (...)
Było to naruszeniem konstytucyjnych uprawnień obywateli
wierzących. Konstytucja bowiem PRL (art. 2) określa, że w Polsce
sprawuje władzę lud pracujący poprzez wybieranych przedstawicieli.
Przedstawiciele ci są odpowiedzialni przed wyborcami.
Faktem jest niezaprzeczalnym, iż ogromną większość polskiego
ludu pracującego stanowią katolicy, członkowie rzymskokatolickiego
Kościoła w Polsce, którzy pragną bardzo zachować swobodę odbywania
swych obrzędów religijnych i nie życzą sobie, by wybierani przez
nich przedstawiciele robili im wstręty i ograniczali w konstytucyjnych
wolnościach religijnych. Kościół nie przeciwstawia się i nie chce
przeciwstawiać swych uroczystości państwowym uroczystościom, gdyż
nie leży to w jego interesie. Stwierdzenie ostateczne przez czynniki
państwowe, że państwowość polska zaczyna się od chrztu Mieszka jest
faktem dla Kościoła jak najbardziej pozytywnym, i stwierdzeniem olbrzymiej
wagi, świadczącym, że nawet Władze Państwowe, opierające się na ideologii
wrogiej chrześcijaństwu, tak wysoko oceniły dzieło chrztu Polski
w jego historii. Dlatego Prymas Polski, podając w dniu 13 marca 1966
r. daty uroczystości kościelnych do wiadomości Przewodniczącego Rady
Państwa i Premiera, wtedy gdy jeszcze się nie mówiło o obchodach
państwowych i partyjnych, zaprogramowanych w ostatniej chwili na
rok 1966, wyraził nadzieję, że Władze Państwowe wezmą udział w obchodach
Tysiąclecia Chrztu. (...)
Mimo oczywistej bezpodstawności zarzutów usiłuje się
oczerniać Episkopat Polski z jego Przewodniczącym na czele, twierdząc,
że kościelne uroczystości milenijne są tylko parawanem ramowym do
prowadzenia polityki sprzecznej z polską racją stanu. Jako dowód
cytuje się wyciągnięte z kontekstu wypowiedzi biskupów i Prymasa
Polski. Jest to krzywdzący i nieprawdziwy zarzut. Wypowiedzi biskupów
trzeba oceniać w całym kontekście faktów i toku myśli przemawiających.
Prasa nie widzi i nie chce widzieć wypowiedzi, które jak najpozytywniej
odnoszą się do wszystkiego, co umacnia polską rację stanu i sprzyja
wspólnemu dobru.
Jeżeli zdarzyły się wypowiedzi niemiłe władzom, to były
one utrzymane w granicach przysługujących wolności i opinii podyktowane
obowiązkiem obrony wobec krzywd, jakie dotykają poszczególnych członków
Episkopatu, jak również ludzi wierzących w Polsce, a nawet Polaków
zagranicą. Słowo biskupie z ambony pozostało często jako jedyna w
naszej rzeczywistości forma ukazania prawdy o Kościele i przedstawienie
Jego żywotnych potrzeb obywatelom wierzącym. Gdyby nie krzywdy i
zniewagi nas spotykające, gdyby były inne możliwości obrony, nie
musielibyśmy się bronić przed tymi krzywdami w takiej formie. Zresztą
wystarczy porównać te oględne wypowiedzi, pełne szacunku dla Władz,
z napaściami, których brutalność i brak umiaru zdziwiły cały świat.
Wystarczy porównać przemówienie Prymasa Polski z wypowiedzią Pierwszego
Sekretarza PZPR w Poznaniu dnia 17 kwietnia 1966 r. Prymas wyciąga
swe ręce do wszystkich rodaków, a spotyka się z próbą obelg i dyskwalifikacją.
W żadnym przemówieniu Prymasa Polski nie znajdzie się nawet próby
znieważenia ludzi Partii czy Rządu, chociaż Prymas był przez nich
wielokrotnie znieważany na obchodach państwowych.
Tak niektóre wypowiedzi czy protesty na piśmie, jak i
wystąpienia obywateli wierzących, nazwane "ekscesami", zostały wyraźnie
sprowokowane przez akcję aparatu administracyjno-policyjnego, dyskryminującego
nie tylko kościelne uroczystości, ale także ich uczestników. Nie
dadzą się inaczej wytłumaczyć akcje MO na drogach do Gniezna, Częstochowy
i innych miejscowości, tak wobec członków Episkopatu jak i poszczególnych
pielgrzymów, zwłaszcza korzystających z własnych pojazdów mechanicznych.
Akcje te wprowadziły od samego początku atmosferę dyskryminacji wobec
wierzących. Utrudnianie przejazdów, badanie dowodów osobistych i
spisywanie nazwisk, nie wyłączając księży biskupów udających się
na uroczystości, badanie techniczne wozów posunięte do śmieszności
- świadczy o tym najdobitniej. Zachowanie się milicji drogowej na
trasie Wrocław - Częstochowa, wstrzymanie normalnych kursów autobusowych,
odmowa sprzedaży biletów kolejowych do Częstochowy itd. - to garść
zaledwie przykładów. Jeden z biskupów był pięć razy zatrzymywany
przez MO na trasie przejazdu.
Za tydzień zakończenie tego ważnego dokumentu.
Pomóż w rozwoju naszego portalu