Często, idąc ulicą, mijamy zataczającego się mężczyznę z butelką
w dłoni, czy też pod osiedlowym sklepem spożywczym całe grupki sączące
alkohol. Takie obrazki w ogóle nie dziwią, nawet nie przyciągają
naszej uwagi - stanowią już swoistą część polskiego krajobrazu. Co
gorsza, alkohol to nie tylko problem jakichś tam sąsiadów z osiedla,
to niestety najczęściej nasz problem. W prawie każdej polskiej rodzinie,
czy to tej najbliższej, czy też dalszej, ktoś zbyt często sięga po
kieliszek. Problemy materialne to najmniej dotkliwy skutek tego rodzaju
zachowań. Niestety, najczęściej nadużywaniu alkoholu towarzyszy płacz
dziecka, żony, matki. Ta powszechność zjawiska sprawia, że alkoholizm
taktujemy jako coś naturalnego, co najwyżej wynikającego z ludzkiej
słabości, którą potępiamy i z którą walczymy. Tymczasem jest to po
prostu choroba, którą trzeba leczyć jak każdą inną.
Owszem, często problem bywa dostrzeżony, nazwany po imieniu
i wtedy rodzina "załatwia" alkoholikowi leczenie. Niestety, dotychczas
stosowane i propagowane w Polsce metody medyczne, uwzględniają najczęściej
tylko fizyczny aspekt tej choroby. Prawie całkowicie pomija się jej
wymiar psychiczny. Chory, najczęściej w zupełnej izolacji od rodziny,
poddawany jest tak zwanemu odtruciu, które wprawdzie przywraca do
normy wyniszczony organizm, usuwając skutki bezpośrednie przepicia,
nie wywiera jednak żadnego wpływu na przyczyny choroby. Pozornie
wyleczony, gdy po powrocie do domu znów sięga po butelkę, spotyka
się z niezrozumieniem i dezaprobatą najbliższych, niejednokrotnie
większą niż przed podjęciem leczenia. Problemy narastają, osamotnienie
i odtrącenie wzmaga chorobę w aspekcie psychicznym, rozczarowania "
topi" się w alkoholu - koło się zamyka.
Tymczasem istnieją inne sposoby pomocy. Któż z nas nie słyszał
o grupach AA - Anonimowych Alkoholików - działających przy prawie
każdej parafii. Jednak poza znajomością dość charakterystycznej nazwy,
posiadamy słabe pojęcie o ich istocie. Sądzę, że zbliżający się tzw.
miesiąc trzeźwości - sierpień - jest doskonałą okazją do tego, by
lepiej poznać ten specyficzny sposób leczenia nałogu. Pierwsza grupa
AA powstała w 1935 r. w Stanach Zjednoczonych. Metodą prób i błędów,
sami alkoholicy, wyciągnęli wnioski ze wszystkich objawów choroby
i opracowali prosty program - "12 Kroków" - umożliwiający dokonanie
zmian we wszystkich sferach życia, co pozwala utrzymać długotrwałą
trzeźwość. Na bazie tych właśnie "kroków", zawartych w tzw. Wielkiej
Księdze, są tworzone dzisiejsze wspólnoty. "Anonimowi Alkoholicy
są wspólnotą mężczyzn i kobiet, którzy dzielą się nawzajem doświadczeniem,
siłą i nadzieją, aby rozwiązać swój wspólny problem i pomagać innym
w wyzdrowieniu z alkoholizmu. Jedynym warunkiem uczestnictwa we wspólnocie
jest chęć zaprzestania picia." - Czytamy we wspomnianej już publikacji
AA. Uczestnicy wspólnoty AA uczą się rozpoznawać własne emocje, poznają
zasady i sposoby wyboru tych emocji. Najważniejszym aspektem programu
AA jest dojrzewanie i rozwój duchowy. Jest to aspekt leczenia pomijany
przez terapie profesjonalne. Spotkania na tzw. mitingach, to nie
tylko forma grupowej rehabilitacji, polegającej na dzieleniu się
doświadczeniami. To przede wszystkim wspólnota. Z programu AA wynika,
że własną trzeźwość można zachować tylko niosąc pomoc innym. To dzięki
uświadomieniu sobie, że inny alkoholik poprze "bycie razem" z alkoholikiem
potrzebującym pomocy, rozpoczął się proces powstawania tysięcy grup
AA na całym świecie. Spojrzeć prawdzie w oczy, przestać okłamywać
siebie i innych, przestać być własnym bogiem, zrobić porządek z własnym
życiem, spłacić dług przeszłości, pozbywać się własnych wad, radzić
sobie z uczuciami i emocjami, wyzbywać się egoizmu, pomagając innym
- oto recepta n alkoholizm, proponowana przez Anonimowych Alkoholików.1
Grupy AA, jak już wspomniałam, działają przy prawie każdej
parafii. Tymczasem najtrudniej zrobić pierwszy krok - dla niejednego
droga do takiej parafii może okazać się drogą zbyt długą. Bezcelowym
jest zmuszanie w jakikolwiek sposób do wzięcia udziału w mitingu
AA - konieczna jest dobrowolność. W takich sytuacjach pozostaje nam
już tylko liczyć na Łaskę Bożą, z którą możemy współpracować poprzez
modlitwę. Na lubelskim rynku wydawniczym istnieje książka, która
moim zdaniem powinna się znaleźć w każdym domu, borykającym się z
omawianym problemem. To opracowany przez ks. Krzysztofa Targońskiego,
a wydany w wydawnictwie "Polihymnia", modlitewnik pt. "Z modlitwą
ku trzeźwości". Znajdują się w nim modlitwy o trzeźwość zarówno samych
uzależnionych, jak i ich wspomagające. Myślę, że każdy, komu zależy
na abstynencji bliskich lub sam nie ma jeszcze na tyle odwagi i siły
by wziąć udział w mitingu AA, powinien nie rozstawać się z tą malutką
książeczką.
1 Opracowane na podstawie publikacji Duszpasterstwa AA Archidiecezji
Lubelskiej: "Recepta na problem alkoholowy", Lublin 1999.
Pomóż w rozwoju naszego portalu