Reklama

Jedna historia dwóch przystanków

Zmarnowany (?) przełom

Niedziela Ogólnopolska 28/2003

Barbara Dziadura

Przystanek Jezus 2002

Przystanek Jezus 2002

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Chcieliśmy się dogadać

Rok 2002 dla Przystanku Jezus miał być zupełnie inny od poprzednich. Po pierwsze, nauczeni doświadczeniem lat ubiegłych, postanowiliśmy dogadać się z organizatorami Przystanku Woodstock, czyli - mówiąc wprost - z Jurkiem Owsiakiem. Jurek jest, jakby nie było, gospodarzem imprezy i placu, powinien wiedzieć, co się na nim dzieje. To dogadanie się nie szło nam nawet najgorzej. Do Warszawy pojechała Stefa (Iwona Stefańska - szefowa inicjatywy Przystanek Jezus) i ktoś tam jeszcze z nią. Jurek potem powiedział dla KAI: "Skontaktowali się z nami zupełnie nowi ludzie, bardzo przyjaźni i mili. Rozmawialiśmy kilkakrotnie, przyjęli nasze zasady, myślę, że wreszcie robią to, o co nam też chodzi". Ustalono logistykę, zasady bezpieczeństwa, wyznaczono miejsce na namiot, dogadano się w sprawie przepustek i zasad kontaktów. W kwestiach szczegółowych Stefa miała dogadywać się z oddelegowanym do tego Michałem. W eter poszła wiadomość, że organizatorzy doszli do porozumienia, co być może nawet niektórym dziennikarzom było nie w smak, bo przecież konflikt jest zawsze ciekawszy niż jego uniknięcie. Jurek nawet nas komplementował. "Kto przyjedzie na Przystanek Jezus, ten dobrze spędzi czas - zapewniał. - Jest tam muzyka i filmy". Słowem - OK!
Odnieśliśmy wrażenie (wówczas - bardzo słuszne), że we wzajemnych kontaktach nastąpił przełom. Wzajemna nieufność została zastąpiona wolą współpracy, choć żadna ze stron nie ukrywała, że różnice pozostają. Nie były to jednak takie różnice, które nie pozwoliłyby nam na współpracę. Nie byliśmy, oczywiście, współorganizatorami Przystanku Woodstock, tylko jego gośćmi. Tym razem jednak nie weszliśmy na plac festiwalu po kryjomu, ukradkiem czy kuchennymi drzwiami. Wciąż zarzucano nam, że podejmujemy jakieś działania partyzanckie czy nawet wrogie wobec Woodstocku. Podjęcie rozmów miało pokazać, że naszym celem jest tylko pomoc tym, którzy potrzebują pomocy i jej chcą. Chcieliśmy pomagać bez konieczności ukrywania się czy tłumaczenia ze swojej obecności. I bez względu na to, co się stało później, trzeba powiedzieć, że to nam się udało.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Namiot niezgody

Bomba wybuchła 18 marca 2003 r. Jurek przyjechał do Żar dopinać tegoroczną edycję Woodstocku. Podczas konferencji prasowej czy też bezpośrednio dla Gazety Lubuskiej powiedział, że w tym roku nie zaprasza Przystanku Jezus. Ta sama informacja pojawiła się wkrótce na internetowych stronach Orkiestry, gdzie można było przeczytać: "Fundacja w tym roku nie wyraża zgody na obecność na festiwalowym polu Stowarzyszenia «Przystanek Jezus», które nigdy nie akceptowało i nie akceptuje przesłania i idei, jakie towarzyszą Przystankowi Woodstock".
Dla nas wszystkich był to cios zupełnie nieoczekiwany. Wszyscy mieliśmy jeszcze w uszach zeszłoroczne zapewnienia Jurka, że "Przystanek Jezus robi to, o co nam chodzi". Poza tym ani w trakcie, ani po Woodstocku nie mieliśmy żadnych krytycznych uwag ze strony Jurka czy organizatorów Woodstocku. Przeciwnie, osoby kontaktowe dogadywały się świetnie, Jurek witał nas na wielkiej scenie, namawiał, by iść do "Jezusów", gazety rozpływały się w zachwytach, jak to organizatorzy obu Przystanków zakopali topór wojenny. Dziennikarz Rzeczpospolitej napisał, że Żary to najbezpieczniejsze miasto w Polsce. Co więc się stało?
Podobno głównym argumentem przeciwko naszej obecności miał być namiot użyczony nam przez Radio Maryja. Podobno zbyt rozpraszał. Znaczy - był za ładny i za okazały? To, oczywiście, zarzut stronniczy, bo czy namiot Hare Krishny nie rozprasza? Tym bardziej, że my jesteśmy na peryferiach placu, a Hare Krishna w pobliżu wielkiej sceny.
W ten oto sposób namiot Przystanku Jezus stał się namiotem niezgody. Jurek więc przyznał w końcu wprost, że już może nie tyle o sam namiot chodzi, co o jego właściciela, czyli Radio Maryja. W związku z tym podobno - jak powiedział Jurek Owsiak - ten namiot to "coś niedobrego, coś złego, ten namiot emanuje czymś niedobrym".
I tutaj muszę się do czegoś przyznać. Nie postrzegaliśmy namiotu jako reklamy Radia Maryja. Mając świadomość, jak różnie kojarzone bywa Radio Maryja w wielu środowiskach, dość długo staraliśmy się ukryć darczyńcę, by nie prowokować niepotrzebnych napięć. Ostatecznie nie mamy jednak czego ukrywać. Kto słuchał, ten wie, że transmisje radiowe z Przystanku nie miały żadnego zaczepnego czy negatywnego charakteru wobec Przystanku Woodstock. Podczas transmisji z Przystanku Jezus nie pojawiały się żadne treści wymierzone przeciwko Woodstockowi, jego organizatorom czy obecnej tam młodzieży.

Reklama

W imię pokoju

W wypowiedzi dla Gazety Lubuskiej z ust Jurka Owsiaka padły słowa: "Nie jestem krishnowcem, a katolikiem, i w imię spokoju nie chcę, żeby Przystanek Jezus był na IX Przystanku Woodstock". Przyznaję, że to najdziwniejsza argumentacja, jaką kiedykolwiek słyszałem. O religijnej tożsamości Jurka pokątnie krążyły różne wersje, wiele z nich mówi o jego domniemanym przystąpieniu do Hare Krishna, co mnie osobiście wydawało się bardzo mało prawdopodobne. To, że krishnowcy od samego początku świetnie wpisali się w ideologiczny pejzaż Przystanku Woodstock, nie znaczy jednak, że Jurek stał się krishnowcem. Muszę przyznać, że mnie nieco ta religijna deklaracja Jurka zdziwiła i zmroziła zarazem. Nie mam w zwyczaju nikogo pytać o jego religijne przekonania, wychodząc z założenia, że każdy ma prawo mieć swoje i że żyjemy w wolnym kraju. Zdaje się jednak, że obiegowe opinie o jego rzekomej przynależności do krishnowców musiały do niego dotrzeć, skoro zebrał się na publiczne ich zanegowanie. Ale Jurek nie tylko powiedział, kim nie jest, ale także - kim jest. A jest - jak mówi - katolikiem i ten jego katolicyzm nie pozwala mu na obecność na Przystanku Woodstock katolickiej inicjatywy. Doprawdy, oryginalne.
Kiedy zastanawiam się nad rzeczywistymi powodami nowego, negatywnego zwrotu ku nam, myślę właśnie o Jurkowej tożsamości. Odnoszę wrażenie, że Jurek - może za czyjąś pomocą? - zaczął dochodzić do wniosku, że za daleko poszedł z nami na układ. Z nami - to znaczy z Kościołem. Tak jakby się bał, że stracił przez to swój obraz absolutnie niezależnego, oryginalnego gościa, że wchodząc w dialog z nami, zgadzając się oficjalnie na naszą obecność, przestał już być tym, kim był.
Jurek wie, że w wielu środowiskach (z tej czy tamtej strony) postrzegany jest jako jedyna (?) tak duża alternatywa dla Kościoła i w perspektywie strategii dobroczynno-charytatywnych (Wielka Orkiestra), i pewnej propozycji ideologicznej ("Miłość, przyjaźń, muzyka"). Może Jurek bał się, że za swoje "flirty" z Kościołem (był np. zaproszony na Forum Młodzieży przez abp. Józefa Życińskiego) pewne środowiska okrzykną go zdrajcą. Czy Jurek nie tego właśnie się przestraszył? Jeśli tak, to zupełnie zrozumiała jest jego deklaracja dystansu do instytucji Kościoła i firmowanej przez młodych członków Kościoła inicjatywy, jaką jest Przystanek Jezus.

Reklama

Cisza w Orkiestrze

Co dalej? Czy będzie Przystanek Jezus 2003? Jurek w tym roku nas ubiegł. Zanim zdążyliśmy wystosować prośbę o zgodę na obecność, on nam już jej odmówił. Nie znaczy to jednak, że daliśmy za wygraną.
8 maja br. do Fundacji Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy wysłaliśmy pismo. Raz jeszcze wytłumaczyliśmy (wyjaśniania nigdy za dużo), co to jest Przystanek Jezus. "Już po raz kolejny młodzi ludzie z całego kraju chcą przyjechać na Przystanek Woodstock, by w ramach inicjatywy Przystanek Jezus dzielić się pięknem chrześcijaństwa. Jesteśmy tam po to, byśmy my - wierzący młodzi ludzie mogli spotkać się z naszymi rówieśnikami i świętować naszą młodość, ubogacać się tym, co jest dla nas najważniejsze" - napisaliśmy. Istotę listu stanowiły jednak słowa: "W tym roku chcemy również prosić o pomoc i wolę współpracy w ramach Przystanku Woodstock - Żary 2003".
Do prośby o zgodę na obecność dołączona została także prośba o spotkanie organizacyjne, aby dograć wszystkie szczegóły współpracy. Prośba poszła pocztą, faxem, e-mailem. Do dnia, gdy piszę te słowa (28 maja 2003 r.), pozostała bez odpowiedzi. Na niczym spełzły także próby bezpośredniego kontaktu z Jurkiem Owsiakiem. Wielokrotne telefony do siedziby Fundacji pozostawały bez echa. Nikt w siedzibie Fundacji nie chciał się sprawą zająć, mówiąc jednocześnie, że problem ten jest jedynie w gestii Szefa, czyli Jurka Owsiaka. A Jurek jest nieosiągalny. Stefa zostawiła w sekretariacie numer swojego telefonu komórkowego z prośbą o oddzwonienie. Kolejne dni ciszy mijają.
Nie wiem, jak będzie w momencie, gdy niniejsze słowa ujrzą światło dzienne. Być może wciąż będzie trwała cisza w Orkiestrze. W piśmie do Jurka Owsiaka napisaliśmy: "Za nami jest już kilkuletnie doświadczenie, cały czas się uczymy współpracy i obecności na Przystanku Woodstock, dlatego mamy nadzieje, że - tak jak to było w 2002 r. - uda nam się stworzyć nową jakość Przystanku Jezus, w pokojowej atmosferze". Ale Jurek chyba ma już dość tej nowej, pokojowej jakości w relacjach z Przystankiem Jezus. Dziennikarze nie przestają pytać, na czym polega konflikt. Nie wiem - odpowiadam. To nie my mamy konflikt z Przystankiem Woodstock. To Przystanek Woodstock - okazuje się - ma konflikt z nami. Jurek jest gospodarzem żarskiego festiwalu i ma prawo decydować, jakie organizacje, inicjatywy czy stowarzyszenia będą na nim obecne. Nie ma jednak prawa decydować, czy będą tam ludzie wierzący, czy będzie tam wiara, czy będzie tam Ewangelia. Tam już nie sięgają jego kompetencje. Tym bardziej, że Orkiestra grać będzie podobno do końca świata (i jeszcze trzy dni dłużej), a Przystanek Jezus (choć zapewne już nie będzie się nazywał Przystankiem) trwał będzie jeszcze po zakończeniu tego świata. Ma bowiem gwarancję wieczności.

PS
Jest 24 czerwca 2003 r. W Orkiestrze jakby drgnęło. Ktoś zadzwonił do Stefy. Informacja była raczej lakoniczna: Jurek na naszą obecność się nie zgadza i nie zgodzi się. Podobno oficjalna odpowiedź miała przyjść do końca czerwca. Mam nadzieję, że z uzasadnieniem. Sensownym uzasadnieniem.

Autor jest rzecznikiem prasowym Przystanku Jezus. Niniejszy tekst ukazał się pierwotnie w książce pt. Kiedy Jezus przychodzi w glanach, In Plus, Gorzów Wlkp. 2003.

2003-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Bp Artur Ważny o swojej nominacji: Idę służyć Bogu i ludziom. Pokój Tobie, diecezjo sosnowiecka!

2024-04-23 15:17

[ TEMATY ]

bp Artur Ważny

BP KEP

Bp Artur Ważny

Bp Artur Ważny

Ojciec Święty Franciszek mianował biskupem sosnowieckim dotychczasowego biskupa pomocniczego diecezji tarnowskiej Artura Ważnego. Decyzję papieża ogłosiła w południe Nuncjatura Apostolska w Polsce. W diecezji tarnowskiej nominację ogłoszono w Wyższym Seminarium Duchownym w Tarnowie. Ingres planowany jest 22 czerwca.

- Idę służyć Bogu i ludziom - powiedział bp Artur Ważny. - Tak mówi dziś Ewangelia, żebyśmy szli służyć, tam gdzie jest Jezus i tam gdzie są ci, którzy szukają Boga cały czas. To dzisiejsze posłanie z Ewangelii bardzo mnie umacnia. Bez tego po ludzku nie byłoby prosto. Kiedy tak na to patrzę, że to jest zaproszenie przez Niego do tego, żeby za Nim kroczyć, wędrować tam gdzie On chce iść, to jest to wielka radość, nadzieja i takie umocnienie, że niczego nie trzeba się obawiać - wyznał hierarcha.

CZYTAJ DALEJ

Niewiarygodne, ale prawdziwe

2024-04-23 12:03

Niedziela Ogólnopolska 17/2024, str. 71

[ TEMATY ]

święci

wikimedia.pl

św. Tomas z Celano

św. Tomas z Celano

Dla Boga nie ma nic niemożliwego. Dowodzą tego najbardziej osobliwe cuda dokonane za wstawiennictwem świętych.

Dar bilokacji, mówienie językami, dar uzdrowienia czy stygmaty – te cuda chyba nikogo nie dziwią. Ich katalog jest jednak obszerniejszy, znajdują się w nim również takie nadnaturalne zjawiska, które mogą się wydawać co najmniej osobliwe albo nawet ekstrawaganckie. W logice Boga jednak mają one wielkie znacznie.

CZYTAJ DALEJ

Co nam w duszy gra

2024-04-24 15:28

Mateusz Góra

    W parafii Matki Bożej Częstochowskiej na osiedlu Szklane Domy w Krakowie można było posłuchać koncertu muzyki gospel.

    Koncert był zwieńczeniem weekendowych warsztatów, podczas których uczestnicy doskonalili lub nawet poznawali tę muzykę. Warsztaty gospelowe to już tradycja od 10 lat. Organizowane są przez Młodzieżowy Dom Kultury Fort 49 „Krzesławice” w Krakowie. Ich charakterystycznym znakiem jest to, że są to warsztaty międzypokoleniowe, w których biorą udział dzieci, młodzież, a także dorośli i seniorzy. – Muzyka gospel mówi o wewnętrznych przeżyciach związanych z naszą wiara. Znajdziemy w niej szeroki wachlarz gatunków muzycznych, z których gospel chętnie czerpie. Poza tym aspektem muzycznym, najważniejszą warstwą muzyki gospel jest warstwa duchowa. W naszych warsztatach biorą udział amatorzy, którzy z jednej strony mogą zrozumieć swoje niedoskonałości w śpiewaniu, a jednocześnie przeżyć duchowo coś wyjątkowego, czego zawodowcy mogą już nie doznawać, ponieważ w ich śpiew wkrada się rutyna – mówi Szymon Markiewicz, organizator i koordynator warsztatów. W tym roku uczestników szkolił Norris Garner ze Stanów Zjednoczonych – kompozytor i dyrygent muzyki gospel.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję