W USA, w stanie Alabama, rozgorzała walka o... Dekalog. Sędzia Roy Moore ośmielił się ustawić w budynku sądowym pomnik Dziesięciu Przykazań - zgodnie ze swym przekonaniem,
że wiara w Boga jako Najwyższego Prawodawcę była, jest i powinna pozostać podstawą wymiaru sprawiedliwości. Nawet człowiek niewierzący zgodzi się z faktem, że nasza cywilizacja,
nasze zasady odróżniania dobra od zła opierają się na Dekalogu. Jak dotąd. Nie brak bowiem w dzisiejszym świecie ludzi i instytucji, które negują Boży porządek, a każdego,
kto myśli inaczej, oskarżają o... gwałcenie podstawowych praw obywatelskich.
Sędzia Moore został uznany niemal za terrorystę atakującego „świętą” Konstytucję Stanów Zjednoczonych. Zawieszono go w pełnieniu obowiązków, a ci najpoprawniejsi
politycznie domagają się, by go wyrzucić z pracy. Sąd Najwyższy USA nakazał usunąć ten tak niebezpieczny pomnik, bo jeśli nie, to władze Alabamy będą musiały za każdy dzień jego
obecności w sądzie płacić 5 tys. dolarów kary...
Afera wokół Dekalogu w USA to fragment kampanii, której świadkami jesteśmy od dawna również w Polsce. Pamiętacie te wrzaski lewicy przeciw umieszczeniu krzyża w gmachu
Sejmu? Te spory o każde słowo w preambule do Konstytucji Rzeczypospolitej? A czym są wciąż powracające próby liberalizacji aborcji czy nieustająca presja w sprawie
legalizacji „małżeństw” homoseksualnych? To uporczywe relatywizowanie pojęć dobra i zła w każdej dziedzinie życia, oczywiście, w imię prawa człowieka i wolności
jednostki.
Być może doczekamy dnia, gdy ktoś oświadczy, że wielki krzyż stojący na Giewoncie razi jego poczucie praworządności, że musi być usunięty, bo jeśli nie...
Pomóż w rozwoju naszego portalu