Reklama

Pro i contra

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Przestrogi biskupa Frankowskiego

Reklama

Nasz Dziennik z 4-5 października zamieścił prawdziwie wstrząsającą homilię bp. Edwarda Frankowskiego, sufragana diecezji sandomierskiej i honorowego członka NSZZ „Solidarność”, wygłoszoną 26 września 2003 r. podczas Mszy św. w konkatedrze w Stalowej Woli na otwarcie XVI Krajowego Zjazdu Delegatów „Solidarności”. W homilii, opublikowanej pt. Narodowy rachunek sumienia, znalazł się nader gorzki bilans obecnej sytuacji w kraju i ogromnych zagrożeń dla Polski.
Bp Frankowski ostrzegał i alarmował, mówiąc m. in.: „Dziś trzeba obudzić sumienia! Jeżeli Naród duchowo się nie odnowi, wciąż będzie przeżywał rozliczne zniewolenia, nadal będzie przedmiotem manipulacji w rękach ludzi bezbożnych i bez sumienia. Będzie nadal eliminowany, pozbawiony mocy władania sobą, stanowienia o sobie i egzekwowania praw, które mu się należą.
W ostatnich latach wciąż obserwujemy, jak łatwo można zniekształcić najszlachetniejsze ideały wolności, doprowadzając je nawet do absurdu. Po czerwcu 1989 r., zamiast tak oczekiwanej wolności opartej na zrozumieniu swoich praw i obowiązków, zyskaliśmy niczym nieograniczony i wszechogarniający «luz moralny», permisywizm, na modłę porzekadła: «Róbta, co chceta». Ci sami ludzie, którzy przyłożyli rękę do niszczenia polskości, sprzedając obcym resztki majątków, banków, mediów, przyczynili się do rozkładania „Solidarności” - aż do całkowitego jej zdemontowania.
My, Polacy, od około 60 lat przeżywamy boleśnie poniewieranie patriotyzmu, naszego miłowania Ojczyzny i dumy narodowej. Niestety, wielu z tzw. elit nie nauczyło się patriotyzmu, wciąż mają w sobie zakorzenione haniebne lizusostwo, służalstwo tym, którzy im dobrze płacą, od których biorą pieniądze. Najczęściej są to chlebodawcy zagraniczni, którym się przymilają, na ich życzenie szkalują to, co jest dla nas najdroższe - czy to chodzi o wiarę, czy o nasze uczucia narodowe, czy o nasze ideały i wartości. Ciągle lekceważy się czy nie docenia dorobku polskich mężów stanu, naukowców, inżynierów, architektów i próbuje się nas na wszelki sposób zakompleksić, żebyśmy uwierzyli, że niczego nie potrafimy i że tylko obcy i inne narodowości mogą tu coś zrobić, a Polacy niczego już nie potrafią. Zmierza się do wywrócenia wszelkiej dobrej tradycji, aby nie była twórczą siłą Narodu. Rezygnuje się z dorobku kulturowego całych pokoleń, nie zważając, że to, co piękne w naszej kulturze, jest też uniwersalne i że dzięki temu możemy mieć poczucie wartości wobec innych narodów w Europie i świecie. (...)
Praca naszego Narodu, całych pokoleń, które za głodowe pensje w pocie czoła zdobywały i pomnażały wspólny majątek i dobro narodowe, stała się łupem chciwych finansistów. Złodzieje, którzy rozgrabiają Polskę, zainstalowali się w sercach wielkich miast i swoimi mackami kontrolują całe życie ekonomiczne naszego kraju. (...) Coraz częściej docierają do nas informacje, że kolejne przedsiębiorstwa będą restrukturyzowane przez upadłość: Stocznia Szczecińska, Gdańska, Gdynia, Tonsil, Mielec. Lista bardzo się wydłużyła. Powstaje pytanie, w czyich głowach mogła zrodzić się taka niedorzeczność, że proponuje się uzdrowienie gospodarki przez jej uśmiercenie, bo upadłość stanowiąca dosłownie bankructwo przedsiębiorstwa jest przecież śmiercią przedsiębiorstwa. Syndyk staje się grabarzem, a nie lekarzem zakładu”.
W publikowanym w Tygodniku Solidarność z 3 października tekście Andrzeja Jakubika i Krzysztofa Świątka o XVI Krajowym Zjeździe Delegatów NSZZ „Solidarność” pt. Stalowa wola Solidarności wiele pisano o znaczeniu i wymowie homilii bp. Frankowskiego, wygłoszonej na Zjeździe „Solidarności”. Autorzy zaakcentowali m.in. to, że bp Frankowski „wygłosił płomienne kazanie, które delegaci dwukrotnie przerywali oklaskami, a na koniec podziękowali owacją na stojąco”.

Alarm dla Polski

Reklama

Obok tekstu homilii bp. Edwarda Frankowskiego znajdujemy w tymże Naszym Dzienniku jakże podobny w wymowie, pełen niepokoju o losy Polski i Polaków artykuł ks. prof. Czesława Bartnika pt. Polsko, larum grają! Ks. prof. Bartnik pisze m.in.: „W wielu dziedzinach tracimy suwerenność. Nasza armia jest osłabiona do granic możliwości, a przecież w razie rzeczywistego niebezpieczeństwa NATO nas nie poprze. Zrujnowane zostały prawie wszystkie sektory gospodarki; transformacja oparta na złej koncepcji nie jest zabezpieczona przed grabieżą, złodziejstwami, oszustwami - i wśród części rządzących na górze, i często wśród rządzących na dole. Rozbity został etos robotnika, w biznesie nawet brat oszukuje brata, załamała się moralność publiczna, panuje ogromne pijaństwo. Zniszczono cały przemysł, upadł polski handel, zachwiano podstawami kultury i nauki. Polska staje się krajem w połowie niepracującym. Wieś polska umiera, rolnictwo pustynnieje, «ściana wschodnia» obumarła, Śląsk zamienia się w cmentarzysko, cała gospodarka morska i przymorska jest zatopiona, banki sprzedane, sektor energetyczny oddaje się obcym gospodarzom, oświata i służba zdrowia ledwo dyszą (...). Niemcy marzą o ponownym zajęciu ziem zachodnich i północnych. UE chce nas zamknąć w swoim kołchozie i odgrodzić od reszty świata żelazną kurtyną na wschodzie, gdzie służbami granicznymi będą dowodzili Niemcy. Oni zaś są gotowi nam zapłacić za zgodę na umniejszenie licznych naszych głosów w Unii, traktują Polaków jak ludzi bez honoru. Garstka ateistów zapanowała u nas nad 38 mln wierzących: w polityce, prawie, kulturze, medycynie, oświacie, nauce, sztuce, etyce indywidualnej i społecznej i - mimo że to raczej myśmy ich wybierali - w nagrodę chcą nas i cały kraj ateizować. (...) Musimy się bronić do końca teraz i jeszcze teraz, żeby za niedługie lata nie robić powstania zbrojnego. Musimy żądać bezwzględnie zmiany planowanej konstytucji europejskiej. Jeśli rząd polski nic nie wskóra, zwłaszcza przy zdradliwej postawie negocjatorów, to należy przeprowadzić nowe referendum, żeby odwołać wyniki poprzedniego z 7-8 czerwca 2003 r. A przede wszystkim Polska musi zmienić swój dziwaczny socjalistyczno-liberalistyczny ustrój społeczno-polityczny i gospodarczy. Toteż trzeba nam na każdym odcinku organizować się, zrzeszać, bronić się, brać los Polski w polskie ręce, a wtedy wobec faktów i UE zgodzi się na naszą z nią współpracę, a nie kolonialną zależność. Myślę, że także dla naszych rządów, które idą jedną drogą bez względu na kolor wyborów, nasz opór będzie zbawienny, bo stanie się atutem w ich pertraktacjach z Zachodem. Jest dużo ścieżek naszego wyzwalania się: rozwój myśli polskiej, technologii, nauki, inwestycji, szkolnictwa, kultury, moralności, dyscypliny społecznej, rozwijania współpracy gospodarczej z całym światem, m.in. anulowanie długów komunistycznych (Ameryka tuż po wojnie darowała Niemcom 80 mld dolarów długów). Potrzeba nam ścisłej współpracy z UE, ale nie stanu kolonialnej zależności”.
Oba omówione tak ważne teksty znajdują aż nadto wiele potwierdzenia w dzisiejszych realiach. Coraz wyraźniej widać, jak Polska zsuwa się po równi pochyłej na drodze ku Argentynie. Niezwykle trudna sytuacja budżetu, coraz większe zadłużenie zewnętrzne i wewnętrzne, gromna korupcja, totalne partactwo w przystosowaniach do dyrektyw Unii Europejskiej - to tylko niektóre z przejawów nadciągającego kryzysu. Czy uda się mu zapobiec przy tak kompromitującej nieudolności władz? Dalej cytuję kolejne jakże niepokojące informacje z ostatnich kilku dni.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Groźba braku pieniędzy dla emerytów

W najnowszej Gazecie Polskiej z 8 października groźny sygnał ostrzegawczy w tekście Tomasza Sakiewicza: Kiedy emeryci nie dostaną pieniędzy. Autor pisze m. in.: „Czy jest możliwe, że państwo przestanie płacić pensje urzędnikom, a ZUS - emerytury swoim klientom? Czy finanse państwa mogą się załamać? Coraz więcej ekonomistów twierdzi, że taki scenariusz jest prawdopodobny”. Sakiewicz cytuje w tym kontekście m.in. wypowiedź członka Rady Polityki Pieniężnej Bogusława Grabowskiego dla „Radia Zet”, z 29 września: „Dług publiczny ustalono na niebezpiecznym poziomie. (...) brak reform doprowadzi do kryzysu państwa”.

Groźba unijnych sankcji

Reklama

Konrad Niklewicz i Robert Sołtyk z Brukseli alarmują w tekście Kręcą na nas bicz” (Gazeta Wyborcza z 7 października). Autorzy piszą m. in.: „Polska opóźnia się z nowelizacją prawa weterynaryjnego. Bruksela wytacza więc najcięższą armatę: unijni urzędnicy zaczęli przygotowywać tzw. klauzulę ochronną - dowiedziała się Gazeta.
Nałożenie klauzuli ochronnej to najcięższa kara, jaka może spotkać nowego członka UE, który nie zdążył z przygotowaniem się do Unii.
Zgodnie z traktatem akcesyjnym o nałożeniu klauzuli decyduje Komisja Europejska. Ukarane państwo przez pewien czas nie może korzystać z niektórych przywilejów członka Unii, czyli z części tzw. polityk wspólnotowych. W przypadku spraw fitosanitarnych klauzula najprawdopodobniej oznaczałaby utrudnienia w eksporcie polskiej żywności do innych państw UE. Nasze towary zapewne nadal musiałyby być zatrzymywane na granicy i poddawane szczegółowej kontroli. Taka klauzula byłaby ciosem dla polskiego rolnictwa”.

Partactwo w różnych dziedzinach

W Rzeczpospolitej z 8 października dowiadujemy się, że partactwo w wykorzystaniu środków pomocowych UE ma miejsce w wielu dziedzinach. Autorzy Rzeczpospolitej - Jakub Jasiński i Jędrzej Bielecki stwierdzają już w tytule swego tekstu: Środowisko nie jest wyjątkiem. Polska ma kłopoty z wykorzystaniem pomocy Unii Europejskiej w wielu obszarach.
Według autorów: „Pięć procent zainwestowanych środków z programu pomocy dla wsi SAPARD, czternaście procent z funduszu ISPA przeznaczonego na rozwój infrastruktury transportowej świadczą, że wykorzystanie unijnej pomocy idzie z oporem nie tylko w ochronie środowiska”.

Dopłacimy do bogatej Anglii

Wielka Brytania miała świetnych negocjatorów, którzy uzyskali dla niej to, że dużą część składki unijnej płacą za nią inne kraje (tzw. brytyjski rabat). My odmiennie - mieliśmy kiepskich negocjatorów i słono za to zapłacimy. Nie tylko będziemy płacić wielką, pełną składkę (wbrew m.in. buńczucznym zapewnieniom Józefa Oleksego sprzed roku), ale będziemy również dopłacać do bogatej Anglii, do tzw. brytyjskiego rabatu. W tekście Jędrzeja Bieleckiego pt.: Czy Polska zapłaci za kłopoty Niemiec? (Rzeczpospolita z 8 października) czytamy m. in.: „Polskę nowe rozwiązania mogą drogo kosztować. Za «rabat brytyjski» zapłacimy od przyszłego roku 105 mln euro rocznie”.

2003-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Nowenna do Matki Bożej Częstochowskiej 2024 (dzień 7.)

[ TEMATY ]

Nowenna do Matki Bożej Częstochowskiej

Karol Porwich/Niedziela

Nowenna przed Uroczystością Najświętszej Maryi Panny Częstochowskiej trwa od 17 do 25 sierpnia przez dziewięć kolejnych dni, podczas których odmawiamy przypisane na każdy dzień poniższe modlitwy.

- Módlmy się za Kościół w Polsce, aby nie odchodził od Boga, by życie nienarodzonych było chronione i aby lekcje religii nie zniknęły ze szkół - apeluje ks. Marek Studenski. Wikariusz generalny diecezji bielsko-żywieckiej poprowadzi w tym roku duchowe przygotowanie do obchodzonej 26 sierpnia uroczystości Matki Bożej Częstochowskiej.
CZYTAJ DALEJ

Kwiat świętości

Niedziela przemyska 34/2012

[ TEMATY ]

święta

wikipedia.org

Św. Róża z Limy

Św. Róża z Limy

Prawdę mówiąc to trochę egzotyczna święta... Nieczęste jej wizerunki znajdujemy głównie w świątyniach dominikańskich. Isabel Flores de Oliva bo tak brzmi pełne nazwisko Róży z Limy urodziła się 20 kwietnia 1586 r. w dalekiej peruwiańskiej Limie, mieście liczącym wówczas 25 tys. mieszkańców, założonym przez słynnego konkwistadora - Francisco Pizarro.

Dziewczynka od najmłodszych lat oczarowywała wszystkich swoją urodą. Niezwykle delikatna twarz była powodem, dla którego opiekująca się nią niania nazwała dziewczynkę Różą. Inne notki z biografii Świętej wspominają, że to z powodu zamiłowania do rosnących w przydomowym ogrodzie kwiatów nazywano ją Różą. Dziewczynka zapragnęła od najmłodszych lat poświęcić swoje młode życie Bogu; w ogrodzie miano wybudować specjalnie przeznaczoną dla niej altankę, w której zamieszkała, a która z czasem przekształcona została w pustelnię. Róża wstąpiła również do Trzeciego Zakonu Dominikanów.
CZYTAJ DALEJ

Ingres biskupa Edwarda Kawy do katedry w Kamieńcu Podolskim

2025-08-23 13:33

Miłość, która jest powołana do niesienia ludziom Dobrej Nowiny i przemieniania świata, powinna znajdować odzwierciedlenie zarówno w naszym życiu społecznym, jak i w życiu kościelnym - mówił bp Edward Kawa w homilii podczas ingresu do katedy św. Apostołów Piotra i Pawła w Kamieńcu Podolskim. Przed uroczystością nawiązał do słów Jana Pawła II wypowiedzianych w Wadowicach, odnosząc je do swojej dotychczasowej posługi we Lwowie: "Tu wszystko się zaczęło".

Dotychczasowy biskup pomocniczy Archidiecezji Lwowskiej Edward Kawa został mianowany nowym biskupem diecezjalnym diecezji kamieniecko-podolskiej 1 lipca 2025 roku, po tym jak papież Leon XIV przyjął rezygnację biskupa Leona Dubrawskiego w związku z osiągnięciem przez niego wieku emerytalnego.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję