Reklama

Listy Ojca Narcyza Klimasa OFM zostały napisane specjalnie dla "Niedzieli Południowej". Są jedynym w swym rodzaju zapisem tragicznych wydarzeń w Ziemi Świętej. Przy lekturze prosimy Czytelników o uwzględnienie faktu, że relacje pisane były "na gorąc

Pokój i Dobro (cz. 4)

Niedziela rzeszowska 33/2002

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Jerozolima, 13 maja 2002 r.

Po długim oczekiwaniu na upragnione pokojowe rozwiązanie okupacji Bazyliki Bożego Narodzenia w Betlejem 10 maja 2002 r. otrzymaliśmy rankiem wiadomość o ewakuacji Palestyńczyków z tejże Bazyliki. Wyruszyliśmy więc do Betlejem różnymi samochodami. Przyjechał tam nasz ojciec generał Giacomo Bini, był kustosz Ziemi Świętej - o. Giovanni Battistelli, było wielu innych zakonników franciszkańskich, byli duchowni z Kościoła grecko-prawosławnego i kilku duchownych Kościoła ormiańsko-prawosławnego. Wraz z nami przyjechał do Betlejem konsul z Ambasady Polskiej w Tel Awiwie Marek Pędzich.

Plac przed Bazyliką, na którym musieliśmy się zatrzymać, zanim pozwolono nam do niej wejść, wyglądał jak koszary wojskowe: czołgi, transportery opancerzone, jeepy, ciężarówki i potężny buldożer. Wszędzie kręciło się wielu wojskowych izraelskich, którzy kontrolowali przebieg operacji.

(...) W końcu, około godz. 17.30, otrzymaliśmy pozwolenie na wejście do Bazyliki i odbył się ten szczególny "ingres". (...) Wchodząc do środka, każdy obserwował uważnie zaszłe tu zmiany. Nie było ich na szczęście wiele. Brud, walające się naczynia, materace i koce, pozostawione tutaj po 39-dniowym pobycie Palestyńczyków nie przerażały tak bardzo. Patrzyliśmy na ściany, gdzie znajdowały się mozaiki pochodzące z VI wieku, były w kilku miejscach uszkodzone przez kule karabinowe. Jeden obraz, a dokładniej jego rama zniszczona w części ormiańskiej Bazyliki. (...)

W samej Grocie odśpiewaliśmy pieśni bożonarodzeniowe, dziękując Bogu za pomyślne rozwiązanie całej sprawy. Grota była nienaruszona, nie widać było żadnych zniszczeń, tym bardziej wielka radość opanowała nasze serca i każdy chciał tam dłużej pozostać, aby pomodlić się jeszcze (...). W myślach wracałem często do wspomnień, kiedy widziałem to miejsce pełne ludzi i uśmiechniętych twarzy. Teraz widziałem to miejsce pełne wojny, pełne smutku i nerwów, pełne gorączki oczekiwania na to, co może jeszcze się stać. Niektórzy z naszych współbraci, którzy przebywali w zamknięciu przez 39 dni, wyszli na zewnątrz. Widziało się u nich wzruszenie, a być może i niedowierzanie, że to już się skończyło, że już minęło, że w Betlejem znów zapanował spokój, nawet mimo tej wojennej scenerii, która panowała jeszcze wokół. Ale na niektórych twarzach naszych współbraci widać było zmęczenie i cierpienie, które tutaj przeżyli. (...)

Naszego o. Seweryna Lubeckiego nie było na tym placu, czekał na nas w klasztorze. Mówiliśmy o nim, o rozmowach telefonicznych, które kontaktowały nas codziennie, o tych krótkich wiadomościach, które nam przekazywał z "wewnątrz", o tym co przeżywał w tych ciężkich chwilach, o tym czego może wielokrotnie nie mówił, ale co wyczuwało się w jego głosie - o niepokoju o przyszłość. Po wejściu do Bazyliki i do Groty, udaliśmy się bezpośrednio do naszego klasztoru, aby się z nim spotkać: p. Konsul, o. Jerzy Kraj, który relacjonował codziennie o sytuacji w Betlejem, i ja. Weszliśmy do jego pokoju i wzruszenie ogarnęło nas wszystkich. (...).

Oprócz tych nerwowych, smutnych i przejmujących chwil, oprócz tych innych, bardziej wesołych i wzruszających, przeżyliśmy też chwile ciekawe. Żołnierze izraelscy, którzy znajdowali się na placu przed Bazyliką odnosili się do nas bardzo grzecznie, wielokrotnie z ciekawością, a nawet z sympatią. Przynosili nam wodę do picia, owoce, zapraszali do środka budynku, w którym mieli swoją bazę logistyczną w czasie 39 dni oblężenia, częstowali jedzeniem i kawą! Kiedy ruszyliśmy ze śpiewem w stronę wejścia do Bazyliki, w pewnej chwili usłyszeliśmy okrzyki i brawa, a później nawet śpiew. Z ciekawości oglądaliśmy się za siebie, skąd dochodziły te odgłosy. Okazało się, że byli to żołnierze izraelscy stojący na balkonie budynku przylegającego do placu budynku

Autonomii Palestyńskiej, noszącego nazwę "Domu Pokoju". Wyraźnie było widać, że oni też się cieszą z pokojowego rozwiązania problemu i z tego, że mogą powrócić do domów. Wielka szkoda, że nie mogliśmy zobaczyć Palestyńczyków opuszczających wczesnym rankiem Bazylikę. W telewizji widziałem jednego z nich, gdy przyklęknął i ucałował ziemię, znak radości, znak wolności; myślę, że także oni cieszyli się z tego pokojowego rozwiązania.

(...) Wszystko skończyło się pomyślnie i za to dziękowaliśmy Bogu w czasie dzisiejszej Eucharystii, 12 maja 2002 r., której przewodniczył Kardynał Roger Etschegaray, specjalny wysłannik Ojca Świętego. Uczestniczyło w niej wiele duchowieństwa i wielu chrześcijan z Betlejem. Przy dźwiękach gitary młodzież arabska wyrażała swą radość i dziękowała Bogu, a Ksiądz Kardynał swoją sympatią i żywotnością nadawał tej uroczystości radosny ton. Nie pozostawaliśmy w tyle i my, klaszcząc i śpiewając razem ze wszystkimi "Alleluja".

Po zakończeniu Eucharystii, Ksiądz Kardynał, Nuncjusz, Patryjarcha Jerozolimy, nasz Ojciec Generał i Ojciec Kustosz Ziemi świętej udali się w stronę Groty Bożego Narodzenia. W jej wnętrzu odbywała się w tym czasie Eucharystia rytu ormiańsko-prawosławnego. Z zaciekawieniem udałem się tam, znając zasadę Status Quo panującą w tym miejscu - że w czasie trwania Liturgii jednego z trzech głównych rytów w tej Grocie, inni nie mogą zbliżyć się do miejsca narodzin Chrystusa. Oni weszli do środka i udali się do Żłóbka (...). Miejsce to jest własnością katolików i do tej chwili nie było problemu. Takowy mógł się pojawić w momencie, kiedy Ojciec Kustosz zwrócił się do Biskupa Ormiańskiego, prosząc o przyzwolenie na pewien wyjątek. I stało się coś nadzwyczajnego. Kapłan, który przewodniczył Eucharystii, nie przerywając swoich śpiewów i trzymając w ręku kielich, odsunął się nieznacznie, robiąc w ten sposób miejsce Księdzu Kardynałowi, który przyklęknął, pomodlił się przez chwilę i ucałował miejsce narodzin Jezusa, po czym podniósł się z uśmiechniętą twarzą i razem ze wszystkimi wyszedł z Groty, a Ormianie dalej kontynuowali ich nabożeństwo dziękczynne.

(...) Dwie rzeczy nadzwyczajne (okupacja Bazyliki i opisywane wyżej zdarzenie podczas nabożeństwa Ormian - przyp. red.) to być może są znaki, które pozwalają mieć nadzieję, że to miejsce święte zazna prawdziwego pokoju, że to Miasto, Betlejem - miasto Chleba, Miasto Dawidowe, Miasto Narodzin Chrystusa będzie tym dobrym przykładem dla narodów żydowskiego i palestyńskiego, że być może kiedyś te narody dojdą do porozumienia i potrafią żyć razem w pokoju. Oby to nastąpiło jak najszybciej, oby wiara i chęć pokoju powiała z całą mocą w Ziemi Świętej (...).

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2002-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Przejmujące świadectwa podczas Jubileuszu Pocieszenia

2025-09-15 19:48

[ TEMATY ]

jubileusz

świadectwa

PAP/EPA/RICCARDO ANTIMIANI

O trudzie przekształcania tragedii w zalążek nadziei mówiły podczas czuwania modlitewnego Jubileuszu Pocieszenia w bazylice watykańskiej dwie kobiety.

Pierwsza z nich Lucia Di Mauro z Neapolu opowiedziała o swej tragedii, kiedy 4 sierpnia 2009 roku jej mąż ochroniarz, został zamordowany przez grupę młodych ludzi podczas pracy na placu Carmine, w historycznym centrum miasta. Miał zaledwie 45 lat.
CZYTAJ DALEJ

Święta od czyśćca

2025-09-09 14:25

Niedziela Ogólnopolska 37/2025, str. 22

[ TEMATY ]

Święta Katarzyna Genueńska

pl.wikipedia.org

Św. Katarzyna Genueńska

Św. Katarzyna Genueńska

Jako pierwsza określiła cierpienia dusz czyśćcowych jako mękę i żar miłości.

Katarzyna Fieschi urodziła się w Genui. W dzieciństwie została osierocona przez ojca Giacoma. Matka – Francesca di Negro zapewniła dzieciom wychowanie religijne. W 16. roku życia Katarzyna została przymuszona do małżeństwa z Julianem Adoro. Związek nie był szczęśliwy. Przez kilka lat Katarzyna żyła w osamotnieniu, po czym podjęła życie towarzyskie właściwe jej sferze. W marcu 1473 r. doznała łaski nawrócenia i przemiany. Odprawiła spowiedź generalną i zaczęła się dużo modlić. Podjęła też działalność charytatywną. Miała częste objawienia Pana Jezusa, który pewnego dnia pozwolił jej nawet spocząć na swojej piersi. Kiedy indziej ujrzała Boskie Serce całe w płomieniach. Chrystus pozwolił jej przytknąć usta do Jego Serca. Spowiednik zgodził się, by przyjmowała codziennie Komunię św., co w tamtym czasie było nowością. W ostatnim okresie życia miała częste wizje, przeżywała dar uniesień i zachwytów, które trwały nieraz kilka godzin.
CZYTAJ DALEJ

Ofensywa w Gazie, ks. Romanelli: mamy się dobrze, modlimy się

2025-09-16 12:29

[ TEMATY ]

Izrael

Gaza

Adobe Stock

Izrael rozpoczął nową operację w Strefie Gazy. Tym razem nie ma bezpośredniego zagrożenia dla katolickiej parafii Świętej Rodziny. „Chcę uspokoić wiele osób, które pytają, modlą i martwią się o nas. Dziękujemy Bogu, czujemy się dobrze w naszej parafii” – powiedział dziś rano Radiu Watykańskiemu ks. Gabriel Romanelli.

Izraelska armia prowadzi działania ofensywne w mieście Gaza. Ubiegłej nocy przeprowadzono serię ataków z powietrza. Proboszcz katolickiej parafii przyznał, że docierają do niego głosy o wielkiej operacji wojskowej.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję