Reklama

Kolumbowie rocznik 2002

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Trudno ją zastać w domu. Energii i optymizmu pozazdrościłby jej niejeden dwudziestolatek. "Isia", były żołnierz Oddziału Dywersji i Sabotażu Kobiet, jeździ po Polsce i organizuje wystawy wspomnieniowe z okresu wojennego i Powstania Warszawskiego. Niedawno wydała książkę " Ach te dziewczęta", w której opisuje historie pokolenia Kolumbów.

Przystanek przy ulicy Miodowej - miejsce spotkania. Szukam pani Jadwigi w tłumie czekających na autobus. Nigdy wcześniej się nie widziałyśmy. "Niska, drobna, starsza pani" - przypominam sobie rysopis. Dodaję jeszcze w myślach - były żołnierz Oddziału "Dysk" . Ale na pierwszy rzut oka nie można przecież z twarzy człowieka wyczytać takich szczegółów. Moja pierwsza myśl - na pewno będzie siedziała na ławce, jak to starsza pani. Rozglądam się niepewnie. Miejsca siedzące na przystanku autobusowym zajmuje młodzież. Dopiero nieopodal dostrzegam panią, która odpowiada wspomnianemu rysopisowi. Podchodzę, witam się, przejmuję od mojej rozmówczyni materiały. Za kilka minut okaże się, że w dwóch pokaźnej wielkości reklamówkach, znajduje się historia pokolenia Kolumbów: zdjęcia, albumy, kasety wideo z nagraniami programów, w których występowała pani Jadwiga z towarzyszkami walk oraz książka jej autorstwa - Ach te dziewczęta. Publikacja ukazuje okupację niemiecką, Powstanie Warszawskie a także działalność oddziału Dywersji i Sabotażu Kobiet.

Ekumenizm i patriotyzm

W rodzinie pani Jadwigi Podrygałło z domu Tomaszewskiej tradycje patriotyczne były obecne od zawsze. Dziadek uciekając przed Kozakami w powstaniu styczniowym, ukrył się w majątku niemieckiej rodziny w okolicach Walborza pod Łodzią. O miejscu swojego kilkudniowego schronienia nie mógł długo zapomnieć, z uwagi na obecność w nim ślicznej dziewczyny. Podczas drugiego spotkania oświadczył się pannie Emilii, która zgodziła się wyjść za niego. Niestety niemiecka rodzina nie chciała zaakceptować zięcia Polaka i katolika, dlatego postanowiła zerwać kontakty z nieposłuszną córką.

- Problemów było wiele - opowiada pani Jadwiga. Moja babka była ewangeliczką, a dziadek katolikiem, dlatego jeszcze przed ślubem uzgodnili metodę wychowania dzieci - wszyscy synowie będą wychowywani w wierze katolickiej, a córki przyjmą wiarę matki. Urodziło się 12 chłopców... Moja babka ewangeliczka razem z chłopcami chodziła do kościoła katolickiego. To był dopiero ekumenizm - uśmiecha się pani Jadwiga.

Tak wychowany Lubomir Tomaszewski, późniejszy konstruktor silników lotniczych, razem z żoną dbał o wychowanie patriotyczne i religijne swoich dzieci. Pani Jadwiga już w gimnazjum należała do harcerstwa, a następnie do Przysposobienia Wojskowego Kobiet do Obrony Kraju. Po maturze w 1938 r. wstąpiła do Szkoły Nauk Politycznych:

- W marcu 1939 r. z ramienia organizacji przeszłam kurs na komendantkę blokową. Do moich obowiązków należało zorganizowanie na terenie posesji punktu sanitarnego, obrony przeciwlotniczej, zapewnienie pomocy ludności. Pod koniec sierpnia dostałam przydział do bloku przy ulicy Hożej 9, gdzie mieszkałam. Tu zastała mnie wojna.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

"Isia", "Szczeniak"

"Dysk" to kryptonim oddziału Dywersji i Sabotażu Kobiet przy Kierownictwie Dywersji (Kedyw) Komendy Głównej Armii Krajowej. Sformowany został wiosną 1942 r. przez porucznik Wandę Gertz pseudonim "Lena" . W krótkim czasie stał się jedną z najbardziej eksponowanych jednostek warszawskiej dywersji. W zależności od wykonywanych zadań "Dysk" został podzielony na grupy: dywersyjną, sabotażową i łączności. Wszystkie członkinie przeszły szkolenia ogólnowojskowe i specjalistyczne.

- Nauka ta bardzo przydała mi się w czasie powstania. Nie przesadzę jeśli powiem, że ocaliła mi niejednokrotnie życie - ocenia pani Jadwiga. W "Dysku" otrzymałam pseudonim "Isia", ale z uwagi na moją drobną sylwetkę, dziecięcy wygląd przezywano mnie " Szczeniakiem".

Dzięki takiej fizjonomii byłam "tyczką pomiarową" np. przy rozpracowywaniu mostu. Mój wzrost 1,5 m warkoczyki z kokardkami, lizak lub lalka w ręce, nie wzbudzały podejrzeń. Mogłam wszędzie podejść niby w poszukiwaniu piłki. Przed planowaną akcją przez Kedyw Komendy Głównej, wyznaczano trójkę dywersantek do rozpoznania terenu. Docierałam tam, gdzie inni nie mogli. Moje koleżanki: "Kali" i "Marcela" sprzedawały podczas takiej akcji drobiazgi tekstylne i jednocześnie starały się rozeznać teren, a ja "mała dziewczynka" bawiłam się z dziećmi na pastwisku. Towarzysze zabawy dostarczali mi cennych informacji. Doskonale wiedziałam, w których domach żyje się dostatnio, a zatem mogły kolaborować z Niemcami.

Reklama

Skład broni na Hożej

Cała rodzina "Isi" zaangażowała się w działalność konspiracyjną. W rodzinnym sklepie przy ulicy Hożej 9 mieścił się skład broni. Pan Lubomir Tomaszewski skonstruował specjalną skrytkę z klapą do piwnicy, w której była przechowywana broń. W momencie zagrożenia zamykano ją za pomocą przycisku.

Rewizje zdarzały się często w okupacyjnej Warszawie.

- Najpierw weszli do sklepu i z towaru zrobili pobojowisko - opowiada pani Jadwiga. Wrzeszczeli: "Gdzie broń!?". Udawałam nieco opóźnioną w rozwoju. Potem hitlerowcy kazali wyjmować pościel. Nad wanną stało terrarium mojego brata Jurka z zaskrońcami i trytonami. Wyjęłam z wanny poszewkę na poduszkę trzymając za róg ze spłonką potrząsnęłam nią i... wypadły trytony, które zaczęły biegać po kuchni. Hitlerowcy z obrzydzeniem skierowali się w stronę pokoju, w którym pod piecem stała torba z bułką paryską. Niemiec żywo gestykulując wskazywał palcem na nią. Cofnęłam się. Dopiero później zobaczyłam, jak wokół bułki wije się kolejny zaskroniec. Wyszli, nic nie znaleźli.

Reklama

"Godzina W"

W oddziałach Armii Krajowej już 27 lipca 1944 r. zarządzono ostre pogotowie, czekano na wiadomość z Londynu o wyrażeniu zgody na akcję zbrojną. "Isia" w swojej książce Ach te dziewczęta tak wspomina ten moment: "Pożegnawszy się z rodzicami zabrałam ze sobą worek-plecak uszyty z lnianego płótna, zgodnie z instrukcją żywność na trzy dni i kilka potrzebnych rzeczy osobistych. Na miejsce koncentracji w fabryce Telefunken nie wszystkie dziewczęta z "Dysku" dotarły. W różnych dzielnicach powstanie zaczęło się wcześniej, uniemożliwiając w ten sposób stawienie się o wyznaczonej godzinie na miejsca zbiórek" .

Teraz liczyły się wszystkie umiejętności zdobyte podczas szkoleń. - Dostałam od Kryski rozkaz sprawdzenia terenu nad Wisłą ostrzeliwanego przez Niemców. Czołgając się po ziemi wpadłam do dużego, zamaskowanego dołu, w którym odkryłam mundury niemieckie. W ich kieszeniach znalazłam cenne notatki dotyczące pozycji wojsk niemieckich i kiedy już opuszczałam dół zauważyłam futro. Okazało się ono siedliskiem pcheł, które natychmiast przesiadły się na mnie. Nie zważając na ostrzał wojsk niemieckich, wyskoczyłam z dołu. Meldunek składałam dowódcy przez drzwi zanurzona po uszy w beczce z wodą. Kapitan nie chciał, abym podzieliła się z nim pasożytami.

Koniec powstania należał do najtrudniejszy momentów, brakowało wszystkiego. - To był koszmar wegetacji niedobitków oddziału " Dysk". Na ulicy Noakowskiego "Lena" miała z nami ostatnią odprawę. Wypłaciła nam żołd każdej po 20 dolarów i 10 tys. tzw. "młynarek" . Poinformowała nas, że na mocy porozumienia powstańcy zostali uznani za żołnierzy Armii Krajowej a nie, jak dotąd nas uważano i traktowano, za bandytów.

Wystawy, spotkania, wspomnienia

O napisaniu wspomnień myślała od zawsze, ale wiązało się to z dużymi kosztami. Na przełomie lat 70. zrezygnowała z pracy protetyka dentystycznego i przeszła na emeryturę. Wtedy postanowiła przekazać młodzieży bogatą historię walczącej Warszawy. Przygotowała kilka wystaw, z którymi objechała Polskę. Ze skromnej emerytury powiększała ilość tekturowych tablic ze zdjęciami, gromadziła pamiątki. Każde zdjęcie wojenne jest na wagę złota. Na szczęście kolorowe ksero, skanowanie, nieco poprawiło ich jakość. W międzyczasie pojawił się znaczek "Dysku" zrobiony ze srebrnego widelca, proporzec i tablica pamiątkowa na frontonie kościoła pw. św. Jana Bożego przy ulicy Bonifraterskiej 14.

Na wydanie książki Ach te dziewczęta musiała długo czekać.

- W końcu dostałam spadek i postanowiłam pieniądze przeznaczyć na wydanie książki. Niestety okazało się, że środki są niewystarczające i po długich mediacjach Związek Powstańców Warszawskich dofinansował wydanie książki.

Panią Jadwigę trudno zastać w domu przy Krakowskim Przedmieściu. Mimo problemów zdrowotnych nadal podróżuje po Polsce z "lekcjami historii". Niedawno była w Krakowie, gdzie w Muzeum Armii Krajowej zorganizowała wystawę pt. Powstańcze korzenie oraz stałą ekspozycję w gimnazjum krakowskim im. Powstańców Warszawy. Teraz wybiera się do Kielc. W październiku planuje inaugurację kolejnej wystawy w Domu Pielgrzyma przy kościele pw. św. Stanisława Kostki w Warszawie. Mimo wakacji lekcje historii u pani Jadwigi nadal trwają.

2002-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Upamiętnienie Melchiora Teschnera

2024-04-28 20:58

[ TEMATY ]

koncert

Zielona Góra

Wschowa

Przyczyna Górna

Teschner

Krystyna Pruchniewska

koncert Cantus

koncert Cantus

Koncert odbył się w świątyni, w której przez ponad 20 lat pełnił posługę jako pastor Melchior Teschner, urodzony we Wschowie kompozytor i kaznodzieja.

Koncert poprzedziła wspólna modlitwa ekumeniczna. Wydarzenie zostało zorganizowane przez Muzeum Ziemi Wschowskiej we współpracy z Parafią Rzymskokatolicką pw. św. Jadwigi Królowej. W kościele pw. św. Jerzego w Przyczynie Górnej należącym do parafii pw. św. Jadwigi Królowej we Wschowie można było wysłuchać utworów skomponowanych przez Melchiora Teschnera.

CZYTAJ DALEJ

Meksyk: 18 pielgrzymów zginęło w wypadku autobusu

2024-04-29 11:17

[ TEMATY ]

Meksyk

Adobe Stock

Co najmniej 18 osób zginęło , a 12 zostało rannych w wypadku autobusu 28 kwietnia w Meksyku. Według lokalnych mediów większość ofiar, to pielgrzymi z Guanajuato, którzy udawali się na pielgrzymkę do sanktuarium w Chalma.

Po bazylice Matki Bożej z Guadalupe w Mieście Meksyk, Chalma jest najczęściej odwiedzanym miejscem pielgrzymkowym w kraju. Każdego roku pielgrzymuje tam ok. dwóch milionów ludzi, aby oddać cześć ukrzyżowanemu "Czarnemu Chrystusowi".

CZYTAJ DALEJ

W czasie Roku Świętego 2025 nie będzie specjalnego wystawienia Całunu Turyńskiego

W czasie Roku Świętego nie będzie specjalnego wystawienia Całunu Turyńskiego. Zorganizowane zostaną jednak przy nim specjalne czuwania przeznaczone dla młodzieży. Jubileuszową inicjatywę zapowiedział metropolita Turynu, abp Roberto Repole.

- Chcemy, aby odkrywanie na nowo Całunu, niemego świadka śmierci i zmartwychwstania Jezusa stało się dla młodzieży drogą do poznawania Kościoła i odnajdywania w nim swojego miejsca - powiedział abp Repole na konferencji prasowej prezentującej jubileuszowe wydarzenia. Hierarcha podkreślił, że archidiecezja zamierza w tym celu wykorzystać najnowsze środki przekazu, które są codziennością młodego pokolenia. Przy katedrze, w której przechowywany jest Całun Turyński powstanie ogromny namiot multimedialny przybliżający historię i przesłanie tej bezcennej relikwii napisanej ciałem Jezusa. W przygotowanie prezentacji bezpośrednio zaangażowana jest młodzież, związana m.in. z Fundacją bł. Carla Acutisa, który opatrznościowo potrafił wykorzystywać internet do ewangelizacji.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję