Reklama

Z dalekiego bałkańskiego kraju

Pierścionek z przeszłością

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Maria Kominek urodziła się w jednej z najbardziej zasłużonych bułgarskich rodzin. Na Uniwersytecie w Sofii ukończyła fizykę. Wyszła za mąż za Polaka i znakomitą część swojego życia spędziła nad Wisłą. Uczyła w Warszawie fizyki, matematyki oraz religii. Jest również absolwentką teologii na Papieskim Wydziale Teologicznym i tercjarką. Mieszka w Michałowicach pod Warszawą. Ma dwójkę dzieci.

Maria kominek: - Dlaczego akurat o mnie chciałby Pan rozmawiać?

Jan ośko: - Była Pani Bułgarką, a jest Polką, co więcej - była Pani prawosławną, a jest katoliczką. Nie każdy ma tak interesującą historię życia...

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

- Dobrze, tylko nie wiem, od czego zacząć...

- Kiedy pierwszy raz przyjechała Pani do Polski?

- Ponad 35 lat temu. Początki owiane są już mgłą przeszłości. Stało się to zwyczajnie, ponieważ spotkałam mojego męża. Piękne, romantyczne spotkanie nad morzem, miłość od pierwszego wejrzenia. Podjęliśmy szybką decyzję, w ciągu dwóch dni zdecydowaliśmy, że się pobieramy. Było to dokładnie w dniach, kiedy nasze sprzymierzone wojska najechały na Czechosłowację - w sierpniu 1968 r. Wydarzyło się to dawno, a wydaje się jakby wczoraj - pamiętam jeszcze wstyd związany z tym najazdem.
Pierwszy raz wyjechałam z ojczystego kraju właśnie do Polski. Nie byłam nigdy wcześniej za granicą.

Reklama

- Wyjeżdżała Pani z Bułgarii w nieznane...

- Z jednej strony nie wiedziałam, co mnie w Polsce czeka, z drugiej - na dobrą sprawę nie byłam typową Bułgarką. Wychowałam się w rodzinie jak najbardziej bułgarskiej i mało tego - bardzo zasłużonej dla Bułgarii. Mój pradziadek walczył przeciwko Turkom. W ostatnich latach nawet to uznano - w mieście, gdzie się urodził, główną ulicę nazwano jego imieniem. Nazywał się Stefan Sawow.
Bułgaria właściwie nigdy nie miała arystokracji czy szlachty - trudno, aby kraj, który pięćset lat był w niewoli tureckiej, wykształcił u siebie klasę wyższą. Co prawda, wyłaniała się zawsze bułgarska elita, jednak Turcy mieli skuteczny sposób na poradzenie sobie z nią. Tym, którzy wybijali się ponad przeciętność, ścinano głowy.

- Na czym polegała nietypowość Pani rodziny?

- Moja rodzina wywodzi się właśnie z tej elity, której nie zdążono ściąć. W Bułgarii mało jest rodzin, które znają historię swojej rodziny kilka pokoleń wstecz.

- To niezwykłe, że jednak naród bułgarski ocalił swą tożsamość.

- Nie jest to tylko i wyłącznie zasługa narodu bułgarskiego. Turcy prawie nigdy nie nawracali na islam siłą, ponieważ było to dla nich wygodne. Niewierni, czyli chrześcijanie, musieli pracować, ktoś musiał wykonywać czarną robotę. W XVII czy XVIII stuleciu zdarzały się, co prawda, pacyfikacje całych wsi, gdzie zmuszano do przejścia na wiarę muzułmańską. Te wsie istnieją do tej pory, mieszkają tam ludzie mówiący po bułgarsku, którzy są wyznawcami Allacha. Jednak politykę turecką można było streścić w ten sposób: wy zostańcie sobie Bułgarami, a my będziemy panami.

- Podobnie jak w Polsce, w Bułgarii też wybuchały powstania.

- Co ciekawe, pierwsze powstanie zorganizowali katolicy. Bułgaria znana jest w świecie jako kraj prawosławny i nie jest kojarzona z katolicyzmem, choć np. katolicki zakonnik napisał pierwszą historię Bułgarii. Przed odzyskaniem niepodległości pojawiały się inteligenckie ruchy narodowe. W ruchach tych także dominowali katolicy. Były to organizacje, które miały na celu pokazanie, że Bułgar to nie jest byle kto, że ma za sobą długą historię. Przecież państwo bułgarskie założono w 681 r. Bułgaria przyjęła chrzest od Bizancjum i w związku z tym znalazła się w bizantyjskiej strefie wpływów. Kolejni carowie próbowali nawiązać kontakt z Rzymem, pragnąc sprowadzić stamtąd jak najwięcej misjonarzy. Bliskie sąsiedztwo z Bizancjum nie wychodziło na dobre Bułgarii. Były okresy, że wojska bułgarskie stały pod Konstantynopolem, ale był też cesarz bizantyjski znany jako Bazyli Bułgarobójca. Na zrujnowane Bizancjum i zrujnowaną Bułgarię ruszyli Turcy seldżuccy i te ziemie weszły w ich władanie.

- Czy Bułgarzy, przez stulecia odcięci od wszystkich prądów umysłowych Zachodu, czują się Europejczykami?

- Na pewno nie czują się związani z zachodnią kulturą. Powiedziałabym, że czują się ludźmi Bałkanów. Jest to pewien rodzaj wspólnoty charakterystyczny dla Półwyspu Bałkańskiego. Narody bałkańskie mają wspólną historię, połączyła je niewola turecka.

- Jak na bałkańskim tle wyglądała Polska?

- Nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie inaczej niż z perspektywy własnej rodziny. Moja babcia w latach młodości, gdy pobierała nauki w Wiedniu, zaprzyjaźniła się z Polką. To były takie trzy bliskie przyjaciółki: Polka, Austriaczka i Bułgarka - moja babcia. Przyjaźń zaczęła się tuż przed wybuchem I wojny światowej. Gdy rozstawały się już w czasie wojny, kazały wykonać trzy takie same pierścionki, w których zamiast oczka była imitacja pocisku i ich inicjały. Do dzisiaj mam ten pierścionek. Przez długie lata utrzymywały ze sobą kontakt, który, niestety, zerwała kolejna wojna. Austriaczka zginęła podczas II wojny światowej, a los Polki do chwili obecnej jest mi nieznany. Wiem tylko, że miała na imię Basia. Może dzisiaj znajdzie się ktoś, kto posiada taki sam pierścionek jak moja babcia?
Babcia od dzieciństwa uczyła mnie miłości do Polski. Nauczyła mnie śpiewać: Marsz, marsz, Dąbrowski... Babcia w czasach komunizmu uważała, że wyzwolenie przyjdzie z Polski. Co do tego nie miała żadnych wątpliwości.

- Komunizm w bułgarskim wydaniu był dużo dotkliwszy niż w Polsce...

- Moja rodzina była bardzo prześladowana. Dziadek zginął w łagrze. Łagry kojarzą się z ZSRR, ale w Bułgarii też znajdowały się bardzo surowe łagry. Dziadek uwięziony był w łagrze na wyspie Belene, znajdującej się na środku Dunaju, skąd nie można było uciec. Trafili tam też mój ojciec i wuj. Ojciec opowiadał, jak ciężkie były tam warunki: jednym z nielicznych przywilejów więźniów było pozwolenie na łapanie węży, które potem można było zjeść. Gdy takiego węża złapano, to było prawdziwe święto i prawdziwa uczta. Działo się to na przełomie lat 40. i 50. XX wieku. Pozostała część rodziny była internowana na wsi. Babcia, jako żona i matka „przestępców”, musiała codziennie meldować się na milicji. Ojciec wyszedł z łagru w 1956 r., a ostateczną zgodę na zamieszkanie w Sofii dostaliśmy w 1960 r.

- Jednak przyglądając się z zewnątrz, można było odnieść wrażenie, że Bułgarzy akceptują system komunistyczny.

- Bułgarzy w pewnym sensie kochali komunizm i czuli się w tamtych czasach dobrze urządzeni. Jest to naród w znacznej części mieszkający na wsi. Każdy Bułgar miał prawo do posiadania ogródka o powierzchni 2 tys. m2. A ziemia w Bułgarii jest taka, że kiedy wsadzi się w ziemię kij z gruszy lub innego drzewa, to puści korzenie i wyda owoce. Naprawdę robiono takie eksperymenty. Ziemia rodzi tam wszystko, na tych działkach rosły warzywa, hodowano także kury i świnie. Poza tym gdzieś się pracowało, trochę się kombinowało i ludziom nie było źle.

- Z mauzoleum w Sofii zniknął jednak Georgi Dymitrow, a w Moskwie nadal leży Lenin.

- Z mauzoleum wyjęto zwłoki Dymitrowa i gdzieś je pochowano, ale zupełnie nie wiem, w jakim miejscu. W tym mauzoleum obecnie odbywają się wystawy, jest tam galeria. Jednak w Bułgarii do tej pory w autobusach czy samochodach można zobaczyć portret Stalina, częściej nawet niż portret Lenina. Stalina jakoś bardziej kochano.

- Czy mieszkając w Bułgarii, była Pani osobą religijną?

- Byłam religijna od urodzenia, sądzę, że Pan Bóg podarował mi taki dar. Babcia nauczyła mnie, jak się modlić. Także mój ojciec był osobą bardzo wierzącą. Choć do końca życia został prawosławnym, prowadził mnie w stronę wiary rzymskokatolickiej. Ojciec zaprzyjaźnił się w łagrze z księdzem greckokatolickim i przyjaźń ta trwała przez długie lata. Ojciec dużo mu zawdzięczał, gdy był pobity, ksiądz udzielił mu sakramentów.
Nie miałam żadnych wątpliwości, że muszę przejść na katolicyzm, to było gdzieś we mnie. Prawdopodobnie przeszłabym na katolicyzm nawet nie przyjeżdżając do Polski. Pamiętam, jak modliłam się w cerkwi - miałam wtedy 14 lat - płakałam i nie mogłam zrozumieć, dlaczego Kościół rozpadł się na kawałki. Gdy zaczęłam zgłębiać ten problem, zrozumiałam, że cała prawda jest w Kościele katolickim. Nie miałam żadnych wątpliwości.

- A jak wiodła droga do polskości?

- To bardzo trudne pytanie. Nie wiem, jak wiodła ta droga, wiem natomiast, że Polska jest krajem, który wciąga. Polska jest krajem, który każe siebie pokochać. Być może są ludzie, którzy potrafią tę miłość odrzucić, ale ja jestem przekonana, że Polska nie może być nikomu obojętna.

- Wpływ męża musiał być znaczący...

- Niekoniecznie, choć nie chcę umniejszać znaczenia męża na mojej drodze do polskości. Małżeństwa mieszane nie zawsze przyczyniają się do zmiany narodowości. Na przykład mój mąż ma dużą sympatię do Bułgarii, jeździ tam, ale nie został Bułgarem. Ja siebie uważam za naturalizowaną Polkę. Polska wciąga pod wieloma aspektami...

- Są to jednak różne miejsca na ziemi.

- Pierwsze moje wrażenie, gdy przyjechałam do Warszawy i wyszłam na ulice miasta, to było zdziwienie, że nie ma gór - w Bułgarii wszędzie widać jakieś góry. Wciągnęła mnie historia Polski. Ona tak woła, że każe upaść na kolana, jest jak zbieranie kropli krwi będących w ciągłym ruchu. Poznawałam Warszawę, jej tragiczną historię, jako ktoś obcy. Dzisiaj, choć to śmieszne w moim wieku, kocham Warszawę i chętnie bym za nią umarła. W Warszawie każdy kamień woła, że jest to bohaterskie miasto. Ci, którzy tutaj się urodzili, już tego nie widzą. Zamieszkaliśmy z mężem na rogu ulic Hożej i Emilii Plater, w starej kamienicy u babci mojego męża. Dwóch jej synów zginęło w Powstaniu Warszawskim, jednego pochowała na podwórku tej kamienicy, drugi zginął na Powiślu. Wobec tego nie można było być obojętnym.

- Dziękuję za rozmowę.

2004-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Kard. Ryś o godności Króla, Kapłana i Syna Bożego

2024-03-24 22:02

Archidiecezja Łódzka

O godności Króla, Kapłana i Syna Bożego mówił w pierwszym dniu rekolekcje wielkopostnych kard. Grzegorz Ryś. Msza Św. była sprawowana w Sanktuarium Imienia Jezus.

Jest już tradycją, że w Niedzielę Palmową rozpoczynają się wielkopostne rekolekcje dla łodzi, które głosił Metropolita Łódzki. W pierwszym dniu rekolekcji kard. Ryś mówił Jezusie Chrystusie i jego godności Króla, Kapłana i Syna Bożego.

CZYTAJ DALEJ

Francja: wyjątkowa Wielkanoc z rekordową liczbą nowych katolików

2024-03-26 18:40

[ TEMATY ]

Francja

twitter.com

Kościół we Francji przygotowuje się w do wyjątkowej Wielkanocy z kolejną rekordową liczbą katechumenów. Choć dokładne dane nie zostały jeszcze ogłoszone, to szacuje się, że chrztów dorosłych będzie w tym roku o co najmniej 30 proc. więcej. To prawdziwa epidemia, a raczej niespodziewany cudowny połów - przyznaje ks. Pierre-Alain Lejeune, proboszcz z Bordeaux.

Zauważa, że wszystko zaczęło się półtora roku temu, kiedy do jego parafii zgłosiło się w sprawie chrztu kilkadziesiąt osób, tak iż obecnie ma osiem razy więcej katechumenów niż dwa lata temu. Początkowo myślał, że to przejaw dynamizmu jego parafii. Szybko jednak się przekonał, że nie jest wyjątkiem. Inni proboszczowie mają ten sam «problem», są przytłoczeni nagłym napływem nowych katechumenów.

CZYTAJ DALEJ

Franciszek podczas Mszy Krzyżma do kapłanów: musimy być wolni od surowości i oskarżeń, od egoizmu i ambicji!

2024-03-28 10:38

[ TEMATY ]

papież Franciszek

PAP/EPA/GIUSEPPE LAMI

Do postrzegania życia i powołania w perspektywie całej przeszłości i przyszłości oraz odkrycia na nowo potrzeby adoracji i bezinteresownej, spokojnej i przedłużonej modlitwy serca - zachęcił Franciszek w Wielki Czwartek podczas Mszy Krzyżma w watykańskiej Bazylice św. Piotra. Papież wskazał na potrzebę skruchy, która jest nie tyle owocem naszej sprawności, lecz łaską i jako taka musi być wyproszona na modlitwie.

HOMILIA OJCA ŚWIĘTEGO FRANCISZKA

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję