Reklama

Listy polecone

Księże Januszu Czcigodny!

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera








Piszę do Ciebie,
bo zatęskniłem
za Studzianną.
Jesteś bowiem świadkiem,
że wszystkie moje
życiowe wydarzenia
prowadziły do Studziannej.

Studziannę kiedyś
było widać z mojej drogi
do żdżarskiego kościoła.

Dziadziuś Franciszek
woził mnie przez prom
w Domaniewicach
na odpust Zielonych Świątek
i św. Michała
do Studziannej.

Urzekał mnie wtedy
ogrom kościoła,
cudowny obraz Matki Bożej
Świętorodzinnej,
organy i dąb wielki
na Panieńskiej Górze
przy kościele.
Za nim schowały się
panny z Brudzewic.
Schowały się przed kozakami
i tak zamarzły.
Stąd nazwa:
Panieńska Góra.
Wypominasz mi ciągle,
że napisałem takie
ładne wypracowanie
na egzaminie z polskiego,
gdy chciałem być przyjęty
do Niższego Seminarium
w Gostyniu.
Bardzo groźnie mi wtedy
wyglądali ks. Kokociński
i ks. Józio Kwaśniak.

Potem była przerwa.
Zmarł ks. Józio Kwaśniak.
Zmarł ks. Kokociński,
a my jeszcze żyjemy
i przyszło nam
na wspominki.

Ciągnęło mnie coś
do Studziannej.
Nie wiesz, Januszu,
jak wspominają mile
Studziannę
dzieciaki z Gołąbek i z Łowicza...

Przez kilka kolejnych wakacji
koczowaliśmy przecież u Was.
Mieliście z nami krzyż Pański,
ale nam było dobrze.
Znały naszą świątobliwą hołotkę
sąsiednie lasy,
Pilica w Kozłowcu i Gapininie.
Czy można zapomnieć
Mszę św. u Hubala
albo na wyspie, na Pilicy?

Dzieciaki nie zapomną
chleba, wiśni, mleka
od Kwaśniaków,
deszczu i burzy w lesie,
wycieczki do Mariówki
i pogodnych wieczorów.

Dzieciaki nam porosły.
Dobrze urosły.
Pisały już w Studziannie
listy miłosne,
potem się naprawdę zakochały
i dziś jeżdżą ze swoimi dziećmi,
pokazując im,
że tu byli
kiedyś z księdzem.
I płaczą,
i śmieją się,
i tęsknią.
Ja też!

Jak te dzieciaki wtedy
się modliły.
Ciągnęło ich przed cudowny
obraz Matki Bożej.
To dzieci z Gołąbek
zostawiły Matce Bożej
srebrnego gołąbka,
który w dziobie trzyma
pieśń do Matki Bożej Studziańskiej,
wyśpiewaną przez ks. W. Kądzielę:

Studziańska Matko
Świętej Rodziny
z Panieńskiej Góry,
Ciebie prosimy,
obejmij sercem
lud Ci oddany,
o to Cię, Matko nasza, błagamy.
Tyś opoczyńskiej ziemi jest Panią
dla tych, co żywią, bronią i trwają.
Bądź Matką Zielną, Jagodną, Siewną
tu, nad Pilicą, Matką Zagrzewną.

A gdy do Ciebie przyjdzie Warszawa
nieujarzmiona, wierna i krwawa,
spraw, aby Polska za Twą przyczyną
stała się jedną Świętą Rodziną.

Cieszę się, gdy Pan Gienio
śpiewa tę pieśń
na odsłonięcie obrazu.

Januszu, to wszystko
możesz zapomnieć,
ale ja nie zapomnę Ci
Twego zdziwienia i radości,
gdy przyjechałem na rekolekcje
przed święceniami biskupimi.
Ja też tego
nie zapomnę.
Nie zapomnę spowiedzi pod kapliczką
w Gapininie.
Ludzkich gorzkich żalów,
pytań i wątpliwości.
Popłynęło wszystko
z wodą w Gapininie.

Wracam myślami i modlitwą
do Matki Bożej Studziańskiej.
Dobrze mi u Niej
i z Wami.
Na spotkanie z Pielgrzymką Warszawską
- przyjadę.
Może wcześniej
- z nowym Szefem!

Zostańcie z Bogiem.
Do zobaczenia.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2004-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Sosnowiec: bp Artur Ważny – nowym biskupem sosnowieckim

2024-04-23 12:01

[ TEMATY ]

Sosnowiec

diecezja sosnowiecka

bp Artur Ważny

Karol Porwich "/Niedziela"

Ojciec Święty Franciszek mianował biskupem sosnowieckim dotychczasowego biskupa pomocniczego diecezji tarnowskiej Artura Ważnego.

Decyzję Papieża ogłosiła dziś w południe (23 kwietnia 2024) Nuncjatura Apostolska w Polsce. Mianowany biskupem sosnowieckim bp Artur Ważny urodził się 12 października 1966 r. w Rzeszowie. Święcenia prezbiteratu przyjął 25 maja 1991 r. w Tarnowie. 12 grudnia 2020 r. został mianowany biskupem pomocniczym diecezji tarnowskiej. Święcenia biskupie przyjął 30 stycznia 2021 r. Jego dewizą biskupią są słowa: „Patris corde” („Ojcowskim sercem”). Bp Ważny w swojej dotychczasowej posłudze duszpasterskiej współpracował z różnego rodzaju ruchami i stowarzyszeniami, wiele czasu poświęcał też małżeństwom i rodzinom. Głosił rekolekcje w wielu krajach europejskich, w Ameryce Południowej oraz w USA. Jest autorem takich książek, jak: „Ewangelia bez taryfy ulgowej”, „Jesteś źrenicą Boga” czy „Warsztat św. Józefa”. Ponad dwadzieścia razy pielgrzymował pieszo w pielgrzymce z Tarnowa na Jasną Górę. W Konferencji Episkopatu Polski pełni funkcję przewodniczącego Zespołu ds. Nowej Ewangelizacji przy Komisji Duszpasterstwa, wchodzi też w skład Rady ds. Duszpasterstwa Młodzieży.

CZYTAJ DALEJ

Marcin Zieliński: Znam Kościół, który żyje

2024-04-24 07:11

[ TEMATY ]

książka

Marcin Zieliński

Materiał promocyjny

Marcin Zieliński to jeden z liderów grup charyzmatycznych w Polsce. Jego spotkania modlitewne gromadzą dziesiątki tysięcy osób. W rozmowie z Renatą Czerwicką Zieliński dzieli się wizją żywego Kościoła, w którym ważną rolę odgrywają świeccy. Opowiada o młodych ludziach, którzy są gotyowi do działania.

Renata Czerwicka: Dlaczego tak mocno skupiłeś się na modlitwie o uzdrowienie? Nie ma ważniejszych tematów w Kościele?

Marcin Zieliński: Jeśli mam głosić Pana Jezusa, który, jak czytam w Piśmie Świętym, jest taki sam wczoraj i dzisiaj, i zawsze, to muszę Go naśladować. Bo pojawia się pytanie, czemu ludzie szli za Jezusem. I jest prosta odpowiedź w Ewangelii, dwuskładnikowa, że szli za Nim, żeby, po pierwsze, słuchać słowa, bo mówił tak, że dotykało to ludzkich serc i przemieniało ich życie. Mówił tak, że rzeczy się działy, i jestem pewien, że ludzie wracali zupełnie odmienieni nauczaniem Jezusa. A po drugie, chodzili za Nim, żeby znaleźć uzdrowienie z chorób. Więc kiedy myślę dzisiaj o głoszeniu Ewangelii, te dwa czynniki muszą iść w parze.

Wielu ewangelizatorów w ogóle się tym nie zajmuje.

To prawda.

A Zieliński się uparł.

Uparł się, bo przeczytał Ewangelię i w nią wierzy. I uważa, że gdyby się na tym nie skupiał, to by nie był posłuszny Ewangelii. Jezus powiedział, że nie tylko On będzie działał cuda, ale że większe znaki będą czynić ci, którzy pójdą za Nim. Powiedział: „Idźcie i głoście Ewangelię”. I nigdy na tym nie skończył. Wielu kaznodziejów na tym kończy, na „głoście, nauczajcie”, ale Jezus zawsze, kiedy posyłał, mówił: „Róbcie to z mocą”. I w każdej z tych obietnic dodawał: „Uzdrawiajcie chorych, wskrzeszajcie umarłych, oczyszczajcie trędowatych” (por. Mt 10, 7–8). Zawsze to mówił.

Przecież inni czytali tę samą Ewangelię, skąd taka różnica w punktach skupienia?

To trzeba innych spytać. Ja jestem bardzo prosty. Mnie nie trzeba było jakiejś wielkiej teologii. Kiedy miałem piętnaście lat i po swoim nawróceniu przeczytałem Ewangelię, od razu stwierdziłem, że skoro Jezus tak powiedział, to trzeba za tym iść. Wiedziałem, że należy to robić, bo przecież przeczytałem o tym w Biblii. No i robiłem. Zacząłem się modlić za chorych, bez efektu na początku, ale po paru latach, po którejś swojej tysięcznej modlitwie nad kimś, kiedy położyłem na kogoś ręce, bo Pan Jezus mówi, żebyśmy kładli ręce na chorych w Jego imię, a oni odzyskają zdrowie, zobaczyłem, jak Pan Bóg uzdrowił w szkole panią woźną z jej problemów z kręgosłupem.

Wiem, że wiele razy o tym mówiłeś, ale opowiedz, jak to było, kiedy pierwszy raz po tylu latach w końcu zobaczyłeś owoce swojego działania.

To było frustrujące chodzić po ulicach i zaczepiać ludzi, zwłaszcza gdy się jest nieśmiałym chłopakiem, bo taki byłem. Wystąpienia publiczne to była najbardziej znienawidzona rzecz w moim życiu. Nie występowałem w szkole, nawet w teatrzykach, mimo że wszyscy występowali. Po tamtym spotkaniu z Panem Jezusem, tym pierwszym prawdziwym, miałem pragnienie, aby wszyscy tego doświadczyli. I otrzymałem odwagę, która nie była moją własną. Przeczytałem w Ewangelii o tym, że mamy głosić i uzdrawiać, więc zacząłem modlić się za chorych wszędzie, gdzie akurat byłem. To nie było tak, że ktoś mnie dokądś zapraszał, bo niby dokąd miał mnie ktoś zaprosić.

Na początku pewnie nikt nie wiedział, że jakiś chłopak chodzi po mieście i modli się za chorych…

Do tego dzieciak. Chodziłem więc po szpitalach i modliłem się, czasami na zakupach, kiedy widziałem, że ktoś kuleje, zaczepiałem go i mówiłem, że wierzę, że Pan Jezus może go uzdrowić, i pytałem, czy mogę się za niego pomodlić. Wiele osób mówiło mi, że to było niesamowite, iż mając te naście lat, robiłem to przez cztery czy nawet pięć lat bez efektu i mimo wszystko nie odpuszczałem. Też mi się dziś wydaje, że to jest dość niezwykłe, ale dla mnie to dowód, że to nie mogło wychodzić tylko ode mnie. Gdyby było ode mnie, dawno bym to zostawił.

FRAGMENT KSIĄŻKI "Znam Kościół, który żyje". CAŁOŚĆ DO KUPIENIA W NASZEJ KSIĘGARNI!

CZYTAJ DALEJ

Pierwszy Synod Diecezji Świdnickiej. Hasło, hymn i logo

2024-04-24 10:53

[ TEMATY ]

Świdnica

synod diecezji świdnickiej

diecezja świdnicka

Logo Pierwszego Synodu Diecezji Świdnickiej

Logo Pierwszego Synodu Diecezji Świdnickiej

Już w sobotę 18 maja w katedrze świdnickiej zostanie zainaugurowana uroczysta sesja Pierwszego Synodu Diecezji Świdnickiej. Tym czasem świdnicka kuria zaprezentowała logotyp wydarzenia.

Ważnymi znakami, które będą towarzyszyć wiernym w czasie tego ważnego wydarzenia, są specjalnie wybrane hasło, hymn oraz logo, odzwierciedlające duchową misję i cel Synodu.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję