Reklama

XVII Światowy Dzień Młodzieży

"Nie pozwolić umrzeć nadziei"

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Osobą Ojca Świętego oczarowana byłam chyba od zawsze, dlatego bardzo pragnęłam pojechać kiedyś do Rzymu. Moje postanowienie zbiegło się z organizowanym w Rzymie XV Światowym Dniem Młodzieży. Byłam tylko troszeczkę rozczarowana, bo nie widziałam Ojca Świętego, zasłoniły mi jakieś 2 miliony osób. Pocieszałam się, słuchając słów Papieża i... fotografując telebim. Spośród tych 2 milionów młodych ludzi poznałam kilka, może kilkanaście wspaniałych osób, z którymi do dnia dzisiejszego mam kontakt.

Po powrocie z Rzymu dwa lata temu wiedziałam już, że kolejne spotkanie odbędzie się w Toronto. Byłam pewna, że dołożę wszelkich starań, by tam pojechać. Przeżyć to jeszcze raz...

Nie było łatwo, wiadomo koszty. Wiem, że dla wielu osób był to problem nie do pokonania. Mnie się udało, coś kosztem czegoś, ale udało się.

XVII Światowy Dzień Młodzieży był dla mnie kolejnym ogromnym przeżyciem. 17 lipca wyruszyłam do Kanady z małą, zaledwie 14-osobową grupką, reprezentującą diecezję łowicką.

Pierwsze pięć dni spędziliśmy w Laval nieopodal Montrealu. Mieszkańcy parafii św. Róży i św. Urbana przyjęli nas do swoich domów z niezwykłą serdecznością. Gdy się dowiedziałam, że zamieszkam u rodziny francuskiej, byłam przerażona, bo nie znałam języka. Na szczęście gospodarz domu mówił w języku angielskim i udawało nam się porozumieć. Rodzina wykazała wyjątkowe zainteresowanie Polską. Pomyślałam sobie, że to tak z grzeczności, ale kiedy dowiedziałam się, że w przyszłym roku planują wakacje w Europie i chcieliby odwiedzić Polskę, tak mi się jakoś ciepło zrobiło na sercu.

Cały nasz pobyt w Laval zorganizowała wspólnota Chemin Neuf. Oprócz polskiej młodzieży było ok. 300 osób z innych krajów. Codziennie przychodziliśmy wszyscy do kościoła, aby uczestniczyć we wspólnej Mszy św., katechezie czy spotkaniu modlitewnym. Był również czas na modlitwę osobistą. Poza kościołem, na zewnątrz przez cały dzień otwarta była kaplica z Najświętszym Sakramentem.

To niesamowite, że młodzi ludzie mówiący różnymi językami gromadzili się w jednej świątyni, aby wspólnie wielbić Pana. Dużym ułatwieniem dla nas były tłumaczenia. Dzięki przenośnym radiom każdy mógł wysłuchać nauczania w jego ojczystym języku. Ponieważ życie codzienne zorganizowane było w wioskach, czyli grupach 30-, 40-osobowych, tu już musieliśmy jakoś sobie sami radzić. Dominował język angielski i francuski. Nasza łowicka grupa była w jednej wiosce z młodzieżą z Egiptu. Podczas wspólnych rozmów dzieliliśmy się własnymi doświadczeniami i przeżyciami. Wiele osób mówiło bardzo ciekawie i wzruszająco. Najbardziej utkwiło mi w pamięci świadectwo chłopaka, który opowiadał o przełomowym momencie w jego życiu, w którym tak naprawdę spotkał Jezusa. Była to chwila, kiedy podczas audiencji dotknął dłoń Ojca Świętego. Jaka siła musi być w Ojcu Świętym, żeby czynić takie dzieła?

W Laval poznałam wielu cudownych ludzi otwartych na drugiego człowieka. Wspólnota Kościoła, którą tworzyliśmy, atmosfera życzliwości, przyjaźni, interesujące nauczania i wszystko, co działo się wokół mnie, sprawiło, że pobyt tam był dla mnie formą rekolekcji, które prowadził sam Jezus Chrystus. Jezus mówił swoim uczniom: "znajdziecie mnie w ludzkich twarzach". W Laval jedna twarz szczególnie przyciągała uwagę nas wszystkich. Był to pewien prawdopodobnie bezdomny człowiek, który każdego dnia przychodził do kościoła św. Róży, aby modlić się z nami. Człowiek ten stanowił dla mnie i zapewne dla wielu innych świadectwo prawdziwej wiary.

Dla wielu z nas wyjątkowym przeżyciem był wieczór pojednania, podczas którego można było skorzystać z sakramentu pokuty, uczestniczyć w adoracji Najświętszego Sakramentu, napisać list, lub po prostu porozmawiać z kimś serdecznie. Czułam, że ja właśnie potrzebuję rozmowy, ale nie potrafiłam się na nią zdobyć. Do kogo podejść? Chodziłam po ogrodzie, aż w końcu uświadomiłam sobie, że wiem, z kim chcę porozmawiać. Niestety tej osoby nie było pośród nas, ale była przecież możliwość napisania listu. Pisałam przy świeczce, na kolanie i nawet nie zorientowałam się, kiedy wieczór dobiegł końca. Czułam wewnętrzny spokój i aby podziękować Panu Bogu, zapaliłam maleńką lampeczkę, którą postawiłam pod krzyżem.

Pobyt w Laval był okazją do przeżyć duchowych, ale i kulturalnych. W czasie tych pięciu dni udało nam się wygospodarować trochę czasu, aby m.in. zwiedzić Montreal.

Opuszczając rejon Quebecku udaliśmy się do Toronto. Tam początkowo zostaliśmy zakwaterowani w szkole. Słyszałam, jak wiele osób narzeka, że nie ma pryszniców, ale czy to tak naprawdę było najważniejsze? Może to już trochę zmęczenie dawało znać o sobie i co niektórzy szukali pretekstu, by sobie troszkę pomarudzić. Wiem, że media umiejętnie ten fakt wykorzystały jako negatywną stronę organizacji. Tak naprawdę była możliwość skorzystania z gościnności okolicznych mieszkańców. Ja z koleżankami chodziłyśmy do "kanadyjskiej rodziny z Filipin", która była wspaniała. Przyjmowali każdego do bardzo późnych godzin nocnych. Po dwóch dniach naszą "czternastkę" przyjęły polskie rodziny należące do parafii św. Stanisława Kostki i przenieśliśmy się na drugi koniec miasta. Tam również wszyscy oczekiwali nas z niecierpliwością i ciepło witali. Podobno już nie mogli się doczekać, kiedy przyjedziemy. To było takie miłe. Znowu, mimo że Polacy, ale zupełnie nieznajomi ludzie czekali na spotkanie z nami. Pani Halinka, u której mieszkałam z jeszcze trzema koleżankami, szczególnie skrupulatnie dbała o nasze wyżywienie. Jednego dnia o godzinie 24.00 gotowała nam ruskie pierogi. I jak tu nie być wzruszonym?

Program w Toronto był tak rozbudowany, że każdy mógł znaleźć coś dla siebie. Ja starałam się codziennie rano uczestniczyć w Mszy św. i nauczaniu w polskim kościele. Większość katechez, festiwali młodych, spotkań modlitewnych odbywało się na terenie Exhibition Place. Tam też 25 lipca odbyła się ceremonia powitania Ojca Świętego.

To był najpiękniejszy dzień w moim życiu. Moje marzenie się spełniło! Byłam tak bardzo blisko, tuż obok trasy przejazdu Ojca Świętego. Z wrażenia zrobiłam tylko jedno zdjęcie, ale obraz spokojnych oczu Papieża będę na zawsze nosić w sercu. Po raz pierwszy w życiu widziałam Ojca Świętego "na żywo" i po raz pierwszy płakałam z radości. Byłam bardzo szczęśliwa i w pewnym momencie dostrzegłam obok siebie nie setki, ale tysiące rówieśników z różnych krajów, którzy nie kryli swego wzruszenia i miłości do Ojca Świętego. Mogłam z nimi tę miłość dzielić. Z reguły ludzie wstydzą się łez, ukrywają je. Łzy radości spływające po policzkach otaczających mnie osób sprawiły, że poczułam zjednoczenie w Jezusie Chrystusie i Jego obecność pośród nas. W pewnym momencie jedna z osób uściskała mnie serdecznie, a od innej usłyszałam: " Cieszę się, że tu jesteś". Ja również bardzo się cieszyłam.

Kiedy wsłuchiwałam się w słowa Ojca Świętego podczas przemówienia, zrozumiałam, że piękno spotkania z Bogiem nadaje sens mojemu życiu. Tego dnia Ojciec Święty zwracał się do nas wszystkich słowami nauczania Jezusa "Błogosławieni...", dając nam wskazówkę jak żyć, którędy dążyć ku świętości. Jezus żył błogosławieństwami, Papież podjął ogromny wysiłek, pokazując nam drogę, którą mamy kroczyć. Ojciec Święty pokłada w nas nadzieję, że będziemy ludem błogosławieństw, a Papieża nie można zawieść. Siła, z jaką Ojciec Święty przyciąga młodych ludzi, jest niesamowita.

Na Downsview Lands zgromadziły się setki tysięcy osób, które całą noc czuwały, aby wziąć udział we Mszy św. celebrowanej przez Papieża. Nie przeszkadzał upał w południe, ani deszcz nad ranem. Spotkałam ludzi pełnych miłości i życzliwości, której jakoś nie dostrzegamy w życiu codziennym. Tak naprawdę zdałam sobie z tego sprawę pewnego dnia jadąc metrem w Toronto. Jedni ludzie rozmawiali ze sobą, inni śpiewali. Mnie zaczepiła pewna kobieta i tylko zapytała, skąd jestem, jak mam na imię i życzyła miłego dnia. To było takie sympatyczne. Tam nie było widać smutnych twarzy, takich, które spotykam codziennie rano jadąc tramwajem do pracy. Zaczęłam się zastanawiać, czy jesteśmy już tak zmęczeni, zrezygnowani, że nie stać nas na miłe słowo do innej osoby i tylko podczas takich spotkań jesteśmy w stanie darzyć innych uśmiechem? Teraz wiem, że Ci ludzie naprawdę istnieją, co więcej, mieszkają po drugiej stronie ulicy, w sąsiednim bloku. My ich nie dostrzegamy, czy oni się gdzieś ukrywają? Chyba jedno i drugie. Ja postanowiłam wyjść z ukrycia, zacząć od siebie samej. Przede wszystkim otworzyć się na innych ludzi, których codziennie spotykam i nie zabijać w sobie radości bycia obok nich.

Dzisiaj wielką radością XVII ŚDM pragnę podzielić się ze wszystkimi, których spotykam i którym opowiadam o wydarzeniach z pobytu w Kanadzie. Dla mnie były to bardzo ważne wydarzenia, które przyniosły szereg głębokich przeżyć, zmusiły do zastanowienia nad sobą. Ciągle brzmią w moim sercu i uszach słowa, które wypowiedział to nas Jan Paweł II: "Słuchajcie głosu Jezusa w głębi waszych serc. Nie pozwólcie umrzeć nadziei". Był to również czas poznania nowego, jakże odległego kraju. Miasto wieżowców, jezioro Ontario, CN Tower, Niagara i wszystkie inne miejsca, które przy okazji udało mi się zwiedzić i zobaczyć również będę długo pamiętać i zawsze kojarzyć z XVII ŚDM.

Z utęsknieniem czekam już na kolejny Światowy Dzień Młodzieży, który odbędzie się za 3 lata w Kolonii. Tak blisko. Liczę, że i tym razem Polacy nie zawiodą, a zważywszy na odległość, przybędzie nas o wiele więcej, czego sobie i wszystkim życzę.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2002-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Watykan: Kardynałowie oddają głosy w drugim głosowaniu na konklawe

2025-05-08 10:31

[ TEMATY ]

konklawe

PAP/EPA/GIUSEPPE LAMI

Kardynałowie zamknięci na konklawe w Kaplicy Sykstyńskiej przystąpili w czwartek rano do drugiego głosowania nad wyborem papieża. Na ten dzień przewidziano cztery głosowania: dwa przed południem i dwa po południu.

Przeczytaj także: Czy dziś pojawi się biały dym? Transmisja na żywo z Watykanu
CZYTAJ DALEJ

Watykan: Mewa na dachu Kaplicy Sykstyńskiej "królową" mediów społecznościowych

2025-05-07 22:16

[ TEMATY ]

konklawe

PAP/EPA/FABIO FRUSTACI

Mewa siedząca długo na dachu Kaplicy Sykstyńskiej koło komina stała się w środę "królową" mediów społecznościowych. Obraz komina wraz z czuwającym przy nim pokaźnej wielkości ptakiem transmitowały przez ponad trzy godziny media na całym świecie dzięki zainstalowanej tam watykańskiej kamerze.

Przeczytaj także: Konklawe i najpilniej obserwowany komin świata
CZYTAJ DALEJ

„Pokój Łez” - miejsce, w którym kardynał staje się papieżem

2025-05-08 08:33

[ TEMATY ]

konklawe

Vatican Media

Na ścianie Sądu Ostatecznego w Kaplicy Sykstyńskiej, po obu stronach ołtarza, znajdują się dwoje zamkniętych, niezbyt dużych drzwi. Te po lewej prowadzą do tak zwanego „Pokoju Łez”, do którego tuż po wyborze wchodzi nowo wybrany papież, aby przebrać się i na kilka minut oddać się modlitwie. Jak mówi ks. prałat Marco Agostini, ceremoniarz papieski, tam papież uświadamia sobie, kim się stał, kim od tego momentu będzie.

Po ogłoszeniu wyboru w Kaplicy Sykstyńskiej kardynał, który uzyskał wymaganą liczbę głosów udaje się do małego pomiedzczenia sąsiadującego z Kaplicą Sykstyńską. Ta ciasna przestrzeń ze sklepieniem, na którym zachowały się fragmenty fresków, kontrastuje z oszałamiającym pięknem samej Kaplicy. Po jednej stronie dwa ciągi schodów, na przeciwległej ścianie okno zasłonięte kotarą. Wyposażenie stanowi ciemne drewniane biurko i dwa krzesła, czerwona sofa i wieszak na ubrania. Wystrój jest skromny.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję