Reklama

Porządkowanie pojęć

Rok z gazetą

Niedziela Ogólnopolska 1/2005

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

„Zapewne czytujecie (tak po swojemu), istotnie trudno oczom wierzyć, a zwłaszcza nam starym, żeby to, co gazety piszą, było prawdą” - pisał Paweł Sapieha w 1932 r. w liście do swojej córki Marii - siostry Assumpty z klasztoru Niepokalanek w Jazłowcu. I dalej: „Wszystkie gazety są szmatami...”. Paweł Sapieha nie był prowincjuszem ani dziwakiem, który ma wszystko za złe. Co więcej, ten rodzony brat ks. Adama Sapiehy, kardynała metropolity krakowskiego, pisząc te słowa, nie był wcale stary, miał 62 lata, mieszkał w miejscowości tak małej, że wręcz nie całkiem ściśle było nazywać ją wioską. Była czymś w rodzaju siedliska kilkudziesięciu rodzin i nosiła nazwę Siedliska. Wśród wspaniałego lasu, na polanie porośniętej kobiercem aksamitnej trawy stał dom, który nazywany był przez miejscowych pałacem, a był dawnym budynkiem browaru, potem koszar austriackiej kawalerii, stopniowo piękniejącym pod rękami nowych jego mieszkańców - rodziny Sapiehów.
O życiu tej rodziny, Pawła wraz z żoną Matyldą z Windisch-Graetzów i ich czworga dzieci, można dowiedzieć się z wydanej właśnie przez Wydawnictwo Literackie kroniki życia pióra Matyldy Sapieżyny pt. My i nasze Siedliska. Po tej lekturze stanie się jasne, że zdanie na temat gazet, które może wydawać się nonszalanckie, wypowiedział człowiek, który jak mało kto w dzisiejszej Polsce żył intensywnym życiem umysłowym i duchowym. I nie było to zagłębianie się w sprawy zaprzeszłe, ale niezwykle bogaty kontakt - także przez osobiste przyjaźnie, rozległe stosunki rodzinne, podróże - z najważniejszymi zjawiskami i wydarzeniami Europy początku XX wieku. Paweł Sapieha był czynnie działającym katolikiem, współorganizatorem Kongresów Eucharystycznych, które odbywały się w największych stolicach kontynentu. Pracował na wysokich stanowiskach, w galicyjskiej administracji we Lwowie, był posłem do parlamentu austriackiego. Lata I wojny spędził jako pierwszy prezes PCK, jeżdżąc wszędzie tam, gdzie ktoś był zagrożony, gdzie cierpieli żołnierze, gdzie był głód i zimno.
Ten wielki czciciel Eucharystii - godzina jego śmierci zbiegła się z wyjściem procesji w Boże Ciało z kościoła w Siedliskach, którego był fundatorem - zarządzający we wzorowy sposób dużym majątkiem ziemskim, był jednocześnie człowiekiem, który z największym skupieniem śledził wszystko, co działo się w polityce. Przez rodzinę żony powiązany ze środowiskiem bliskim cesarzowi Austro-Węgier, miał okazję obserwować z bliska schyłek tej monarchii i ostatniego władcę - Karola I, dzisiejszego błogosławionego, spotykał się z papieżami - Leonem XIII, Piusem IX, Piusem X i Piusem XI, z kardynałami, wybitnymi teologami i filozofami.
Poglądy na świat, na historię i politykę ludzi o takich horyzontach, poglądy kształtowane w sposób całkowicie wolny, nie musiały być nieustannie konfrontowane z zawartością codziennej prasy. Sarkazm Pawła Sapiehy wobec banalnych kłamstw gazet ma swoje uzasadnienie.
Jakże inna jest sytuacja człowieka, który nie musi zdobywać swojej wiedzy o świecie od tych, którzy za pieniądze i dla pieniędzy tworzą panoramę wydarzeń. Ludzie naprawdę światli wiedzieli zawsze, że media masowe - gazety są tu tylko pewnym symbolem - są niezwykle skutecznym narzędziem oddziaływania politycznego. Tak jak niegdyś obrazki w fotoplastikonie, okazywane ludziom, którzy nigdy nie opuścili własnej dzielnicy lub wioski. Obrazki, które mają za zadanie zagospodarować ludzkie myśli, uczucia i wyobraźnię, nadać im kierunek i pożądany kształt. Bez wiedzy osobistej, zdobytej dzięki lekturom książek, znajomości ludzi - na nic nie przydadzą się gazety. One są tylko erzacem, jak mawiają Niemcy, czymś o podobnych cechach, co zastępuje właściwą rzecz, ale nią nie jest. Zbyt wielka jest pokusa, by sterować reakcjami ludzi, opłacając tylko piszących, drukarnię i tych, którzy dostarczają codziennie tę strawę na nasz stół.
Nie brakuje wokół nas ludzi naiwnych, wychowanych na mediach, którzy zwracają się dziś znów ku dziennikarzom - z radia, prasy i tv - licząc, że od nich dowiedzą się „prawdy”. Bo oni ze stronniczych staną się wreszcie bezstronni, z zależnych - wolni. I z czystej miłości ku nam powiedzą, jak to jest. Tak naprawdę nie brakuje nam informacji z mediów. Brakuje nam głębszej formacji myślowej, głębokiej kultury, której nie zdobywa się z codziennych informacji i komentarzy.
Wiedzieli to dobrze ludzie mieszkający niegdyś w miejscowościach najbardziej odciętych od świata, jak choćby Siedliska pod Rawą Ruską, między Lwowem a Jarosławiem. Dlatego podróżowali, dyskutowali, czytali książki i pisali listy. A przede wszystkim nie bali się brać osobistego udziału w wydarzeniach, gdy czuli się do tego dobrze przygotowani, a nawet powołani, na co składała się i wieloletnia tradycja rodzinna, i staranne studia, znajomość języków obcych i osobiste kontakty.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2005-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Zabójstwo na Uniwersytecie Warszawskim: nie żyje portierka, ochroniarz w stanie krytycznym

2025-05-07 20:36

[ TEMATY ]

Warszawa

zabójstwo

PAP/PAP

Portierka zaatakowana przez 22-letniego sprawcę na kampusie UW miała ponad 60 lat. Ranny został także ochroniarz, który jest w stanie krytycznym – dowiedziała się PAP.

O godz. 18.40 na kampusie Uniwersytetu Warszawskiego przy Krakowskim Przedmieściu doszło do wydarzenia o charakterze kryminalnym – powiedział PAP kom. Rafał Rutkowski z Komendy Stołecznej Policji.
CZYTAJ DALEJ

Konklawe i najpilniej obserwowany komin świata

2025-05-07 21:12

[ TEMATY ]

konklawe

PAP/EPA/FABIO FRUSTACI

Choć to jeden z głównych symboli konklawe, to jego tradycja sięga jedynie nieco ponad 100 lat. Biały dym z komina zamontowanego na Kaplicy Sykstyńskiej obwieszcza światu wybór papieża. Fumata bianca weszła też na stałe do języka włoskiego jako synonim rozwiązania jakiejś sprawy, zakończenia oczekiwania.

Po raz pierwszy biały dym zwiastował wybór papieża 3 września 1914 roku, gdy wybrano kardynała Giacomo della Chiesa, który przybrał imię Benedykta XV. Wcześniej wybór papieża oznaczał… brak dymu, bowiem karty ze skutecznego głosowania archiwizowano. Dłuższa jest historia czarnego dymu. We wcześniejszych wiekach, niezależnie od tego czy konklawe odbywało się w Watykanie, czy na rzymskim Kwirynale (gdy istniało Państwo Kościelne) czerń z komina była znakiem, że wakat na Stolicy Apostolskiej trwał.
CZYTAJ DALEJ

Kapłan rodzi się z miłości, nie z obowiązku czy przymusu

2025-05-08 09:19

[ TEMATY ]

rozważania

O. prof. Zdzisław Kijas

Karol Porwich/Niedziela

Kapłan rodzi się z miłości, nie z obowiązku czy przymusu. O miłość zaś trzeba zabiegać. Trzeba o nią prosić i troszczyć się, kiedy zaczyna kiełkować, aby się pięknie i bujnie rozwijała.

Jezus powiedział: «Moje owce słuchają mego głosu, a Ja znam je. Idą one za Mną, a Ja daję im życie wieczne. Nie zginą na wieki i nikt nie wyrwie ich z mojej ręki. Ojciec mój, który Mi je dał, jest większy od wszystkich. I nikt nie może ich wyrwać z ręki mego Ojca. Ja i Ojciec jedno jesteśmy».
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję