Reklama

Z jasnogórskiej ambony

Nie bójcie się!

Niedziela Ogólnopolska 2/2005

BPJG/Marek Kępiński

O. Izydor Matuszewski - generał Zakonu Paulinów - głosi kazanie podczas Pasterki jasnogórskiej

O. Izydor Matuszewski - generał Zakonu Paulinów - głosi kazanie podczas Pasterki jasnogórskiej

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Nie bójcie się! Oto zwiastuję wam radość wielką, która będzie
udziałem całego narodu: dziś bowiem w mieście Dawida
narodził się wam Zbawiciel, którym jest Mesjasz, Pan
(Łk 2, 10).

Bóg stał się człowiekiem

Msza św. w Boże Narodzenie o północy w szczególny sposób stawia nas przed betlejemską stajenką, w której narodził się Wcielony Syn Boży. Słyszeliśmy przed chwilą fragment Ewangelii, który podaje okoliczności Bożego Narodzenia: „... nadszedł dla Maryi czas rozwiązania. Porodziła swego pierworodnego Syna, owinęła Go w pieluszki i położyła w żłobie, gdyż nie było dla nich miejsca w gospodzie” (Łk 2, 6-7).
Co roku rozważamy tę prawdę, że Bóg, schodząc między ludzi, wybrał bardzo skromne warunki życia. Stanął pośród biednych, niepotrzebnych, takich, dla których nie ma miejsca nie tylko w hotelach najwyższej kategorii, ale w zwyczajnej gospodzie czy w zwykłym domu średnio zamożnych ludzi.
W tę Noc Bożego Narodzenia wydarzył się największy z cudów, jakie człowiek kiedykolwiek oglądał na ziemi, cud, jakiego nikt się nie spodziewał. Bóg, który zdecydował się przyjść na pomoc człowiekowi, sam stał się człowiekiem.
Bóg stał się człowiekiem. Stał się dzieckiem. W ten sposób wypełnia wielką, tajemniczą obietnicę, że stanie się Emmanuelem, Bogiem z nami.
Bóg zbliżył się do nas na taką odległość, że każdy może być z Nim na „Ty”. Bóg, stając się dzieckiem, proponuje nam swoje „Ty”. W ten sposób otworzył wszystkie odległe, niedostępne przestrzenie i każdy może do Niego się zbliżyć - chyba że ktoś w swej pysze tak wysoko się wyniósł, iż nie można do niego zwrócić się przez „ty” i w jego życie nie może wkroczyć Dziecko urodzone w stajni. Bóg jest Emmanuelem. Stając się dzieckiem, oferuje nam swoje „Ty”.
Tajemnicą Bożego Narodzenia jest to, że Bóg się ukrywa. Nie oślepia blaskiem swej chwały, nie rzuca nas na kolana przed swoją potęgą. Bóg się ukrywa, abyśmy byli na Jego podobieństwo, aby w nas mogły zaistnieć wolność i miłość.
I cóż za kryjówkę Bóg znalazł? On ukrywa się w Dziecku leżącym w stajni. Ten obraz jawi się jako największe przeciwieństwo wszechmocy i nieba.
I dlatego uczeni w Piśmie nie mogli Go znaleźć. Wprawdzie wiedzieli dokładnie, że Mesjasz ma się narodzić w Betlejem, mieście Dawida; że będzie pasterzem w blasku chwały Bożego imienia; że będzie rozsyłał pasterzy, jak jest to napisane u proroka Micheasza. Wiedzieli, co jest napisane w świętych księgach, znali literaturę; znali swoje problemy, swoje możliwości i swoje wypowiedzi. Ale Go nie rozpoznali.
Herodowi też nie przyszło do głowy, że to Dziecko może być Bogiem. Mógł sobie wyobrazić Boga najwyżej jako jeszcze bardziej okrutnego i silniejszego władcę niż on sam. To Dziecko w każdym razie było dla niego przyszłym konkurentem, dlatego zdecydował się zawczasu usunąć Je z drogi.
Ci wszyscy nie odnaleźli Boga w Jego kryjówce.

Reklama

Wsłuchani w orędzie z Betlejem

Czy my w naszym zagonieniu, oczarowywani złudnymi obietnicami tego świata - znaleźliśmy Boga? Czy Go w ogóle szukamy? W adwentowych zamyśleniach na łamach tygodnika katolickiego Niedziela pisał ks. Krzysztof Pawlina: „Wystudzeni duchowo, wypłukani z tęsknoty za Bogiem - żyjemy smutni i często samotni. Przed świętami trzeba nam pozbierać myśli i uporządkować życie. Stajenkę naszych serc mamy tak przygotować, aby znalazło się w niej miejsce dla Boga, aby nasze serce duchowo odżyło”.
Wielu ludzi uległo pokusie konsumizmu w wymiarze materialnym oraz różnego rodzaju doznań psychicznych i duchowych. Nie ma tam miejsca na wartości transcendentne. To sprawia osamotnienie, smutek, zwątpienie i zagubienie człowieka.
Dlatego mamy się wsłuchiwać w orędzie z Betlejem. Mamy tam iść, aby kontemplować oblicze Boga ukazane w małym Dziecięciu.
Nie jesteśmy sami. Jest z nami Bóg, w sposób szczególny w Eucharystii. Otwórzmy się na tę Jego obecność, jak uczynił to Ojciec Kordecki.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Potop szwedzki

Od listopada 2004 r. i prawie przez cały następny rok Jasnogórskie Sanktuarium, a z nim wszyscy, których serca biją po polsku, świętują jubileusz 350-lecia cudownej obrony Jasnej Góry - w 1655 r. W czasie najazdu szwedzkiego Sanktuarium Jasnogórskie było bombardowane kulami armatnimi oraz różnymi szykanami i próżnymi obietnicami nieprzyjaciół tego Świętego Miejsca. Czynił to wróg polskiego narodu i prześladowca religii katolickiej, o którym Henryk Sienkiewicz pisał, że pod wpływem szatana jest on dziwnie zawzięty względem symbolu polskości i wierności Kościołowi katolickiemu oraz narodowi polskiemu. Szwedzki najeźdźca i będący na jego służbie żołdacy, jak również zaślepieni i chciwi pieniędzy oraz sławy Polacy - Jasną Górę nazywali pogardliwie „kurnikiem”, który spodziewali się zmieść szybko z powierzchni ziemi. Chcieli usunąć ostatnią przeszkodę, aby móc zapanować nad Polską i obłowić się w domniemane skarby.

Reklama

„Największy duch, jakiego wydała polska ziemia”

Przeor Jasnogórskiego Sanktuarium - o. Augustyn Kordecki, o którym Adam Mickiewicz w wykładach paryskich mówił, że był to „największy duch, jakiego wydała polska ziemia”, dowodził obroną klasztoru. Jako główny odpowiedzialny za losy Jasnogórskiego Sanktuarium, królewskiej fortecy Rzeczypospolitej, oraz za życie broniących go ludzi, był w przeszłości różnie oceniany, a nawet jeszcze dziś jest posądzany przez pseudohistoryków o współpracę ze Szwedami i o zdradę króla Jana Kazimierza, tylko dlatego, że pertraktował i wykorzystywał wszystkie środki po ludzku dostępne, żeby ratować klasztor od zagłady. On jednak nie ustawał w modlitwie i wierzył w cud, chociaż żył w ustawicznej rozterce! Nawet niektórzy jego współbracia, paulini, byli gotowi poddać Jasną Górę Szwedom, gdyż przestraszyli się gróźb i wierzyli złudnym obietnicom wrogów. Przeor Kordecki jednak wołał: „Ludzie, nie bójcie się, uspokójcie się, jeszcze Najświętsza Panienka pokaże, że od burzących kolubryn mocniejsza!”. Tak też się stało!
Przeor Kordecki, pomimo zniechęcenia niektórych obrońców oraz drwin ze strony oblegających, wołał do zakonników i żołnierzy: „Szydzi i drwi z nas nieprzyjaciel, pytając, co nam z dawnych cnót pozostało. A ja odpowiem: wszystkie zginęły, ale pozostała cześć dla Najświętszej Panienki, na którym to fundamencie reszta odbudowaną być może!”.

Reklama

Potrzeba nowej obrony Jasnej Góry

W obecnej sytuacji swoistej nagonki na Jasną Górę i na to wszystko, co ona reprezentuje i niesie w sobie, warto przypomnieć słowa z listu kard. Stefana Wyszyńskiego, prymasa Polski, który - będąc jeszcze więziony w Komańczy - pisał 10 listopada 1955 r. do ówczesnego generała Zakonu Paulinów, o. Alojzego Wrzalika, na Jasną Górę: „I dziś musi być przeprowadzona w Polsce «obrona Jasnej Góry» - już nie za pomocą armat i pocisków, ale przez potężny ładunek myśli i uczuć. (...) Jak ongiś mrowie wojsk najeźdźczych, tak dziś szturmują «polską Jasną Górę» istne «potopu świata fale», wżerające się w mury duszy Narodu nienawiścią Imienia Bożego, pasją grzechu i potwornych nałogów. «Polska Jasna Góra» jest «podminowana» przez ducha nienawiści społecznej, przez programową apostazję moralną, przez zadawnione wady narodowe, które rzucają cienie na świetlany Naród ochrzczony. Stokroć to groźniejszy potop od szwedzkiego. Toteż dziś Augustynem Kordeckim musi być cały Zakon, który najlepiej ma wiedzieć, co nie podoba się Królowej Jasnogórskiej w duszy Narodu naszego. (...) Trzeba leczyć duszę Narodu, by mogła być Córą Królewską”.
Jakże aktualne są te słowa teraz, po 50 latach!

Kule-słowa wycelowane w Jasną Górę

Dziś w stronę Jasnej Góry także lecą kule, wystrzeliwane przez nieżyczliwe temu miejscu media oraz zaślepionych i złośliwych ludzi. Są to kule-słowa, pomówienia i kłamstwa, które chciałyby zniszczyć, zaciemnić jasność tego Świętego Miejsca, posądzając nas o udział w ciemnych interesach, co dzisiaj jest takie modne i chwytliwe. Schemat wygody niemyślenia (lenistwo wstrzymujące przed podjęciem uczciwej refleksji) jest prosty, a zarazem bardzo poniżający. Pokazano, napisano, więc musi być prawda, nawet jeżeli dotyczy to materiałów zamieszczonych w brukowcach. Prawdziwe myślenie bowiem kosztuje! Taki jest trend dzisiejszej mentalności, niepodejmującej zdrowego rozsądzania, co jest prawdą, a co sprytnie podanym fałszem czy półprawdą. Dziś modna stała się kontynuacja hitlerowskiej propagandy Goebbelsa: „Kłamcie, kłamcie, a coś z tego pozostanie...”. Smutne to, ale prawdziwe.
Wobec Boga, Kościoła i Narodu my, paulini - stróżowie tego Świętego Miejsca - jesteśmy odpowiedzialni za prawidłowe jego funkcjonowanie i jego estetykę. Aby utrzymać Sanktuarium, prowadzimy również działalność gospodarczą i regularnie płacimy państwu podatki! O tym jednak nikt nie mówi ani nie pisze! Oświadczam, że nie uczestniczymy w żadnych ciemnych interesach. Nasi Darczyńcy z kraju i z zagranicy, bez których nie bylibyśmy w stanie zachować i przekazać przyszłym pokoleniom chronionego przez wieki dziedzictwa duchowego i kulturowego, przekazują swoje ofiary z czystą i jasną intencją. Zapewniam, że te ofiary są przeznaczane zgodnie z wolą i życzeniem Ofiarodawców, czyli - na renowację Sanktuarium.
Jasna Góra była i jest miejscem spotkań różnych ludzi, jest Domem Matki naszego Narodu. Od wieków spotykają się tutaj różni ludzie i rozmawiają o wielu sprawach, o których my nie mamy pojęcia. Nie jesteśmy w stanie ani nie chcemy słuchać tego, co ludzie mówią między sobą. Nie taka jest nasza rola! Służymy światłości, którą przyniósł Jezus - Boże Dziecię. Przez wielogodzinną posługę każdego dnia w jasnogórskich konfesjonałach my, paulini, jesteśmy sługami ludzkiego dźwigania się, świadkami nawróceń zbłąkanych ludzi. To, co oni mówią, przepada w naszych sumieniach i w Sercu Boga! Taka jest prawda Jasnej Góry, której nikomu nie wolno gwałcić! Może teraz potrzeba by było nowych Kmiciców, którzy wobec przekupnych Kuklinowskich użyliby siły i powiedzieli jako prywatnym: „Toś Pan zdrajca, łajdak i szelma...”.
Kiedyś wszyscy staniemy przed obliczem Chrystusa Sędziego. On nam ukaże swą obecność w konkretach życia każdego człowieka, nawet tego uwięzionego. Sam Chrystus powiedział: „... byłem w więzieniu, a przyszliście do Mnie” (Mt 25, 36). Mając to na uwadze, pomogłem więźniowi, któremu jeszcze nic nie udowodniono, zaś bardzo go szykanowano. A ileż znamy przypadków targnięcia się na własne życie z powodu dręczenia fizycznego czy psychicznego, nawet w ostatnim czasie... Chciałem móc stanąć z otwartymi oczyma i z podniesioną głową przed obliczem Chrystusa, który błogosławionymi nazywa między innymi ludzi odwiedzających więźniów. Czytajmy dobrze Ewangelię... To oburzyło ludzi tego świata. Ale taka jest Ewangelia, skierowana także do uwięzionych, których trzeba traktować z godnością i z poszanowaniem podstawowych praw człowieka. Przepraszam, że dzielę się z Wami tą prawdą. Przynoszę ją do Betlejemskiego Żłóbka, by Dziecię Jezus, jak w Jasnogórskim Wizerunku Maryi z Dzieciątkiem, pobłogosławiło Przyjaciołom, Dobrodziejom tego Świętego Miejsca oraz wszystkim ludziom dobrej woli.

2005-12-31 00:00

Ocena: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Ks. Ripamonti: jesteśmy świadkami wycofywania się z prawa do azylu w Europie

2024-04-18 17:39

[ TEMATY ]

Unia Europejska

Włochy

migracja

Ks. Ripamonti

robertopierucci/pl.fotolia.com

W Europie jesteśmy świadkami wycofywania się z prawa do azylu - uważa ks. Camillo Ripamonti, kierujący Centro Astalli - jezuickim ośrodkiem dla uchodźców w Rzymie. Postawę taką sankcjonuje, jego zdaniem, Pakt Migracyjny, przyjęty kilka dni temu przez Parlament Europejski.

Według niego fakty i sytuacje z 2023 roku pokazały, że „zjawiska migracji nie rozwiązuje się poprzez outsourcing [kierowanie migrantów do krajów trzecich - KAI], push-backi, brak realnej polityki ratowniczej na morzu i przyspieszone procedury na granicy”. „Tego, co uważa się za problem migracyjny, nie rozwiązuje się poprzez usuwanie ludzi z ziemi europejskiej, ale poprzez usuwanie przyczyn przymusowej migracji” - wskazał włoski duchowny.

CZYTAJ DALEJ

Krewna św. Maksymiliana Kolbego: w moim życiu dzieją się cuda!

Niedziela Ogólnopolska 12/2024, str. 68-69

[ TEMATY ]

świadectwo

Karol Porwich/Niedziela

Jej prababcia i ojciec św. Maksymiliana Kolbego byli rodzeństwem. Trzy lata temu przeżyła nawrócenie – i to w momencie, gdy jej koleżanki uczestniczyły w czarnych marszach, domagając się prawa do aborcji.

Pani Sylwia Łabińska urodziła się w Szczecinie. Od ponad 30 lat mieszka w Niemczech, w Hanowerze. To tu skończyła szkołę, a następnie rozpoczęła pracę w hotelarstwie. Jej rodzina nigdy nie była zbytnio wierząca. Kobieta więc przez wiele lat żyła tak, jakby Boga nie było. – Do kościoła chodziłam jedynie z babcią, to było jeszcze w Szczecinie, potem już nie – tłumaczy.

CZYTAJ DALEJ

Książka, która zmienia perspektywę

2024-04-19 09:12

mat. organizatorów

To doskonały podręcznik dla rzeczników prasowych instytucji kościelnych, a zarazem książka, która może zmienić naszą perspektywę oceny wydarzeń, które dzieją się dookoła nas – mówił ks. Rafał Kowalski podczas konferencji poświęconej książce Joaquina Navarro-Vallsa „Moje lata z Janem Pawłem II. Prywatne zapiski rzecznika prasowego Watykanu 1984-2006, zorganizowanej przez Stowarzyszenie na rzecz edukacji i rodziny NURT we Wrocławiu.

Rzecznik metropolity wrocławskiego przytoczył jeden z fragmentów książki, w którym Joaquin Navarro-Valls opisuje wspólną z papieżem wyprawę w góry. Kiedy Jan Paweł II podczas przerwy na odpoczynek zasnął rzecznik Stolicy Apostolskiej miał zapisać: „Patrzę jak spokojnie zasypia powierzając ster Kościoła Bogu”. – My byśmy napisali, że papież śpi. Oni widział coś więcej i dostrzegania tego czegoś więcej możemy się uczyć z tej publikacji – przekonywał ks. Rafał Kowalski.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję