Reklama

Pontyfikat z cierpieniem w tle

Uprzedził mnie ks. kard. Zenon Grocholewski, komentując w „Niedzieli” nr 11 z 13 marca br. obecny etap choroby Ojca Świętego. Podzielam w pełni treść tego cennego komentarza, ale wydaje się, że istnieje potrzeba poszerzenia bolesnego tematu, jakim jest cierpienie na całej przestrzeni pełnienia posługi Piotrowej przez Ojca Świętego Jana Pawła II. Jest bowiem faktem, że od pierwszych lat Pontyfikatu, począwszy od 13 maja 1981 r., kładzie się na nim mroczny cień cierpienia. Od tamtego bowiem tragicznego dnia powroty do Trzeciego Watykanu - jak nazwana została Poliklinika Gemellego - niemal systematycznie się powtarzają. Gdy w latach 90. na horyzoncie pojawia się diagnoza przewlekłej choroby, pomrok cierpienia staje się nieodłącznym towarzyszem ciągle energicznie realizowanego Pontyfikatu.
Przebyta co dopiero zapaść to już tylko kolejne swoiste ogniwo tego dziwnego wątku, który snuje się w życiu Papieża właściwie od samego początku, wliczając weń kolejno śmierć Matki, Brata, Ojca, wypadek podczas okupacji. Po tym naaznaczonym piętnem krzyża czasie następuje dłuższy okres ciszy, spokojnego kapłaństwa, profesury, biskupstwa i kardynalstwa. Stanowią one zadziwiającą przerwę w niesieniu krzyża i doznawaniu cierpienia.
Ale oto i następuje dzień 16 października 1978 r. Rozpoczyna się nowy pontyfikat, Pontyfikat Jana Pawła II.

Niedziela Ogólnopolska 14/2005

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Zamach, śmiertelne zagrożenie, operacja

To był pierwszy od dłuższego czasu, ale groźny atak cierpienia i śmiertelnego zagrożenia. Już dzisiaj wiadomo, że uszedł z życiem z pierwszej fazy tego zagrożenia - niewystrzelonego do końca magazynku i drugiej - złośliwego megalowirusa. Silny organizm przemógł ciężkie następstwa i pozwolił wrócić do dynamicznej i wielostronnej działalności. I wydawało się, że chmura gradowa cierpienia oddaliła się od przemierzającego ziemię wzdłuż i wszerz z żagwią Ewangelii Namiestnika Chrystusa. Tak było tylko pozornie. 12 lipca 1992 r. - znowu pobyt w Poliklinice Gemellego i poważny zabieg operacyjny, tym razem niewymagający długiego pobytu w Trzecim Watykanie. Ale to tylko, niestety, krótka przerwa w tych pobytach.

Lata 1993-96

Najpierw 11 listopada 1993 r. - bolesna kontuzja stawu barkowego, a więc epizodyczna, ale niepozbawiona dojmującego bólu przygoda, która byłaby pominięta bez większych konsekwencji, gdyby nie okazała się zapowiedzią znacznie poważniejszego wypadku, jakim było złamanie kości udowej w wyniku poślizgnięcia się w łazience. A rezultat? Nowa poważna operacja, szeroki i trudny zabieg, z którego po odbyciu kolejnej kwarantanny w Poliklinice Gemellego Papież wychodzi o lasce - a więc z trwałym i wymownym śladem przebytego cierpienia, śladem, który po swojemu też boli, jeżeli na zdrowych nogach przemierzyło się tyle ścieżek na kuli ziemskiej. Krzyż wyraźnie coraz głębiej wchodzi w to życie, które jest przecież życiem Następcy św. Piotra.
Ukoronowaniem kłopotów z kością udową był upadek 28 kwietnia 1994 r., rozległa operacja z wstawieniem sztucznego stawu biodrowego, co nie dało w pełni zadowalającego rezultatu. A ostateczny skutek? Posługiwanie coraz trudniejsze, coraz to bardziej skomplikowane, ale ofiarne, jeżeli nie powiedzieć heroiczne, z laską w dłoni - trwa.
A prawie dwa lata później, 8 października 1996 r. następuje kolejny, tym razem niegroźny „przerywnik”. Stanowi go operacja wyrostka robaczkowego, „przenoszonego” z powodu podróży do północnej Francji.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Narastające umęczenie ciężarem wieku i postępującej choroby

Srebrny jubileusz Pontyfikatu był już naznaczony nowym stygmatem niemocy. Odmówiły posłuszeństwa nogi, dynamiczny Papież będzie się odtąd przemieszczał w specjalnym pojeździe. Był to już wyraźny początek drogi krzyżowej. Ale z tej drogi jeszcze nauczał, przedłużał ją, wędrując do Lourdes, Loreto i gdzie tylko zachodziła potrzeba. I pisał Tryptyk rzymski, Pamięć i tożsamość, i mówił coraz bardziej słabnącym głosem, kosztującym go coraz więcej wysiłku.
Dotąd szlak drogi krzyżowej Pontyfikatu wyznaczały te unieruchomione nogi. Po paru tygodniach od owej fatalnej grypy do rejestru dźwiganego krzyża dołączyły kłopoty z oddychaniem oraz ze zużytym i heroicznie wykorzystywanym głosem. Aż przyszedł moment, że ten głos musiał zamilknąć i trzeba zrezygnować - ufajmy, że czasowo - z jego używania. To kolejna krwawiąca drzazga w niesionym krzyżu.
A to wszystko na oczach świata osłupiałego, przerażonego, żarliwie modlącego się, ale i ciekawsko-irytującego. A nad tym wszystkim unoszą się pytania:

Po co? Dlaczego? Co dalej?

Na pytania te Papież adekwatnie odpowiada właśnie spod niesionego krzyża, w perspektywie pełnionej misji Piotrowej, w akompaniamencie rozmodlonych o jego zdrowie ludzi Kościoła i nie tylko.
A my, stojący z boku, nie opuszczając rąk, w modlitwie możemy się tylko domyślać, pokornie zgadywać, nieporadnie jąkać w próbach szukania odpowiedzi. Jak nie zadziwić się tą permanentną obecnością cierpienia w Pontyfikacie? Jak nie dostrzec w tym Papieżu, który sterał swoje życie w służbie Kościoła, męczennika jego sprawy cierpieniem jakżeż różnorakim, wyznaczającym rytm jego życia?
Ważne było wszystko tamto: niezmordowane głoszenie Ewangelii, wędrowanie po twardych gościńcach świata, wychodzenie do ludzi i podejmowanie ich spraw. Ale to wszystko musiało jeszcze zostać, jak u Chrystusa, przesycone męką, pojawiającą się w coraz to innej postaci.
A już ta ostatnia choroba zadziwia swoją złożonością i zaskakującym skutkiem, jakim jest komplikacja z mówieniem. To przecież cios w kolejny potężny atut tego Pontyfikatu. A to wszystko zanurzone w klimacie podeszłego wieku i trapiącej choroby. Po co to wszystko?
Tylko Bóg ma wyczerpującą odpowiedź. Ale my obserwujemy ze złożonymi rękami to wszystko, wsłuchując się w nieprzebrany chór modlących się o jego powrót do zdrowia. Wiemy, że to spotęgowane cierpienie - jak tamto na Krzyżu - ma głęboki sens i zbawczą wartość. A ponadto, czy walka o to umęczone życie nie jest wyzwaniem i protestem przeciwko lekceważeniu życia w momencie, gdy stwarza ono pozory bezużyteczności?
Wszystko wskazuje na to, że Ojciec Święty i tym razem pokona gnębiące go przeciwności. Ale o nauce płynącej z faktu Pontyfikatu z cierpieniem w tle trzeba ciągle pamiętać - koniecznie w perspektywie wiary i tajemnicy Chrystusowego Krzyża.

2005-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Św. Wojciech, Biskup, Męczennik - Patron Polski

Niedziela podlaska 16/2002

Obok Matki Bożej Królowej Polski i św. Stanisława, św. Wojciech jest patronem Polski oraz patronem archidiecezji gnieźnieńskiej, gdańskiej i warmińskiej; diecezji elbląskiej i koszalińsko-kołobrzeskiej. Jego wizerunek widnieje również w herbach miast. W Gnieźnie, co roku, w uroczystość św. Wojciecha zbiera się cały Episkopat Polski.

Urodził się ok. 956 r. w czeskich Libicach. Ojciec jego, Sławnik, był głową możnego rodu, panującego wówczas w Niemczech. Matka św. Wojciecha, Strzyżewska, pochodziła z nie mniej znakomitej rodziny. Wojciech był przedostatnim z siedmiu synów. Ks. Piotr Skarga w Żywotach Świętych tak opisuje małego Wojciecha: "Będąc niemowlęciem gdy zachorował, żałość niemałą rodzicom uczynił, którzy pragnąc zdrowia jego, P. Bogu go poślubili, woląc raczej żywym go między sługami kościelnymi widząc, niż na śmierć jego patrzeć. Gdy zanieśli na pół umarłego do ołtarza Przeczystej Matki Bożej, prosząc, aby ona na służbę Synowi Swemu nowego a maluczkiego sługę zaleciła, a zdrowie mu do tego zjednała, wnet dzieciątko ozdrowiało". Był to zwyczaj upraszania u Pana Boga zdrowia dla dziecka, z zobowiązaniem oddania go na służbę Bożą.

Św. Wojciech kształcił się w Magdeburgu pod opieką tamtejszego arcybiskupa Adalbertusa. Ku jego czci przyjął w czasie bierzmowania imię Adalbertus i pod nim znany jest w średniowiecznej literaturze łacińskiej oraz na Zachodzie. Z Magdeburga jako dwudziestopięcioletni subdiakon wrócił do Czech, przyjął pozostałe święcenia, 3 czerwca 983 r. otrzymał pastorał, a pod koniec tego miesiąca został konsekrowany na drugiego biskupa Pragi.

Wbrew przyjętemu zwyczajowi nie objął diecezji w paradzie, ale boso. Skromne dobra biskupie dzielił na utrzymanie budynków i sprzętu kościelnego, na ubogich i więźniów, których sam odwiedzał. Szczególnie dużo uwagi poświęcił sprawie wykupu niewolników - chrześcijan. Po kilku latach, rozdał wszystko, co posiadał i udał się do Rzymu. Za radą papieża Jana XV wstąpił do klasztoru benedyktynów. Tu zaznał spokoju wewnętrznego, oddając się żarliwej modlitwie.

Przychylając się do prośby papieża, wiosną 992 r. wrócił do Pragi i zajął się sprawami kościelnymi w Czechach. Ale stosunki wewnętrzne się zaostrzyły, a zatarg z księciem Bolesławem II zmusił go do powtórnego opuszczenia kraju. Znowu wrócił do Włoch, gdzie zaczął snuć plany działalności misyjnej. Jego celem misyjnym była Polska. Tu podsunięto mu myśl o pogańskich Prusach, nękających granice Bolesława Chrobrego.

W porozumieniu z Księciem popłynął łodzią do Gdańska, stamtąd zaś morzem w kierunku ujścia Pregoły. Towarzyszem tej podróży był prezbiter Benedykt Bogusz i brat Radzim Gaudent. Od początku spotkał się z wrogością, a kiedy mimo to próbował rozpocząć pracę misyjną, został zabity przez pogańskiego kapłana. Zabito go strzałami z łuku, odcięto mu głowę i wbito na żerdź. Cudem uratowali się jego dwaj towarzysze, którzy zdali w Gnieźnie relację o męczeńskiej śmierci św. Wojciecha. Bolesław Chrobry wykupił jego ciało i pochował z należytymi honorami. Zginął w wieku 40 lat.

Św. Wojciech jest współpatronem Polski, której wedle legendy miał także dać jej pierwszy hymn Bogurodzica Dziewica. Po dziś dzień śpiewa się go uroczyście w katedrze gnieźnieńskiej. W 999 r. papież Sylwester II wpisał go w poczet świętych. Staraniem Bolesława Chrobrego, papież utworzył w Gnieźnie metropolię, której patronem został św. Wojciech. Około 1127 r. powstały słynne "drzwi gnieźnieńskie", na których zostało utrwalonych rzeźbą w spiżu 18 scen z życia św. Wojciecha. W 1928 r. na prośbę ówczesnego Prymasa Polski - Augusta Kardynała Hlonda, relikwie z Rzymu przeniesiono do skarbca katedry gnieźnieńskiej. W 1980 r. diecezja warmińska otrzymała, ufundowany przez ówczesnego biskupa warmińskiego Józefa Glempa, relikwiarz św. Wojciecha.

W diecezji drohiczyńskiej jest także kościół pod wezwaniem św. Wojciecha w Skibniewie (dekanat sterdyński), gdzie proboszczem jest obecnie ks. Franciszek Szulak. 4 kwietnia 1997 r. do tej parafii sprowadzono z Gniezna relikwie św. Wojciecha. 20 kwietnia tegoż roku odbyły się w parafii diecezjalne obchody tysiąclecia śmierci św. Wojciecha.

CZYTAJ DALEJ

Komisja ds. aborcji: wysłuchanie publiczne projektów 16 maja

2024-04-23 12:33

[ TEMATY ]

aborcja

Adobe.Stock

Wtorkowe posiedzenie sejmowej komisji nadzwyczajnej do rozpatrzenia projektów ustaw dotyczących prawa do przerywania ciąży trwało krótcej niż kwadrans. Zdecydowano, że wysłuchanie publiczne odbędzie się 16 maja o godz.10.

To drugie posiedzenie komisji, ale pierwsze merytoryczne. Na poprzednim wybrano przewodnicząca komisji i jej zastępczynie.

CZYTAJ DALEJ

Licheń: 148. Zebranie Plenarne Konferencji Wyższych Przełożonych Zakonów Żeńskich

2024-04-23 19:45

[ TEMATY ]

Licheń

zakonnice

Karol Porwich/Niedziela

Mszą Świętą w bazylice licheńskiej pod przewodnictwem abp. Antonio Guido Filipazzi, nuncujsza apostolskiego w Polsce, 23 kwietnia rozpoczęło się 148. Zebranie Plenarne Konferencji Wyższych Przełożonych Zakonów Żeńskich. W obradach bierze udział ponad 160 sióstr: przełożonych prowincjalnych i generalnych z około stu żeńskich zgromadzeń zakonnych posługujących w Polsce.

Podczas Eucharystii modlono się w intencjach Ojca Świętego i Kościoła w Polsce. 23 kwietnia to uroczystość św. Wojciecha, patrona Polski.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję