Reklama

Życie za miłość (14)

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Dziś odlatujemy. U Leszki i Bogdana, tak jak wczoraj, tłoczno. Jest Padre Romano, trzech lekarzy i pielęgniarki. Znów debatują o stanie zdrowia rannych i o tym, jak ich najlepiej przetransportować. Wszyscy są niezwykle serdeczni, troskliwi i przyjaźnie uśmiechnięci.

Na stoliku stoi plastikowy woreczek pełen polskich batoników, to jeszcze zapas Leszki. Ks. Roman wyjmuje po kilka opakowań słodkości i rozdaje lekarzom i siostrom. Lekarze wychodzą. Pielęgniarki przystępują do ubierania rannych. Idę do Mariana. W rogu jego pokoju stoi olbrzymi bukiet kwiatów, o który postarała się Małgorzata. W ten sposób chciała wyrazić wdzięczność personelowi szpitala za staranną opiekę. Małgorzata martwi się jak Marian zniesie długą podróż, bo przez całą noc podawano mu tlen. Staram się po raz kolejny jakoś go pocieszyć. Ale on nadal patrzy na mnie pustymi oczami, nieprzekonany, że "wszystko się jakoś ułoży". Małgorzata zabiera mnie ze sobą do kliniki San Juan de Dios. Mam tam zjeść obiad i potem pojechać razem z Renią na lotnisko. Pozostała trójka pojedzie ambulansem z Es Salud.

Wchodzą medycy i cały pomocniczy personel. Pora się żegnać. Przychodzi też przedstawicielka miejscowej agencji. Od siostry w zakonnym habicie dostajemy w prezencie po wisiorku z wizerunkiem Chrystusa. Lekarze i pielęgniarki towarzyszą Reginie w drodze do windy i potem aż przed budynek szpitalny. Kiedy zajeżdża ambulans, cała ta świta pomaga jej wsiąść. Wsiada też lekarz i jedna z pielęgniarek. Na mnie i przedstawicielkę agencji czeka taksówka. Podjeżdżamy pod bramę i stajemy. Musimy poczekać na karetkę z Es Salud. Czekamy długo. Wreszcie widzimy ambulans z Leszką, Marianem i Bogdanem. Szybko mijamy bramę i podążamy za nimi. Mkniemy po gładkiej szosie. Po obu stronach niskie, ale eleganckie wille. Za nimi, na prawo, w równym szeregu ciągną się góry. Nieośnieżony Misti i ze śnieżnymi czapami Pichupichu i Chachani. Rzucam ostatnie spojrzenie na lśniące nieskazitelna bielą szczyty. Jakże piękne i jakże groźne! Żegnajcie Andy!

Samochody zatrzymują się przed portem lotniczym. Tu już czeka na nas ks. Roman i doktor Alina z małżonkiem. Małgorzata załatwia formalności. Ksiądz kupuje w kiosku widokówki i rozdaje je nam na pamiątkę. Na płytę lotniska wjeżdżamy w karetkach. Mnie każą wsiąść do tej z Es Salud. Naszego samolotu jeszcze nie ma. Nasi chorzy przy pomocy wszystkich obecnych przesiadają się na wózki i wyjeżdżają do małej poczekalni. Jak spod ziemi wyrasta konsul generalny Mauricio. Pan konsul wygłasza krótkie przemówienie, życząc nam szczęśliwego powrotu do ojczyzny. Pięknie odpowiada Regina, dziękując za okazaną pomoc i życzliwość. Ks. Roman robi pamiątkowe zdjęcie. Ląduje nasz samolot. Z poczekalni wyjeżdżają kolejno wózki z rannymi pchane przez sanitariuszy. Za nimi idą wszystkie pozostałe osoby. Przed samolotowymi schodkami robi ksiądz ostatnie, grupowe zdjęcie. Teraz żegnam się ze wszystkimi. Samolot Lan Peru zabiera mało pasażerów. Jest przestronnie i wygodnie. Startujemy. Patrzę przez okienko. Ośnieżone szczyty, lśniące teraz w słońcu, powoli pozostają w tyle, pod nami szare łańcuchy górskie, bez żadnych oznak życia. Znikają one z pola widzenia, gdy samolot wchodzi w chmury, by po chwili znów się pojawić tak samo bezbarwnie i monotonnie. Nagle dostrzegam kolorowe dachy domków i oddzielające je drogi. To już Lima.

Lądujemy miękko, prawie bez wstrząsów. "To tutaj wysiadasz" - mówi Małgorzata. Już się z nimi tu w Peru nie zobaczę. Żegnam się pośpiesznie. Nie zdążyłam podejść do Reni, gdyż jakiś facet chwycił mnie za rękę i pociągnął do wyjścia. Prowadzi do platformy, na której piętrzy się stos walizek. Wskazuje na moją. On łapie walizkę i kieruje się w stronę dużego gmachu. Tuż za szklanymi drzwiami wpadam w objęcia pani konsul, którą już wcześniej poznałam w Arequipie. Jest też ambasador i pracownicy ambasady. Oglądam się na stojący wciąż na płycie lotniska samolot, ale już z niego nikt nie wysiada. "Oni niedługo odlecą" - mówi pani konsul. My wsiadamy do dyplomatycznej limuzyny i jedziemy do ambasady. W ambasadzie wita mnie znajomy archeolog Mariusz. To z nim mam odlecieć następnego dnia do Madrytu. Pan Władysław prowadzi mnie do obszernej kuchni i częstuje herbatą. Potem idę do wyznaczonego mi pokoju. Odlatuję dopiero jutro.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2002-12-31 00:00

Ocena: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Rozważania na niedzielę: Jak się uczyć miłości?

2024-05-02 20:31

[ TEMATY ]

rozważania

ks. Marek Studenski

Mat.prasowy

To jest wręcz szalone że współczucie i empatia mogą zmienić świat szybciej niż konflikty i przemoc. Każdego dnia doświadczamy sytuacji, które testują naszą wrażliwość - naszą miłość do siebie samego do bliźnich i oczywiście do Boga.

Czy możemy się tak przygotować by te testy zdać pomyślnie, by one nas nie rozbiły?

CZYTAJ DALEJ

#PodcastUmajony (odcinek 5.): Ile słodzisz?

2024-05-04 22:24

[ TEMATY ]

Ks. Tomasz Podlewski

#PodcastUmajony

Mat. prasowy

W czym właściwie Maryja pomogła Jezusowi, skoro i tak nie mogła zmienić Jego losu? Dlaczego warto się Jej trzymać, mimo że trudności wcale nie ustępują? Zapraszamy na piąty odcinek „Podcastu umajonego”, w którym ks. Tomasz Podlewski opowiada o tym, że czasem Maryja przynosi po prostu coś innego niż zmianę losu.

CZYTAJ DALEJ

Ks. Węgrzyniak: miłość owocna i radosna dzięki wzajemności

2024-05-04 17:05

Archiwum ks. Wojciecha Węgrzyniaka

Ks. Wojciech Węgrzyniak

Ks. Wojciech Węgrzyniak

Najważniejszym przykazaniem jest miłość, ale bez wzajemności miłość nigdy nie będzie ani owocna, ani radosna - mówi biblista ks. dr hab. Wojciech Węgrzyniak w komentarzu dla Vatican News - Radia Watykańskiego do Ewangelii Szóstej Niedzieli Wielkanocnej 5 maja.

Ks. Węgrzyniak wskazuje na „wzajemność" jako słowo klucz do zrozumienia Ewangelii Szóstej Niedzieli Wielkanocnej. Podkreśla, że wydaje się ono ważniejsze niż „miłość" dla właściwego zrozumienia fragmentu Ewangelii św. Jana z tej niedzieli. „W piekle ludzie również są kochani przez Pana Boga, ale jeżeli cierpią, to dlatego, że tej miłości nie odwzajemniają” - zaznacza biblista.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję