Nieprawomocnym jeszcze wyrokiem sądowym pisarz z Gdańska, Paweł Huelle, ma przeprosić ks. prał. Henryka Jankowskiego za epitety rzucane na osobę kapłana na łamach Rzeczpospolitej. Sąd nie uwzględnił jednak wniosku pokrzywdzonego kapłana i nie zasądził od Huellego wpłaty 100 tys. zł na cele społeczne.
Jakkolwiek słusznie sąd uznał, że Huelle obraził ks. Henryka Jankowskiego, to w uzasadnieniu wyroku pojawiły się stwierdzenia, które wzbudzić muszą jak najżywszy sprzeciw!
Rzeczpospolita pisze: „Sędzia Piotr Daniszewski uznał co prawda działania ks. Jankowskiego za szczególnie naganne, ale - jak stwierdził - po latach krytyka nie musiała być aż tak ostra”... Sąd dał więc do zrozumienia, że gdyby Huelle obraził ks. Jankowskiego nie „po latach”, ale wcześniej, to ta obraza byłaby bezkarna. Jest to uzasadnienie skandaliczne, tak naprawdę przyzwalające na bezkarne obrażanie ludzi.
W żadnym ze swych działań ks. Henryk Jankowski nie obraził nikogo osobiście, personalnie, nie naruszył więc nigdy niczyich dóbr osobistych. Gdy mówię: „Kowalski jest złodziejem”, a Kowalski złodziejem nie jest, obrażam Kowalskiego i naruszam jego dobra osobiste; gdy jednak mówię: „W Polsce jest dużo złodziei” - nikogo nie obrażam, wypowiadam tylko pewną ocenę, całkowicie dopuszczalną w ramach wolności słowa, z którą można się zgadzać lub nie. Nie ma tu żadnego elementu obrazy kogokolwiek. Wszystkie wypowiedzi i działania ks. Henryka Jankowskiego miały właśnie taki charakter: dozwolonych prawnie ocen. Dziwi więc kwalifikacja sędziego Daniszewskiego, że były to „działania szczególnie naganne”...
Dziwi również komentarz zamieszczony na łamach Rzeczpospolitej pióra Macieja Rybińskiego. Tego celnego skądinąd felietonistę w tym konkretnym przypadku dziwnie opuściła przenikliwość spojrzenia, a nawet zwykły zdrowy rozsądek; czy i nie publicystyczna odwaga?... Bo Rybiński pisze: „Jankowski mówi, co myśli o ludziach takich jak Huelle, Huelle ma prawo powiedzieć, co myśli o Jankowskim”. To zrównanie to właśnie klasyczna dziennikarska manipulacja - powiedziałbym nawet, że wyjątkowo ordynarna! Bo właśnie ks. Jankowski w żadnym ze swych działań nie naruszył niczyich dóbr osobistych, a Huelle w sposób wyjątkowo obrzydliwy i niebudzący najmniejszych wątpliwości naruszył dobra osobiste konkretnej osoby - ks. Henryka Jankowskiego.
Tej samej manipulacji dopuszcza się i sam Huelle, gdy powiada: „Uważam, że w państwie demokratycznym na skrajne wypowiedzi jest prawo do skrajnej riposty”. Czy państwo demokratyczne, jak Polska, czy wyznaniowe, jak Izrael - „skrajność” wypowiedzi to kwestia ocenna (nawiasem mówiąc, wypowiedzi ks. Jankowskiego nie wydają mi się „skrajne”) i pozaprawna; dla prawa nie jest ważne, czy ocena jest „skrajna”, czy „umiarkowana”, ale czy narusza czyjeś dobra, czy nie. Działania i wypowiedzi ks. Jankowskiego mogą nie podobać się na przykład szowinistycznie zorientowanym środowiskom żydowskim w Polsce, mogą być przez te środowiska uznawane za „skrajne” - ale to jeszcze za mało, żeby zrównywać je z oczywistym naruszeniem prawa, jakiego dopuścił się Huelle. Opinie tych środowisk - ani żadnych innych - nie mogą zastępować ani tworzyć prawa. Gdy więc pp. Huelle i Rybiński dokonują takiego zrównania - niezależnie od swych prawdziwych intencji - zamulają ludziom w głowach i dokonują niebezpiecznego zabiegu: próbują zaprząc prawo do politycznej roboty. To taki krok, niechby i mały kroczek - ale w stronę totalizacji prawa. Że tak broni się Huelle, to można zrozumieć, także dlatego, że jest pozwanym w tej sprawie... Ale czemu wtóruje Huellemu felietonista Rzeczpospolitej? Chyba nie tylko dlatego, że to właśnie Rzeczpospolita zamieściła te inwektywy Huellego, będące dziś przedmiotem procesu?...
Pomóż w rozwoju naszego portalu