Lokal, w którym od dwóch lat mieści się Ośrodek, to lokal z przeszłością. Kiedyś był tu sklep spożywczy z dobrze zaopatrzonym stoiskiem monopolowym. Dookoła typowe blokowisko, na „rzut beretem” trasa szybkiego ruchu DK-1. Ośrodek Terapii Uzależnień i Współuzależnień, mieszczący się przy ul. Barlickiego w Częstochowie, powstał przy znacznym zaangażowaniu częstochowskiego Urzędu Miasta. Władze dostrzegły potrzebę utworzenia tego typu placówki właśnie w dzielnicy Raków.
- Prowadzimy terapię dla pacjentów z problemem alkoholowym, a także dla ich rodzin: jest grupa dla dzieci, terapeutyczna grupa młodzieżowa oraz grupa dla kobiet, które mieszkają lub mieszkały pod jednym dachem z mężczyzną uzależnionym od alkoholu - mówi Iwona Michalska, dyrektor Ośrodka.
W trakcie moich rozmów z pracownicami Ośrodka nie padają określenia o negatywnym zabarwieniu. Mówi się: pacjent uzależniony, pacjent alkoholowy. To dlatego, że walka z chorobą alkoholową ma na celu m.in. przywrócenie pacjentowi poczucia godności, nawet jeżeli on sam o ludzkiej godności dawno zapomniał.
Pierwszy krok to wstępna diagnoza: krótki wywiad i ocena, czy stan pacjenta rokuje nadzieje na skuteczne leczenie grupowe, czy też bardziej wskazany byłby pobyt w ośrodku stacjonarnym. W drugim przypadku trzeba szybko znaleźć miejsce w ośrodku zamkniętym, nim pryśnie krucha decyzja zerwania z nałogiem. Niezbędne jest też badanie u internisty i psychiatry, bo wieloletnie picie niszczy cały organizm. Najprostszym sposobem tłumienia przykrych objawów chorobowych - bólu, złego samopoczucia - jest sięganie po butelkę. W ten sposób uzależniony przez wiele lat może nie wiedzieć, że cierpi na poważne schorzenia. Dlatego często, równolegle z psychoterapią, trzeba też podejmować leczenie u specjalisty.
Część uzależnionych oczekuje na zaaplikowanie cudownego lekarstwa, „pigułki szczęścia”, która w jednej chwili zmieni ich życie. Takie lekarstwo nie istnieje, konieczna jest praca nad sobą, fachowa pomoc terapeuty, mądre wsparcie ze strony najbliższych. Oto elementarne prawdy, które powinien znać każdy: alkoholizm to choroba, choroba ta jest nieuleczalna, jedyną receptą dla uzależnionego jest całkowita abstynencja. I nie ma powrotu do „picia kontrolowanego”, bo jeden kieliszek, nawet po latach wyrzeczeń, niweczy wszystko.
- Psychoterapia polega przede wszystkim na rozmowie, a terapeuta jest tylko narzędziem - mówi Iwona Michalska. - Pacjenci stopniowo zmieniają się sami, bowiem zaczynają rozumieć, na czym polega istota problemu. Naszą rolą jest także podtrzymywanie ich motywacji do wyjścia z nałogu, wiary w to, że życie można i warto zmienić.
Z tysięcy rozmów przeprowadzonych w ciągu 10 lat pracy z uzależnionymi psychoterapeutka wie, że popadnięcie w alkoholizm jest często wynikiem innych nierozwiązanych wcześniej problemów dotyczących błędnej hierarchii wartości, kontaktów z otoczeniem czy nieodpowiedniego postępowania.
- Choroba alkoholowa zwana jest chorobą zaprzeczeń, iluzji, które nie pozwalają pacjentowi widzieć swojego życia w wymiarze rzeczywistym, do wielu nie dociera fakt, że popadli w nałóg. Czasem w głębokim stadium choroby uparcie twierdzą, że mogą obejść się bez alkoholu, chociaż to nie jest już możliwe - mówi Iwona Michalska.
- Do trwania w świecie złudzeń, paradoksalnie, często przyczynia się rodzina, która najbardziej cierpi, a jednocześnie wstydząc się problemu, „kryje” uzależnionego w pracy, przed sąsiadami i całym otoczeniem. Zadaniem psychoterapeuty jest przełamanie tego muru iluzji, dobrze jest, jeżeli jednocześnie uda się zbudować dojrzałe postawy osób najbliższych.
Sukcesem Ośrodka są dwie grupy pacjentów, którzy po ukończeniu podstawowego programu terapii nie piją już od 1,5 roku. Osoby te jeszcze przez 2 lata po ukończeniu terapii podstawowej pozostają - jeżeli chcą - pod opieką Ośrodka. Te dwa lata to najtrudniejszy okres w życiu pacjenta, który podjął decyzję o rozstaniu się z alkoholem. To czas przewartościowań, dokuczliwych objawów związanych z „głodem”, odbudowywania wspólnoty rodzinnej i oswajania znajomych z faktem, że w każdej sytuacji odmawia się picia alkoholu. Jeżeli pacjent czuje niepokojące symptomy, może przyjść, porozmawiać, by nie ulec pokusie. Często zdarza się, że w czasie terapii pacjent przeżywa nawrócenie i czuje potrzebę odbudowania swojej religijności. Terapeuci z Ośrodka mają kontakt z kapłanami przygotowanymi do współpracy z osobami wychodzącymi z uzależnień. Są oni w stanie pomóc w odnowieniu więzi z Bogiem - więzi dającej siłę, która pozwala odkryć radość i trwałe szczęście w budowaniu trzeźwego życia.
Jednak - trzeba to powiedzieć - nie wszystkim się udaje. Niektórzy pacjenci znikają po kilku zajęciach w Ośrodku, potem można ich spotkać pod pobliskim sklepem z piwem. W niedalekiej przeszłości dwóch mężczyzn z tej dzielnicy zmarło po wypiciu „wynalazków”. Ogólny bilans jest jednak na plus, bo każde wyrwane z nałogu życie można porównać do powtórnych narodzin.
Pomóż w rozwoju naszego portalu