1. Źródła inspiracji
Reklama
Zainteresowania problematyką rodzinną u ks. Karola Wojtyły, później biskupa krakowskiego i papieża Jana Pawła II, sięgają lat 50. i jego pracy duszpasterskiej z grupą młodzieży akademickiej przy kościele św. Floriana w Krakowie. W tej grupie, która nazywała go „Wujkiem”, podejmował problemy związane z życiem małżeńskim, przekazywaniem życia, wiernością małżeńską. W czasie spotkań omawiano sprawy ojcostwa i macierzyństwa, przekazywania wiary dzieciom, wychowania i przygotowania do życia dorosłego. Paradoksalnie, ks. Karol Wojtyła nie posiadając własnej rodziny, tym bardziej interesował się zagadnieniami rodziny i uczestniczył we wszystkich problemach swoich podopiecznych, którym towarzyszył radą duchową, dzieląc ich radości i troski.
Chcąc przybliżyć chrześcijańską wizję rodziny jak największemu gronu osób, abp Karol Wojtyła wykorzystywał również swoje zdolności literackie. Przemyślenia na temat małżeństwa i rodziny zawarł w sztukach teatralnych: Przed sklepem jubilera. Medytacja o sakramencie małżeństwa, przechodząca chwilami w dramat czy misterium Promieniowanie ojcostwa. Podjął w nich problem wierności małżeńskiej i ojcostwa.
Charakterystyczną cechą duszpasterstwa rodzin, realizowanego przez abp. Karola Wojtyłę, a potem przez Ojca Świętego Jana Pawła II, było to, iż zawsze towarzyszyła mu pogłębiona refleksja teologiczna. Swoimi obserwacjami teologiczno-filozoficznymi dzielił się z małżeństwami, które powstały w grupie akademickiej prowadzonej przez niego. Ich zaś doświadczenia ubogacały jego rozważania teoretyczne. Poznawani ludzie: młodzież, narzeczeni, rodzice oraz dzieci, starsi, a wśród nich szczególnie chorzy, nigdy nie byli dla niego przedmiotem „usług duszpasterskich”. Zawsze były to osoby, które niejako wpisywał w swoje serce i pamięć. Niejednokrotnie od chwili pierwszego spotkania na stałe współtworzył z nimi historię życia. Ludzie ci stawali się jego wielką rodziną, jego wspólnotą życia i służby.
Biorąc pod uwagę sytuację w Polsce w latach komunizmu, kiedy to lansowano tzw. model rodziny socjalistycznej, kard. Wojtyła wypracował najważniejsze założenia duszpasterstwa rodzin. Chcę je przypomnieć, ponieważ mogą być przydatne również w czasach obecnych. Po pierwsze - służbę rodzinie trzeba spełniać przy żywym udziale osób świeckich. Po drugie - działania podejmowane w tym zakresie nie mogą być zarezerwowane wyłącznie do wybranych rodzin, czyli tzw. elit duszpasterskich. Po trzecie - służba praktyczna rodzinom winna mieć solidne wsparcie konkretnych ośrodków, prowadzących studia teoretyczne i badania naukowe w tej dziedzinie. A po czwarte - wszystko to nie może być prowadzone bez jednoznacznego odniesienia do wiary i moralności chrześcijańskiej.
2. Małżeństwo odbiciem jedności Boga
Reklama
Służba życiu jest, według Ojca Świętego Jana Pawła II, jednym z istotnych zadań małżeństwa, które łączy się z podstawowym celem życia ludzkiego, jakim jest świętość, czyli jedność człowieka z Bogiem. Małżeństwo i rodzina znają do tego celu odpowiednie środki. Fundamentem służby życiu jest miłość małżeńska, która jest odbiciem miłości Boga do człowieka: ofiarna, służebna, wzajemna, gotowa do poświęceń.
W październiku 1997 r. miało miejsce II Światowe Spotkanie Rodzin z Ojcem Świętym w Rio de Janeiro. Papież spotkał się również z uczestnikami kongresu teologiczno-duszpasterskiego. Na zakończenie swojego przemówienia podzielił się myślą, którą nasunęło mu to miasto. „Widać tu (...) wszędzie architekturę Boską i architekturę ludzką (...). Ta refleksja o architekturze jest ważna dla rodzin, ponieważ także rodzina jako Kościół domowy jest architekturą Boską i ludzką. Rodzina potrzebuje ponadto tej architektury Boskiej i ludzkiej, aby żyć, aby trwać, aby spotykać Boga w swoim domu” (Kościół wobec rodziny, ORp 12/1997, s. 14).
Małżeństwo i rodzina „jest architekturą Boską i ludzką”, jest rzeczywistością Boską i ludzką. Podstawę chrześcijańskiej wizji małżeństwa i rodziny stanowią słowa zapisane w Księdze Rodzaju (Rdz 1 i 2) i potwierdzone przez Chrystusa w Ewangelii (Mt 19, 4nn). Św. Jan Apostoł odsłonił nam najgłębszą prawdę o Bogu, że jest On miłością (1J 4, 8). Bóg-Miłość z miłości stworzył człowieka na swój obraz i podobieństwo (Rdz 1, 26 n), stworzył mężczyznę i niewiastę. W ten sposób „wpisał w człowieczeństwo mężczyzny i kobiety powołanie, czyli zdolność i odpowiedzialność za miłość i wspólnotę” (por. FC 11). Każdy z nas może potwierdzić, że pragnie być kochany i obdarzać miłością. To pragnienie - powołanie do miłości człowiek może urzeczywistniać na drodze życia małżeńskiego albo dziewictwa ze względu na Królestwo niebieskie. Małżonkowie wybierają tę pierwszą drogę, ustanowioną i pobłogosławioną przez Boga. Czytamy bowiem w Księdze Rodzaju, że gdy Bóg stworzył mężczyznę i niewiastę, „błogosławił im, mówiąc do nich: «Bądźcie płodni i rozmnażajcie się» (Rdz 1, 28)”. Autor natchniony wyjaśnia jeszcze: „Dlatego to mężczyzna opuszcza ojca swego i matkę swoją i łączy się ze swą żoną tak ściśle, że stają się jednym ciałem” (Rdz 2, 24).
Jezus Chrystus - Odkupiciel człowieka objął swoim zbawczym dziełem także wspólnotę życia i miłości małżeńskiej, ustanowioną przez Stwórcę (por. KDK 48), i wyniósł małżeństwo chrześcijańskie do godności sakramentu. To zaś oznacza włączenie w miłość oblubieńczą Chrystusa do Kościoła, a wzajemna przynależność małżonków „jest rzeczywistym obrazem samego stosunku Chrystusa do Kościoła” (FC 13). W obliczu dzisiejszych ataków na małżeństwo i rodzinę trzeba stale przypominać i bronić tych podstawowych Bożych prawd o człowieku. Nie tylko chodzi o obronę dobra człowieka, ludzkości i Kościoła, ale o samo ich istnienie, o być albo nie być człowieka i rodziny ludzkiej.
W tej Bosko-ludzkiej architekturze małżeństwa i rodziny, jak to określił Ojciec Święty, zakorzeniają się zadania i obowiązki małżonków, które oni z Bożą pomocą starają się wypełniać. Wiem, że dziś z wielu powodów nieraz jest im bardzo trudno sprostać tym zadaniom. Może czasem zdaje się, że przerastają ich siły. Przez sakrament małżeństwa Chrystus zobowiązał się stale towarzyszyć małżonkom, iść razem z nimi drogą życia małżeńskiego i rodzinnego. Zwracając się do małżonków, Jan Paweł II przypomniał: „Łaska, którą otrzymaliście w sakramencie małżeństwa, nie mija z biegiem lat (...) jest łaską miłości ofiarnej, miłości, która obdarza i przebacza; miłości bezinteresownej, która zapomina o własnym cierpieniu; miłości wiernej aż do śmierci; miłości owocującej nowym życiem” (Przemówienie Ojca Świętego Jana Pawła II na IV Światowym Spotkaniu Rodzin, 4; Manila 2003, ORp, 3/2003, s. 14). Wierzymy słowu Chrystusa i Kościoła, że sakrament małżeństwa „umacnia i jakby konsekruje małżonków chrześcijańskich do obowiązków i godności ich stanu. Małżonkowie, wypełniając mocą tego sakramentu swoje zadania małżeńskie i rodzinne, przeniknięci duchem Chrystusa, który przepaja ich życie wiarą, nadzieją i miłością, zbliżają się coraz bardziej do osiągnięcia własnej doskonałości i obopólnego uświęcenia, a tym samym do wspólnego uwielbienia Boga” (KDK 48).
Dla Jana Pawła II - jak sam się wyrażał - rodzina jest „sanktuarium życia”. Osoba w tej podstawowej społeczności jest otwarta na życie: otrzymuje życie i przekazuje je swojemu potomstwu. Dziecko, jako owoc współpracy rodziców z samym Stwórcą, jest zawsze wprowadzane w żywą wspólnotę osób. Rodzicielstwo bowiem ma swój prawzór w Communio Personarum Boga w Trójcy Świętej Jedynego. Takie widzenie związku mężczyzny i kobiety pozwalało Papieżowi ujmować w Bożym świetle wspólnotę małżeńską, pożycie małżeńskie, macierzyństwo, ojcostwo, rodzenie i wychowanie potomstwa. Dlatego wszystkie rodziny, a zwłaszcza rodziny wielopokoleniowe, są najlepszą szkołą wartości ludzkich. W takich rodzinach ludzie mają szansę dzielenia się swymi radościami i kłopotami. Takie też rodziny uświadamiają nam najlepiej, jak wiele zawdzięczamy naszym poprzednikom i jak ważne jest to, co my sami po sobie pozostawimy.
Komunia miłości, do której dochodzi w rodzinie - zdaniem Jana Pawła II - nie kończy się wraz z dniem śmierci. Ona nadal trwa w tajemnicy świętych obcowania. Jej wyrazem jest modlitwa za zmarłych i, jak ufamy, wstawiennictwo u Boga tych, którzy odeszli do Domu Ojca.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
3. Troska o rodzinę
Reklama
Ks. Karol Wojtyła, głęboko przekonany, iż taka będzie rodzina, jakie wychowanie otrzymają w tym kierunku ludzie młodzi, z wielką troską podjął się duszpasterstwa młodzieży. Tłumaczył młodym, że małżeństwo nie jest kwestią przypadku, lecz dla większości chrześcijan drogą realizacji powszechnego powołania do świętości. Zachęcał do odrzucania zgubnej w swych skutkach mentalności dualistycznej, oddzielającej ducha od ciała. Rozpalał ich serca i umysły, aby weszli na ścieżkę budowania cywilizacji miłości, w miejsce dominującej cywilizacji egoizmu i użycia.
Zanim jako biskup zgłosił podczas obrad Konferencji Episkopatu Polski potrzebę zorganizowania nauk przedmałżeńskich (1959), sam przeprowadził dziesiątki takich nieformalnych „kursów przedślubnych” dla studentów i studentek. Znajdował na to czas w trakcie górskich czy kajakowych obozów wakacyjnych. Nic więc dziwnego, że często był zapraszany na śluby swoich podopiecznych. Krążyła nawet anegdota wśród rozrastającego się „środowiska Wujka Karola”, że małżeństwa przygotowane i pobłogosławione przez niego przetrwają wszelkie próby życiowe.
Jan Paweł II chciał towarzyszyć poznanym małżeństwom we wszystkich najważniejszych wydarzeniach. Troszczył się o materialny wymiar ich życia, odwiedzając i wspierając małżonków, gdy urządzali swoje wymarzone mieszkania. Dbał również o ich rozwój duchowy. Dla par małżeńskich oczekujących narodzin dziecka organizował dni skupienia. Jeśli tylko mógł, uczestniczył w uroczystościach chrztu i I Komunii św. ich dzieci. Potem zdarzało się, że na śluby zapraszały go również właśnie te dzieci, które kiedyś włączył przez chrzest do rodziny Bożej. Zawsze też spieszył z pociechą, gdy ktoś w tych rodzinach zachorował czy umarł.
Popierał też gorąco zwyczaj odprawiania Mszy św. w rocznicę ślubu. Pamiętam sytuację, kiedy kard. Wojtyła chciał sprawować Mszę św. z okazji złotych godów małżonków, którzy byli jego znajomymi. Ku zdziwieniu domowników, jubilat nie chciał się zgodzić na to wyróżnienie. Twierdził, że „nie jest księciem, by dla niego kardynał odprawiał Liturgię”. Usłyszawszy o tym, Ksiądz Kardynał polecił przekazać odpowiedź, że błogosławi związki małżeńskie również robotników, zaś uroczystość 50-lecia sakramentu małżeństwa to nie tylko święto samych małżonków, lecz także całej rodziny. Ten argument poskutkował.
W tym kontekście wypada wspomnieć również o stałej praktyce indywidualnego błogosławienia małżeństw w czasie parafialnych wizytacji biskupich. W obrzędzie tym brały udział również dzieci oraz krewni i znajomi. Kard. Wojtyła bardzo chętnie praktykował w parafiach uroczyste odnawianie sakramentu małżeństwa. Podobnie czynił także podczas późniejszych pielgrzymek apostolskich.
Widziałem, jak Ojcu Świętemu Janowi Pawłowi II bardzo zależało na tym, ażeby przez swoją posługę duszpasterską objawiać prawdziwą miłość Kościoła do każdej rodziny oraz pogłębiać zaufanie rodzin do Kościoła. Nigdy, ani jako biskup krakowski, ani później jako papież, nie starał się przywiązywać do siebie ludzi i rodzin. Był człowiekiem wolnym i przejrzystym. Jego postawa była dla wszystkich otwarta i czytelna. On był żywym świadkiem tego, czego nauczał i do czego zachęcał innych.
4. Środki duszpasterstwa rodzin
Reklama
W trosce o małżeństwa i rodziny Ojciec Święty Jan Paweł II odwoływał się do metod tradycyjnych, wykorzystując rekolekcje i dni skupienia. Bardzo wspierał nowe formy ruchów obejmujące swoją troską rodziny. Często odwiedzał tzw. oazy wakacyjne, które zrodziły się w Polsce w latach 60. i 70. pod wpływem Ruchu Światło-Życie, założonego przez ks. Franciszka Blachnickiego. Ruch Kościoła Domowego gromadził rodziny na spotkaniach w ciągu roku oraz na dwutygodniowych rekolekcjach wakacyjnych dla małżonków. Kard. Wojtyła udzielał wsparcia temu Ruchowi. Zapraszał do archidiecezji krakowskiej również ruchy, które zrodziły się za granicą: Focolari, Comunione e Liberazione, Neokatechumenat, które troską duszpasterską obejmowały rodziny.
Jan Paweł II dawał wyraz swojej troski o rodzinę. Miał bowiem świadomość, że człowiek, a także naród zawsze trwa dzięki rodzinie i w rodzinie, której zawdzięcza swe biologiczne oraz duchowe istnienie. Szacunek dla rodziny, dla dziecka, dla ludzi chorych i starszych jest wyznacznikiem poziomu prawdziwej kultury państwa i społeczeństwa. Nie stan majątkowy, nie stopa rozwoju gospodarczego, wynalazki technologiczne czy osiągnięcia artystyczne, lecz właśnie cześć dla życia wszystkich ludzi, włącznie z tymi, którzy są jeszcze pod sercem matki albo przygotowują się już na przekroczenie progu nadziei, jest rzeczywistym znakiem stanu duchowego konkretnej społeczności.
Pragnę z całym przekonaniem potwierdzić, że właśnie dzieci oraz osoby starsze i chore zajmowały ważne miejsce w nauczaniu sługi Bożego Jana Pawła II. Nie pamiętam wizytacji biskupiej albo pielgrzymki papieskiej, która nie miałaby w programie czy też poza tzw. protokołem jakiegoś spotkania z dziećmi i chorymi. Często tego rodzaju spotkania odbywały się w domach, szkołach, szpitalach, ośrodkach opieki, hospicjach lub w kościołach i na placach. Jan Paweł II szedł do dzieci i chorych, pragnąc w ten sposób okazać im swą ludzką i kapłańską miłość.
Jedna z parafialnych opiekunek chorych, która towarzyszyła kard. Wojtyle w odwiedzinach osób leżących w domach, wspomina: „Tak się złożyło, że dopiero w ostatnim etapie naszych odwiedzin trafiliśmy do chorej matki dwóch córek. Chora po operacji nowotworu mózgu w tym dniu czuła się gorzej, nie miała sił usiąść. Ksiądz Kardynał pochylił się nad łóżkiem i z wielkim współczuciem wysłuchał, jak przedstawiła mu swoje bóle. (...) Był ogromnie wzruszony i przejęty cierpieniem i trudną sytuacją chorej. Zauważyłam - opowiada opiekunka - że wystąpiły mu na czoło krople potu i nabrzmiały pręgi żył. Swoją dłonią otarł spływające po twarzy chorej krople łez i ucałował kilkakrotnie w czoło”. Porozmawiał również z chorą córką - sparaliżowaną po przebytej chorobie Heinego-Medina.
5. Rodzina w służbie życiu
Jan Paweł II podkreślał wielokrotnie, że „podstawowym zadaniem rodziny jest służba życiu, urzeczywistnianie w ciągu dziejów pierwotnego błogosławieństwa Stwórcy: przekazywania - poprzez rodzenie - obrazu Bożego z człowieka na człowieka” (FC 28). Wśród problemów, które Ojca Świętego Jana Pawła II wyjątkowo bolały, była m.in. kwestia propagowanej niemal wszędzie antykoncepcji oraz smutny, wręcz wołający o pomstę do nieba, grzech dzieciobójstwa, czyli aborcji. Papież mówił o tym z odwagą. Prócz tego podejmował w tej sprawie konkretne decyzje. Jako biskup krakowski doprowadził do zorganizowania pierwszego w Polsce Domu Samotnej Matki. Pod jego wpływem również inne diecezje w Polsce zaczęły tworzyć takie domy, aby matki spodziewające się potomstwa, które miały trudną sytuację życiową, bez względu na światopogląd i wyznawaną religię, mogły znaleźć stosowną pomoc.
Patrząc na Jana Pawła II, mogłem zauważyć, że miał wielką łatwość angażowania wszystkich ludzi dobrej woli do służby obrony życia. Tak było wcześniej, kiedy jeszcze przewodził metropolii krakowskiej, tak było również w Rzymie, kiedy stanął na czele Kościoła powszechnego. Zależało mu bardzo, aby obok teologów stanęli w służbie rodzinie: lekarze, personel medyczny, nauczyciele, wychowawcy, władze samorządowe i różne organizacje. Z tego też względu z radością przyjmował wszelkie dobre inicjatywy, które mogłyby się przyczynić do poprawy sytuacji rodzin. Mam na myśli ogłoszenie Roku Rodziny, Roku Dziecka, Kartę Praw Rodziny czy też różne sympozja i spotkania oraz podejmowanie stosownych działań ustawodawczych.
Troska Jana Pawła II o świat medyczny wynikała z tego, że on sam był cenionym duszpasterzem służby zdrowia. Systematycznie prowadził dla lekarzy rekolekcje. A nade wszystko dawał im poczucie, że zawód, jaki praktykują, to prawdziwa misja. Dzięki temu wielu specjalistów w swoich dziedzinach uzyskało dodatkową motywację, że są niejako „grupą operacyjną Kościoła”, który zawsze stoi na straży życia. Dzięki temu udało się wypracować powszechne przekonanie, że prawdziwy lekarz nie może nie stać na jednej linii z Kościołem broniącym świętości ludzkiego życia od momentu poczęcia aż do naturalnej śmierci.
O tym, jak niestrudzony był Jan Paweł II w głoszeniu dobrej nowiny o rodzinie i życiu, świadczy każdy rok jego kapłańskiego trudu. Z podziwem przeglądam teksty, które wygłaszał w tym zakresie na wszystkich kontynentach. Są ich setki i dlatego nie będę ich wymieniał.
Zarówno liczne dzieła Jana Pawła II, jak i jego katechezy oraz miejsca, w jakich je głosił, pokazują nam, że naprawdę był wielkim Apostołem Życia w Rodzinie. Służył tym wartościom całą swą inteligencją i wszystkimi siłami. Co więcej, zaangażował w tę sprawę niejako całe niebo: oddał każdą rodzinę świata w ręce Boga Ojca przez Niepokalane Serce Maryi. Wzywał pomocy Opiekuna Najświętszej Rodziny z Nazaretu - św. Józefa. I sam wyniósł na ołtarze licznych chrześcijan, którzy rodzinie pomagali lub bezpośrednio ją przez sakrament małżeństwa tworzyli.
Troszcząc się o rodzinę, Jan Paweł II podkreślał, że najważniejszym zadaniem w duszpasterstwie rodzin jest modlitwa. Chodzi o modlitwę za rodziny, o praktykę modlitwy w rodzinach, ale także o modlitwę duszpasterza z rodzinami. Świadkowie, którzy pamiętają młodego wikariusza z Niegowici i Krakowa, opisują takie spotkania z rodzicami ministrantów, których opiekunem był ks. Wojtyła. Rzeczą charakterystyczną było to, iż nie było w tych grupach żadnego podziału na ludzi mniej lub bardziej wykształconych albo o mniejszym lub większym prestiżu społecznym. Ks. Karol Wojtyła podkreślał, że przed Bogiem wszyscy jesteśmy równi. Wszyscy jesteśmy dziećmi jednego Ojca. Wszyscy jesteśmy braćmi.
6. Zaczynać od ubogich środków
Jan Paweł II, a wcześniej Karol Wojtyła, zawsze uważał, że program duszpasterski rodzin jest bardzo rozległy i można go realizować nawet przy użyciu tzw. środków ubogich. Potrzebna jest tylko elementarna wrażliwość i jasne przekonanie, że to właśnie rodzina jest drogą całego Kościoła.
Pierwsze działanie winno zawsze dotyczyć rodzin nam najbliższych. Zacząć zatem należy od wdzięczności własnym rodzicom i rodzeństwu za dom, jaki nam stworzyli, oraz wiarę, którą nam przekazali. „Stosunek, jaki masz do rodziców (...), pójdzie za tobą i wróci do ciebie w twoich własnych dzieciach”. Jan Paweł II mówił o tym wielokrotnie. Co więcej, pozostawił nam wzór, jak ważna jest świadomość swoich korzeni.
Po drugie - jeśli coś możemy zrobić sami, czyńmy to, nie czekając na decyzje odgórne. Służmy dyskretnie i z poszanowaniem godności tych, którym pomagamy. Mam na myśli rodziny borykające się z problemami ubóstwa, bezrobocia, braku jedności małżeńskiej czy problemem jakiegoś nałogu (alkohol, narkotyki). Takim właśnie zapamiętano księdza i biskupa Wojtyłę w archidiecezji krakowskiej. Gdy np. będąc na pierwszej parafii dowiedział się o śmierci pewnej kobiety, bez zbędnego rozgłosu zaopiekował się trójką jej nieletnich dzieci. Potwierdzam też i to, że bardzo cieszył się, gdy był już papieżem, że przy Watykanie funkcjonuje schronisko dla bezdomnych.
Na zakończenie chcę dać świadectwo o jeszcze jednej rzeczy. Jan Paweł II był świadomy, że największym wrogiem rodziny i szczęśliwego życia ludzi, którzy ją tworzą, jest Zło, szatan. Dlatego np. podczas Mszy św. w rzymskim kościele Il Gesů dał do zrozumienia, że to „ciemności chcą zniszczyć życie”. Wiedząc o tym, nigdy się jednak nie zniechęcał. On - podobnie jak ostatnio Ojciec Święty Benedykt XVI, który przemawiał do młodzieży polskiej w Krakowie - umacniał nas w przekonaniu, że choć w życiu rodzinnym trzeba zmagać się z różnorakimi trudnościami czy wręcz atakami złego ducha, to jednak rodzina zawsze przetrwa, gdy będzie silna Bogiem.
Odwiedzając w czasie pielgrzymki duszpasterskiej Szczecin (1987), który - podobnie jak Walencja - jest miastem położonym niedaleko morza, Ojciec Święty powiedział m.in.: „Są różne gwałtowne wichry, są także i uderzenia naszych różnych słabości. Trzeba się zmagać! Ci, co żyją nad morzem, ludzie morza, którzy wypływają na morze, muszą się zmagać z wichrem, aby zwyciężać. Kiedy więc przychodzą te różne uderzenia (...), przypomnij tchnienie Ducha, które masz w sobie nie po to, żebyś się przewracał za lada podmuchem, tylko po to, żebyś stał się jak ten żeglarz i dopłynął!”. Dopłynął do portu, czyli do Domu Ojca, gdzie czeka przecież mieszkanie dla każdej rodziny. Dla każdego z nas.
Taka jest nasza ostateczna motywacja troski o życie i rodzinę. Chodzi o szczęście życia wiecznego dla każdego człowieka. Chodzi o to, żebyśmy wszyscy odnaleźli się w Bogu jako Jego dzieci, jako Jego rodzina, ogarniająca każde ludzkie istnienie. Jestem przekonany, że sługa Boży Jan Paweł II też tak to rozumiał.
Stanisław Kardynał Dziwisz - Arcybiskup Metropolita Krakowski