Radio Watykańskie: - Po 11 latach w Watykanie przychodzi zostawić sprawy Kościoła powszechnego, bezpośrednią pomoc Ojcu Świętemu, udając się do Lwowa. Cóż to dla Księdza Arcybiskupa Nominata znaczy? Przełom w życiu?
Abp Nominat Mieczysław Mokrzycki: - Trudno mówić o jakimś przełomie, kierunek się nie zmienia. On został wytyczony z chwilą przyjęcia święceń kapłańskich. Obecnie jest to tylko kontynuacja służby Panu Jezusowi i ludziom. Nastąpi jedynie zmiana miejsca i sposobu, w jaki ona będzie się wyrażać.
- Czy była już okazja pomyśleć o zawołaniu biskupim?
Pomóż w rozwoju naszego portalu
- Chciałbym dobrze wypełnić to, do czego wezwał mnie Chrystus i w czym najbardziej bym mógł przyjść z pomocą wiernym archidiecezji lwowskiej. Aby dobrze odczytać wolę Bożą i przyjąć ją w całości, potrzebna jest łaska Boga, Jego światło, a z mojej strony humilitas, pokora.
- Drugi sekretarz Ojca Świętego zdołał tak się trzymać w cieniu w Watykanie, że powszechnie, pewnie ze względu właśnie na tę cechę, niewiele o nim wiadomo. Kim jest Arcybiskup Koadiutor archidiecezji lwowskiej we własnych oczach? Kto przychodzi do Lwowa?
Reklama
- Jest księdzem, jest współbratem, jest sługą oddającym się do dyspozycji i pomocy mojemu kard. Marianowi Jaworskiemu, któremu jestem winien wdzięczność za wielkie zaufanie i życzliwość, jakimi mnie zawsze darzył.
- 11 lat u boku Następcy Piotra, wcześniej studia w Rzymie - to bardzo długo. Co Księdzu dał ten czas?
- Poznałem bliżej Kościół powszechny, będąc u boku Jana Pawła II miałem możność otrzeć się o jego wielką świętość, mądrość, umiejętność słuchania, podejmowania różnych decyzji, a w sposób szczególny - rozpoznawania znaków czasu. Nauczyłem się i zakosztowałem pięknych liturgii, szczególnie tych w Roku Świętym. Ufam, że wszystko, co miałem możność widzieć czy nawet podpatrywać u Papieży, jakoś zaowocuje.
- Kościół lwowski charakteryzuje bogactwo obrządków, nawet wyznań. Nakłada się na nie bagaż historii, bardziej lub mniej udanych prób współistnienia. Co, zdaniem Księdza Arcybiskupa Nominata, jest ważne w takim nieomal tyglu?
- Ważną rzeczą jest budowanie osobistych relacji. Dzięki nim lepiej się poznajemy. Poznanie sprawia, że bardziej się rozumiemy, a zrozumienie zbliża nas do siebie. Ufam, że tak też będzie.
- Nominację już ogłoszono. Gdzie i kiedy będą święcenia?
- Święcenia są zaplanowane na 29 września. Termin jest już określony ze względu na to, że Ojciec Święty chce być osobiście konsekratorem, co odczytuję jako wielki gest dobroci i życzliwości.
Reklama
- Księże Arcybiskupie Nominacie, wkrótce przyjdzie zostawić bezpośrednią pomoc Ojcu Świętemu i wyjechać do Lwowa. Jakie uczucia temu towarzyszą?
- Na pewno z wielką radością, ufnością powracam do swojej archidiecezji. Będzie mi zapewne przykro rozstać się z obecnym Ojcem Świętym, ale też z drugim Ojcem Świętym, który jest mi tak bliski, a który pozostał tutaj, w Watykanie... zostawić ten dom, z którym byłem bardzo związany, w którym przeżyłem bardzo dużo... Ale wracam do ludzi, do narodów, które bardzo kocham i miłuję.
- Byłoby czymś bardzo dziwnym, gdyby pewna tęsknota w sercu nie zostawała. Wspomnijmy zatem chwilę najbardziej radosną tutaj, w Pałacu Apostolskim...
- Myślę, że takich chwil jest bardzo dużo. Są to miłe wspomnienia z pobytu z Ojcem Świętym Janem Pawłem II, luźne rozmowy, spacery. Także z Benedyktem XVI, który zawsze stwarza taką miłą atmosferę. Czułem się tutaj jak w domu rodzinnym, jak syn z ojcem.
- Misja u boku Ojca Świętego to było nie tylko swoiste „zamknięcie” w Pałacu Apostolskim: przyszło jeździć po świecie. Jak Ksiądz wspomina te pielgrzymki?
- Nie byłem na wielu pielgrzymkach, ale jest to dla mnie wielkie doświadczenie. Zobaczyłem, jak ludzie czekają na spotkanie z Następcą św. Piotra, z Namiestnikiem Chrystusowym, jak garną się do niego, jak chcą przynajmniej znaleźć się w jego cieniu. Widać, że Papież jako Namiestnik Chrystusowy jest kimś wielkim i bardzo ważnym dla wszystkich wiernych na całym świecie.
- Lwowscy diecezjanie czekają na Księdza Arcybiskupa jako ich przyszłego pasterza - wszak to właśnie znaczy mianowanie koadiutora. Co by Ksiądz im chciał powiedzieć już dzisiaj?
- Że będę się starał, jak najbardziej przybliżyć im Chrystusa, aby napełnić ich serca wielką radością, ufnością, miłością, a także bronić ich godności osoby ludzkiej. Chcę prosić, aby ogarniali mnie swoją modlitwą, bym jak najbardziej i najgodniej przygotował się do sakry biskupiej.
(za KAI)