Wostatnich latach do powszechnego użytku weszło słowo „super”. Gdzie tylko się człowiek nie obejrzy, widzi informację o tym, że coś jest SUPER. Właściwie wszystko jest super, czyli według słowników języka polskiego - w znaczeniu przysłówkowym: nadzwyczajnie, świetnie, znakomicie, a w rozumieniu przymiotnikowym: najlepszy w swojej klasie, nadzwyczajny, niezwykły. Mamy zatem m.in. superceny, -auta, -drogi, -buty, -ciuchy, -pogodę, -materiały budowlane, a nawet -politykę i -polityków. To określenie przypisują też sobie niektóre gazety i stacje telewizyjne.
Tymczasem okazuje się, że zazwyczaj pod tym słowem nic szczególnego się nie ukrywa. Wręcz przeciwnie. Ceny są bardzo niskie, ale zaraz po wczorajszych… podwyżkach. Samochody (szczególnie te z demobilu z Zachodu) psują się na potęgę. Dróg po prostu nie ma (mam na myśli DOBRE drogi). Buty bywają jednorazowego użytku. Ubrania rozpadają się po pierwszym praniu. Pogoda płata nam figle. Materiały budowlane wydają się promować hasło: Kupujesz, budujesz i… bankrutujesz. Politykę i polityków zostawiam bez komentarza…
Jeśli chodzi o media, dwa z nich określane tym mianem (kanał telewizyjny i codzienna gazeta) wydają się dokładnym zaprzeczeniem jego słownikowych definicji. Oba zaliczają się do tzw. mediów tabloidowych. Nie chcę wnikać w to, kto za nimi stoi i do kogo należą. W każdym razie zarówno jedno, jak i drugie w wielu swoich propozycjach oferuje telewidzowi bądź czytelnikowi wiadomości często wyssane z palca oraz teksty pisane na kolanie. Dlatego też super wcale nie musi być… super.
Pomóż w rozwoju naszego portalu