Reklama

Betlejem - tam, gdzie uśmiechnął się Bóg

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Tuż przed 23.00 autobusem z Biblical Institute w Jerozolimie docieram do Betlejem. Wysiadam tuż pod meczetem. Jest 24 grudnia 1998 r. Do Pasterki pozostała jeszcze godzina, ale już teraz trzeba ustawić się w kolejce, by przejść kontrolę wojskową przed dostaniem się do wnętrza. Muzyka kolęd rozlegająca się z głośników miesza się z wyciekającymi z ochrypłych mikrofonów nawoływaniami muezinów. Na niebie co chwilę rozbłyska kolejna salwa sztucznych ogni. Mszy św. przewodniczy Michel Sabbah, arcybiskup Jerozolimy. Obecny jest Arafat. W pewnym momencie kaznodzieja sięga po epizod z okresu po wojnie sześciodniowej. W październiku 1973 r., dokładnie w Jom Kippur, połączone siły armii syryjskiej i egipskiej zaatakowały Izrael. Stało się to rankiem, gdy większość Żydów modliła się w synagogach. W ciągu pierwszych godzin walki zginęło najwięcej ludzi. Kilka dni później pewien Żyd przyszedł do rabina i powiedział: „Na wiadomość o wojnie zatrzasnąłem modlitewnik i wyszedłem z synagogi. Pomyślałem sobie, że jeśli Bóg w Jom Kippur pozwala na śmierć młodych ludzi, to nie zamierzam tu siedzieć i śpiewać Mu psalmów pochwalnych. Teraz mi przeszło i wstyd mi tego, co zrobiłem. Zgrzeszyłem, wychodząc z nabożeństwa”. Rabin odpowiedział: „Nie masz powodu czuć się winny. To, że wyszedłeś z synagogi, było najprawdopodobniej jedną z najszczerszych modlitw tego dnia. Bóg nie jest tak mało odporny, byś mógł Go zranić swym gniewem. Sądzę, że jest tak samo jak ty i ja wzburzony, że umierają niewinni ludzie i że szanuje uczciwy gniew bardziej niż bezmyślnie klepane modlitwy”. Słuchając tych rozważań, uświadamiam sobie, że to tu, w górach Judy, pewnej nocy pod rozgwieżdżonym niebem rozegrała się ta niezwykła w swej prostocie scena. Bóg uśmiechnął się do człowieka i otworzył niebo. Narodził się Jezus. Ciepło matczynych dłoni pokonało chłód skalnej groty. A później wszystko potoczyło się już szybko: śpiewy aniołów, pokłon pasterzy, jasna łuna na niebie i dary wędrujących królów. Bóg zamieszkał wśród ludzi. W ten chłodny, jak na Izrael, ale ciepło odczuwany w sercu czas Bożego Narodzenia przypomina mi się scena z „Quo vadis”: W rzymskim ogrodzie, pośród zieleni i fontann, Ligia opowiada Winicjuszowi o swym Bogu - opowiada o Jezusie, który narodził się, aby człowiekowi przywrócić szczęście. Po chwili namysłu zakochany Winicjusz odpowiada: „Mogę wybudować ołtarz twemu Bogu w każdym gaju tego miasta, mogę postawić Mu świątynię w każdym ogrodzie Rzymu - ale wyrzuć Go ze swego serca”. I myślę sobie, że tylko od nas - od naszych pragnień, postanowień i dążeń - zależy, czy Jezus narodzi się i pozostanie w nas. Nam nie objawił się anioł z nieba. Nie prowadziła nas gwiazda. Nie widzieliśmy łuny na niebie, która oświetlała drogę pasterzom, i nie słyszeliśmy czystego śpiewu chórów anielskich. Dziś w Betlejem towarzyszy nam inna muzyka - radosne bicie w piersi. Dziś prowadzi nas inne światło - to wewnętrzne, bo serce ludzkie w naturalny sposób lgnie tam, gdzie panuje miłość, dobroć i pokój. Obraz ten zakłócają jedynie czołgi z lufami wycelowanymi w bazylikę i meczet...
Napięcie pomiędzy Żydami i Arabami widoczne jest na każdym kroku. Udając się niemal codziennie na Uniwersytet Hebrajski, muszę zahaczyć o arabską dzielnicę w okolicach Damascus Gate, skąd za dwa szekle biorę szerut na uczelnię. Szerut to taki minivan. Czeka na postoju tak długo, aż wypełnią się wszystkie miejsca, a później rusza, zatrzymując się tam, gdzie życzą sobie tego pasażerowie. Jeździ nim zazwyczaj sześć, siedem osób. O tej porze najczęściej wracające z targu Arabki lub kilku studentów. Pewnego razu wyprzedził nas izraelski radiowóz policji. Mundurowy wyciągnął lizak i kazał się zatrzymać. Kierowca posłusznie zjechał na pobocze. Gdy policjant przejrzał wszystkie dokumenty wozu i kierowcy, zapytał go po angielsku: „Czy wiesz, jaki to znak?” - i wskazał na pobliskie skrzyżowanie. „Zakaz zatrzymywania się i postoju” - padła odpowiedź. „No właśnie. Więc dlaczego się zatrzymałeś? Będzie mandat”. Na nic zdały się tłumaczenia, że przecież zatrzymał się na rozkaz policji. Trzeba było zapłacić. Drobna złośliwość? Może, ale takie zachowania obecne są niemal na każdym kroku i one tworzą codzienny klimat ulicy.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2008-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Leon XIV przyjął prezydenta Niemiec. Rozmowy o Ukrainie i Gazie

2025-09-22 17:40

[ TEMATY ]

Papież Leon XIV

Vatican Media

Leon XIV przyjął w poniedziałek na prywatnej audiencji prezydenta Niemiec Franka-Waltera Steinmeiera, któremu towarzyszyła małżonka Elke. Rozmowy dotyczyły m.in. wojny na Ukrainie i sytuacji humanitarnej w Gazie.

Po audiencji prezydent Niemiec spotkał się z dziennikarzami na konferencji prasowej na Cmentarzu Teutońskim w Watykanie. „Było to dla mnie i mojej żony wielkim zaszczytem, że zostaliśmy dzisiaj przyjęci przez Papieża Leona XIV na audiencji prywatnej. Mieliśmy okazję długo rozmawiać, wymieniać się opiniami, oczywiście na temat sytuacji globalnej, wojny i pokoju oraz sytuacji Kościołów chrześcijańskich” – powiedział Steinmeier, który jest wyznania protestanckiego. Jego żona, Elke, jest katoliczką
CZYTAJ DALEJ

Nowenna do św. Ojca Pio

[ TEMATY ]

modlitwa

nowenna

"Głos Ojca Pio"

Nowenna do św. Ojca Pio odmawiana między 14 a 22 września.

Święty Ojcze Pio, z przekonaniem uczyłeś, że Opatrzność mieszając radość ze łzami w życiu ludzi i całych narodów, prowadzi do osiągnięcia ostatecznego celu; że za widoczną ręką człowieka jest za-wsze ukryta ręka Boga, wstawiaj się za mną, bym w trudnej sprawie…, którą przedstawiam Bogu, przyjął z wiarą Jego wolę.
CZYTAJ DALEJ

Leon XIV przyjął prezydenta Niemiec. Rozmowy o Ukrainie i Gazie

2025-09-22 17:40

[ TEMATY ]

Papież Leon XIV

Vatican Media

Leon XIV przyjął w poniedziałek na prywatnej audiencji prezydenta Niemiec Franka-Waltera Steinmeiera, któremu towarzyszyła małżonka Elke. Rozmowy dotyczyły m.in. wojny na Ukrainie i sytuacji humanitarnej w Gazie.

Po audiencji prezydent Niemiec spotkał się z dziennikarzami na konferencji prasowej na Cmentarzu Teutońskim w Watykanie. „Było to dla mnie i mojej żony wielkim zaszczytem, że zostaliśmy dzisiaj przyjęci przez Papieża Leona XIV na audiencji prywatnej. Mieliśmy okazję długo rozmawiać, wymieniać się opiniami, oczywiście na temat sytuacji globalnej, wojny i pokoju oraz sytuacji Kościołów chrześcijańskich” – powiedział Steinmeier, który jest wyznania protestanckiego. Jego żona, Elke, jest katoliczką
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję