Reklama

Galaktyczna ludzkość

Czy rola człowieka w kosmosie ogranicza się tylko do jego eksploracji? A może jesteśmy nie tylko kustoszami Ziemi, lecz także Układu Słonecznego, a nawet galaktyki Drogi Mlecznej i całego Wszechświata?

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Przed trzema miesiącami obiecałem spróbować udzielić odpowiedzi na wyżej postawione pytania (16/2008). Są one uzależnione od odpowiedzi na zagadnienie natury bardziej ogólnej, ale i zarazem niezwykle istotnej: Czy jesteśmy sami w kosmosie?
Odpowiadając na tę kwestię, nie mam na myśli życia jako takiego, gdyż raczej współcześni badacze są zgodni w przypuszczeniach, że może ono istnieć praktycznie w każdym zakątku Wszechświata, np. w formie jakichś znanych bądź nieznanych bakterii (nawet w naszym Układzie Słonecznym), choć nie znaleziono do tej pory żadnych przekonywających dowodów na jego istnienie poza Niebieską Planetą. Chodzi mi o odpowiedź na pytanie o istnienie życia inteligentnego, które jest świadome swojego bytu i przekazuje zdobyte doświadczenia kolejnym ewoluującym generacjom. Nie możemy takiej ewentualności definitywnie odrzucić. Na razie nie sposób jej też jednak potwierdzić. Doniesienia zaś o Obcych, którzy odwiedzają naszą planetę (niektórzy z nich mieli nawet zainicjować na niej rozwój homo sapiens), należy raczej włożyć między bajki. Gdyby tak było, z pewnością już byśmy o tym wiedzieli.

Czy kosmici istnieją?

Bez cienia wątpliwości - istnieją. Codziennie spotykam ich dziesiątki. Wcale nie żartuję! Przecież każdy z nas jest kosmitą. Jesteśmy dziećmi Wszechświata. To fakt bezsporny, który należy z pokorą zaakceptować. Można powiedzieć, że jesteśmy też zdani na łaskę kosmosu. Wiele razy bowiem na skutek destrukcyjnych „odwiedzin” przybyszów z przestrzeni międzyplanetarnej (np. asteroid, meteorów czy komet) życie na Ziemi w jej czteromiliardowej historii prawie przestawało istnieć. Wielu badaczy twierdzi, że przybyło ono do nas właśnie z kosmosu. Również stamtąd może przyjść jego zagłada.
Dlatego też homo sapiens nie siedzi bezczynnie, bezradnie wpatrując się w niebo i czekając na ów sądny dzień. Dziesiątki teleskopów i radioteleskopów monitoruje przestrzeń międzygwiezdną w poszukiwaniu obiektów, które mogłyby nam zagrozić. Wydaje się, że bylibyśmy dziś w stanie zapobiec totalnej katastrofie, niszcząc potencjalnego intruza, jeśli tylko jego trajektoria lotu znalazłaby się na kursie kolizyjnym z Ziemią (dzieje się tak mniej więcej raz na ok. 60 milionów lat, co potwierdzają badania nad historią Ziemi).
Innymi słowy, jesteśmy niesamowitymi szczęściarzami, że żyjemy właśnie teraz. Nie możemy jednak zapomnieć, że na obecny stan naszej wiedzy składają się doświadczenia i praca setek tysięcy pokoleń naszych przodków. Dzięki ich życiu i dziełom, które nam zostawili, jesteśmy właśnie tacy, a nie inni, i dokładnie w takim, a nie w innym miejscu naszego nieustającego rozwoju. Nie wolno nam tego dorobku w jakiejkolwiek formie zaprzepaścić. Byłby to początek naszego końca.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Energia i cywilizacje

W połowie lat 60. ubiegłego stulecia rosyjski astronom i fizyk Nikołaj Kardaszew (ur. 1934 r.) zaproponował trójstopniową klasyfikację ewentualnych kosmicznych cywilizacji. Do pierwszej kategorii należałyby te, które w całości kontrolują i wykorzystują energetyczne możliwości zasiedlanych przez nie planet. Cywilizacje drugiego typu panowałyby nad zasobami źródeł energii własnych systemów gwiezdnych. Ostatnie zaś byłyby zdolne do opanowania i korzystania z energetycznych zasobów zamieszkanych przez nie galaktyk.
Zgodnie z zaproponowaną klasyfikacją, nasza ziemska cywilizacja jest dopiero na początku długiej drogi, by móc zaliczyć siebie do tej pierwszej kategorii. Przewiduje się, że być może uda nam się osiągnąć ten poziom za kilkaset lat. Za kilka zaś tysiącleci mamy szansę stać się cywilizacją drugiego typu. Trzeci stopień wymyka się prawdopodobnym i w miarę wiarygodnym przewidywaniom. To tak odległa wizja, że nie sposób jej sobie wyobrazić.
Oczywiście, jest możliwy i inny scenariusz. Na skutek naszej głupoty (np. wojna nuklearna) możemy cofnąć się do poziomu zerowego, od którego ledwo odeszliśmy. Można zatem powiedzieć, że prawie wszystko jest w naszych rękach. Z punktu widzenia człowieka wierzącego nie powinniśmy mieć obaw przed przyszłością. Nie po to zostaliśmy powołani do istnienia, aby bez śladu zniknąć z mapy Wszechświata. Jesteśmy jednak wolnymi stworzeniami, które - niestety - mogą dokonać błędnych i nieodwracalnych wyborów.

Co jest nam pisane?

Gdyby istniały cywilizacje trzeciego typu, z pewnością usiłowałyby dowiedzieć się, czy są same w kosmosie, i podjęłyby międzygalaktyczne wyprawy. Być może już dawno to zrobiły, ale odległości, jakie dzielą potencjalnych Obcych od małej galaktyki Drogi Mlecznej, są zbyt wielkie, aby dotrzeć do peryferyjnego Układu Słonecznego i maleńkiej Niebieskiej Planety.
W świecie naukowym spekulacje na ten temat nie mają końca. Nie sposób ich nawet wyczerpująco zreasumować i prosto zreferować. Po prostu, ilu ludzi zajmuje się tą tematyką, tyle mamy opinii, które przeradzają się w zażarte naukowe dysputy. Bardzo często kończą się one przerażającą konstatacją, że jesteśmy po prostu sami we Wszechświecie.
Jeśli rzeczywiście by tak było (a wszystkie racjonalne, dostępne obecnie dane za tym przemawiają), spoczywa na nas iście kosmiczna odpowiedzialność. Zakładając, że poza nami nie istnieje żadna inteligentna forma życia, jesteśmy zobowiązani do tego, by owo życie chronić i rozwijać. Na to nakłada się nie tylko troska o jego kolebkę, czyli Ziemię - ta kwestia jest poza wszelką dyskusją. Owo zatroskanie rozciąga się daleko poza ziemski horyzont. Mało tego - wykracza poza znany nam już dobrze układ planetarny i obejmuje swoim zasięgiem miliony innych układów galaktyki Drogi Mlecznej. W niej to właśnie wchodzimy na drogę galaktycznej ludzkości, z której nie ma odwrotu. Ma ona, co prawda, niezliczoną ilość rozgałęzień, niemniej jej historię będą tworzyli nasi potomkowie. Dalszy zaś los homo sapiens w bardzo dużym stopniu zależy od nas. Od tej ogromnej odpowiedzialności nikt i nic nie może nas uwolnić. Jest nam ona niejako przeznaczona.

Kontakt: nauka@niedziela.pl

2008-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Konferencja naukowa „Prawo i Kościół” w Akademii Katolickiej w Warszawie

2024-04-24 17:41

[ TEMATY ]

Kościół

prawo

konferencja

ks. Marek Paszkowski i kl. Jakub Stafii

Dnia 15 kwietnia 2024 roku w Akademii Katolickiej w Warszawie odbyła się Ogólnopolska Konferencja Naukowa „Prawo i Kościół”. Wzięło w niej udział ponad 140 osób. Celem tego wydarzenia było stworzenie przestrzeni do debaty nad szeroko rozumianym tematem prawa w relacji do Kościoła.

Konferencja w takim kształcie odbyła się po raz pierwszy. W murach Akademii Katolickiej w Warszawie blisko czterdziestu prelegentów – nie tylko uznanych profesorów, ale także młodych naukowców – prezentowało owoce swoich badań. Wystąpienia dotyczyły zarówno zagadnień z zakresu kanonistyki i teologii, jak i prawa polskiego, międzynarodowego oraz wyznaniowego. To sprawiło, że spotkanie miało niezwykle ciekawy wymiar interdyscyplinarny.

CZYTAJ DALEJ

Japonia: ok. 420 tys. rodzimych katolików i ponad pół miliona wiernych-imigrantów

2024-04-23 18:29

[ TEMATY ]

Japonia

Katolik

Karol Porwich/Niedziela

Trwająca obecnie wizyta "ad limina Apostolorum" biskupów japońskich w Watykanie stała się dla misyjnej agencji prasowej Fides okazją do przedstawienia dzisiejszego stanu Kościoła katolickiego w Kraju Kwitnącej Wiśni i krótkiego przypomnienia jego historii. Na koniec 2023 mieszkało tam, według danych oficjalnych, 419414 wiernych, co stanowiło ok. 0,34 proc. ludności kraju wynoszącej ok. 125 mln. Do liczby tej trzeba jeszcze dodać niespełna pół miliona katolików-imigrantów, pochodzących z innych państw azjatyckich, z Ameryki Łacińskiej a nawet z Europy.

Posługę duszpasterską wśród miejscowych wiernych pełni 459 kapłanów diecezjalnych i 761 zakonnych, wspieranych przez 135 braci i 4282 siostry zakonne, a do kapłaństwa przygotowuje się 35 seminarzystów. Kościół w Japonii dzieli się trzy prowincje (metropolie), w których skład wchodzi tyleż archidiecezji i 15 diecezji. Mimo swej niewielkiej liczebności prowadzi on 828 instytucji oświatowo-wychowawczych różnego szczebla (szkoły podstawowe, średnie i wyższe i inne placówki) oraz 653 instytucje dobroczynne. Liczba katolików niestety maleje, gdyż jeszcze 10 lat temu, w 2014, było ich tam ponad 20 tys. więcej (439725). Lekki wzrost odnotowały jedynie diecezje: Saitama, Naha i Nagoja.

CZYTAJ DALEJ

W siedzibie MEN przedstawiono szokujący ranking szkół przyjaznych osobom LGBTQ+

2024-04-24 13:58

[ TEMATY ]

LGBT

PAP/Rafał Guz

„Bednarska" - I społeczne liceum ogólnokształcące im. Maharadży Jam Saheba Digvijay Sinhji w Warszawie zostało najwyżej ocenione w najnowszym rankingu szkół przyjaznych osobom LGBTQ+. Ranking przedstawiła Fundacja "GrowSpace" w siedzibie Ministerstwa Edukacji Narodowej.

Ranking w gmachu MEN został zaprezentowany po raz pierwszy.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję