Smutne dziedzictwo „okrągłego stołu”
Z jednej strony wielka feta „okrągłego stołu”, a z drugiej - coraz więcej głosów krytycznych na ten temat. Szczególnie polecam artykuł Macieja Rybińskiego: „Pod okrągłym stołem” („Wprost” z 15 lutego). Pisze on m.in.: „Większość uczestników („okrągłego stołu” - J.R.N.), jak zasiadła przy tym stole w roku 1989, tak siedzi przy nim do dziś, trzymając się kurczowo blatu. Wszystko wokół się zmieniło, świat jest inny, miejsce Polski w tym świecie także, a tu grupa smętnych nostalgików trwa niezłomnie przy taktycznych tylko («okrągłostołowych») ustaleniach. (…) Niemożność ukarania zbrodni komunistycznych, impotencja lustracyjna, reprodukcja cyniczno-służalczych kadr naukowych, trwanie korporacyjnych bastionów i wreszcie wpływy dawnych i obecnych służb, to wszystko jest dziedzictwem «okrągłego stołu»”.
Pyszałek z „łże-elity”
Reklama
W byłym NRD usuwano w ramach weryfikacji na przyśpieszoną emeryturę po 1989 r. pseudonaukowców, którzy awansowali w nauce dzięki peanom na cześć Stalina czy Ulbrichta. U nas odwrotnie, dzięki „grubej kresce”, łże-naukowcy nadal pławili się w sukcesach. Jaskrawy przykład - Jerzy Wiatr, który jeszcze w 1953 r. „wsławił się” (wraz z Zygmuntem Baumanem) wydaniem panegirycznej książki na cześć Stalina, został za rządów SLD ministrem edukacji. Z okazji rocznicy „okrągłego stołu” ten sam Wiatr w wywiadzie udzielonym Elizie Olczyk wyznaje: „Ci, którzy te zmiany zainicjowali, w tym ja, stali się elitą III RP. Uważam, że nam to się należało” („Rzeczpospolita” z 6 lutego).
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Postawmy pomnik „czterem katom”
Naczelny redaktor „Naszej Polski” Piotr Jakucki w artykule „Szwadrony Kiszczaka” („Nasza Polska” z 10 lutego) ostro krytykuje ostatnie wynurzenia „okrągłostołowe” Władysława Frasyniuka. Pisze m.in.: „Wszystkich jednak pobił Władysław Frasyniuk, który zachęcał do stawiania pomników Jaruzelskiemu: - «We Wrocławiu jest duże rondo Reagana i malutka ulica Kuronia. Te proporcje powinny być odwrotne. Pomniki powinniśmy więc stawiać Wałęsie i Jaruzelskiemu. Powiem to mocno. A nie Reaganowi - mówił w Sejmie. - Generał Jaruzelski, to trzeba mu przyznać tutaj, w jego obecności, jest człowiekiem, który ma olbrzymie zasługi. Pogodził się z decyzją społeczeństwa i w ten sposób uruchomił tak naprawdę mechanizm budowania państwa demokratycznego i państwa obywatelskiego». Mam radę dla Frasyniuka. A dlaczego zatrzymywać się na szefie WRON? Niech od razu postawi zbiorowy monument «czterech katów», podobny warszawskim «czterem śpiącym». Obok Jaruzelskiego powinni się na nim znaleźć Kiszczak, Bierut i Stalin. Wstęgę przecięłaby sama «legenda podziemia»”.
„Święto Jaruzelskiego i Kiszczaka”
Reklama
Tak już w tytule ocenia obchody „okrągłego stołu” Bronisław Wildstein w tekście publikowanym w „Rzeczpospolitej” z 10 lutego. Według Wildsteina: „Czy obchody rocznicy «okrągłego stołu» musiały się zakończyć wezwaniem do budowy pomnika Jaruzelskiemu? Musiały, gdyż jego organizatorom w ogóle nie chodziło o analizę historii, ale o obronę swoich politycznych wyborów. Dla byłych komunistów mit «okrągłego stołu» to jedyna szansa na ocalenie swojej przeszłości. Kariery robili dzięki służbie totalitarnemu państwu, działającemu w cudzym interesie. Dla swoich korzyści łamali wszelkie moralne i etyczne zasady i gotowi byli na każde łajdactwo. Działali na szkodę swojej wspólnoty. Odkupić miałby to akt dobrowolnego zrzeczenia się przez nich władzy. Fakt, że «okrągły stół» był próbą rozpaczliwego jej ratowania, powoduje, że postkomuniści chcą zbudować mit, a nie analizować historię”. Komentując rolę, jaką odegrali w dogadaniu się z komunistami działacze z późniejszej Unii Demokratycznej i ich dzisiejsze, wspólne z komunistami, kreowanie mitu „okrągłego stołu”, Wildstein pisze: „Ostatnie obchody są dowodem moralnego i politycznego bankructwa tego środowiska. Rozpaczliwie zabiegając o polityczne istnienie, gotowe jest ono żyrować dowolne postkomunistyczne przedsięwzięcie. Na szczęście i postkomuniści zaczynają schodzić z naszej politycznej sceny”.
Prawda o „modelowych” stosunkach z Niemcami
Jak wiadomo, 9 grudnia premier Donald Tusk w rozmowie z kanclerz Angelą Merkel popisał się ordynarnym kłamstwem o tym, że stosunki Polski z Niemcami są dziś „modelowe” i mogą stanowić wzór dla całej Europy. Było to kłamstwo godne wcześniejszych fałszów Geremka i Kwaśniewskiego o rzekomym cudzie pojednania między Polską a Niemcami. Jak naprawdę wygląda dzisiejsza sytuacja w sferze stosunków polsko-niemieckich, dokładnie informuje artykuł znakomitego publicysty „Rzeczpospolitej” Igora Jankego (nr z 10 lutego) pt. „Polsko-niemiecki mur nierozumienia”. Autor pisze m.in.: „Jeśli na chłodno przyjrzeć się stanowi wzajemnych stosunków, bez trudu można zauważyć, że są one najgorsze od 20 lat. W kluczowych sprawach, dotyczących naszego bezpieczeństwa energetycznego czy tarczy antyrakietowej, Niemcy działają wbrew nam (…). Były niemiecki kanclerz Gerhard Schroeder stoi na czele niezwykle dla Polski niekorzystnego, bo omijającego nasz kraj, projektu gazociągu północnego (…). Niemcy nie otworzą swojego rynku pracy dla Polaków, mimo że zrobiło to już wiele krajów (…). Dla berlińskich elit wielokrotnie ważniejszym partnerem od Warszawy jest Moskwa i dziś nikt już tego nie próbuje nawet ukrywać. Mimo że to Polska, a nie Rosja, jest partnerem Niemiec w Unii Europejskiej i NATO”. Janke pisze wręcz o „katastrofie” we wzajemnych kontaktach.
Współdziałanie Moskwy z Berlinem
Reklama
Podobnie krytyczne uwagi o stosunkach polsko-niemieckich znajdujemy w tekście prof. Zdzisława Krasnodębskiego pt. „Moskwa najważniejszym partnerem Berlina” („Rzeczpospolita” z 6 lutego). Prof. Krasnodębski wykłada na uniwersytecie w niemieckiej Bremie i jest świetnym obserwatorem niemieckiej sceny politycznej. Ustosunkowując się do apelu niemieckiego ministra spraw zagranicznych Franka Waltera Steinmeiera do Amerykanów o rezygnację z budowy w Polsce tarczy antyrakietowej, prof. Krasnodębski pisze, że słowa Steinmeiera to „kolejna klęska polskiej polityki zagranicznej pod rządami Donalda Tuska”.
Groźba głodowych emerytur
Były wiceminister finansów Cezary Mech ostrzega już w tytule wywiadu, udzielonego Mariuszowi Boberowi („Nasz Dziennik” z 10 lutego): „Bez reform będą głodowe emerytury”. Autor ostrzega m.in. przed grożącą Polsce katastrofą demograficzną.
Mnożą się komentarze na temat pogarszania się polskiej sytuacji i kryzysu, którego - według Tuska i Schetyny - w Polsce miało w ogóle nie być. Zastępca redaktora naczelnego „Dziennika” Michał Karnowski pisze o tym w alarmującym tekście: „Panie premierze, chyba mamy pożar?” („Dziennik” z 4 lutego). Karnowski zapytuje: „Czy można mądrze w kilka dni zmniejszyć wydatki państwa o 20 miliardów złotych? Wątpię. Prawda jest taka, że tniemy na ślepo i na chybcika”.
Przeciw wycinaniu historii w szkołach
Mnożą się teksty ostrzegające przed fatalnymi skutkami reform minister Hall dla nauczania historii w szkołach. Pisze o tym m.in. Jan Pietrzak w tekście: „Polak fakultatywny” („Tygodnik Solidarność” z 6 lutego). Już sam tytuł wyraża stosunek Pietrzaka do ministerialnych zapewnień, że „jeżeli jakiś zawzięty uczeń będzie chciał się uczyć historii, to będzie mógł ją wybrać jako przedmiot fakultatywny. Dobre sobie. Rozbiory, dwie wojny światowe, powstania narodowe, czas komuny, pontyfikat Jana Pawła II, «Solidarność»… to fakty, bez znajomości których trudno być Polakiem. Chyba że Polakiem fakultatywnym”.
