Andrzej Trzos-Rastawiecki, ur. w 1933 r. we Lwowie, jeden z najbardziej znanych dokumentalistów polskich. Realizator pierwszych nieocenzurowanych filmów o Janie Pawle II. Film „Pielgrzym” to dokument o pierwszej wizycie Papieża Jana Pawła II w ojczyźnie; powstał z inicjatywy Episkopatu Polski w 1979 r. Jest piękną, wzniosłą, poetycką relacją z epokowego wydarzenia, podczas którego Papież wypowiedział pamiętne słowa: „Niech zstąpi Duch Twój i odnowi oblicze ziemi. Tej ziemi!”
- My wtedy nie wiedzieliśmy, że po tej pierwszej pielgrzymce nastąpią inne. Pamiętam nawet taką rozmowę z obecnym biskupem Alojzym Orszulikiem, który powiedział: - Panie Andrzeju, może być tak, że więcej filmów Pan już nie zrobi. To było takie ostrzeżenie ze względu na czasy, w jakich żyliśmy.
Realizacja filmu wiązała się z dużym wysiłkiem ze strony Episkopatu. Bp. Orszulikowi udało się załatwić z ministerstwem cztery ekipy filmowe, sprzęt dla nich i 10 km najlepszej taśmy filmowej.
Było to wielkie wyzwanie i przygoda. Kiedy zbliżał się termin przyjazdu, poprosiłem czterech, moim zdaniem najlepszych operatorów, którzy mieli doświadczenia w samodzielnej pracy. Wszyscy rzucili swoje prace, jeden nawet przylatywał z Londynu, żeby brać udział w tym wydarzeniu.
Już pierwszego dnia, gdy była wielka Msza św. na placu Zwycięstwa (dziś Piłsudskiego), zwróciło moją uwagę, że 250 tys. ludzi śpiewa „My chcemy Boga, my poddani, On naszym Królem, On nasz Pan”. To wszystko działo się 200 metrów od Komitetu Centralnego. I wyobrażałem sobie miny towarzyszy z KC - to była najwyższa instytucja w tym kraju.
Pamiętam, jechaliśmy na spotkanie Jana Pawła II z góralami - byliśmy parę kilometrów od Nowego Targu. Widoki były niesamowite - wyglądało, jakby ziemia szła, tak jak w filmie Kurosawy. A to ludzie szli wszystkimi ścieżkami od horyzontu po horyzont. Pierwszy raz w życiu widziałem taki obraz...
Każdy, kto wtedy był na spotkaniach z Papieżem, czuł, że dzieje się w tym kraju coś niesamowitego. I naprawdę, gdzie był Papież, tam była wolność. Ta wizyta była rzeczywiście oszałamiająca. Z każdym dniem narastała wolność, bo wokół nas były miliony. Papież spokojnie przekraczał granice wyznaczone przez władze i szedł, a za nim szły miliony...
Wywiad w całości - za tydzień w „Niedzieli”
Pomóż w rozwoju naszego portalu
