Reklama

Był moim szkolnym kolegą

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Szczególnie bolesnym dla mnie dopełnieniem smutku płynącego od smoleńskich szczątków jest śmierć w tej hekatombie Edwarda Duchnowskiego - mojego kolegi ze szkoły, z którym przez 2 lata, od 1949 r., zasiadałem we wspólnej ławce Liceum Fotograficznego w Warszawie, gdzie też obaj zdawaliśmy egzamin maturalny. Wspólna szkolna ławka to coś znacznie więcej niż 2 lata zwykłej znajomości, tym bardziej że obaj nosiliśmy jeszcze w sobie bagaż niedawnych przeżyć - on ze zsyłki do Ałtajskiego Kraju, ja wspomnienia rzezi na Woli podczas Powstania Warszawskiego. Choć atmosfera ówczesnych stalinowskich lat nie sprzyjała zwierzeniom - zwłaszcza Edek po przebytych doświadczeniach, także ideologicznej traumy, był pod tym względem bardzo ostrożny - to przecież od niego po raz pierwszy dowiedziałem się prawdy o gehennie zesłańców i niewyobrażalnej skali nowego, straszniejszego niż carski, stalinowskiego Sybiru czasów II wojny światowej. Edek przeżył tam 6 lat katorżniczej pracy przy wyrębie lasu, pracy, która zabrała mu też ojca. Do Polski mógł powrócić dopiero w 1946 r.
Wśród wzajemnych zwierzeń, będących może próbą zrzucania choćby cząstki wojennego bagażu własnych przeżyć, przyznałem mu się do jednej ze swych przygód, która w zamierzeniach miała być czynem heroicznym, a nieoczekiwanie szybko została zakończona poczuciem zawstydzenia. W styczniu 1945 r., gdy wreszcie Armia Czerwona przekroczyła Wisłę oraz zajęła zachodnie rubieże Warszawy, gdzie po wyjściu z Powstania znaleźliśmy schronienie, zostawiłem rodzicom list pożegnalny i po kryjomu zwiałem do wojska, by wyrównać rachunki z Niemcami zanim zakończy się wojna. Mieszkaliśmy wówczas, przygarnięci serdecznie przez chłopską rodzinę, we wsi Kaski k. Szymanowa. Najbliższa komisja poborowa była w Błoniu, i tam też powędrowałem. Niestety, moje 14 lat definitywnie zakończyło wszelkie dyskusje o przyjęciu do wojska. Nie dając jednak za wygraną, po dłuższym szukaniu trafiłem na jednostkę transportową, w której sympatyczny chorąży, usłyszawszy mą mocno koloryzowaną motywację do walki, nakarmił mnie, pozwolił zostać i kazał zająć się czymś pożytecznym. Byłem szczęśliwy, bo po raz pierwszy miałem w rękach radziecką pepeszę, a że wykazywałem dobrą wiedzę o broni, pozwolono mi ją oczyścić oraz naoliwić. Podczas tej czynności zastał mnie mój ojciec, który zbyt szybko przeczytał list i ruszył za mną na poszukiwania. Chodząc po Błoniu i rozpytując o chłopaka wybierającego się na wojnę, trafił na żołnierza będącego świadkiem mych próśb o przyjęcie do wojska.
Gdy Edkowi o tym opowiadałem, przerwał mi w pewnym momencie, wykrzykując, iż w 1945 r. jego brat, będący chorążym, stacjonował z jednostką transportową w Błoniu! Dodał jeszcze, że szczęśliwie przeżył wojnę i obecnie mieszkają razem. Tego samego dnia po lekcjach popędziliśmy do domu Edka, gdzie rozpoznałem natychmiast mego chorążego z Błonia, choć był już w cywilnym ubraniu. Nie sposób opisać tego, co wówczas czułem. Nie sposób też opowiedzieć dziś, czym od tamtego momentu stało się nasze wspólne z Edkiem siedzenie w jednej ławce.
Po maturze, na różnych studiach, straciliśmy bliższy kontakt; ja wyjechałem też na kilkanaście lat z Warszawy. Dzwoniliśmy tylko od czasu do czasu, gdy nachodziła nas nostalgiczna potrzeba przypomnienia sobie wspólnej ławki. Często, gdy kierował warszawskimi piwnicami win, zapraszał mnie na dobry miodek. Żałuję serdecznie, iż zawsze pojawiały się jakieś „ważne” sprawy uniemożliwiające te spotkania. W latach 80. docierały do mnie wieści o jego zdecydowanym sprzeciwie wobec dyskryminacji działaczy opozycji oraz zwalnianiu ich z pracy, a także o tym, że zwolnionych zatrudniał w kierowanym przez siebie zakładzie. Z chwilą reaktywowania w 1988 r. Związku Sybiraków Edek natychmiast włączył się aktywnie w działalność tej organizacji, nawiązującej do dawnych niepodległościowych tradycji. Rezonans tych tradycji odnajdujemy w słowach związkowego hymnu, napisanych przez jego przyjaciela - poetę Mariana Jonkajtysa, też Sybiraka: „Z miast kresowych, wschodnich osad i wsi, Z rezydencji, białych dworków i chat, / Myśmy wciąż do Niepodległej szli, / Szli z uporem ponad dwieście lat!”.
On sam też, w jubileuszowym dla Związku Sybiraków roku 2008, będąc już jego sekretarzem generalnym, mówił: „Potrafiliśmy skupić pod naszym sztandarem około 100 tysięcy osób, które doświadczyły sowieckich represji w wymiarze deportacji i życia na zesłaniu. Pozostaliśmy jednak wierni chrześcijańskiej zasadzie, by «zło dobrem zwyciężać». Wszakże to idealizm, ale to właśnie on pozwolił nam przetrwać”. Również na międzynarodowym seminarium w Internationales Begegnungszentrum St. Marienthal, poświęconemu wojennym przesiedleniom, Edward Duchnowski przypomniał Europie: „To my, polscy Sybiracy, jesteśmy pierwszymi ofiarami przymusowych przesiedleń i deportacji i to nam przynależeć powinno określenie ofiar «zbrodni przeciw ludzkości» w okresie II wojny światowej”. Wierząc głęboko w dewizę swego Związku: „Pamięć zmarłym - żyjącym pojednanie”, traktował ją również jako swą misję, a wypełniając ją w drodze do Katynia - uwierzytelnił swym życiem.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2010-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Franciszek: chrześcijanin jest powołany do cierpliwości

2024-03-27 09:50

[ TEMATY ]

papież Franciszek

PAP/EPA/ALESSANDRO DI MEO

O znaczeniu cnoty cierpliwości dla życia chrześcijańskiego w kontekście Męki Pańskiej, której ujawnia się cierpliwość Chrystusa, będącej owocem większej miłości mówił dziś Ojciec Święty podczas audiencji ogólnej.

Papież przypomniał także, św. Paweł w „Hymnie do miłości” ściśle łączy miłość i cierpliwość, a według Biblii Bóg, w obliczu naszej niewierności, okazuje się „nieskory do gniewu” (por. Wj 34, 6; por. Lb 14, 18). Podkreślił, że cierpliwość pierwszą cechą każdej wielkiej miłości. Dlatego można powiedzieć, że nie ma lepszego świadectwa miłości Chrystusa niż spotkanie cierpliwego chrześcijanina. Potrzebujemy jej jako „niezbędnej witaminy”, aby przetrwać.

CZYTAJ DALEJ

Roxie Węgiel: Wiara w Boga wyznacza mi kierunek życia

2024-03-26 09:42

[ TEMATY ]

koncert pasyjny

Mat.prasowy/Pasja

Roxie Węgiel

Roxie Węgiel

Już 29.03.2024r. na antenie głównej Polsatu o godzinie 20:00 będzie miała miejsce emisja wyjątkowego widowiska. „Pasja. Misterium Męki Pańskiej” to program muzyczny, na który składa się rejestracja 12 pieśni pasyjnych w wykonaniu znanych polskich artystów m.in. Roksany Węgiel, dla której udział w tym wydarzeniu będzie osobistym przeżyciem.

Ilustracją dla występujących artystów będą fragmenty Misterium Męki Pańskiej odegrane w przepięknej scenerii Dróżek Kalwaryjskich przez braci z klasztoru Ojców Bernardynów i wiernych, którzy zwyczajowo biorą udział w tych corocznych celebracjach na Dróżkach Kalwarii Zebrzydowskiej. Misterium opisuje pojmanie, osądzenie, drogę krzyżową i ukrzyżowanie Jezusa i jest co roku odgrywane w Wielkim Tygodniu w Kalwarii Zebrzydowskiej, a jego tradycja sięga początków XVII wieku.

CZYTAJ DALEJ

8 lat temu zmarł ks. Jan Kaczkowski

2024-03-27 22:11

[ TEMATY ]

Ks. Jan Kaczkowski

Piotr Drzewiecki

Ks. dr Jan Kaczkowski

 Ks. dr Jan Kaczkowski

28 marca 2016 r. w wieku 38 lat zmarł ks. Jan Kaczkowski, charyzmatyczny duszpasterz, twórca Hospicjum św. o. Pio w Pucku, autor i współautor popularnych książek. Chorował na glejaka - nowotwór ośrodka układu nerwowego. Sam będąc chory, pokazywał, jak przeżywać chorobę i cierpienie - uczył pogody, humory i dystansu.

Ks. Jan Kaczkowski urodził się 19 lipca 1977 r. w Gdyni. Był bioetykiem, organizatorem i dyrektorem Puckiego Hospicjum pw. św. Ojca Pio. W ciągu dwóch lat wykryto u niego dwa nowotwory – najpierw nerki, którego udało się zaleczyć, a później glejaka mózgu czwartego stopnia. Po operacjach poddawany kolejnym chemioterapiom, nadal pracował na rzecz hospicjum i służy jego pacjentom. W BoskiejTV prowadził swój vlog „Smak Życia”.

Podziel się cytatem

CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję