Reklama

Kolej pogrążona w chaosie

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Zdezorientowani podróżni, brak rzetelnej informacji, wstrzymana część pociągów i przepraszający minister. A to wszystko za sprawą decyzji władz przedsiębiorstwa zarządzającego torami. Bez uprzedzenia, bez zmian w rozkładzie jazdy postanowiono w drastyczny sposób wyegzekwować należności od spółki organizującej przewóz. Jest to decyzja bez precedensu, aby właściciel torów sam ograniczał ruch, który się na nich odbywa. Biurokratyczna arogancja, a nie poczucie służby, dała znać o sobie. Boleśnie lekceważąc prawa podróżnych, silnie uderzono w wizerunek polskich kolei. Satysfakcję z tego może mieć jedynie zagraniczna konkurencja, która przygotowuje się do wejścia na nasz rynek szerokim frontem.

Źródło konfliktu

Przyczyną tego zamieszania jest nieudolnie przeprowadzona reforma spółki Przewozy Regionalne. Istotą zaplanowanych zmian było oddłużenie i przekazanie tego przedsiębiorstwa na własność samorządom wojewódzkim. Zgodnie z regulacjami wynikającymi z prawa Unii Europejskiej dofinansowywanie tego rodzaju przewozów jest wyłączną kompetencją województw. Zamiar, aby dotowanie i własność spółki były w tym samym ręku, jest słuszny. W takich warunkach łatwiej się gospodaruje i lepiej dopasowuje się potrzebny rozkład jazdy do miejscowych potrzeb.
Popełniono jednak kilka istotnych błędów przy wprowadzaniu reformy w życie. Po pierwsze - nie zrealizowano podstawowego warunku, czyli nie oddłużono do końca Przewozów Regionalnych. Państwo wyłożyło prawie 2,4 mld zł na pokrycie starych zobowiązań z czasów, gdy odpowiedzialność za przedsiębiorstwo ponosił rząd. Został jednak mały ogon w postaci 136 mln zł. W świetle całego długu wydawało się to drobnostką, ale nowi właściciele nie czuli się zobowiązani do jego pokrycia i na starcie stał się on kulą u nogi.
Drugim błędem było przekazanie Przewozów Regionalnych samorządom bez uzgodnienia z nimi planu rozwoju. Nie wiadomo więc, co ta firma ma robić. Jak ma się przekształcać i do czego zmierzać.
Trzecim i chyba największym błędem było zabranie z Przewozów Regionalnych części połączeń nazywanych w języku fachowym przewozami międzywojewódzkimi. Są to tanie pociągi, których trasa biegnie przez trzy albo więcej województw. Obsługiwanie tego typu połączeń było źródłem znacznych dochodów. Pozbawiając spółkę wpływów z tego tytułu, osłabiono ją finansowo.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

„Dzika konkurencja” na torach

Połączenia międzywojewódzkie zostały przeniesione do innego podmiotu - PKP InterCity, sztandarowego polskiego przewoźnika pasażerskiego. Był on przygotowywany do wejścia na giełdę, skąd miał pozyskać znaczne środki finansowe na inwestycje, zwłaszcza zakup nowoczesnego taboru. Wyposażenie tej spółki w nową flotę jest warunkiem skutecznego konkurowania na otwartym europejskim rynku.
Charakter tych połączeń nie pasował do tych planów. Przejęto bowiem nie tylko nowe pozycje w rozkładzie jazdy, ale również dodatkowe przestarzałe wagony i lokomotywy wraz z zapleczem technicznym oraz nowymi pracownikami. To wszystko tworzy znaczne koszty. W ten sposób, na skutek jednej błędnej decyzji administracyjnej, spółka z dochodowej stała się deficytowa.
Do tego doszła rywalizacja z Przewozami Regionalnymi, które po utracie dotychczasowych połączeń utworzyły nowe pod nazwą InterRegio. Dysponowały bowiem taborem i pracownikami. Zamiast przekazać pociągi na złom, a pracowników zwolnić, postanowiono słusznie, spróbować znaleźć dla nich zajęcie.
Ta decyzja stworzyła kolejne pole napięć. Uruchomienie pociągów InterRegio sprawiło, że przekazane wcześniej do PKP InterCity połączenia międzywojewódzkie okazały się jeszcze bardziej deficytowe niż pierwotnie zakładano. Oba przedsiębiorstwa weszły na drogę wielomiesięcznej, ostrej rywalizacji, uderzającej w rachunek ekonomiczny.
Mediacji podejmowali się m.in. posłowie z komisji infrastruktury. W trakcie prowadzonych przez nich rozmów zarysowała się koncepcja kompromisu w postaci wspólnej oferty w segmencie tanich przewozów międzywojewódzkich, zaproponowanej przez obu przewoźników. Ale Ministerstwo Infrastruktury i zarząd PKP SA stały się jedną ze stron konfliktu i kompromisu nie chciały. Ich intencją było narzucenie własnej woli, nie licząc się z konsekwencjami. Ponieważ zarządca torów jest własnością państwa, to za jego pośrednictwem starano się wymusić na Przewozach Regionalnych rezygnację z pociągów InterRegio. Nie mogąc tego uzyskać, sięgnięto po drastyczne rozwiązanie w postaci zatrzymania pociągów pod pretekstem egzekucji należności.

Jak wyjść z tej sytuacji?

Powstały gorszący konflikt jest kompromitacją osób nadzorujących i kierujących polskimi kolejami. Dla umożliwienia wyjścia z twarzą z tej awantury powinny się one podać do dymisji lub zostać odwołane. Minister infrastruktury Cezary Grabarczyk, przepraszając za zaistniały bałagan, słusznie wziął odpowiedzialność na siebie. Ale powinien zrobić porządek na zapleczu i wyraźnie sformułować plan wyjścia z kryzysu.
Wydaje się, że powinno się wrócić do podstawowych założeń przeprowadzonej reformy. Wskazać, które zostały błędnie przyjęte i spróbować je naprawić. Trzeba też pilnie opracować plan ratunkowy zarówno dla Przewozów Regionalnych, jak i dla PKP InterCity. Spółka ta znajduje się w cieniu całego zamieszania, ale jest największą ofiarą nieudanej reformy w Przewozach Regionalnych. Pogrąża się w długach i nie jest w stanie podejmować konkurencji z firmami zagranicznymi. Zwłaszcza z obecnymi już w Polsce, w postaci zalążkowej, kolejami niemieckimi.
Przetarg na zakup 20 nowoczesnych pociągów dalekobieżnych, finansowany w znacznej części przez środki unijne, został odłożony, gdyż PKP IC nie ma możliwości pokrycia niezbędnego wkładu własnego.
Na powstałym zamieszaniu tracą podróżni, polskie koleje, pracownicy, zajmujący się zarówno torami, jak i obsługą pociągów, bo ich miejsca pracy są zagrożone. Jedynym beneficjentem tego stanu rzeczy może być konkurencja zagraniczna.
Można to jednak w miarę szybko zmienić. Potrzebna jest jedynie pozytywna wola działania.

2010-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Konkurs fotograficzny na jubileusz 900-lecia

2024-04-24 19:00

[ TEMATY ]

konkurs fotograficzny

diecezja lubuska

Bożena Sztajner/Niedziela

Do końca sierpnia 2024 trwa konkurs fotograficzny z okazji jubileuszu 900-lecia utworzenia diecezji lubuskiej. Czekają atrakcyjne nagrody.

Konkurs jest przeznaczony zarówno dla fotografów amatorów, jak i profesjonalistów z wszystkich parafii naszej diecezji. Jego celem jest uwiecznienie śladów materialnych pozostałych po dawnej diecezji lubuskiej, która istniała od 1124 roku do II połowy XVI wieku.

CZYTAJ DALEJ

W Lublinie rozpoczęło się spotkanie grupy kontaktowej Episkopatów Polski i Niemiec

2024-04-24 17:59

[ TEMATY ]

Konferencja Episkopatu Polski

Konferencja Episkopatu Polski/Facebook

W dniach 23-25 kwietnia br. odbywa się coroczne spotkanie grupy kontaktowej Episkopatów Polski i Niemiec. Gospodarzem spotkania jest w tym roku abp Stanisław Budzik, przewodniczący Zespołu KEP ds. Kontaktów z Konferencją Episkopatu Niemiec.

Głównym tematem spotkania są kwestie dotyczące trwającej wojny w Ukrainie. Drugiego dnia członkowie grupy wysłuchali sprawozdania z wizyty bp. Bertrama Meiera, ordynariusza Augsburga, w Ukrainie, w czasie której odwiedził Kijów i Lwów. Spotkał się również z abp. Światosławem Szewczukiem, zwierzchnikiem Ukraińskiego Kościoła Greckokatolickiego.

CZYTAJ DALEJ

Ghana: nie ma kościoła, w którym nie byłoby obrazu Bożego Miłosierdzia

2024-04-24 13:21

[ TEMATY ]

Ghana

Boże Miłosierdzie

Karol Porwich/Niedziela

Jan Paweł II odbył pielgrzymkę do Ghany, jako pierwszą na Czarny Ląd, do tej pory ludzie wspominają tę wizytę - mówi w rozmowie z Radiem Watykańskim - Vatican News abp Henryk Jagodziński. Hierarcha został 16 kwietnia mianowany przez Papieża Franciszka nuncjuszem apostolskim w Republice Południowej Afryki i Lesotho. Dotychczas był papieskim przedstawicielem w Ghanie.

Arcybiskup Jagodziński opowiedział Radiu Watykańskiemu - Vatican News o niezwykłej wierze Ghańczyków. „Sesja parlamentu zaczyna się modlitwą, w parlamencie organizowany jest też wieczór kolęd, na który przychodzą też muzułmanie. Tutaj to się nazywa wieczorem siedmiu czytań i siedmiu pieśni bożonarodzeniowych" - relacjonuje. Hierarcha zaznacza, że mieszkańców tego kraju cechuje wielka radość wiary. „Ghańczycy we wszystkim, co robią, są religijni, to jest coś naturalnego, Bóg jest obecny w ich życiu we wszystkich jego aspektach. Ghana jest oczywiście państwem świeckim, ale to jest coś naturalnego i myślę, że moglibyśmy się od nich uczyć takiego entuzjazmu w przyjęciu Ewangelii, ale także tolerancji, ponieważ obecność Boga jest dopuszczalna i pożądana przez wszystkich" - wskazał.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję