Młodszy syn z dzisiejszej Ewangelii (Łk 15, 1-3. 11-32) chce swojej połowy majątku, a otrzymawszy ją, idzie w świat i wszystko traci. W krańcowym poniżeniu decyduje się wrócić do ojca i być jego sługą, bo to oznacza wyższy standard od tego, jaki ma teraz. Ojciec, szczęśliwy z jego powrotu, przywraca mu godność i wyprawia ucztę. Za sprawą chrztu otrzymaliśmy wiarę, nadzieję i miłość – wyposażenie na drogę. Co z nimi robimy? Czy je rozwijamy? Bez wiary nie można podobać się Bogu (Hbr 11, 6), ale można Go prosić, by ją w nas „odkopał”, by jej przymnożył. Całe bogactwo świata bez miłości nic nie znaczy, ale można prosić o jej odnowienie i pogłębienie. Kiedy zabraknie nadziei, skończy się wszystko, ale można prosić o jej ożywienie i rozpalenie. Cokolwiek stało się w moim życiu, mogę wrócić, a Ojciec na nowo da mi sandały, pierścień, najlepszą szatę i wyprawi ucztę. On wciąż czeka.
Tekst pochodzi z książki s. Gertrudy Bociąg MSC: Zobacz
Pomóż w rozwoju naszego portalu