Reklama

Przyjaciel małżeństw

Ksiądz Maksymilian już jako diakon zaczął zapisywać imiona i nazwiska dzieci, które ochrzcił, a także zmarłych, których odprowadził na miejsce wiecznego spoczynku. Czynił to, by się za nich modlić.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Nie jestem kapłanem dla siebie - stwierdza. - Kościół nie potrzebuje egoistów. Chcę służyć ofiarnie innym, bo do takiej wielorakiej posługi duszpasterskiej kieruje mnie biskup przez święcenia kapłańskie. Chciałbym, żeby to nie było tylko pragnienie”.
Później, gdy został neoprezbiterem, do tych grona, których chciał specjalnie polecić Bogu w swoich kapłańskich modlitwach, dołączył małżeństwa, które błogosławił w imieniu Kościoła.
W ciągu blisko 10-letniego duszpasterzowania w trzech różnych miejskich parafiach archidiecezji był przy ponad 90 ślubach kościelnych, ciesząc się, że może towarzyszyć im na początku sakramentalnego związku małżeńskiego. Ks. Maksymilian ma świadomość, jak wielki to sakrament. Z każdą parą, która pragnie, by uczestniczył w ich ślubie, przeprowadza przed ślubem serdeczną rozmowę w kancelarii parafialnej, w mieszkaniu lub na spacerze. Duchowny w ten sposób pragnie ich bliżej poznać, chce wiedzieć, kim są, co czują, jakie mają plany na przyszłość. Byłem na jednej z takich ślubnych Mszy św. ks. Maksymiliana, na której wręczył nowożeńcom pamiątkowe różańce pochodzące z Częstochowy, zabrane potem do Rzymu na pogrzeb Jana Pawła II. Różańce te poświęcił ordynariusz podczas pasterskiej wizyty w jednej z parafii.
„Jesienią ubiegłego roku - wspomina ks. Maksymilian - na modlitwie wpadł mi taki natchniony pomysł, by do tych wszystkich małżonków wysłać listy z zaproszeniem na wspólne, całodniowe spotkanie w sanktuarium maryjnym. Dodałem jeszcze do każdego zaproszenia książeczkę «Przed sklepem jubilera» Karola Wojtyły z zaznaczonymi ulubionymi fragmentami, które mówią o wartości sakramentalnych obrączek.
Aktualne adresy uzyskałem przede wszystkim z kartotek parafialnych. Z niektórymi małżeństwami rozmawiałem telefonicznie, bolejąc, bo kilka nie dotrzymało ślubów i rozpadło się. Te wieści zasmuciły mnie bardzo, przecież pamiętam ich radość ze złożonych przyrzeczeń: «że Cię nie opuszczę aż do śmierci» w czasie Najświętszej Ofiary w obecności kapłana i najbliższych”.
Na około osiemdziesiąt zaproszeń wysłanych przez ks. Maksymiliana pozytywnie odpowiedziało piętnaście par (z reguły zaskoczonych zaproszeniem), które przybyły wraz z rodzinami w czerwcową sobotę, stanowiąc ponad 50-osobową grupę. Niektóre małżeństwa przywiozły ze sobą małżeńskie lub rodzinne fotografie, które ks. Maksymilian umieścił na specjalnej tablicy. Wiele rodzin chciało przyjechać, ale przeszkody uniemożliwiły im uczestniczenie w spotkaniu.
„Małżeńska sobota” rozpoczęła się od wspólnego obejrzenia filmu prezentującego sztukę «Przed sklepem jubilera», potem została oprawiona Msza św. przed obliczem Matki Bożej oraz odnowiono przyrzeczenia małżeńskie, tak jak to uczyniły małżeństwa w czasie historycznej pielgrzymki Jana Pawła II w Szczecinie 11 czerwca 1987 r. Był też obiad w Domu Pielgrzyma, warsztaty z udziałem liderów Oazy Rodzin na temat dialogu małżeńskiego, a na zakończenie zabawa kalamburowa i radosne podsumowanie. A także wiele okazji do rozmów, odnowienia znajomości, kontaktów.
„Postanowiliśmy spotykać się co dwa lata w coraz większym gronie, bo przecież rodziny się będą rozwijać, a i pewnie będę kolejne małżeństwa błogosławił, by im zawsze towarzyszył niewidzialny Jezus Chrystus w doli i niedoli - oznajmił mi usatysfakcjonowany duszpasterz. - Po tym letnim spotkaniu z tyloma szczęśliwymi parami i ich rodzinami przekonałem się, jak bardzo ważna jest modlitwa, a czasem i post w intencji zaślubionych w mojej obecności przed ołtarzem Pańskim”.
Żegnając ze wzruszeniem, ściskam ręce młodego kapłana, który niczym Paweł naszych czasów „chce być wszystkim dla wszystkich”, bo potrzeby w tym zakresie są coraz większe, bo coraz więcej samotnych, zagubionych, przegranych, opuszczonych, porzuconych, wewnętrznie rozdartych. Tym wszystkim potrzebna jest kapłańska modlitwa, telefon, rozmowa, pozdrowienia, życzliwość, a czasem innego rodzaju pomoc.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2009-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Czy w piątek po Bożym Ciele obowiązuje wstrzęmięźliwość od pokarmów mięsnych?

2024-05-29 16:25

pixabay.com

30 maja będziemy przeżywać Uroczystość Najświętszego Ciała i Krwi Pana Jezusa, a następny dzień to piątek. Katolików obowiązuje wtedy wstrzemięźliwość od pokarmów mięsnych. Wyjątkiem może być sytuacja, gdy udzielona zostanie dyspensa przez biskupa diecezjalnego. Jak to wygląda w archidiecezji wrocławskiej?

„Piątkowa wstrzemięźliwość od pokarmów mięsnych nie obowiązuje tylko w piątki, w które wypada uroczystość (por. Kodeks Prawa Kanonicznego, kan. 1251). Zgodnie z „Tabelą pierwszeństwa dni liturgicznych”, zawartą w „Ogólnych normach roku liturgicznego i kalendarza” w Mszale Rzymskim (str. [84]), w roku liturgicznym występują dwie oktawy, które mają różną rangę: oktawa Wielkanocy w randze uroczystości (grupa I - znosi “post piątkowy”) oraz oktawa Narodzenia Pańskiego w randze święta (grupa II - nie znosi “postu piątkowego”)

CZYTAJ DALEJ

Boże Ciało i wianki

Niedziela łowicka 21/2005

www.swietarodzina.pila.pl

Boże Ciało, zwane od czasów Soboru Watykańskiego II Uroczystością Najświętszego Ciała i Krwi Chrystusa, jest liturgicznym świętem wdzięczności za dar wiecznej obecności Jezusa na ziemi. Chrześcijanie od początków Kościoła zbierali się na łamaniu Chleba, sławiąc Boga ukrytego w ziemskim chlebie. Święto jest przedłużeniem Wielkiego Czwartku, czyli pamiątki ustanowienia Eucharystii. A z tego wynika, że uroczystość ta skryta jest w cieniu Golgoty, w misterium męki i śmierci Jezusa.

Historia święta Bożego Ciała sięga XIII wieku. W klasztorze w Mont Cornillon, w pobliżu Liege we Francji, przebywała zakonnica Julianna, która wielokrotnie miała wizję koła na wzór księżyca, a na nim widoczną plamę koloru czarnego. Nie rozumiała tego, więc zwróciła się do przełożonej. Gdy ta ją wyśmiała, Julianna zaczęła się modlić i pewnego razu usłyszała głos, oznajmiający, że czarny pas na tarczy księżyca oznacza brak osobnego święta ku czci Eucharystii, które ma umocnić wiarę, osłabioną przez różne herezje.
Władze kościelne sceptycznie odnosiły się do widzeń prostej Zakonnicy. Jednak kolejne niezwykłe wydarzenie dało im wiele do myślenia. W 1263 r. w Bolsenie, niedaleko Rzymu, kapłan odprawiający Mszę św. zaczął mieć wątpliwości, czy to możliwe, aby kruchy opłatek był Ciałem Pańskim. I oto, gdy nastąpił moment przełamania Hostii, zauważył, że sączy się z niej krew i spada na białe płótno korporału na ołtarzu. Papież Urban IV nie miał już wątpliwości, że to sam Bóg domaga się święta Eucharystii i rok po tym wydarzeniu wprowadził je w Rzymie, a papież Jan XXII (1334 r.) nakazał obchodzić je w całym Kościele. Do dziś korporał z plamami krwi znajduje się we wspaniałej katedrze w Orvieto, niedaleko Bolseny. Wybudowano ją specjalnie dla tej relikwii.
W Polsce po raz pierwszy święcono Boże Ciało w 1320 r., za biskupa Nankera, który przewodził diecezji krakowskiej. Nie było jednak jeszcze tak bogatych procesji, jak dziś. Dopiero wiek XVI przyniósł rozbudowane obchody święta Bożego Ciała, zwłaszcza w Krakowie, który był wówczas stolicą. Podczas procesji krakowskich prezentowały się proporce z orłami na szkarłacie, obecne było całe otoczenie dworu, szlachta, mieszczanie oraz prosty lud z podkrakowskich wsi.
W czasie procesji Bożego Ciała urządzano widowiska obrzędowe lub ściśle teatralne, aby przybliżyć ich uczestnikom różne aspekty obecności Eucharystii w życiu. Nasiliło się to zwłaszcza pod koniec XVI wieku, kiedy przechodzenie na protestantyzm znacznie się nasiliło i potrzebna była zachęta do oddania czci Eucharystii.
W okresie rozbiorów religijnemu charakterowi procesji Bożego Ciała przydano akcentów patriotycznych. Była to wówczas jedna z nielicznych okazji do zademonstrowania zaborcom żywej wiary. W procesjach niesiono prastare emblematy i proporce z polskimi godłami, świadczące o narodowej tożsamości.
Najpiękniej jednak Boże Ciało obchodzono na polskiej wsi, gdzie dekoracją są łąki, pola i zagajniki leśne. Procesje imponowały wspaniałością strojów asyst i wielką pobożnością prostego ludu, wyrażającego na swój sposób uwielbienie dla Eucharystii. Do dziś przetrwał zwyczaj zdobienia ołtarzy zielonymi drzewami brzóz i polnymi kwiatami. Kiedyś nawet drogi wyścielano tatarakiem. Do dziś bielanki sypią też przed kroczącym z monstrancją kapłanem kolorowe płatki róż i innych kwiatów.
Boże Ciało to również dzień święcenia wianków z wonnych ziół, młodych gałązek drzew i kwiatów polnych. Wieniec w starych pojęciach Słowian był godłem cnoty, symbolem dziewictwa i plonu. Wianki z ruty i kwiatów mogły nosić na głowach tylko dziewczęta.
Na wsiach wierzono, że poświęcone wianki, powieszone na ścianie chaty, odpędzają pioruny, chronią przed gradem, powodzią i ogniem. Dymem ze spalonych wianków okadzano krowy, wyganiane po raz pierwszy na pastwisko. Zioła z wianków stosowano też jako lekarstwo na różne choroby.
Gdzieniegdzie do poświęconych wianków dodawano paski papieru, z wypisanymi słowami czterech Ewangelii. Paski te zakopywano następnie w czterech rogach pola, dla zabezpieczenia przed wszelkim złem.
Dziś Boże Ciało to jedna z niewielu już okazji, aby przyodziać najpiękniejszy strój świąteczny - strój ludowy. W Łowickiem tego dnia robi się tęczowo od łowickich pasiaków. Kto wie, czy stroje ludowe zachowałyby się do dziś, gdyby nie możliwość ich zaprezentowania podczas uroczystości kościelnych. Chwała zatem i wielkie dzięki tym duszpasterzom, którzy kładą nacisk, aby asysty procesyjne występowały w regionalnych strojach. Dzięki temu procesje Bożego Ciała są jeszcze wspanialsze, okazalsze, barwniejsze. Ukazują różnorodność bogactwa sztuki ludowej i oby tak było jak najdłużej.
W ostatni czwartek oktawy Bożego Ciała, oprócz święcenia wianków z ziół i kwiatów, szczególnym ceremoniałem w naszych świątyniach jest błogosławieństwo małych dzieci. Kościoły wypełniają się najmłodszymi, często także niemowlętami, by i na nich spłynęło błogosławieństwo Boże. Wszak sam Pan Jezus mówił: „Pozwólcie dzieciom przychodzić do Mnie, nie przeszkadzajcie im, do takich bowiem należy królestwo Boże. Zaprawdę, powiadam wam: Kto nie przyjmie królestwa Bożego jak dziecko, ten nie wejdzie do niego” (Mk 10, 13-15).

CZYTAJ DALEJ

Majówka na Wiśle

2024-05-30 21:05

Ks. Wojciech Kania/Niedziela

Tradycyjnie w Sandomierzu odbył się rejs statkiem po Wiśle, podczas którego odśpiewane zostały Litania Loretańska oraz pieśni maryjne.

W majówce na Wiśle udział wzięli księża, klerycy z sandomierskiego seminarium, siostry zakonne, wierni z sandomierskich parafii oraz turyści.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję