Jeszcze nie zgasną znicze na grobach naszych bliskich zmarłych, ledwo co opuścimy cmentarze w pierwszych dniach listopada, a już nasze ulice, wystawy sklepów, hale hipermarketów krzyczą, że to już święta. Tak jest co roku! Świąteczne gadżety, świecidełka, ogromne choinki, mikołaje, świąteczne hity, promocje w kolorowych, pachnących pałacach dobrobytu kuszą, a my bardzo łatwo ulegamy tym świecącym pokusom, po raz kolejny nabieramy się na magiczne sztuczki producentów i handlowców. "W połowie listopada ekspozycje wszystkich zagłębiowskich supermarketów zmieniły swoją szatę. Zrobiło się bardziej kolorowo, błyszcząco, jasno, zimowo, świątecznie. "Na początku ludzie jedynie oglądają nowy towar, jednostki tylko coś tam kupią. Nie ma jeszcze klimatu. Dopiero w końcu listopada robi się większy ruch, a to głównie na stoiskach z zabawkami, za sprawą wspomnienia św. Mikołaja. Ludzie przyjeżdżają nawet z odległych miejscowości, by kupić coś dla swojej pociechy" - wyjaśnia jeden z pracowników hipermaketu. Ogromne wózki wyjeżdżają na parking, a ich zawartość nie może czasem pomieścić się w samochodowym bagażniku, za to potfel nieraz świeci pustkami, a gdzie tam do wypłaty i święta za pasem. "Wydałam prawie 300 zł na same zabawki, ale przecież Mikołaj i Gwiazdka. Dzieci czekają. Gdzie ja to wszystko ukryję. Te moje zaraz coś zwęszą, bo już trochę rozumieją, co i jak" - martwi się klientka przy kasie. Ktoś inny szuka mniejszej kolejki, bo "ileż tu będziemy stać, tyle ludzi" - zauważa młoda kobieta i wpada na pomysł: "Ty stań w jednej, a ja w drugiej, zobaczymy kto będzie pierwszy przy kasie". Zadowolona z wózkiem wyładowanym po brzegi artykułami spożywczymi czeka na swoją kolej. Po chwili zmienia się jej wyraz twarzy: "Chyba nie starczy nam na wszystko, bo trzeba jeszcze kupić prezenty dla dzieci twoich chrześniaków..." - zwraca się do męża. "Można zawsze wziąć debet" - doradza sąsiadka.
Polacy chcą i lubią kupować. Na prezenty i urządzenie świątecznego stołu gotowi są wydać nawet ponad 10 mld zł - wynika z ankiety przeprowadzonej przez Pracownię Badań Społecznych. Nic więc dziwnego, że handlowcy są przekonani, że tegoroczne koszyki będą wypchane o 10-20 procent bardziej niż te przed rokiem. Tysiące złotych wydane na świąteczny wystrój sklepów zwrócą się w dwójnasób. Gastronomiczne szaleństwo w domu murowane, bo przecież w święta wszystkiego musi być w bród. "Typowa świąteczna gorączka "łapie nas" w ostatnim tygodniu. Wówczas ludzie zachowują się naprawdę inaczej. Działają jakby w amoku. Bywa, że rzucają się na ostatnią parę lampek, bo się przydadzą, bo tamte nie wiadomo, czy świecą. Do ostatniej minuty, żeby nie powiedzieć, do pierwszej gwiazdki, robią zakupy" - mówi p. Ania z obsługi działu klienta w jednym z sosnowieckich marketów.
Tymczasem w Kościele katolickim trwa Adwent - czas oczekiwania na przyjście Zbawiciela. Fioletowy kolor, adwentowy wieniec, rekolekcyjne nauki, roraty przypominają nam o tym, wskazują, że to niezwykły, inny czas. Duszpasterze, rekolekcjoniści nawołują do zmiany człowieka na lepsze, do podjęcia postanowień, do życia z Bogiem, nawrócenia. Wychodzimy z kościołów, uderza w nas rzeczywistość, nie możemy się oprzeć kuszącym propozycjom na naszym rynku. Znowu szalejemy! Boże Narodzenie ze święta religijnej i rodzinnej celebracji przeistacza się w międzynarodowe święto handlu.
Pomóż w rozwoju naszego portalu