Reklama

Niedziela Wrocławska

Sztuka ma reprezentować różne nurty

Z Cezarym Morawskim, dyrektorem Teatru Polskiego we Wrocławiu rozmawia Krzysztof Kunert

Niedziela wrocławska 4/2017, str. 6-7

[ TEMATY ]

wywiad

teatr

Krzysztof Kunert

Cezary Morawski – dyrektor Teatru Polskiego we Wrocławiu

Cezary Morawski – dyrektor Teatru Polskiego we Wrocławiu

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

KRZYSZTOF KUNERT: – Nowy rok, nowe postanowienia, nowy rozdział. Jaki będzie ten nowy rok dla Teatru Polskiego we Wrocławiu?

CEZARY MORAWSKI: – Myślę, że będzie bardzo dobry. Tak sądzę, mimo burzy, którą rozpętano wokół teatru. Mam głęboką nadzieję, że spór niebawem zażegnamy, będziemy mogli spokojnie pracować, tworzyć i robić teatr dla publiczności. Dla szerokiej publiczności, dodam.

– Porozmawiajmy szerzej o sztuce w Polsce, w Europie. Czy współczesnej sztuce wszystko wolno?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

– Sztuka zawsze prowokowała i zawsze prowokować będzie. Sztuka powinna być niezależna, twórcy mają prawo dyskutować, ścierać się z problemami współczesności, odnosić się do przeszłości i wybiegać w przyszłość. Sądzę jednak, że chodzi panu przede wszystkim o to, na ile sztuka może prowokować.

– Wiele osób pyta o te granice. Kto je wyznacza?

– Te granice nie są wyznaczalne, myślę, że byłoby źle, gdybyśmy stawiali granice, czy wręcz próbowali nałożyć jakąkolwiek cenzurę. Oczywiście, zależy to w dużym stopniu od osobistej kultury twórcy czy jego poglądów. W każdym razie ta osobista kultura i poglądy przejawiają się albo mogą się przejawiać w takich a nie innych działaniach artystycznych – czy to w muzyce, czy w malarstwie, w rzeźbie, w teatrze, czy w literaturze. Pamiętajmy o tym, że ci, którzy przekraczali lub przekraczają granice, przyczynili się do rozwoju sztuki, rozwoju kultury. Z historii pamiętamy, że było wiele protestów przeciwko takim kontrowersyjnym rozwiązaniom, a po jakimś czasie okazywało się, że były one prekursorskie, że były takimi działaniami w kulturze, które rozwijały i coraz szerzej pokazywały nam różne zjawiska społeczne, że głębiej sięgały do wnętrza człowieka. Pozwalały nam się głębiej w siebie wpatrywać, zadawały coraz wnikliwsze pytania o kondycję człowieka, o to, co się dzieje ze światem.

Reklama

– A tendencje w kulturze wysokiej, zawłaszczenie tej elitarnej? Czy obecny w niej jeden lewicowy światopogląd to normalna sytuacja?

– Nienormalna jest sytuacja, gdy jakakolwiek grupa społeczna – z lewicy, prawicy czy centrowa – próbuje zawłaszczyć kulturę. Społeczeństwo ma rozmaite poglądy. Patrzy na rzeczywistość z perspektywy swojego światopoglądu, więc twórca nie powinien ograniczać się do jednostronnego patrzenia na świat. Światopogląd może się zmienić. Dotyczy to zwłaszcza ludzi młodych, których poglądy zmieniają się w zależności od fazy dojrzewania i zdolności rozumienia pewnych spraw. Tym samym zawłaszczanie, a nawet próba zawłaszczania kultury, czy pewnych fragmentów kultury przez różne grupy społeczne to sytuacja niepokojąca.

– Dyskusje czy kłótnie są w kulturze wskazane, ale czy sztuka może obrażać?

– Zawsze tak było, że jednych obrażała, a innych nie, trudno teraz znaleźć taką granicę kiedy sztuka obraża, a kiedy nie. Wszystko zależy od indywidualnego podejścia, indywidualnego spojrzenia na świat, światopoglądu. Mamy tego mnóstwo przykładów. Jakieś dzieło plastyczne kogoś obrażało, sztuka teatralna bulwersowała, a inni byli nią zachwyceni. Popatrzmy co się dzieje w krytyce sztuki: jednym pewne rzeczy się podobają, innym nie, ale jeśli wynika z tego dyskusja, jest możliwość rozmowy, przedstawienia swoich argumentów, to jest dobrze. Osobiście nie jestem za tym, aby sztuka kogoś obrażała, ale to często bardzo cienka granica.

– A obecność wartości narodowych i chrześcijańskich na scenie poważnych teatrów w Polsce to przeszłość?

– Ale co to znaczy poważne teatry w Polsce?

– Na przykład Teatr Polski we Wrocławiu.

– Czy to przeszłość? Nie, ale tu zastrzeżenie, że poważne teatry w Polsce to takie, które zajmują się generalnie szerokim światopoglądem. To te teatry, które rozmawiają ze wszystkimi widzami, z szeroką publicznością, nie ograniczają się tylko do jednego nurtu. Możemy oglądać w nich spektakle pokazujące świat i zachodzące w nim przemiany z różnej perspektywy, a tym samym pokazujące społeczeństwa z różnych stron. Takie teatry są i należy to pielęgnować. Jeśli jednak ktoś ogranicza się tylko do pewnego nurtu, to nie jest przecież zabronione. Teatry, które chcą zając się wyłącznie jednym tematem są, były i zapewne będą.

– Jeżeli chodzi o kulturę i tożsamość narodu, to da się dzisiaj je pogodzić?

– Oczywiście, że tak. Przecież nasza historia jest niezwykle skomplikowana i tożsamość kulturowa jest takim zjawiskiem, które trudno pominąć. Natomiast różnie rozumiane jest określenie „kultura narodowa”. Ono się zmienia. Czy powinno się zmieniać – tego nie wiem. Wiem natomiast, że tożsamość narodowa jest niezwykle istotna, zwłaszcza słowo „narodowy”, które – niestety – zmienia swój kontekst zupełnie niepotrzebnie.

– Ale Pana wyśmiano, gdy przygotował Pan program patriotyczny dla teatru.

– Napisałem program, który nawiązuje do pewnych tradycji, nawiązuje do historii. Chodzi głównie o Jana Pawła II, o to było najwięcej pretensji. Kolejny raz podkreślam, że nie mamy obowiązku wystawiać sztuki Karola Wojtyły, ale trudno nie zauważyć jego osoby w kulturze, jak również w teatrze. Przecież Teatr Polski prowadzi bardzo szeroką działalność edukacyjną. W tej działalności edukacyjnej taki element może się znaleźć. Jeżeli chodzi o rocznicę i o Jana Pawła II, to stosowne jest wystawienie sztuki czy sztuki czytanej, która dotyczyłaby głębokich problemów wiary, prawdy, rodziny, tego wszystkiego, co się dzieje w dzisiejszym świecie. Chodzi o wartości, bo wartość, prawda, jest tym, co towarzyszy lub powinno towarzyszyć tej rocznicy.

– Jest teraz szansa na nić porozumienia w Teatrze Polskim? Na początku naszej rozmowy mówił Pan, że sytuacja w Teatrze Polskim ulegnie normalizacji.

– Mam nadzieję, że to wkrótce nastąpi, wszyscy w to wierzymy. Sadzę, że nastroje w teatrze się zmienią, w toku trwania prób, gdy zacznie się intensywna praca twórcza. Próby do nowych spektakli już się odbywają.

– Nowy rok oznacza nową ekipę?

– Nową ekipę w takim sensie, że kilka osób odeszło z Teatru, w związku z tym na ich miejsce zaproszę nowych aktorów – na etaty lub gościnnie. Zmieni się ekipa reżyserska, nie tylko dlatego, że tak chcę, ale również z tego powodu, że część reżyserów sama zadeklarowała odejście z Teatru Polskiego. Zmieni się więc też repertuar Teatru, ale w takim kierunku, żeby był szerszy niż dotąd. Tym samym przeznaczony będzie dla szerokiej publiczności Wrocławia, Dolnego Śląska i nie tylko.

– Co będzie najważniejsze w nowym roku 2017 dla dyrektora Teatru Polskiego?

– Repertuar i publiczność. Publiczność jest najważniejsza w teatrze, bez niej nie ma teatru, w związku z czym zapraszam Państwa do Teatru, przede wszystkim tych, którzy od 10 lat prawie tam nie zaglądali. Teatr pracuje, cały czas projektowane są nowe spektakle, w marcu zapraszam na pierwsze premiery i nowe wydarzenia teatralne i edukacyjne, może uda się je zaprezentować jeszcze wcześniej. O wszystkich działaniach repertuarowych będziemy na bieżąco informować wszystkich naszych widzów.

2017-01-18 14:09

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Bo dzieci potrzebują autorytetów

Niedziela Ogólnopolska 25/2015, str. 44-45

[ TEMATY ]

wywiad

tata

ojcostwo

Andrzej Duda

Tadeusz Warczak

Prof. Jan T. Duda z żoną – prof. Janiną Milewską-Dudą i Prezydentem elektem RP podczas tegorocznej procesji Bożego Ciała w Krakowie

Prof. Jan T. Duda z żoną – prof. Janiną Milewską-Dudą i Prezydentem elektem RP podczas tegorocznej procesji Bożego Ciała w Krakowie

Prof. Jan Tadeusz Duda, krakowianin, kieruje Katedrą Informatyki Stosowanej na AGH, jest radnym Sejmiku Małopolskiego. Prywatnie – jest mężem (od 45 lat) prof. Janiny Milewskiej-Dudy i ojcem trojga dzieci, spośród których najstarszy syn – Andrzej Duda został wybrany przez naród na Prezydenta RP.

MARIA FORTUNA-SUDOR: – Panie Profesorze, uczestniczył Pan w wydarzeniu przekazania prezydentowi elektowi uchwały PKW o wyborze na Prezydenta RP. Co w takiej sytuacji myśli ojciec?

CZYTAJ DALEJ

Św. Florian - patron strażaków

Św. Florianie, miej ten dom w obronie, niechaj płomieniem od ognia nie chłonie! - modlili się niegdyś mieszkańcy Krakowa, których św. Florian jest patronem. W 1700. rocznicę Jego męczeńskiej śmierci, właśnie z Krakowa katedra diecezji warszawsko-praskiej otrzyma relikwie swojego Patrona. Kim był ten Święty, którego za patrona obrali także strażacy, a od którego imienia zapożyczyło swą nazwę ponad 40 miejscowości w Polsce?

Zachowane do dziś źródła zgodnie podają, że był on chrześcijaninem żyjącym podczas prześladowań w czasach cesarza Dioklecjana. Ten wysoki urzędnik rzymski, a według większości źródeł oficer wojsk cesarskich, był dowódcą w naddunajskiej prowincji Norikum. Kiedy rozpoczęło się prześladowanie chrześcijan, udał się do swoich braci w wierze, aby ich pokrzepić i wspomóc. Kiedy dowiedział się o tym Akwilinus, wierny urzędnik Dioklecjana, nakazał aresztowanie Floriana. Nakazano mu wtedy, aby zapalił kadzidło przed bóstwem pogańskim. Kiedy odmówił, groźbami i obietnicami próbowano zmienić jego decyzję. Florian nie zaparł się wiary. Wówczas ubiczowano go, szarpano jego ciało żelaznymi hakami, a następnie umieszczono mu kamień u szyi i zatopiono w rzece Enns. Za jego przykładem śmierć miało ponieść 40 innych chrześcijan.
Ciało męczennika Floriana odnalazła pobożna Waleria i ze czcią pochowała. Według tradycji miał się on jej ukazać we śnie i wskazać gdzie, strzeżone przez orła, spoczywały jego zwłoki. Z czasem w miejscu pochówku powstała kaplica, potem kościół i klasztor najpierw benedyktynów, a potem kanoników laterańskich. Sama zaś miejscowość - położona na terenie dzisiejszej górnej Austrii - otrzymała nazwę St. Florian i stała się jednym z ważniejszych ośrodków życia religijnego. Z czasem relikwie zabrano do Rzymu, by za jego pośrednictwem wyjednać Wiecznemu Miastu pokój w czasach ciągłych napadów Greków.
Do Polski relikwie św. Floriana sprowadził w 1184 książę Kazimierz Sprawiedliwy, syn Bolesława Krzywoustego. Najwybitniejszy polski historyk ks. Jan Długosz, zanotował: „Papież Lucjusz III chcąc się przychylić do ciągłych próśb monarchy polskiego Kazimierza, postanawia dać rzeczonemu księciu i katedrze krakowskiej ciało niezwykłego męczennika św. Floriana. Na większą cześć zarówno świętego, jak i Polaków, posłał kości świętego ciała księciu polskiemu Kazimierzowi i katedrze krakowskiej przez biskupa Modeny Idziego. Ten, przybywszy ze świętymi szczątkami do Krakowa dwudziestego siódmego października, został przyjęty z wielkimi honorami, wśród oznak powszechnej radości i wesela przez księcia Kazimierza, biskupa krakowskiego Gedko, wszystkie bez wyjątku stany i klasztory, które wyszły naprzeciw niego siedem mil. Wszyscy cieszyli się, że Polakom, za zmiłowaniem Bożym, przybył nowy orędownik i opiekun i że katedra krakowska nabrała nowego blasku przez złożenie w niej ciała sławnego męczennika. Tam też złożono wniesione w tłumnej procesji ludu rzeczone ciało, a przez ten zaszczytny depozyt rozeszła się daleko i szeroko jego chwała. Na cześć św. Męczennika biskup krakowski Gedko zbudował poza murami Krakowa, z wielkim nakładem kosztów, kościół kunsztownej roboty, który dzięki łaskawości Bożej przetrwał dotąd. Biskupa zaś Modeny Idziego, obdarowanego hojnie przez księcia Kazimierza i biskupa krakowskiego Gedko, odprawiono do Rzymu. Od tego czasu zaczęli Polacy, zarówno rycerze, jak i mieszczanie i wieśniacy, na cześć i pamiątkę św. Floriana nadawać na chrzcie to imię”.
W delegacji odbierającej relikwie znajdował się bł. Wincenty Kadłubek, późniejszy biskup krakowski, a następnie mnich cysterski.
Relikwie trafiły do katedry na Wawelu; cześć z nich zachowano dla wspomnianego kościoła „poza murami Krakowa”, czyli dla wzniesionej w 1185 r. świątyni na Kleparzu, obecnej bazyliki mniejszej, w której w l. 1949-1951 jako wikariusz służył posługą kapłańską obecny Ojciec Święty.
W 1436 r. św. Florian został ogłoszony przez kard. Zbigniewa Oleśnickiego współpatronem Królestwa Polskiego (obok świętych Wojciecha, Stanisława i Wacława) oraz patronem katedry i diecezji krakowskiej (wraz ze św. Stanisławem). W XVI w. wprowadzono w Krakowie 4 maja, w dniu wspomnienia św. Floriana, doroczną procesję z kolegiaty na Kleparzu do katedry wawelskiej. Natomiast w poniedziałki każdego tygodnia, na Wawelu wystawiano relikwie Świętego. Jego kult wzmógł się po 1528 r., kiedy to wielki pożar strawił Kleparz. Ocalał wtedy jedynie kościół św. Floriana. To właśnie odtąd zaczęto czcić św. Floriana jako patrona od pożogi ognia i opiekuna strażaków. Z biegiem lat zaczęli go czcić nie tylko strażacy, ale wszyscy mający kontakt z ogniem: hutnicy, metalowcy, kominiarze, piekarze. Za swojego patrona obrali go nie tylko mieszkańcy Krakowa, ale także Chorzowa (od 1993 r.).
Ojciec Święty z okazji 800-lecia bliskiej mu parafii na Kleparzu pisał: „Święty Florian stał się dla nas wymownym znakiem (...) szczególnej więzi Kościoła i narodu polskiego z Namiestnikiem Chrystusa i stolicą chrześcijaństwa. (...) Ten, który poniósł męczeństwo, gdy spieszył ze swoim świadectwem wiary, pomocą i pociechą prześladowanym chrześcijanom w Lauriacum, stał się zwycięzcą i obrońcą w wielorakich niebezpieczeństwach, jakie zagrażają materialnemu i duchowemu dobru człowieka. Trzeba także podkreślić, że święty Florian jest od wieków czczony w Polsce i poza nią jako patron strażaków, a więc tych, którzy wierni przykazaniu miłości i chrześcijańskiej tradycji, niosą pomoc bliźniemu w obliczu zagrożenia klęskami żywiołowymi”.

CZYTAJ DALEJ

Łódzcy proboszczowie spotkali się z Ojcem Świętym Franciszkiem

2024-05-04 16:00

[ TEMATY ]

archidiecezja łódzka

ks. Wiesław Kamiński

Zakończyło się – trwające od 29 kwietnia br. - rzymskie spotkanie blisko 300 proboszczów z całego świata, którzy odpowiedzieli na zaproszenie Ojca Świętego Franciszka, by w czynny sposób włączyć się w prace Synodu o Synodalności.

CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję