Aresztowania Jezusa dokonano w Ogrodzie Oliwnym na polecenie Kajfasza, przewodniczącego Sanhedrynu i najwyższego kapłana. Bojąc się reakcji tłumu sprzyjającego Jezusowi, postanowiono zatrzymać Go wówczas, kiedy nie będzie wokół Niego zbyt wielu Jego zwolenników. Opłacony informator podjął się wskazania sposobnego ku temu miejsca pobytu Jezusa. Najbardziej dogodny miał być ogród oliwny z kilku obszernymi grotami, położony u podnóża Góry Oliwnej, blisko miejskiej bramy. Podczas pobytu w Jerozolimie, Jezus wraz ze swymi uczniami zazwyczaj tam szukał schronienia przed zimnymi nocami.
Zadanie pojmania Jezusa zlecono strażnikom jerozolimskiej świątyni. Towarzyszyło im kilkadziesiąt osób ciekawych tego, co mogło się wydarzyć podczas uwięzienia Jezusa, którego przed kilkoma dniami tłumy okrzyknęły i witały jako Mesjasza.
Podczas zatrzymania Jezusa w Ogrodzie Oliwnym doszło do kilku znamiennych wydarzeń, o których pamięć zachowali Jego uczniowie. Największym zaskoczeniem było dla nich to, że strażników prowadził do miejsca przebywania Jezusa jeden z nich – Judasz. To miejsce było dobrze mu znane, gdyż kilka razy także i on wraz z nimi z niego korzystał. On też w nocnych ciemnościach dokonał identyfikacji Jezusa, witając się z Nim wylewnie, całując Go w policzek. Jezus nie potraktował tego faktu z odrazą, lecz zapytał Judasza, w jakim celu szuka Go o tak dziwnej porze i w towarzystwie uzbrojonych strażników. Judasz nie zdążył Mu odpowiedzieć, gdyż strażnicy natychmiast otoczyli Jezusa. On zadał im pytanie: „Kogo szukacie?”. Odpowiedzieli Mu: „Jezusa z Nazaretu”. Rzekł do nich Jezus: „Ja jestem”. I dodał: „Wyszliście z mieczami i kijami jak na zbójcę, żeby Mnie pojmać. Codziennie zasiadałem w świątyni i nauczałem, a nie pochwyciliście Mnie. Lecz stało się to wszystko, żeby się wypełniły Pisma proroków”.
Towarzyszący Jezusowi uczniowie, choć od dłuższego czasu przygotowywał ich na taki rozwój wydarzeń i licząc się z nimi od dawna, byli uzbrojeni, stali jak sparaliżowani. Ze zdziwieniem obserwowali, jak Jezus bez stawiania oporu oddaje się w ręce strażników. Pierwszy Piotr postanowił zadziałać w obronie mistrza. Wydobył ukryty miecz i rzucił się na jednego ze strażników, raniąc go w głowę, kalecząc mu ucho. Został skarcony przez Jezusa, który dotykiem zaleczył ranę. Poprosił strażników, by jego uczniowie mogli swobodnie opuścić to miejsce. Ci natychmiast rozbiegli się wśród oliwnych drzew i ukryli w ciemnościach nocy, a strażnicy skrępowawszy Jezusa, powiedli Go ku bramom miasta. On szedł z nimi bez oporu. Prowadzono Go do pałacu najwyższego kapłana, Kajfasza, gdzie miano podjąć decyzję o dalszym Jego losie.
Zarzuty, jakie przeciwko Jezusowi od dawna wytaczano, były w świetle żydowskiego prawa ciężkie. Nie tylko uzdrawiając chorych w dni szabatu łamał prawo, ale dawał odmienną od dotychczasowej jego wykładnię. Pozwalał także uważać się za Mesjasza, a nawet za kogoś więcej, za kogoś pozostającego z Przedwiecznym w niezwykłych relacjach bliskości, nazywał Go swoim Ojcem, a siebie Jego synem. Takiego postępowania strażnicy ładu religijnego Izraela nie mogli bezczynnie tolerować. Jezus był w ich oczach bluźniercą.
Relacje o okolicznościach aresztowania Jezusa mogą być dla nas okazją do kilku spostrzeżeń dotyczących przebiegu aresztowań dokonywanych we współczesnych nam czasach. Przypomnijmy łapanki, podczas których Niemcy zgarniali na ulicach przypadkowych przechodniów i często wybierali z nich zakładników przeznaczonych na rozstrzelanie, stosując zbiorową odpowiedzialność. Przypomnijmy masowe zamykanie Żydów w gettach, by następnie wywieźć ich do komór gazowych. Przypomnijmy także trwający dziesiątki lat strach milionów ludzi na obszarach sowieckiego imperium przed dobijaniem się do drzwi przychodzących nad ranem siepaczy NKWD czy UB.
Zauważmy, że bliscy czy przyjaciele aresztowanych zawsze i wszędzie reagują w tym momencie podobnie jak uczniowie Jezusa. Najbliżsi zazwyczaj wpadają najpierw w stan odrętwienia, który jest przejawem bezradności. Zdarza się, że nie chcąc być poczytani za wspólników czy nawet tylko znajomych aresztowanego, w pośpiechu opuszczają miejsce wydarzenia. Niektórzy przeciwnie: stają w obronie, usiłują przeszkodzić w aresztowaniu, kwestionują zarzuty, z powodu których doszło do zatrzymania, a potem podejmują starania o wybawienie aresztanta z tarapatów, a przynajmniej interesują się dalszym losem zatrzymanego.
Każde aresztowanie jest szokiem. Zwłaszcza dla niewinnego, a pomówionego o jakieś przestępstwo człowieka, a także dla jego bliskich, dla współmałżonka, dzieci, rodziców, rodzeństwa, sąsiadów. Sądzę, że jest szokiem nawet dla ukrywającego się przed wymiarem sprawiedliwości przestępcy. Czasami dochodzi do spektakularnych pogoni, do strzelaniny. Zazwyczaj aresztowanie połączone jest z nałożeniem kajdanek, a w naszym kraju przez stosowanie wobec zatrzymanego niezrozumiałych metod, jeżeli chodzi o sposób aresztowania bynajmniej nie niebezpiecznych ludzi, oskarżonych o małe lub rzekome przestępstwa dochodzi do aktów upokarzającej przemocy. Prowadzony przez dwu rosłych stróżów publicznego porządku, z wykręconymi do tyłu rękami i zmuszony do przyjęcia schylonej postawy człowiek, zwłaszcza nie za wysokiej postury, zawsze wzbudza uczucie współczucia a nawet protestu. Po co to poniżanie?! Po co te drastycznie nieproporcjonalne środki, które byłyby wytłumaczalne, gdyby chodziło o podejrzanego o dokonanie zbrodni przestępcy. Dlaczego Rzecznik Praw Obywatelskich nie zgłosi zastrzeżenia wobec stosowania takich metod aresztowania? Może jego procedury winny zostać określone przepisami prawa ograniczającymi stosowanie przez zatrzymujących dowolnych procedur? Wydaje się że celem wielu, a może większości spektakularnych aresztowań jest zademonstrowanie siły służb porządkowych i wzbudzenie przed nimi strachu. Niezrozumiałe jest także zatrzymanie podejrzanego w obecności jego małych dzieci czy w miejscu pracy lub na ulicy pod okiem dziennikarskich kamer, kiedy można przeprowadzić to dyskretnie. Przecież w większości przypadków nie są oni jeszcze skazanymi, lecz dopiero podejrzanymi o popełnienie przestępstwa.
Innym, wywołującym zastrzeżenia problemem jest przetrzymanie podejrzanych niejednokrotnie w długotrwałym areszcie. Pomimo dość rozbudowanego prawodawstwa dotyczącego trybu zatrzymań i ich czasowego trwania, zbyt często słyszymy o przypadkach kilkumiesięcznego, a nawet kilkuletniego przebywania w areszcie śledczym.
To zestawienie współczesnych sposobów aresztowań z zatrzymaniem Jezusa może wydać się od rzeczy. W dziejach Jezusa, w wydarzeniach, jakie miały miejsce w Jego życiu, także podczas aresztowania w Ogrójcu, skupiają się jak w soczewce dzieje wszystkich ludzi, także losy tych, którzy byli czy są aresztowani.
Módlmy się:
– za tych, którzy przeżywają strach przed aresztowaniem;
– za tych, którzy w tych dniach są aresztowani;
– za tych, którzy przebywają w aresztach;
– za tych, którzy przebywają w nich zbyt długo, a zwłaszcza bezzasadnie;
– módlmy się również za pracowników służb więziennych, by w stosunku do aresztantów i więźniów mieli na względzie chrześcijańskie miłosierdzie.
Pomóż w rozwoju naszego portalu