Reklama

Tajemnice świętego płótna (1)

Płocka katedra jest jednym z niewielu miejsc, w których przechowywana jest kopia niezwykłej relikwii: całunu turyńskiego (o przywiezieniu jej do Płocka pisaliśmy w „Niedzieli Płockiej” z 18 stycznia). Wielki Post jest doskonałą okazją, aby bliżej zapoznać się z historią i wymową tego niezwykłego świadka śmierci i zmartwychwstania Chrystusa, który przechowywany jest w kaplicy katedry turyńskiej. Utkany z białego lnu o jodełkowatym splocie mierzy 4,36 cm długości i 1,10 cm szerokości. Na skutek działania czasu tkanina przybrała barwę sepii, jednak wizerunek zmaltretowanej postaci jest wciąż wyraźnie widoczny, mówiąc nam o wydarzeniach, które rozegrały się na Golgocie najprawdopodobniej 7 kwietnia 30 r.
Chyba żadna z relikwii nie wzbudziła tylu kontrowersji co „sancta sindom” - święte płótno znane powszechnie pod nazwą Całun Turyński. Mimo rozwoju metod badawczych nauka do tej pory pozostaje bezradna w wyjaśnieniu, w jaki sposób powstał wizerunek postaci. Ciągle pozostaje mnóstwo znaków zapytania, nad którymi głowią się syndolodzy i historycy.

Niedziela płocka 11/2004

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Co mówią Ewangelie?

Ewangelie kanoniczne są pierwszymi znanymi tekstami, które mówią o prześcieradłach pogrzebowych Jezusa. W przekazie Synoptyków: Marka, Łukasza i Mateusza znajdujemy wzmiankę, że ciało Jezusa owinięte było w całun, co zgodne jest z żydowskim zwyczajem grzebania zmarłych, których najpierw obmywano, a następnie namaszczano wonnościami i owijano płótnem grobowym.
W przypadku Jezusa pogrzebu należało dokonać jeszcze przed zmierzchem ze względu na rozpoczynające się święto Paschy. To tłumaczyłoby niezwykły pośpiech. Ewangelie mówią, że pogrzebu dokonano „pod wieczór” (Mt, Łk, Mk), a relacja Janowa mówi wprost, że złożono Jezusa w grobie Józefa z Arymatei, bo „znajdował się w pobliżu” (J 19,42). Na szukanie innego miejsca nie było już czasu. Nie wystarczyło też czasu na obmycie ciała. Obłożono je jedynie „tymczasowo” bryłami wonności, aby opóźnić proces rozkładu, i obrzęd namaszczenia przełożono na dzień następujący po święcie. W tym właśnie celu w niedzielę o świcie do grobu przyszły kobiety. Nie wiadomo dokładnie, ile ich było. Według Ewangelii Jana, która podaje wiele interesujących szczegółów, do grobu w niedzielny poranek przychodzi tylko Maria Magdalena i to ona zauważa, że kamień zamykający wejście jest odsunięty i natychmiast zawiadamia o tym Piotra i Jana. To właśnie ci Apostołowie pierwsi wchodzą do grobu i oglądają „leżące płótna” (keimena to othonia) i „chustę” (soudarion). Terminem othonia określano najczęściej wszystkie płótna, którymi owijano zmarłego, tzn. całun i opaski którymi wiązano ręce i otaczano zwłoki okryte całunem. Chustą podwiązywano zwykle podbródek zmarłego. Istotna jest Janowa informacja na temat usytuowania płócien grobowych. Niektórzy teologowie (Ch. de Cidrac, J. Galot) uznają, że termin keimena należy tłumaczyć „leżące horyzontalnie”, „opadłe”. Miejsce, na którym spoczywały zwłoki wyglądało, jakby ciało „wyparowało”. Był to na tyle wstrząsający widok, że Jan, co sam podkreśla, ujrzawszy to, uwierzył w zmartwychwstanie.

Reklama

Kto zabrał płótna?

Nie wiadomo, jakie były dalsze losy grobowych płócien Jezusa. Milczenie Nowego Testamentu na ten temat jest zrozumiałe, gdyż według prawa Mojżeszowego każda rzecz mająca styczność ze zwłokami stawała się nieczysta i należało ją zniszczyć. Brak jakiejkolwiek wzmianki może świadczyć, że pierwsi świadkowie nie rozpowszechniali faktu posiadania płócien grobowych. Apokryficzna Ewangelia według Hebrajczyków w cytowanym w II w. przez św. Hieronima fragmencie mówi, że „Pan oddawszy Całun słudze kapłana ukazał się Jakubowi”. Według historyków to wskazówka, że w II w. płótna grobowe Jezusa były znane wspólnocie chrześcijańskiej i z pewnością przez nią przechowywane.
Z pierwszych wieków pochodzą również inne wzmianki.
Św. Epifan w IV w. w swoim liście do bp. Jana Jerozolimskiego relacjonuje, że widział płótno z wizerunkiem człowieka, o którym mówiono, że jest odbiciem samego Chrystusa. W tym samym czasie papież Sylwester I nakazuje, aby obrusy na ołtarz były nie - jak dotąd - jedwabne, ale lniane, co przywodziło na myśl tkaninę Całunu. Te wzmianki świadczą, że Całun istniał i był czymś konkretnym i rzeczywistym dla pierwszych wyznawców. Żadne ze źródeł nie potrafi jednak wskazać z całkowitą pewnością losów tkaniny i jej posiadacza.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Całun w ukryciu

Pewną wskazówką może być legenda o królu Abgarze, która głosi, że jeden z uczniów Jezusa (spoza grona apostolskiego) ok. 30 r. udaje się do Edessy wioząc z sobą tajemniczy portret. Władca Edessy Abgar VI zostaje dzięki niemu cudownie uzdrowiony i nawraca się na chrześcijaństwo. W obliczu prześladowań chrześcijan wspomniany portret znika, ukryty prawdopodobnie w murach miasta nad bramą. Pozostaje tam aż do roku 525, kiedy to groźna powódź niszczy mury miasta i przyczynia się do odnalezienia wizerunku z podobizną Chrystusa określoną jako acheiropoietos, czyli nie uczyniony ręką ludzką. Niektórzy badacze całunu - syndolodzy (I. Wilson i in.) twierdzą, że wówczas złożono Całun w taki sposób, aby była widoczna tylko twarz Jezusa i umieszczono w ozdobnym relikwiarzu, nazywając go od tej pory Mandylionem. Ta hipoteza tłumaczy całkowite milczenie historii na temat Całunu w tym okresie i wyjaśnia zagadkowe pojawienie się odbicia oblicza zwanego Mandylionem. Być może obraz nagiego poranionego ciała poddanego torturom i wydanego na haniebną śmierć nie byłby dobrze przyjęty na Wschodzie i mógłby szokować pielgrzymów. Myśl o Bogu cierpiącym była tak przerażająca, że niechętnie przedstawiano Jezusa wiszącego na krzyżu. Wszystkie obecnie nam znane wizerunki ukrzyżowania powstały dopiero po V w.
Mandylion pozostawał w Edessie do 639 r., kiedy miasto zostało zdobyte przez muzułmanów. Wizerunek trafił wówczas do Konstantynopola. Źródła mówią, że Całun po pertraktacjach wkrótce powrócił do Edessy, ale już w X w. cesarz bizantyjski Roman Lekapenos przenosi go uroczyście do Konstantynopola. Prawdopodobnie wtedy odkryto, że osadzony w ramach wizerunek oblicza to Całun grobowy, w który owinięte było ciało Zbawiciela. Ciągle brakuje jednak dostatecznych dowodów na poparcie tezy o tożsamości Całunu z Mandylionem. Z całą pewnością wiadomo, że w XII w. jakiś całun był przechowywany w Konstantynopolu. Coraz mniej przy tym wzmianek o Mandylionie…

Reklama

Całun wędruje na Zachód

Zdobycie Konstantynopola przez krzyżowców wiąże się z ponownym zaginięciem całunu. Wiele wskazuje na to, że w posiadanie relikwii wszedł wówczas jakiś rycerz, który wywozi ją do Europy. Istnieją przesłanki, że w okresie miedzy 1204 a 1357 r. płótno jest w posiadaniu zakonu Templariuszy.
Według XIII-wiecznej pogłoski Templariusze czczą podczas zebrań tajemniczego „bożka” w postaci głowy mężczyzny z brodą. Aresztowanie wszystkich zakonników i poszukiwania wspomnianego „bożka” nie dają rezultatu. Również intensywne śledztwo, jakiemu zostali poddani Wielki Mistrz i Preceptor Normandii nie wykazało herezji. Obaj zakonnicy umierają na stosie, zaprzeczając bałwochwalstwu. Dowodem potwierdzającym istnienie kultu „głowy” jest odkryte w 1951 r. w Templecombe w Anglii malowidło na desce, pochodzące z XIII w. i należące do Templariuszy. Namalowana jest na nim głowa brodatego mężczyzny łudząco przypominająca wizerunek widoczny na Całunie Turyńskim…
Trudno wyjaśnić, w jaki sposób Całun pojawia się w 1357 r. we Francji i jest w posiadaniu szlachcica z Szampanii Gotfryda de Charny. Dzieje świętego płótna od tego momentu są już doskonale znane. Od tej pory rozpoczyna się żarliwa dyskusja o autentyczności Całunu. Nie przeszkadza to w publicznych pokazach, które rozszerzają kult tej relikwii. Opiekę nad płótnem sprawują kanonicy z Lirey i Całun pozostaje pod ich kuratelą aż do 1459 r. Od tego roku przez ponad sto lat Całun wędruje z rąk do rąk, aż do 1578 r., kiedy to zostaje już na dobre złożony w Turynie, pozostając tam aż do dziś. Przez wieki debata nad autentycznością nie milknie, chociaż widać pewne znużenie i słabnące zainteresowanie sprawą powstania relikwii. Stan taki trwa aż do 28 maja 1898 r., kiedy to nocą Secondo Pia fotografuje Całun wiszący za szklaną szybą nad głównym ołtarzem katedry turyńskiej. To, co ujrzał tej nocy Pia, rozpaliło na nowo umysły poszukujące odpowiedzi na pytanie: czym tak naprawdę jest Całun?

Cdn.

2004-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Bp Milewski: nie możemy ustawać w głoszeniu Ewangelii

2024-04-25 19:23

[ TEMATY ]

Ewangelia

bp Mirosław Milewski

Karol Porwich/Niedziela

Wielu powie, że głoszenie Ewangelii to niemożliwe zadanie. Trzeba nam jednak ją głosić i się nie zniechęcać, choć przeszkód i problemów tak dużo - uważał bp Mirosław Milewski w Nasielsku w diecezji płockiej, w święto św. Marka Ewangelisty. Zachęcił także wiernych, aby „pozostawali wierni sobie i wierni Bogu”.

W święto św. Marka Ewangelisty, ucznia Pana Jezusa, towarzysza św. Piotra i św. Pawła, apostoła - misjonarza, bp Milewski stwierdził, że dzięki jego Ewangelii poznajemy czyny miłości Boga wobec ludzkości. Naoczny świadek życia Jezusa swoją księgę zaadresował do ludzi do środowiska chrześcijan, którzy nie urodzili się Żydami. Symbolem ewangelisty stał się skrzydlaty lew, zwierzę symbolizujące potęgę i działanie, moc i odwagę, siłę ducha.

CZYTAJ DALEJ

Siedlce: Pogrzeb dzieci utraconych

2024-04-26 18:01

[ TEMATY ]

pogrzeb

dzieci utracone

Siedlce

Magdalena Pijewska

- Jeśli rodzicami byliście przez pięć czy dziesięć minut, to rodzicami zostaliście na wieczność - wskazał ks. kanonik Jacek Sereda podczas Mszy św. w katedrze siedleckiej. Dziś odbył się pogrzeb 20 dzieci. Podczas liturgii modlono się dar pokoju i nadziei dla rodziców przeżywających ból po stracie dziecka.

Ks. Jacek Sereda, w nawiązaniu do odczytanej Ewangelii, wskazał, że bardzo ważne jest przeżycie okres żałoby, smutku. - To jest czas na nasz żal i łzy; ale Pan Jezus mówi do nas „nie trwóż się”. To mówi Ten, który Zmartwychwstał, jest zwycięzcą nad śmiercią - wskazał ks. Sereda.

CZYTAJ DALEJ

Radosna twarz Kościoła

2024-04-26 16:28

Magdalena Lewandowska

Podczas Cecyliady dzieci wspólne wielbią Boga poprzez śpiew.

Podczas Cecyliady dzieci wspólne wielbią Boga poprzez śpiew.

Już po raz 8. odbyła się Cecyliada – przegląd piosenki religijnej dla przedszkolaków.

Organizatorem wydarzenia jest katolickie przedszkole Lupikowo przy współpracy parafii św. Trójcy na wrocławskich Krzykach. Przegląd ma charakter ewangelizacyjny i integracyjny – nie ma rywalizacji, jest za to wspólny śpiew na chwałę Bogu. W tym roku wzięło w nim udział 80 dzieci z wrocławskich przedszkoli i jedna śpiewająca wspólnie rodzina. – Cecyliada to wydarzenie, które od lat gromadzi najmłodszych członków Kościoła, z czego jesteśmy bardzo dumni. Cieszymy się, że właśnie poprzez tę inicjatywę możemy zachęcać dzieci do wielbienie Boga i uświęcania się poprzez muzykę – mówi Aleksandra Nykiel, dyrektor przedszkola Lupikowo. Podkreśla, że co roku nie brakuje zgłoszeń, a kolejne edycje pokazują potrzebę takich wydarzeń. – Muzyka pięknie potrafi kształtować wrażliwość religijną, patriotyczną, ale też wrażliwość na drugiego człowieka. Śpiew pomaga doświadczyć i opowiadać o miłości Boga, a takie wydarzenia uczą też, jak na tę miłość odpowiadać – dodaje.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję