Autor książki jest powszechnie znanym i lubianym dziennikarzem. Pracę zaczynał w TVP - 3 maja 1990 r. po raz pierwszy prowadził Wiadomości. Dwa miesiące później przeprowadził pamiętny wywiad
z Wojciechem Jaruzelskim, był korespondentem TVP w USA. W 1997 r. odszedł do telewizji TVN, gdzie do niedawna był dyrektorem i prowadzącym Fakty. W 1999 r. otrzymał tytuł „Dziennikarza
Roku”.
Rozmawiając z licznie zgromadzoną publicznością, Lis podkreślał, że takie spotkanie jest dla niego okazją do odpowiedzi na pytanie, czy w Polsce może być lepiej. „Oczekiwania są duże. Sytuacja
w Polsce sprawia, że niektórzy z nas są wręcz zrozpaczeni. A desperacji i żalu jest tyle, że ciężko się z tym zmierzyć” - mówił. „Jednak na tyle, na ile potrafię, staram się dotrzymać
kroku oczekiwaniom. Ta książka to był pomysł, żeby napisać coś o Polsce - ot, tak po prostu”. Treść książki jest prostym pytaniem, jakie my - Polacy, ciągle sobie zadajemy. Najistotniejszym
przesłaniem jest jednak nadzieja. „Ja mam wielką nadzieję, że w Polsce będzie lepiej - dużo normalniej. My odzyskamy to poczucie, że jesteśmy wspólnotą”. Autor podkreślał, że niezależnie
od tego, kto będzie u władzy, jest w Polsce cała masa rzeczy, które możemy zrobić. To, jak wygląda nasze podwórko, jak wygląda szkoła, do której chodzą nasze dzieci, jak wygląda nasza parafia -
to w ogromnej większości zależy od nas. W tej sytuacji nie należy znajdować zbyt prostego alibi, żeby czegoś nie zrobić. „Polska będzie lepsza, kiedy każdy z nas, w najbardziej banalnych sytuacjach,
podejmie wysiłek zrobienia czegoś. Chodzi o to, żebyśmy naprawili kawałek Polski wokół nas. Dobrych alibi, żeby czegoś nie zrobić, jest wiele. Ale istnieje też jeden całkiem sensowny powód, aby coś zrobić.
Tym powodem jest Polska”.
Na zakończenie spotkania Tomasz Lis starał się odpowiedzieć na wiele pytań: o swój pomysł na naprawę służby zdrowia, o sytuację Polski po wejściu do UE. Wśród wielu pytań padło to najbardziej kontrowersyjne:
„Czy będzie Pan kandydował w nadchodzących wyborach prezydenckich?”. Tomasz Lis odpowiedział na nie w bardzo dyplomatyczny sposób: nie potwierdził, ani nie zaprzeczył. Podkreślił, że przede
wszystkim chce być dziennikarzem.
Pomóż w rozwoju naszego portalu