Sprawa życia lub śmierci
Liczby są zatrważające. Co 14 sekund na całym świecie osoba, najczęściej młoda, zaraża się wirusem HIV. Do tej pory choroba zabiła 20 mln ludzi, a 42 mln choruje na nią obecnie. Naukowcy w laboratoriach
całego świata pracują gorączkowo nad szczepionką i co jakiś czas mówią - jesteśmy blisko, ale końca ich pracy nie widać.
Metoda zapobiegania zarażeniu wirusem HIV jest stara - to małżeńska wierność. „Logika absytencji i małżeńskiej wierności jest pięknie prosta i prostolinijna” - mówił w wywiadzie
dla rzymskiej agencji Zenit John Smeaton - dyrektor ponadwyznaniowego Stowarzyszenia dla Ochrony Dzieci Nienarodzonych. Na dodatek istnieją niepodważalne dowody, że jest to najskuteczniejszy program
zapobiegania rozprzestrzenianiu się choroby. Mimo siły logiki potwierdzanej przez statystyki nadal popularna jest w świecie teza, że obstający przy takiej recepcie na powstrzymanie epidemii AIDS, szczególnie
w krajach najuboższych i najbardziej zagrożonych, winni są każdej nowej infekcji i niewielkim postępom w walce z nią. Wśród obwinianych znajduje się także Kościół, w tym - to najbardziej boli -
pracujący na kontynencie afrykańskim misjonarze. Echa tych głosów docierają do Polski, dlatego warto bliżej zająć się tą sprawą.
Promocja półprawd
Oponenci Kościoła sugerują inną receptę na pokonanie AIDS. Mówią: przed zarażeniem ochronią prezerwatywy. Ich producenci podchwytują tę tezę i propagują slogan: „Bezpieczny seks”. Wmawianie,
że tak jest, prowadzi do swoistej „rosyjskiej ruletki”. Większości uda się uniknąć zarażenia, ale będą i tacy - badania wskazują, że to pewne - którym braknie szczęścia. Marną
jest pociechą, że „pechowcy” znajdą się w mniejszości.
Według amerykańskiego Narodowego Instytutu Zdrowia skuteczność prezerwatyw w zapobieganiu infekcji HIV wynosi 85%. Oznacza to, że w 15 przypadkach na 100 nie zapobiegają zarażeniu HIV. Problem właśnie
tkwi w tym, że prezerwatywa nie zapewnia 100-procen towego bezpieczeństwa, a z reklamowych kampanii społecznych często wynika, że je gwarantuje. „Używanie prezerwatyw może zmniejszyć ryzyko zarażenia,
ale rozpowszechnianie informacji, że bronią przed AIDS, jest niebezpiecznym kłamstwem” - mówił John Smeaton. O fałszywym poczuciu bezpieczeństwa, jakie dają propagatorzy takiego przesłania,
mówili także krytycznie chrześcijańscy politycy z Afryki.
W 1993 r. na uniwersytecie teksańskim przeprowadzono studium porównawcze 11 odrębnych badań, których celem było stwierdzenie efektywności prezerwatyw w walce z AIDS. Prezerwatywy zawodziły w
31% przypadków.
Tezę potwierdza nie tylko laboratorium, ale i życie. Uganda jest przykładem największego sukcesu w walce o zatrzymanie HIV. Osiągnięto go nie za pomocą prezerwatyw, ale poprzez zmianę postaw, kładąc
nacisk na seksualną abstynencję i małżeńską wierność. Na przeciwnym biegunie jest Botswana. Program przeciwdziałania, oparty na powszechnie dostępnych prezerwatywach, nie zmienił prawie nic. Niezmieniona
pozostała wysoka zachorowalność. Skuteczność ugandyjskiego programu potwierdziło harvardzkie studium antropologów Edwarda C. Greena i Vinanda Nantulya z 2002 r. W Polsce po raz pierwszy publicznie
krytykował ten program i slogan Wojciech Cejrowski w programie WC Kwadrans. Cejrowski z telewizji zniknął w wiadomych okolicznościach i z powszechnie znanych przyczyn, a krytykowany przezeń mit trwa w
najlepsze. Cieszy producentów, a naraża życie tych, którzy weń uwierzyli. Może - w tym jest nadzieja - będzie tak, jak z wyrobami tytoniowymi. Przez dłuższy czas wiarygodne dane o przyczynach
wielu chorób były skrywane, a opinią publiczną manipulowano. Dziś w większości krajów istnieje ustawowy obowiązek, aby na opakowaniach zamieszczać napis, że palenie jest przyczyną wielu chorób. Odnosząc
się do tej praktyki, kard. Alfons Trujiloo wezwał do zaznaczenia i na opakowaniach prezerwatyw, że nie chronią one całkowicie przed AIDS. Doczekamy się pewnie i tego, ale może być za późno.
Pomóż w rozwoju naszego portalu