Z ks. Januszem Kubrakiem, proboszczem w parafii Grabowo, rozmawia Anna Pawłowska
- Księże Proboszczu, służył Ksiądz z ks. Jerzym Popiełuszko w wojsku. Dlaczego władze PRL-u powoływały kleryków do służby wojskowej?
Pomóż w rozwoju naszego portalu
- Bezpośrednim powodem było orędzie biskupów polskich do biskupów niemieckich, a także uroczystości związane z Milenium 1000-lecia Chrztu Polski. Najpierw wyrywkowo pobierali z seminarium do różnych jednostek, żeby dokuczyć tym najbardziej „nieposłusznym” biskupom. Nasz pobyt w wojsku był pierwszym masowym poborem. Stworzono wówczas 3 jednostki. Jedną z tych jednostek była jednostka w Bartoszycach. Było tam wówczas ok. 300 alumnów z całej Polski. Był to 54. Batalion Szkolny Ratownictwa Terenowego. Jerzy Popiełuszko był w tym samym plutonie co ja, w tej samej kompanii, ale w trzeciej drużynie.
- Jak Ksiądz wspomina te czasy?
- W tej chwili nie pamięta się o rzeczach przykrych, ale... Pamiętam takich, którzy mieli za zadanie nas pilnować, żebyśmy, broń Boże, Ludowego Wojska nie zdemontowali. Nazywano nas: „Ci od tego zdrajcy Wyszyńskiego”! To było przykre. Nasza jednostka tak naprawdę nic wspólnego z wojskiem nie miała. Nie mieliśmy żadnego przygotowania wojskowego. Owszem, nosiliśmy mundury wojskowe, była musztra, taktyka, były ćwiczenia, czasami też jakieś manewry, alarmy. Mieliśmy za to dużo wykładów, tzw. politycznych zajęć, a więc lektura codzienna, prasówka. Wykłady były rożne: z filozofii, polonistyki, historii. Naprawdę dokuczali wybranym, takim jak Jurek Popiełuszko.
Reklama
- Pobyt w wojsku był próbą „złamania” przyszłych księży?
- Oczywiście, to był zasadniczy cel.
- Byliście bici?
- Nie. Byliśmy szykanowani, zastraszani. Nie obce było nam sprzątanie rejonów do 2.00 czy 3.00 godziny w nocy.
- Dużo wówczas kleryków „złamało się”?
- Bardzo niewielu. Z Łomży wszyscy wrócili i dzisiaj są kapłanami.
- Dobrze się Ksiądz znał z ks. Jerzym?
- Bardzo dobrze, bo wszystkie zajęcia mieliśmy wspólne. Rozmawialiśmy, jak się udało, szliśmy na „lewiznę” czy na przepustkę.
- Czym wyróżniał się kleryk Popiełuszko?
- Niczym się nie wyróżniał. Może tym, że często zachęcał do modlitwy.
- Czy wtedy ujawniała się charyzma Jerzego?
- Zachwycał nas tym, że nigdy nie mówił źle o innych.
- Kiedy zostaliście kapłanami, utrzymywał Ksiądz kontakt z ks. Jerzym?
- Z chwilą, kiedy znalazł się w Warszawie, kilkakrotnie go odwiedziłem. Byłem także u niego w 1984 r. Rozmawialiśmy dosyć długo. Był bardzo wyważony w słowach. Na pewno ciążyły na jego psychice te naciski ze strony władzy. Był pilnowany dzień i noc. A mimo to był otwarty na innych. Musimy pamiętać, że był to czas, kiedy trzeba było uważać i to bardzo. Dzisiaj już wiem na pewno, że np. jeden z działaczy „Solidarności” w Łomży był nasłanym z Krakowa pułkownikiem SB.
- Czy, zdaniem Księdza, postępowanie ks. Popiełuszki nie było lekkomyślne? Przecież dostał propozycję wyjazdu do Rzymu, dzięki temu być może jeszcze by żył?
- On świadomie wybierał prawdę. Zdawał sobie sprawę, że wybierając prawdę, będzie go to wiele kosztować. Wiedział też, że tylko w ten sposób będzie mógł pozostać z ludźmi, którzy tak bardzo go potrzebowali. Wiedział, że oni są sami, że są biedni, że trzeba im pomóc.
- 20. rocznica śmierci ks. Popiełuszki stała się pretekstem do wznowienia śledztwa w sprawie morderstwa. Czy Ksiądz wierzy, że zostaną zdemaskowani wszyscy, którzy się przyczynili do tej zbrodni?
- Tego bym nie wykluczał, bo nawet czysty przypadek czy jakiś zwrot w życiu któregoś z mocodawców tego niecnego czynu może to sprawić. Uważam, że wcześniej czy później prawda wyjdzie na jaw.
- Na początku października prof. Paczkowski ujawnił notatkę, w której jest zasugerowane, że głównym inicjatorem morderstwa jest były szef MSW Mirosław Milewski. Co Ksiądz o tym myśli?
- Ja byłbym bardzo ostrożny co do tej wypowiedzi. Jest wiele wątpliwości i pytań. Jedno z nich to: dlaczego dopiero teraz prof. Paczkowski to ujawnia? Czy nie jest tak, że ta notatka ma bronić gen. Jaruzelskiego? Na to wychodzi. Jeżeli zatem generał był przekonany, że Milewski jest winny, to czemu nie kazał go aresztować? Jestem święcie przekonany, że za całą sprawą stoi PZPR i jej władze. No i jeszcze, o tym się mówi, Moskwa. Spotykam się jeszcze dzisiaj z takimi głosami: Po co ks. Jerzy zajmował się polityką? Jakby siedział cicho, to nic by mu się nie stało. Tak ludzie myślą, tak mówią. On to musiał mówić. I mówił. I gdyby dzisiaj wszyscy mówili prawdę, świat inaczej by wyglądał.
- Bardzo dziękuję za rozmowę.