Reklama

Człowiek wierzący jest zdrowszy

Niedziela warszawska 1/2005

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

W religijności nie jest najistotniejsze dobre samopoczucie, pocieszenie czy zadowolenie. Wiara - poważnie traktowana - to coś o wiele głębszego

Z prof. Edmundem Wnukiem-Lipińskim, socjologiem, rozmawia Milena Kindziuk

Milena Kindziuk: - Ukazał się właśnie raport naukowców australijskich mówiący, że samopoczucie ludzi religijnych jest lepsze niż ateistów czy agnostyków oraz że wierzący są bardziej optymistycznie nastawieni do życia. Czy taki wynik jest dla Pana Profesora zaskoczeniem?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Prof. Edmund Wnuk-Lipiński: - Absolutnie nie. Rzeczywiście bowiem tak jest: ludzie wierzący, niezależnie od tego, czy są chrześcijanami, czy wyznawcami judaizmu albo też islamu, mają silniej rozwinięte poczucie sensu życia. Obca jest im - częściej spotykana u ateistów - egzystencjalna trwoga, pustka, poczucie bezsensowności działania oraz istnienia. Ale to w sferze filozoficznej. Myślę też, że wyniki tego raportu - choć nie znam szczegółów tych badań - można zinterpretować również na płaszczyźnie praktycznej. Otóż, człowiek wierzący porusza się w rygorach przykazań. A one kierują uwagę na bycie dobrym, dotyczą rozmaitych sposobów zachowania się, które mogą sprzyjać właśnie lepszemu samopoczuciu i lepszemu zdrowiu. Przykazania religijne nie są skierowane przeciw człowiekowi. Ustalenia badawcze potwierdzają, że zdecydowanie sprzyjają one jego dobru.

- Jakie przełożenie mają te badania na grunt polski? Czy u nas jest podobnie?

- Wyniki tego raportu mają odniesienie do ludzi wierzących w ogóle, niezależnie od tego, gdzie oni żyją, a więc także do Polaków. Były zresztą niedawno robione w Polsce badania na temat wzajemnych relacji postaw obywatelskich i wiary. Ku zaskoczeniu obserwatorów sceny politycznej, okazało się, że ludzie wierzący są aktywniejszymi obywatelami, że w większym stopniu są nastawieni na wspólnotę, mają silniejsze poczucie przynależności do tej wspólnoty i że częściej biorą udział w wyborach.

Reklama

- Ale to jak głosują - nie wynika już z wiary. Badania Instytutu Statystyki Kościoła Katolickiego wykazują wyraźnie, że 50% badanych jest zdania, że ich przekonania religijne nie mają wpływu na poglądy i postawy polityczne. W rezultacie, wychodząc z Kościoła ludzie idą głosować na partię, która programowo jest antyklerykalna. Dlaczego?

- Tak, to prawda, że związek pomiędzy przekonaniami religijnymi a religijnością przywódców politycznych, na których ludzie głosują, jest bardzo luźny. Luźniejszy, niż można byłoby oczekiwać. Ale z drugiej strony należy pamiętać, że wybory stanowią okazję do realizacji gry interesów, a nie wartości. A może ludzie wychodzą z założenia, że Pan Bóg nie należy do żadnej partii politycznej, a zatem jeżeli nie jest to partia programowo antyreligijna (nie antyklerykalna), to nic nie stoi na przeszkodzie, aby na nią głosować? Część wierzących tak pewnie myśli.
Wydaje mi się również, że wiara i praktyka życia codziennego należą - w powszechnej świadomości ludzi - do dwóch różnych porządków. Wiara jest przynależna do porządku odświętnego, a praktyka życia i wybory polityczne, dyktowane są w dużej mierze interesem własnym, doraźną korzyścią. Sprzeczność ta jest zatem tylko pozorna. Ludzie godzą ją w ten sposób, że wiarę i życie codzienne postrzegają właśnie jako dwie odrębne rzeczywistości. Dlatego sądzą, że można być dobrym katolikiem i jednocześnie głosować na kandydatów z list partii wrogich Kościołowi.

- Wróćmy jeszcze do raportu australijskiego, który mówi, że ludzie wierzący są bardziej prospołeczni, chętniej dają pieniądze na cele charytatywne. Czy tak jest też w Polsce?

- Dokładnie takie tendencje widoczne są również w Polsce.

- Z czego to wynika?

- Sądzę, że bierze się to z poczucia związku z bliźnim, niezależnie od tego, czy go znamy, czy nie. Wynika też bezpośrednio z przesłanek religijnych, z altruizmu, który jest przecież przykazaniem wielu religii - nie tylko chrześcijańskiej, choć w chrześcijaństwie nakaz: miłuj bliźniego swego jak siebie samego, jest na pierwszym miejscu. Ci ludzie, którzy wierzą w jakiś byt transcendentny, który ich przekracza, nie ograniczają swego życia jedynie do czystej gry interesów. Świat, w którym żyją, jest światem, w którym ważne jest nie tylko to, co korzystne, ale również to, co słuszne. Wiemy to z własnego doświadczenia, bo przecież w każdym z nas toczy się nieustanna walka między koniecznością przestrzegania norm moralnych, a tym, co uważamy za korzystne dla nas samych. I bardzo często właśnie normy moralne powściągają nas w działaniu wyłącznie na rzecz własnych korzyści.

- A jaka jest relacja między wiarą a stopniem przestępczości? Prof. Siemaszko opublikował kiedyś w „Rzeczpospolitej” wyniki swoich badań, z których wynikało, że w tych regionach Polski, w których religijność jest większa, mniejszy jest stopień przestępczości. Z czego to wynika?

- Istotnie, wpływ wiary jest widoczny w ilości nagromadzonej przemocy w życiu publicznym, ale nie jest to związek przyczynowo-skutkowy. Nie jest tak, że ci, którzy wierzą w Boga nie popełniają przestępstw. Popełniają, i to bardzo często, zwłaszcza, gdy przynależność do wspólnoty religijnej wyrasta z obyczaju, przywiązania do tradycji, a nie jest wynikiem przeżyć duchowych. Niewątpliwie jednak, przynależność do wspólnoty religijnej, która - tak jak chrześcijaństwo - silnie akcentuje odrzucanie przemocy, powoduje, że w życiu społecznym jest jej mniej.

- A wpływ wiary na moralność? Znów: raport Instytutu Statystyki Kościoła bije na alarm, że określamy się jako wierzący, ale z drugiej strony wiarę traktujemy selektywnie.

- Socjologowie potwierdzają tezę, że ludzie akceptują nauczanie Kościoła w sposób bardzo selektywny, nie integralny. Wybierają z religii to, co nie przeszkadza im w życiu, co sprawia, że życie jest lepsze, ale powoduje to, że trzeba się czegoś wyrzekać. Dlaczego tak się dzieje? Wynika to chyba z tego, że kiedy normy moralne, których strażnikiem jest Kościół, stoją w sprzeczności z interesem człowieka, zazwyczaj zwycięża prywatny interes.
Drugim elementem jest „głębokość” wiary. Jeżeli wiara, jak mówiłem, zakorzeniona jedynie w tradycji jest tylko obyczajem, pozbawiona jest wymiaru duchowego, nie ma przełożenia na prywatne, codzienne życie. Taki stan rzeczy z kolei pozwala tym ludziom funkcjonować w dwóch odrębnych światach: wiary i życia. Nie są w stanie sobie uświadomić, że wiara musi być właśnie tożsama z życiem. I że muszą wynikać z niej konsekwencje widoczne przede wszystkim w praktyce codziennego życia.
Myślę, że nie jest tak, że jedna osoba traktuje poważnie religijność i religię i jednocześnie podchodzi selektywnie do wiary, bo jest to sprzeczność.

- Dziś zatem w większym stopniu mamy do czynienia z wiarą tradycyjną, pozbawioną duchowej głębi?

- Moja intuicja - bo tylko w takich kategoriach mogę o tym mówić - jest taka, że w większym stopniu jest to, niestety, obyczaj niż duchowość. Ale jest to zróżnicowane. Z pewnością wielu ludzi w religii upatruje tylko pocieszenie, wyzwolenie od lęku przed śmiercią, szuka dobrego samopoczucia, wewnętrznego spokoju, zadowolenia. Ale wielu też rozumie, że dla człowieka religijnego nie jest najważniejsze dobre samopoczucie, pocieszenie, komfort psychiczny. Że poważna, prawdziwa religijność szuka czegoś głębszego, co jest istotą religii w ogóle. Wiedzą, że religia daje odpowiedzi nie w sensie pocieszenia, ale w sensie nadania sensu temu wszystkiemu, co robią. Jeżeli chodziłoby jedynie o komfort psychiczny nie byłoby różnic między wizytą u psychiatry i spowiedzią.

- Co zatem daje bycie człowiekiem religijnym?

- Myślę, że warto o tym powiedzieć w perspektywie filozoficznej, która dotyczy każdego z nas. Bo każdy człowiek od czasu do czasu zastanawia się, po co żyje i czy dobrze przeżywa życie. Istnieje też inny aspekt - codzienna warstwa życia społecznego. Otóż religia oznacza więź. Jest ona tworzywem, które skupia ludzi, jest więzią międzyludzką i ludzie na płaszczyźnie religijnej czują się blisko siebie. Poczucie przynależności daje poczucie bezpieczeństwa, wlewa w człowieka wewnętrzny spokój. A od niego uzależnione są doznania somatyczne.
Z polskich badań socjologicznych wynika też, że ludzie wierzący nie tylko żyją dłużej, ale są bardziej optymistycznie nastawieni do życia, mniej egoistyczni, także lepiej znoszą przeciwności losu, choroby, cierpienia, śmierć najbliższych.

- Takie badania opublikowali też kilka lat temu naukowcy z kilku uniwersytetów w USA. Dowiedli, że ludzie wierzący, regularnie uczęszczający do kościoła i modlący się, żyją dłużej i cieszą się też lepszym zdrowiem fizycznym i umysłowym. Dlaczego tak jest?

- Dzieje się tak dlatego, że sfera duchowa u ludzi wierzących jest żywsza, częściej się w niej obracają. Ponieważ wierzą w istnienie Boga, w nieśmiertelność duszy, w zbawienie i życie wieczne, pytania egzystencjalne nie napawają ich lękiem. Przeciwnie - niosą nadzieję. Człowiek wierzący ufa przecież, że po śmierci nie ginie, nie idzie w nicość. Niewierzący zaś zagląda w tę sferę, jak do otchłani, w której nie ma nic, poza rozpaczą.
Ta zasadnicza różnica optyki może zatem przynosić efekty nie tylko psychiczne, ale również somatyczne: ludzie wierzący mają lepszą przemianę materii, łagodniej przebiega u nich stres. Poprzez silniejsze poczucie przynależności do wspólnoty, przeżywają mniej lęków i niepokojów, które są dla zdrowia szkodliwe.

2005-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

George Weigel: Polacy muszą przestać patrzeć na Jana Pawła II "wstecz" i zacząć patrzeć jego oczami w przyszłość

2024-05-14 14:40

[ TEMATY ]

George Weigel

św. Jan Paweł II

Monika Książek/Niedziela

George Weigel

George Weigel

Polscy katolicy powinni przestać patrzeć wstecz na tego wielkiego człowieka, jakim był Jan Paweł II, i zacząć patrzeć jego oczami w przyszłość. Trzeba poważnie przyjąć wezwanie Jana Pawła II do nowej ewangelizacji, w której każdy postrzega siebie jako ucznia-misjonarza - powiedział we wtorek goszczący w Polsce George Weigel. Amerykański teolog i pisarz, autor bestsellerowej biografii o życiu i pontyfikacie Jana Pawła II, uczestniczył w spotkaniu zorganizowanym w Sekretariacie Konferencji Episkopatu Polski w Warszawie.

George`a Weigela, autora bestsellerów o życiu i pontyfikacie św. Jana Pawła II, gości w Polsce dominikańskie Wydawnictwo "W drodze". Do 17 maja zaplanowano cykl spotkań autorskich, ponadto liczne debaty i wywiady, a także wręczenie amerykańskiemu gościowi Orderu Zasługi Rzeczypospolitej Polskiej. Współorganizatorem debaty w Warszawie i spotkania autorskiego w Krakowie jest Instytut Tertio Millennio.

CZYTAJ DALEJ

Apostoł, który zastąpił zdrajcę

Niedziela Ogólnopolska 19/2021, str. VIII

[ TEMATY ]

święci

Św. Maciej

Mathiasrex, Maciej Szczepańczyk/pl.wikipedia.org

Święty Maciej był jednym z pierwszych uczniów Jezusa. Wybrany został przez Apostołów do ich grona na miejsce Judasza, po jego zdradzie i samobójstwie.

Historia nie przekazuje nam zbyt wielu faktów z życia św. Macieja Apostoła. Po jego wybraniu w miejsce Judasza udzielono mu święceń biskupich i władzy apostolskiej przez nałożenie rąk. Hebrajskie imię: Mattatyah oznacza „dar Jahwe” i wskazuje na żydowskie pochodzenie Macieja.

CZYTAJ DALEJ

Tydzień Laudato si’ w Polsce

2024-05-15 15:27

[ TEMATY ]

papież Franciszek

Laudato si'

Tydzień Laudato Si'

Łukasz Frasunkiewicz

“Tydzień Laudato si’” to inicjatywa watykańskiej Dykasterii ds. Integralnego Rozwoju Człowieka, upamiętniająca opublikowanie encykliki Laudato si' Papieża Franciszka, a przede wszystkim - zaproszenie do wcielania jej przesłania w życie. Obchodzony w tym roku w dniach 19-26 maja pod hasłem “Ziarna nadziei” przypomina nam, że choć czasy, w których żyjemy naznaczone są głębokimi kryzysami, to jako chrześcijanie - pozostajemy ludźmi nadziei, co więcej możemy naszymi postawami i gestami tę nadzieję kultywować i dawać ją innym.

Przesłanie “Laudato si’” - dzisiaj jeszcze bardziej aktualne

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję