Sługa Boży ks. Bronisław Markiewicz (1842-1912) miał w sobie
coś z proroka i poety zarazem. Nie wszyscy go rozumieli. Po latach
okazało się, że przeczuł coś, co nie mogło być wyrażone i opisane
w języku tamtej epoki.
Wypadło mu żyć w Polsce dotkniętej tragedią rozbiorów
i nieudanych prób odzyskania niepodległości. Ówczesna Galicja, na
terenie której działał, to nie tylko widoczna gołym okiem nędza,
ale także milion analfabetów, tysiące dzieci opuszczonych, pozbawionych
wychowania i wykształcenia, majątki przepite w karczmach i ciemnota
religijna.
Między zwolennikami liberalizmu a socjalistami toczyła
się wówczas dyskusja dotycząca sposobu rozwiązania problemów ekonomicznych.
Obie te ideologie zapomniały o Bogu, ewangelicznych wartościach,
nie brały pod uwagę godności człowieka redukując go jedynie do wymiaru
materialnego. Ks. Markiewicz włączył się w ten spór. Był polemistą
o wielkim temperamencie. Przestrzegał rodaków przed naiwnym dawaniem
posłuchu wybujałym obietnicom. - Gdy nadal lud oczu nie otworzy i
da się chwycić na lep haseł mile brzmiących czekają go w przyszłości
większe niespodzianki. Przyjdzie do tego, że za cenę jego przekonań
i wierzeń będą mu sprzedawać chleb i wodę.
Uważał, że najlepszym sposobem walki o niepodległość
Ojczyzny jest praca nad odrodzeniem moralnym Narodu. Pisał: "Polski
pijanej, ciemnej i próżniaczej nie potrzebujemy, ale oświeconej,
pełnej miłości Boga i bliźniego. Nam trzeba Polski prawdziwie chrześcijańskiej.
W Chrystusie musimy wszystko naprawić. Co nam po Polsce bez Boga?"
. Kiedy pytano go z jakimi krajami powinna Polska zawrzeć sojusze,
aby odzyskać niepodległość odpowiadał krótko: "Należy trzymać z Bogiem
i Jego Kościołem, bo wszyscy inni zdradzą nas i opuszczą".
Za najważniejsze uważał formowanie umysłów i sumień.
Temu miała służyć postawiona na odpowiednim poziomie oświata. Pisał: "
Gdy rozwija się rolnictwo, przemysł, handel, a z nimi ogólny dobrobyt,
zaś ubóstwo zmniejsza się - oto znak postępu oświaty materialnej.
Gdy kwitnie nauka, różnorodne szkoły, piśmiennictwo, sztuki i inne
urządzenia społeczne, wtedy objawia się w nim oświata umysłowa. Jeżeli
w narodzie nie ma praw niesprawiedliwych, poprawiają się obyczaje,
zmniejsza się zło, kradzieże, rozboje, podstępne bankructwa, nierząd
i inne objawy demoralizacji stają się rzadsze, a duch miłości, poświęcenia,
spokój i zgoda panują między wszystkimi warstwami - oto znamiona
oświaty moralnej".
Gdy brakuje takiej wszechstronnej edukacji człowieka
oznacza to, że mamy do czynienia z oświatą pozorną. Skarbem dla każdego
narodu - mówi ks. Markiewicz jest oświata rzeczywista. Polega ona
na tym, aby całą formację człowieka oprzeć na prawdzie nadprzyrodzonej,
a następnie wdrażać oświecenie umysłowe i materialne. Zasady wychowania
katolickiego są stałe, pewne, niezawodne i wypróbowane na licznych
zastępach świętych. Nie potrzebujemy szukać nowych zasad u ludzi
innej wiary, zwłaszcza my Polacy, którzy od tysiąca lat chodzimy
w świetle prawdy nadprzyrodzonej. Zachęca do tworzenia szkół, w których
będzie nauka religii. Za Jędrzejem Śniadeckim powtarza: "Nauka nie
oparta na prawdziwej religii jest mieczem w ręku szalonego".
W 1887 r. w niewielkim dziełku Trzy słowa do starszych
w narodzie polskim pisze: "Całe wsie poczynając od wójta nie wiedzą
Kim jest Chrystus". Zaleca nauczanie prawd wiary, opisuje metody
nauczania. Widzi konieczność włączenia w tę pracę ludzi świeckich.
Dużą pomoc dostrzega w odpowiedniej lekturze. "Jesteśmy narodem,
który posiada wielką literaturę prawdziwie narodową i chrześcijańską...
w niej siła narodu naszego... Zabierzcie ludowi socjalistyczne broszury,
Sny Maryi, Listy z nieba, a dajcie na ich miejsce pisma prawdziwie
religijne i pożyteczne.
W związku z tym, od 1898 r. rozpoczął wydawanie miesięcznika
Powściągliwość i Praca, który stał się narzędziem ewangelizacji szerokich
grup społecznych. Równocześnie pragnął tą drogą uczyć ludzi rozumienia
otaczającej ich rzeczywistości i formować zdrową opinię społeczną.
Kilka lat później uruchomił własne wydawnictwo i drukarnię.
Patrzył na świat oczyma wiary, dlatego procesy społeczne
widział nie tylko w kategoriach socjologicznych, ale u podłoża konfliktów
społecznych dostrzegał odwieczne zmagania dobra ze złem. Podkreślał,
że ta walka toczy się przede wszystkim w duszach dzieci i młodzieży.
Potrafił doskonale przewidywać oraz oceniać rozmiary i skutki demoralizujących
prądów epoki, w której wypadło mu żyć. Takimi gorszycielami były
egoistyczne rządy państw zaborczych, zamknięte w sobie elity bogatych,
dobrze prosperujące w niemal każdej wsi żydowskie karczmy czy wreszcie
umiejętnie uprawiana propaganda. Dlatego przestrzegał: "W programie
przeciwników Kościoła leży zagarnąć młodzież w swoje ręce. Dziś pracują
nad tym w szkołach średnich, na uniwersytetach, a nawet w szkołach
ludowych". Takie stanowisko wypływało z jego osobistych doświadczeń
z lat młodości, kiedy to w czasie nauki w przemyskim gimnazjum pod
wpływem modnego wówczas racjonalizmu stracił wiarę w Boga.
W odpowiedzialnej trosce o wychowanie młodych widział
rozwiązanie wielu nabrzmiałych problemów społecznych. Niezmiernie
aktualne są dziś jego słowa: "Przez religijne wychowanie dzieci i
młodzieży należy opróżnić więzienia i domy poprawcze, oczyścić ulice
miast z kryminalistów i włóczęgów". Uważał, że najlepszym lekarstwem
na ówczesne schorzenia społeczne jest wychowanie zaniedbanej moralnie,
często osieroconej i ubogiej materialnie młodzieży na zasadach Ewangelii
w duchu powściągliwości i pracy.
Teorię szybko zamieniał na konkretne decyzje. W działalności
wychowawczej odniósł wiele sukcesów już jako wikariusz, proboszcz,
a potem profesor Wyższego Seminarium Duchownego w Przemyślu. Ukoronowaniem
jego marzeń było ostatnie 20 lat życia. Kiedy w 1892 r. przyjechał
z Włoch po 7 latach, które spędził u boku św. Jana Bosco i objął
parafię w Miejscu Piastowym, zaczął gromadzić wokół siebie pierwszych
wychowanków. Już kilka lat później istniał tam zakład wychowawczy
dla 200 chłopców. Utworzono szkołę i warsztaty rzemieślnicze. Jeszcze
za życia ks. Markiewicza powstały placówki wychowawcze w Pawlikowicach
k. Wieliczki i Skomorochach k. Lwowa.
Zasady pedagogiczne zamknął w dwóch hasłach: Któż jak
Bóg oraz Powściągliwość i praca. Zadziwia takie zestawienie. A jednak
Markiewicz uważał, że te zasady są niezbędne nie tylko we właściwym
wychowaniu, a ich zastosowanie przyniesie rozwój społeczny i gospodarczy
Polski. Hasło Któż jak Bóg przypomina, że Bóg jest wartością, bez
której człowiek nie potrafi sensownie żyć. Tylko wychowanie oparte
zupełnie na religii prawdziwej - pisał - zdolne jest wyrobić dzielne
i wielkie charaktery - to jest ludzi trzymających się ściśle stałych
zasad i dokonujących rzeczy wielkich.
W innym miejscu stwierdza: "Nie da się zaprzeczyć, że
między życiem duchowym a stanem gospodarczym istnieje ścisły, niezmienny
związek. Jeśli Duch Chrystusa Pana wprowadził ludzkość na nowe tory
rozwoju, to tym samym musi być duchem pracy i postępu". Życie ludzkie
jest pasmem walki i pracy duchowej. Każda zaś praca jest podstawą
rozwoju, jest źródłem dobrobytu narodu, podstawą jego niezawisłości
i wolności. Uczył szacunku do pracy, zwłaszcza fizycznej. Do rodziców
mówił: "Nie straszcie dzieci, że jeśli będą się źle uczyć zostaną
szewcami".
Mimo upływu czasu oceny problemów społecznych dokonane
przez ks. Markiewicza, jak również propozycje ich rozwiązania pozostają
nadal aktualne.
Trudności, które dotykają współczesny świat, a także
naszą Ojczyznę - wynikają z faktu, że ludzie coraz bardziej wierzą,
iż bez Boga też można konstruować życie. Jednak w takim świecie człowiek
nie czuje się dobrze, bo nie zaspokaja on najgłębszych aspiracji
człowieka.
Z drugiej strony rozwijający się konsumizm - czyli brak
powściągliwości, już doprowadził do wielu głębokich wynaturzeń jednostkowych
i społecznych. Obecnie jeszcze lepiej rozumiemy, że styl życia opisany
słowem powściągliwość nie jest modelem negatywnym, jakąś naiwną rezygnacją,
pustym umartwieniem. Podobnie rzecz ma się z pracą, w której i przez
którą człowiek wyraża siebie.
Powściągliwość i praca to szczególnie ważna dziś zasada,
zarówno dla biednych, jak i bogatych. Ubogich uczy oszczędności i
pracowitości jako drogi do poprawy bytu materialnego, wyzwala od
chciwości, zazdrości, prowadzi do niezależności i czyni ich pożytecznymi
dla społeczeństwa.
Bogatych chroni przed niegodziwym zyskiem, ślepą pogonią
za pieniądzem, uczy prawości sumienia, pomaga dostrzec potrzebujących,
a przez to przyczynia się do wzrostu dobra i pokoju w świecie.
Współczesne powszechne przekonanie o potrzebie wychowania
człowieka do pełnej dojrzałości chrześcijańskiej, obywatelskiej,
społecznej i narodowej potwierdzają słuszność jego intuicji pedagogicznych.
Dziś wiemy doskonale, że społeczeństwa pozbawione wzorów dezintegrują
się, rozpadają, nie dojrzewają.
Wychowanie bez systemu wartości opartego na prawdzie
- uczy Jan Paweł II - oznacza rzucenie młodych na pastwę moralnego
chaosu, osobistej niepewności i łatwej manipulacji. Żaden kraj nawet
najmocniejszy, jeśli pozbawi swoje dzieci tego egzystencjalnego dobra,
nie będzie się właściwie rozwijać.
Pomóż w rozwoju naszego portalu