Reklama

Port Rozbitków i Jedyna Nadzieja Zrozpaczonych

Z zewnątrz wygląda to na jeszcze jeden punkt, w którym można zaopatrzyć się w dobrą literaturę. Duży parasol, stół z książkami, krzesła. Zawsze ktoś jest obok tych książek. Chwila rozmowy i okazuje się, że ci ludzie nie są po to, by handlować. Oni rozdają - swój czas i doświadczenie. Tu każdy może podejść i porozmawiać. Szczególnie jednak ci, którzy doświadczyli okrutnej walki z alkoholizmem. Od października nie ma tam już nikogo. Przyjadą znów, w maju, by rozpocząć kolejny sezon pracy i walki o człowieka w szczególnym miejscu. To Ośrodek Apostolstwa Trzeźwości i Pomocy Rodzinie w Rokitnie

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Rokitno już od wielu lat jest szczególnym miejscem dla ruchu trzeźwościowego w naszej diecezji. Ale samo miejsce przyciąga także ludzi potrzebujących wsparcia i otuchy z różnych miejsc Polski. Niedawno świętowano setne rekolekcje trzeźwościowe prowadzone w rokitniańskim sanktuarium. Tu także odbyła się kolejna wielka modlitwa o trzeźwość narodu. Przed obliczem Królowej Rokitniańskiej, która jest Portem Rozbitków i Jedyną Nadzieją Zrozpaczonych, dokonują się wielkie rzeczy. Świadczą o tym szczególe wota. To krzyże i pomniki na dróżkach. Mają one swoją „trzeźwościową” historię. Kiedy tylko wyruszymy na modlitewny szlak wokół sanktuarium, znajdziemy tam wiele znaków opieki Matki Bożej. Pod murem stoją krzyże - mniejsze i większe. Są na nich różne napisy. Symbolizują walkę, którą prowadzą ludzie z alkoholizem. Są także tablice pamiątkowe, na których możemy znaleźć słowa podziękowania dla Matki Bożej za Jej pomoc i wparcie. Spotkać możemy także krzyże, na których wypisano imiona tych, którzy odeszli na wieczny mityng.
- Sam Ośrodek Apostolstwa Trzeźwości powstał przypadkowo, choć u Pana Boga nie ma przypadków - zwierza się Roma Winiarska, koordynator ośrodka. - Ja wcześniej jeździłam do Lichenia. Tam działa taki duży ośrodek trzeźwościowy. Wspominałam o tym ks. Henrykowi Grządko i mówiłam, że coś takiego mogłoby powstać i u nas. Pewnego dnia zaczepił mnie ks. Grządko i pyta: Może u nas byś poprowadziła ośrodek? I tak się zaczęło.
Ośrodek działa od 2000 r. Od maja do października są tam zawsze wolontariusze, którzy są gotowi pomóc, doradzić i wskazać, gdzie udać się po dalszą pomoc. To taki ośrodek pierwszego kontaktu. Jeśli ktoś cierpi z powodu alkoholizmu, swojego lub kogoś bliskiego, to w tym okresie, w soboty i w niedziele zawsze znajdzie pomoc w Rokitnie. Średnio wychodzi, że pełnionych jest ok. 20 dyżurów. Zawsze są dwie osoby. Wolontariusze pochodzą z różnych miejsc: z Gorzowa, Dębna, Witnicy, Gryfina, Zielonej Góry i wielu jeszcze innych. To jedyny taki ośrodek w diecezji. Działa w sposób bardzo podobny do tego licheńskiego. Zawsze jakieś dwie lub trzy osoby szukają wsparcia.
Spoglądam raz jeszcze na panią Romę. Uśmiechnięta kobieta. Znamy się o dawna. Zaczęło się jeszcze na kolonii na Długiem. Do tej pory nie miałem śmiałości o to zapytać. Teraz, przy okazji zbierania materiałów do tego artykułu, odważyłem się. - A jak to było w pani przypadku, pani Romo?
Znów ten sam ciepły uśmiech. Ktoś jeszcze podszedł do stolika i zapytał się o jakąś książkę. - Macie tu coś na prezent? - zapytała starsza kobieta. Pani Roma wyjaśniła, jakie książki można tu kupić. Jeszcze chwila rozmowy pomiędzy kobietami i po chwili słyszę prawdziwe świadectwo. - Moje życie małżeńskie nie układało się. Mąż miał inne kobiety. Jak odszedł, to nie dawałam sobie rady, sama z dwójką dzieci. Szukałam ratunku w kościele. Chodziłam na Msze św. i prosiłam Boga o powrót męża. Lecz, tak mi się wówczas wydawało, Bóg nie wysłuchał mnie. Wtedy zachwiała się moja wiara. Tak bardzo chciałam mieć rodzinę. Pracowałam wówczas w Poznaniu. Tam miałam dostęp do alkoholu. Rozpoczęły się wieczorne drinki w samotności, które pozwalały mi rozładowywać stres i jakoś radzić sobie z samotnością. Dzieci się wykształciły i… zostałam sama. Przebywałam w towarzystwie, w którym było coraz więcej alkoholu. Po próbie samobójczej zdecydowałam się zmienić życie. Desperacko próbowałam przestać pić, lecz nie udawało mi się. Pewnego razu zaszłam na parafię na Żeromskiego w Gorzowie i poprosiłam o pomoc. Tam skierowano mnie do katedry, do ks. Grządko… i tak to się zaczęło.
Nieśmiało zapytałem, czy mogę się tym podzielić na łamach „Aspektów”. - Oczywiście - powiedziała pani Roma. - Zresztą wszystko jest w mojej książce. Jestem tu, aby pomagać drugiemu człowiekowi. Najlepszym terapeutą dla drugiego człowieka, który pije, jest drugi trzeźwiejący alkoholik. W między czasie do stolika podeszła następna kobieta. Rozmowę z nią podejmuje siostra pani Romy. Ona także przyjeżdża tu, aby pomagać. Wróciliśmy do rozmowy. - Może ksiądz o tym napisać. I niech jeszcze ksiądz wspomni o tych klubach abstynenta, które są w wielu miastach naszej diecezji - dodała pani Roma.
Ośrodek Apostolstwa Trzeźwości i Pomocy Rodzinie w Rokitnie działa w ramach Centrum Charytatywnego w Gorzowie. Jego celem jest niesienie Dobrej Nowiny i nadziei każdemu, kto zmaga się z alkoholizmem. Zasadniczymi elementami apostolatu trzeźwości i poradnictwa rodzinnego są następujące działania: rozpoznawanie problemów ludzi zgłaszających się o pomoc; dostarczanie informacji o działalności placówek lecznictwa odwykowego, poradni rodzinnych, wspólnotach AA; przywracanie nadziei, dodawanie otuchy i motywowanie do zmiany; pomoc w organizacji i przebiegu rekolekcji trzeźwościowych; promowanie trzeźwego stylu życia; integracja rodziny oraz podejmowanie działań na rzecz trzeźwości w środowisku rodzinnym. Tym wszystkim służy rokitniański ośrodek. Teraz jest tam tylko tablica, ale już za kilka miesięcy rozpocznie się kolejna walka o człowieka i jego godność. Warto wiedzieć, że jest takie miejsce, gdzie możemy przyjść po pomoc, poradę i wsparcie.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2011-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Świadectwo: Maryja działa natychmiast

Historia Anny jest dowodem na to, że Bóg może człowieka wyciągnąć z każdej trudnej życiowej sytuacji i dać mu spełnione, szczęśliwe życie. Trzeba tylko się nawrócić.

Od dzieciństwa była prowadzona przez mamę za rękę do kościoła. Gdy dorosła, nie miała już takiej potrzeby. – Mawiałam do męża: „Weź dzieci do kościoła, ja ugotuję obiad i odpocznę”, i on to robił. Czasem chodziłam do kościoła, ale kompletnie nie rozumiałam, co się na Mszy św. dzieje. Niekiedy słyszałam, że Pan Bóg komuś pomógł, ale myślałam: No, może komuś świętemu, wyjątkowemu pomógł, ale na pewno nie robi tego dla tzw. przeciętnych ludzi, takich jak ja.

CZYTAJ DALEJ

Ks. Ptasznik: nie patrzmy na Jana Pawła II sentymentalnie, wracajmy do jego nauczania

2024-04-25 12:59

[ TEMATY ]

Jan Paweł II

Krzysztof Tadej

Ks. prał. Paweł Ptasznik

Ks. prał. Paweł Ptasznik

„Powinniśmy starać się wracać przede wszystkim do nauczania Jana Pawła II, a odejść od jedynie sentymentalnego patrzenia na tamte lata" - podkreśla ks. prałat Paweł Ptasznik w rozmowie z Radiem Watykańskim - Vatican News przed 10. rocznicą kanonizacji Papieża Polaka. W sobotę, 27 kwietnia, w Bazylice św. Piotra w Watykanie z tej okazji będzie celebrowana uroczysta Msza Święta o godz. 17.00.

Organizatorem uroczystości jest Watykańska Fundacja Jana Pawła II, w której ksiądz Ptasznik pełni funkcję Przewodniczącego Rady Administracyjnej. Już w 2005 roku, podczas pogrzebu Papieża rozległy się okrzyki „santo subito". „Wszyscy mieliśmy to przekonanie o tym, że Jan Paweł II przez swoje życie, swoją działalność i nauczanie głosi Chrystusa, żyje Chrystusem i ta fama świętości pozostała po jego śmierci i została oficjalnie zatwierdzona przez akt kanonizacji" - podkreślił ksiądz Ptasznik. „Jako fundacja wystąpiliśmy z inicjatywą obchodów 10. rocznicy kanonizacji Jana Pawła II, wsparci autorytetem kardynała Stanisława Dziwisza i została ona bardzo dobrze przyjęta w środowiskach watykańskich, a błogosławieństwa dla inicjatywy udzielił Papież Franciszek" - dodał. Rozmówca Radia Watykańskiego - Vatican News zaznaczył, że fundacja zgodnie z wolą Jana Pawła II promuje kulturę chrześcijańską, wspiera studentów, a także decyzją jej władz dokumentuje pontyfikat i prowadzi studium nauczania Papieża Polaka. W Rzymie pod jej auspicjami działa też Dom Polski dla pielgrzymów.

CZYTAJ DALEJ

Bp Milewski: nie możemy ustawać w głoszeniu Ewangelii

2024-04-25 19:23

[ TEMATY ]

Ewangelia

bp Mirosław Milewski

Karol Porwich/Niedziela

Wielu powie, że głoszenie Ewangelii to niemożliwe zadanie. Trzeba nam jednak ją głosić i się nie zniechęcać, choć przeszkód i problemów tak dużo - uważał bp Mirosław Milewski w Nasielsku w diecezji płockiej, w święto św. Marka Ewangelisty. Zachęcił także wiernych, aby „pozostawali wierni sobie i wierni Bogu”.

W święto św. Marka Ewangelisty, ucznia Pana Jezusa, towarzysza św. Piotra i św. Pawła, apostoła - misjonarza, bp Milewski stwierdził, że dzięki jego Ewangelii poznajemy czyny miłości Boga wobec ludzkości. Naoczny świadek życia Jezusa swoją księgę zaadresował do ludzi do środowiska chrześcijan, którzy nie urodzili się Żydami. Symbolem ewangelisty stał się skrzydlaty lew, zwierzę symbolizujące potęgę i działanie, moc i odwagę, siłę ducha.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję