Reklama

Na więziennym szlaku Prymasa Tysiąclecia (1)

Rywałd Królewski

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

W Roku Kardynała Stefana Wyszyńskiego pragnę przypomnieć "trzy lata z tysiąca", trzy - z długiego, pracowitego, twardego życia Wielkiego Prymasa Polski - spędzone w więzieniu lata (1953-56), a także miejsca, w których przyszło mu je przeżyć. Przed kilkoma laty nawiedziłam je. Za każdym razem ze ściśniętym sercem przekraczałam progi zakonnych cel, przyglądałam się z tkliwością zgromadzonym w nich ubożuchnym sprzętom i innym pamiątkom, z uwagą czytałam napisy i komentarze oraz wsłuchiwałam się w każde, wypowiadane przez towarzyszących mi przewodników słowo, z radością przypatrywałam się wszystkim dowodom pamięci, uwieczniającym pobyt NIEZWYKŁEGO WIĘŹNIA.

Rywałd Królewski - "rozpoczynam życie więźnia"

Stara, nieduża, pomorska wieś Rywałd Królewski, położona niedaleko Grudziądza i Brodnicy, lokowana w 1312 r. przez Krzyżaków - z pięknym, murowanym, barokowym kościołem (1710-33) i królującą w nim od trzech stuleci Matką Bożą z Dzieciątkiem, Pocieszycielką strapionych, zwaną Matką Cyganów, oraz klasztorem Kapucynów - niemal pół wieku temu trafiła na karty naszej najnowszej historii za sprawą Prymasa Wyszyńskiego. Późną nocą lub wczesnym rankiem 26 września 1953 r. przywiozły go tutaj ówczesne władze bezpieczeństwa i umieściły na pierwszym piętrze klasztoru w celi, którą zapewne przed chwilą, wyrwany ze snu, musiał pospiesznie opuścić zamieszkujący ją zakonnik.
"Mogę powiedzieć, że przyjechałem tu wprost z ambony od Świętej Anny, pod znakiem Patrona Stolicy, błogosławionego Władysława" - napisał 26 września 1953 r. w pierwszym zdaniu Zapisków więziennych Ksiądz Prymas. Wygłoszone dzień wcześniej kazanie do wielkiej rzeszy wiernych Warszawy stało się bezpośrednim powodem jego uwięzienia. Długo, w sposób godny i mądry, ustępował komunistom. Kolejne zamachy na prawa Kościoła oraz krzywdy, jakie spotykały katolików ze strony władz, były przedmiotem jego troski, różnych działań i zabiegów. Na ostateczny protest zdecydował się dopiero po wydaniu 9 lutego 1953 r. przez Radę Państwa dekretu, mocą którego komuniści uzurpowali sobie pełną kontrolę nad nominacjami na wszystkie urzędy kościelne ( od biskupa aż po księdza wikarego), przesyłając Bolesławowi Bierutowi wielostronicowy memoriał, ogłoszony 8 maja 1953 r. w Krakowie. Następny protest wystosował przeciwko procesowi biskupa kieleckiego Czesława Kaczmarka.
Nie mógł oddać komunistom tożsamości Kościoła i Narodu. Chciał go obronić przed zaprogramowaną ateizacją. Uznał, że nadeszła chwila, by powiedzieć - ani kroku wstecz - w dobitnych słowach znanej metafory, wygłoszonej podczas procesji Bożego Ciała w Warszawie 4 czerwca 1953 r. - "należy oddać co jest Cezara Cezarowi, a co Bożego Bogu. A gdy Cezar siada na ołtarzu, to mówimy krótko: nie wolno!".
Odpowiedzią na odważne Prymasowe Non possumus było jego aresztowanie późnym wieczorem 25 września 1953 r. W jego obronie stanął wierny owczarek Baca, który po prostu ugryzł zbyt nachalnego ubeka. Ksiądz Prymas opatrzył rannego, poprosił, by mu przyniesiono palto i kapelusz, wziął brewiarz i różaniec. Wstąpił na chwilę do kaplicy, "by spojrzeć na tabernakulum i na moją Matkę Bożą w witrażu". Zszedł na dół. Z progu raz jeszcze spojrzał na wiszący nad wejściem do Sali Papieskiej obraz Matki Bożej Jasnogórskiej.
W celi kapucyńskiej uzmysłowił sobie, że nastąpiło to, czego spodziewał się od pięciu lat - od czasu objęcia stanowiska Prymasa Polski. W Episkopacie panowała opinia, że "skończy w więzieniu, Stolica Święta też liczyła się poważnie z tą ewentulnością".
Pozostawiono go samego. Rozejrzał się po pokoju. "Wszystkie meble są w stanie ruiny: ´biurko trzyma się ściany´, podobnie szafka nocna, miednica z niewylaną wodą, w szafie osobista bielizna i ubranie. Na podłodze sterta książek przykrytych papierem. Podłoga brudna, po kątach pełno ´kotów´" - zauważył. Jego wielką radość wywołał wiszący na ścianie nad łóżkiem "obraz z podpisem: ´Matko Boża Rywałdzka, pociesz strapionych´. To był pierwszy głos przyjazny". Drugą "łaską" pierwszych chwil odosobnienia była stojąca na biurku "fotografia znanego obrazu Jezus Miłosierny z podpisem: ´Jezu, ufam Tobie´". Oddał się więc "w opiekę Temu, za którego sprawę się tu znalazł".
Rozpoczął życie więźnia. Czuwało nad nim "blisko 20 ludzi ´w cywilu´". Nie opuszczali korytarza w dzień i w nocy. Na podwórzu stale przebywało kilku młodych ludzi, nie spuszczających oczu z jego okien. Gdy jeden z nich "osłaniał bibułkami okna, żeby kto nie dostrzegł Prymasa Polski", usłyszał - "Tych okien nikt nie zdoła przed światem ukryć, i tak wszyscy będą wiedzieli, gdzie mnie więzicie... Pozycja Prymasa Polski więcej znaczy w świecie, aniżeli każdego innego hierarchy na Wschodzie Europy; i na to rady nie ma".
Postanowił "sobie tak urządzić czas, aby zostawić jak najmniej swobody myślom dociekliwym. Lekturę przerywam odmawianiem godzin kanonicznych mniejszych, by w ten sposób pracę łączyć z modlitwą. Brewiarz odmawiam chodząc po swoim niewielkim pokoju, by brak powietrza uzupełnić ruchem. Wieczorem... odmawiam Różaniec, wędrując po pokoju. Modlę się wiele do... Matki Bożej Jasnogórskiej, za obydwie moje archidiecezje, księży biskupów i moich domowników".
Dowiedział się, że do kościoła nie będzie mógł chodzić. Pierwszą Eucharystię w swojej celi sprawował 1 października. Cieszył się, że w taki właśnie sposób może "zacząć miesiąc różańcowy". Bardzo odczuwał "samotność przy składaniu świętej Ofiary... Wszak kapłan pro hominibus ustanowiony... na swoją samotną Mszę świętą zwołuje wszystkich..., by nie zwątpili; ´moja sprawa´ wymaga czasu i cierpliwości... Jest Bogu potrzebna; jest nie tyle sprawą ´moją´, ile sprawą Kościoła."
W drugą niedzielę pobytu w Rywałdzie (4 października) " erygował" sobie Drogę Krzyżową, pisząc na ścianie, ołówkiem, nazwy stacji Męki Pańskiej i oznaczając je krzyżykiem. Tydzień później ( w uroczystość Macierzyństwa Bożego Najświętszej Maryi Panny) słyszał śpiewy ludu z pobliskiego kościoła. Cieszył się, "że Matka Boża hołd swój odbiera". Przypominając "cały swój związek z Matką Bożą, doniosłe daty dla swojego życia", złożył "w macierzyńskie dłonie Maryi swoje sprawy", aby jego "Opiekunka dalej je sama prowadziła".
12 października, "po wyjątkowo wczesnej wieczerzy", usłyszał: " Pojedziemy dalej". "Strażnicy" zorientowali się, że pobyt Prymasa w klasztorze stał się publiczną tajemnicą, dlatego też wywieźli go stąd.
Po raz drugi do Rywałdu Królewskiego przybył 3 września 1972 r., by nałożyć papieskie korony na skronie cudownej figury Matki Bożej i Dzieciątka Jezus, wyrzeźbionej na przełomie XIV i XV wieku w drewnie przez nieznanego snycerza krzyżackiego z pobliskiego zamku w Radzyniu Chełmińskim. Rok później w liście do gwardiana klasztoru napisał: "Dziś upływa 20 lat, gdy zostałem gościem Waszego klasztoru... Jestem Wam wdzięczny, że otworzyliście bramy swoje mocarzom ciemności, bym mógł pozostać pod opieką Matki Bożej Rywałdzkiej... W celi kapucyńskiej zrodziła się myśl oddania się Matce Bożej w macierzyńską niewolę Miłości (podkreślenie moje M. W.), zrealizowana w Stoczku Warmińskim ( 8 grudnia 1953)".
Siedemnastodniowy pobyt kard. Wyszyńskiego w Rywałdzie " zapoczątkował jego Drogę Krzyżową i jego Drogę Miłości" - jak powiedział 20 maja 1982 r. Ksiądz Prymas Józef Glemp podczas poświęcenia pamiątkowej tablicy, przedstawiającej popiersie Prymasa Tysiąclecia z ręką uniesioną w geście błogosławieństwa.
Ojcowie kapucyni, kustosze rywałdzkiego sanktuarium w latach 1747-1823 i ponownie od 1949 r., pieczołowicie dbając o powierzone im skarby - wizerunek Madonny z Dzieciątkiem i pamiątki po Niezwykłym Gościu, czuwają nad tym po trzykroć królewskim (nie tylko z nazwy) miejscem, wszak: należało do dóbr królewskich, króluje tu Matka Boża i "gościł" tu "Niekoronowany Król Polski" - Stefan Kardynał Wyszyński, Prymas Tysiąclecia.

Na podstawie "Zapisków więziennych" kard. Stefana Wyszyńskiego

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2001-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Zgorszenie w Warszawie. Tęczowe "nabożeństwo" z udziałem katolickego księdza

2024-05-20 11:25

[ TEMATY ]

homoseksualizm

Fot. You Tube / Parafia Ewangelicko-Reformowana w Warszawie

W warszawskiej parafii ewangelicko-reformowanej „pobłogosławiono” 10 par LGBT+. W wydarzeniu, oprócz duchownych ewangelickich (w tym ewangelicko-augsburskiej pastor Haliny Radacz) uczestniczył… katolicki kapłan, ks. dr hab. Adam Świerżyński, były prorektor Gdańskiego Seminarium Duchownego, profesor UKSW. W parafii ewangelicko-reformowanej „nabożeństwo” odbyło się z okazji Międzynarodowego Dnia Przeciwko Homofobii, Bifobii i Transfobii (IDAHOBIT). Na ołtarzu leżała tęczowa flaga, było kazanie, czytania, pieśni. Oprócz warszawskiego kościoła kalwińskiego, organizatorem była… Fundacja Wiara i Tęcza - ta sama, która chciała „edukować” Kościół na Światowych Dniach Młodzieży w 2016 r. w Krakowie. Mamy więc do czynienia z pewnym zawłaszczaniem przestrzeni sacrum i znaczną nadinterpretacją „Fiducia supplicans” - co podaje portal wpolityce.pl.

Śpiewaliśmy pieśni, czytaliśmy fragmenty Pisma Świętego. Halina Radacz z Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego wygłosiła kazanie. Był z nami również ks. Adam Świeżyński z Kościoła Rzymskokatolickiego - przekazał pastor Michał Jabłoński z warszawskiej parafii ewangelicko-reformowanej.

CZYTAJ DALEJ

Krajowy duszpasterz Apostolstwa Chorych: wózek inwalidzki i łóżko to narzędzia ewangelizacji

2024-05-20 20:17

[ TEMATY ]

chory

Rido/fotolia.com

„Wózek inwalidzki czy łóżko są ambonami, z których głoszona jest Ewangelia” - podkreślił ks. Wojciech Bartoszek, krajowy duszpasterz Apostolstwa Chorych, który 20 maja w hałcnowskim sanktuarium Matki Bożej Bolesnej w Bielsku-Białej przewodniczył Mszy św. dla uczestników pielgrzymki chorych. W święto Matki Bożej Kościoła u stóp Piety hałcnowskiej modliły się osoby zmagające się z chorobami, niepełnosprawnościami oraz ich bliscy i opiekunowie.

Mszy św. przewodniczył krajowy duszpasterz Apostolstwa Chorych. Przy ołtarzu modlili się inni księża diecezjalni, w tym m.in. bielsko-żywiecki duszpasterz chorych ks. Szczepan Kobielus.

CZYTAJ DALEJ

Śp. ks. Tadeusz Kasperek - proboszcz, jakich mało

2024-05-20 22:29

Katarzyna Dybeł

    Emerytowany proboszcz parafii pw. św. Piotra w Wadowicach i honorowy obywatel Miasta Wadowice ks. prałat Tadeusz Kasperek zmarł 17 maja br. w krakowskim szpitalu.

    Charyzmatyczny kapłan, ksiądz z powołania, ceniony i lubiany, obdarzony licznymi talentami, mocną osobowością i determinacją w posługiwaniu tym, których Bóg stawiał na jego drodze. Pełen niewyczerpanej energii i wciąż nowych pomysłów, zawsze otwarty i gościnny, rozmodlony i umiejący rozmodlić innych, gotowy rozmawiać z każdym niezależnie od jego poglądów, twórczy, kochający Kościół – proboszcz jakich mało. Wyjątkowy gospodarz i organizator, dla wielu przyjaciel, duchowy ojciec, spowiednik i mistrz ewangelicznego słowa. Serce i czas miał dla wszystkich, ale w centrum jego duszpasterskiej troski były dzieci i osoby chore, starsze, zmagające się z cierpieniem i niezrozumieniem. Przez ostatnie lata swego życia doświadczył krzyża ciężkiej choroby i kalectwa, który niósł w heroiczny sposób, ofiarując wiele z tego cierpienia w intencji swoich parafian.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję