Reklama

"...inspirowani słowem"

Niedziela przemyska 47/2000

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Minęło już sporo miesięcy, kiedy na łamach przemyskiej Niedzieli spotykaliśmy się w rubryce Pochyleni nad Słowem. Dziś, jak to w życiu bywa, dokonała się wymiana pokoleń i robi to Ktoś inny. Od pewnego czasu myślałem, w jaki sposób stać się gościem Czytelników, którzy towarzyszą mi w drodze Słowa od blisko siedmiu lat. Z pomocą przyszło samo życie. Postanowiłem w każdą niedzielę siąść wraz z Wami za stołem świątecznym z refleksją inspirowaną słowem, jak to mówi sam tytuł. Będą to konstatacje zrodzone z obcowania ze słowem pisanym. Słowem, które intryguje, zachwyca, a czasem denerwuje. Może te ostatnie ma w sobie nośnik swoistego katharsis - oczyszczenia, nad którym nie można przejść do porządku dziennego. Może to właśnie słowo jest nośnikiem nadziei wyzwolenia. Trudno orzec. Trzeba się nad nim pochylić w milczeniu i w wewnętrznej samotności. Nie ma ono dziś wielu przyjaciół. Przyjmijcie mnie zatem z dozą życzliwości, czasem z przymrużeniem oka.

Zatem dzień dobry!

To ostatnie brzmi nieco zgrzytliwie, jeśli wziąć pod uwagę fakt, o którym chcę pisać. 1 listopada zmarł niedawny przemyski Prezydent. Dramat to wielki. Młody, bo zaledwie 42-letni człowiek, odszedł do wspólnoty Świętych Obcowania, pozostawiając osierocone córki. Najmłodszą w ostatnim świadomym akcie odebrał z przedszkola. Już wtedy, jak to zauważyła siostra prowadząca tę instytucję widać było, że źle się czuje. Czekając na dziecko oparł się w pewnej chwili o ścianę przedszkolnej sali. Dziecko, jakby przeczuwając, że to ostatnie chwile arkadii szczęścia zaraz po przyjściu do domu uparło się iść do taty, który postanowił poczynić jesienne porządki przy domu. To maleństwo, nie rozumiejąc co się dzieje stało się świadkiem ostatniej świadomej chwili ojca.

Rozpoczął się czas oczekiwania. Do redakcji wpłynęła złożona u grobu Czcigodnego Sługi Bożego pełna pogodzenia się z wolą Bożą prośba o cud. Bóg chciał inaczej. Wycofaliśmy zatem te słowa zawierzenia z naszej rubryki.

Wokół słów nadziei i wielkiej ufności pojawiły się i inne słowa, bolesne.

Jedną z bardzo nagłośnionych "win" Zmarłego było niedopuszczenie do finału Owsiakowej akcji w mieście nad Sanem. Ludzie zdawało się uczciwi, inteligentni, głosili absurdalne słowa o zaprzepaszczonej okazji do promocji miasta. Spotkałem się wtedy z Panem Prezydentem. Spokojnie powiedział o tym, że nie życzy sobie promowania demoralizacji. Radio "Hot" omal nie zakrztusiło się słowami nienawiści, młodzież zamiast uczyć się zaczęła zbierać podpisy, pikietować. Istna paranoja. Szkoda, że inspiratorzy nagonki nie sięgnęli po świadectwa tych, którzy byli na stacji Woodstock w Żarach. Na pogrzebie prezydent Przemyśla, łamiącym się głosem powiedział: "Ta śmierć winna stać się okazją do rachunku sumienia dla wielu z nas". Dodam do tego świadectwo nie księdza, ale Marka Kotańskiego, którego media po jego "przemianie" nie dopuszczają na ekrany i do radiowych mikrofonów. Na łamach W drodze dał takie oto świadectwo: "Po przystanku Woodstock, do moich ośrodków trafia duży procent młodzieży, która pytana o pierwszy kontakt z narkotykami wskazuje, niestety, tę imprezę, gdzie jednym z naczelnych haseł jest Stop narkotykom. I jeszcze jedno świadectwo - ludzi, którzy posługiwali w lazaretach tej imprezy: "Posługiwałem w lazarecie dwie noce. Przynoszono ludzi nieprzytomnych od alkoholu lub środków odurzających, często zasikanych. W trakcie tej posługi zdarzali się też tacy, którym ukradziono namioty, karimaty, śpiwory. Widziałem młodzież z torebkami foliowymi napełnionymi rozpuszczalnikiem, który wąchała".

Czy takiej promocji miasta pragnęli szafarze niedobrych słów? Może w ramach owego proponowanego przez obecnego Prezydenta miasta rachunku sumienia, wykorzystując dar inteligencji sięgniemy do Więzi, W drodze. Warto, choćby po to, żeby zrozumieć że nie tylko Życie na gorąco i Rodzina Kiepskich tworzy etos polskiej, także przemyskiej inteligencji.

1 listopada, bardzo późnym wieczorem, jak zwykle gdy pokazuje się tematy budujące, w Telewizji "Polonia" pokazano reportaż z cmentarza w Charkowie. I popłynęły z ekranu wraz ze łzami żalu słowa budujące: "czekałam na niego wiele lat. Pozostałam mu wierna" . "Przez dziesiątki lat modląc się modlitwą Ojcze nasz z trudem przychodziło mi wymawiać słowa: ´jako my przebaczamy´. Ale Pan Bóg dał mi siłę. Dziś, ja stara kobieta, podchodziłam do żołnierzy obcego kraju, może wnuków, tych, którzy zabili moje szczęście i podając im dłoń mówiłam słowa o przyjaźni, która jedynie jest zdolna uchronić nas przed koszmarem tamtych wydarzeń. Ze zdziwieniem widziałam w oczach tych młodych chłopców łzy, które kryli, bo przecież byli na służbie".

Tak, to było w Charkowie. W miejscu, gdzie bełkot pijacki zbezcześcił pamięć bohaterów i podeptał łzy. Ale tym dramatem wielu z nas się nie przejęło. Zdecydowana większość poparła tamtą deprawację słowem "tak", dla sprawcy profanacji.

Codziennie rano po Mszy św. mijam rodziców, którzy do katolickiego przedszkola prowadzą swoje dzieci. Zdecydowana większość z nich mija mnie bez słowa. Szkoda. Ranne "Pochwalony JezusChrystus" może stać się modlitwą, na którą ze zrozumiałych często względów nie macie czasu.

Językoznawcy mówią o tzw. kreatywnej roli słowa. Bądźmy czujni. Nasze słowa sądu wrócą kiedyś do nas jako nasz balast. Słowa jedynie słusznej racji uzasadniającej śmierć człowieka, który przez lata pełnił społeczną funkcję trwają zdecydowanie dłużej niż "Wieczne Odpoczywanie" zmówione w intencji tego, który trwa w miłosiernej myśli Boga. Pilnujmy słów. One nas ujawniają, one także nas rodzą. Kiedy, słowem zatroskania prosi się pedagogów o świadectwo wiary podczas młodzieżowych rekolekcji, przyjmują je w zdecydowanej większości ( tak, to nie przesada) za naruszające ich godność i ze spokojem oddają się świątecznym porządkom. Też kiedyś umrzemy, może już wkrótce. Czy chcielibyście, by nad bólem waszych bliskich zawisł smog ohydnych słów.

W sobotę pożegnaliśmy człowieka, który, a wiem to jako katecheta jego córki, raz po raz ocierał się o hiobowy los. Nie był bez wad, ale wadził się z tym niespełnieniem w mroku kościoła, mocą codziennej Eucharystii. Być może zdrowiem przypłacił niedobre alianse, ale szukał jakiegoś światła, może nadziei w cieniu Krzyża Zawierzenia. Ufam, że miłosierny Chrystus czekający na postawienie tego krzyża, którego w dniach Jubileuszowych uroczystości nie można było postawić wskutek nieuczciwości wykonawców, przyjmie Go do swojej chwały, a osieroconym da łaskę pokoju, którego On tylko jest Dawcą.

Drodzy przemyscy mieszczanie, rajcy - uważajmy na słowa. One budują nasze miasto. Pamiętajcie, słowa nas wyrażają, ale i budują. Z pokorą modlę się, świadom własnych win i oczekując w nadziei, że kiedyś ktoś za mnie się pomodli, o Twój Prezydencie Wieczny Pokój. " Wieczny odpoczynek racz mu dać Panie, a światłość wiekuista niechaj mu świeci". Odpoczywaj w pokoju Panie Tadeuszu i pamiętaj o swoim mieście.

Do spotkania za tydzień!

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2000-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Oprócz apostołów, Bóg powołuje także innych uczniów – nas wszystkich

[ TEMATY ]

homilia

rozważania

Adobe Stock

Rozważania do Ewangelii Mk 16, 15-20.

Czwartek, 25 kwietnia. Święto św. Marka, ewangelisty

CZYTAJ DALEJ

Mokrsko. Maryja przywitana wierszem

2024-04-25 15:27

[ TEMATY ]

peregrynacja

parafia św. Stanisława BM

Mokrsko

Maciej Orman/Niedziela

Kolejnym etapem peregrynacji kopii obrazu Matki Bożej Częstochowskiej była parafia św. Stanisława Biskupa i Męczennika w Mokrsku.

W imieniu wspólnoty Maryję w kopii jasnogórskiego wizerunku powitał proboszcz ks. Zbigniew Bigaj. Duszpasterz jest poetą, wydał cztery tomiki ze swoimi utworami: „Po życia drogach”; „Aniele, przy mnie stój”; „Po drogach wspomnień” i „Mojej Mamie”. Do Matki Bożej zwrócił się słowami wiersza pt. „Mama”.

CZYTAJ DALEJ

Ukraina: 38 lat temu doszło do katastrofy w Czarnobylu

2024-04-26 08:22

[ TEMATY ]

Czarnobyl

Adobe Stock

26 kwietnia 1986 roku w elektrowni atomowej w Czarnobylu na Ukrainie doszło do awarii, która stała się największą katastrofą w historii energetyki jądrowej.

Wybuch czwartego reaktora siłowni, do którego doszło w nocy z 25 na 26 kwietnia 1986 roku, doprowadził do skażenia części terytoriów Ukrainy i Białorusi. Substancje radioaktywne dotarły też nad Skandynawię, Europę Środkową, w tym Polskę, a także na południe kontynentu - do Grecji i Włoch. Obecnie reaktor czwartego bloku jest przykryty zabezpieczającym "Sarkofagiem" i "Arką".

CZYTAJ DALEJ

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję