Zdarza mi się czasami przemieszczać taksówką z miejsca na miejsce. I często znienacka zagai kierowca propagandowymi hasłami, przeważnie na tematy religijne (choć w taksówce nie powinno rozmawiać się na tematy religijne i polityczne…). Złamaliśmy umowę. Przybrałem konwencję „pół żartem, pół serio”. Czasem przytrafia się zagubiony, szczery chrześcijanin, poszukujący odporu na antykatolicki bełkot, a występujący w masce zacietrzewionego Woltera, a czasem mam do czynienia z żarliwym katolikiem, ale rozczytanym w prasie brukowej, co w jakimś stopniu tłumaczy jego schizofrenię polegającą na niby żarliwej wierze, a z drugiej strony krytyce Kościoła. Niekiedy jest to ktoś, kto bezwiednie powtarza usłyszane banały, chcąc zaimponować „oryginalnością myślenia”.
I tak ostatnio zostałem zapytany: „Proszę księdza, dlaczego chrzci się małe dzieci? Czy dziecko nie może o tym zdecydować, gdy dorośnie? A może to na siłę włączenie do Kościoła?”. Pomyślałem, no tak, mam tu do czynienia z krytyką wolnościowo-protestancką. Cóż odpowiedzieć delikwentowi? Czy powiedzieć, że już Apostołowie polecali chrzest dzieci podobnie jak chrzest dorosłych, co znalazło swój wyraz już w III wieku u Orygenesa i aż do naszych czasów było w Kościele powszechne, z pewnymi wyjątkami. Mianowicie za odkładaniem (lub powtarzaniem) chrztu były pewne grupy w czasach reformacji, a od XVII wieku przede wszystkim baptyści, w Polsce obecni od 120 lat, liczący dzisiaj 32 miliony wiernych ochrzczonych w wieku dojrzałym w prawie 130 krajach świata. Baptystą był męczennik za sprawę murzyńską pastor King, baptystą był prezydent USA J. Carter, który w Warszawie tak pięknie wyznał wiarę chrześcijańską. Jedno z najlepszych dzieł o chrzcie w Nowym Testamencie zostało napisane przez baptystę G. R. Beasley-Murray’a, który na ostatnich 90 stronach omawia i odrzuca chrzest dzieci. Jednakże poza ruchami baptystycznymi chrześcijaństwo nie tylko powszechnie uznawało chrzest dzieci, ale także szukało jego źródeł w I wieku.
Co mówi Biblia? Chrzest to łaska, przypieczętowanie wyznania wiary, potwierdzenie wejścia do wspólnoty kościelnej, wyzwala z grzechu, stwarza na nowo, umożliwia nowe istnienie w Bogu. Na chrzcie św. Duch staje się zasadą życia i mocą chrześcijańskiej egzystencji, kształtuje nasze życie moralne. Ponadto chrzest nie jest jakimś zamkniętym wydarzeniem, bo owocuje w chrześcijańskim życiu. To początek drogi, która jest pójściem za Chrystusem. Jeśli Pan nie podaruje dziecku tego początku drogi, jeśli nie obdarzy go łaską chrztu, dokąd ono podąży w swoim życiu? A inne uzasadnienia? Dziecko niezdolne jest samo znaleźć jakiś kierunek życiowy. Ochrzcić je i wychowywać w duchu przyjętego sakramentu, to na pewno jakiś kierunek. A brak religii w życiu dziecka wcale nie jest równoznaczny z jego wolnością. To już pewna orientacja, którą się mu narzuca. Człowiek rozwija się przez wychowanie. Albo jest wychowanie ukierunkowane, albo nie ma go wcale. Dziecko ma niezaprzeczalne prawo osobiste do swobodnego rozwoju, także duchowego. Ale za kierunek tego rozwoju najpierw i całkowicie odpowiedzialni są rodzice. Danie życia dziecku daje im prawo nadania sensu temu życiu. W dalszej perspektywie chodzi o doprowadzenie dziecka do poświadczenia osobistego. Kard. Suenens, patron ruchu charyzmatycznego, powiedział: „Kusi człowieka, żeby sobie powiedzieć: wróćmy do praktyki starożytnej, chrzcijmy tylko dorosłych, bierzmujmy jak najpóźniej itp. Nie wierzę, iżby to było rozwiązanie. Trzeba chrzcić dzieci, by im dać od samego startu wszelkie szanse chrześcijańskiej żywotności. Jeśli nie będą żyły w chrześcijańskim domu, jeśli nie będą doświadczały chrześcijaństwa wokół siebie, jak będą mogły wybrać je świadomie? Zresztą, czemuż zatrzymywać się na drodze tej logiki? Ostatecznie dzieci nie tylko nie żądały chrztu, ale i życia: nie prosiły się na świat”.
A z drugiej strony - dzieci szczepi się przeciw ospie, w wieku sześciu lat posyła się do szkoły obowiązkowo. Nie słyszano, by ktoś miał do władz medycznych czy szkolnych pretensje, że gwałci się wolną wolę uczniów. Przeciwnicy religii wpadają tu więc w pułapkę, bo nawołując do poszanowania wolności religijnej dzieci, chcąc być konsekwentnymi, muszą równocześnie opowiedzieć się za wolnością od nauki i obowiązkowych szczepień.
W każdej dyskusji należy zachować trzeźwość myślenia, poczucie humoru i nie poddawać się emocjom. Często chodzi o podgrzewanie pacyfistycznych mitów w dyskusji, a problem teologiczny spełnia funkcje drugoplanowe.
Pomóż w rozwoju naszego portalu