Reklama

Choroba ta nie zmierza ku śmierci

Niedziela zamojsko-lubaczowska 6/2009

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

W seminarium wybrałem praktykę diakońską w szpitalu klinicznym przy ul. Jaczewskiego w Lublinie, pod wspaniałą opieką kapelana ks. Stanisława Grzesiuka. Często myślałem o posłudze chorym. Czy motywacją wyboru była chęć poświęcenia się cierpiącym? W jakiejś mierze tak, ale także specyfika tej służby. Ciągły kontakt z cierpieniem, niemocą, zagrożenie zarażenia się, choćby gruźlicą, wciąż tak niebezpieczną i zbierającą wielkie żniwo właśnie w naszym województwie. Trudno też mówić o satysfakcji, bo przecież nie o nią chodzi. Chodzi o to, aby pozyskać człowieka dla Boga i Boga przybliżyć człowiekowi. W posłudze szpitalnej brak normalności; rozkrzyczanej młodzieży, dzieci, atmosfery typowej dla życia w parafii. Owszem, są chwile radości, ale jest ona efektem wypełnienia posłannictwa, w którym radością jest i będzie Chrystus. Często cieszę się, że zdążyłem na czas, usłużyłem, wysłuchałem, po prostu pomogłem choćby nawet pomyśleć o Bogu - tu i teraz, ale i o wieczności. Bo przecież wieczność jest bliższa człowiekowi ciężko choremu. Ważna jest codzienność, kiedy nic specjalnego się nie dzieje, ale też sytuacje, kiedy staję zupełnie bezradny wobec konkretnego chorego czy jego bliskich, oczekujących ode mnie cudu.
Nie zapomnę pewnego zdarzenia: jakiś czas temu, na oddział wewnętrzny trafiła 28-letnia kobieta, matka trojga małych dzieci. Przyszła o własnych siłach, jakby zupełnie zdrowa. Nic nie wskazywało na jakąkolwiek chorobę. Po dwóch tygodniach zaczęła żółknąć, ordynator stwierdził nowotwór wątroby. Pacjentka świadomie przystąpiła do sakramentów św. Umierała w obecności swoich dzieci i rodziny. W takich sytuacjach dotykamy wielkiej tajemnicy wiary, do której zrozumienia każdemu z nas potrzeba czasu i doświadczenia.
Nie zapomnę także śmierci 13-letniego chłopca. Brał kąpiel w wannie i po prostu utonął. Była godz. 4 rano. Wezwano mnie do niego. Obok nieprzytomnego, rodzice. „Niech pan coś zrobi - wydusił z siebie ojciec - ja jestem niewierzący, ale jak Tomek przeżyje, to daję słowo, że uwierzę”. Chłopiec zmarł.
Bardzo często zdarza się, że ktoś z chorych nagle pobożnieje, staje się „świętszy od samych świętych”. Często, będąc w parafii jest katolikiem „od wielkiego dzwonu”, a w szpitalu staje się bardzo gorliwy. Jeszcze inni buntują się wewnętrznie, zamykają się zupełnie w sobie, mają pretensje do Boga i ludzi. Kiedyś zapytałem chorego czy chciałby skorzystać z posługi kapłana, odpowiedział, że całe życie z niej korzystał i co to dało?
Blady strach padł na pielęgniarki, kiedy zapytałem starszego pana na intensywnej terapii: „A może by tak do spowiedzi?”. Człowiek odrzekł, że jest „Kwaśniewskiego” i żebym dał mu spokój. Odwiedziłem trzy następne sale, gdy usłyszałem wołanie, abym pospieszył, bo umiera człowiek. Faktycznie, człowiek „Kwaśniewskiego” zmarł na moich oczach.
Tu, w szpitalu, wszystko szybko płynie, co kilka dni nowe twarze. Trudniej jest zatem o jakieś stałe duszpasterstwo. Cieszą mnie chorzy, którzy potrafią docenić czas przebywania w szpitalu, potrafią go duchowo wykorzystać, aby zrobić rachunek sumienia w obliczu ludzkiej niemocy i niepewności jutra. Do każdego z nich trzeba podejść indywidualnie. Chorzy najczęściej oczekują pociechy, podtrzymania na duchu, nadziei, a to jest często bardzo trudne. Spotykam też pacjentów rozumiejących ograniczoność ziemskiego życia. Wielu pojmuje to, co zapisał św. Jan w Ewangelii: „Choroba ta nie zmierza ku śmierci, ale ku chwale Bożej, aby dzięki niej, Syn Boży został otoczony chwałą” (J 11, 4). Ci chorzy potrafią już dostrzec to, co w życiu jest najważniejsze.
Szpital jest dla mnie miejscem ciągłych rekolekcji, jest Górą Tabor.
Obchodząc 20-lecie kapłaństwa, jestem wdzięczny Bogu za to, że prawie połowę tego czasu mogłem spędzić na pracy z chorymi i Służbą Zdrowia zamojskich szpitali.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2009-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Litania nie tylko na maj

Niedziela Ogólnopolska 19/2021, str. 14-15

[ TEMATY ]

litania

Karol Porwich/Niedziela

Jak powstały i skąd pochodzą wezwania Litanii Loretańskiej? Niektóre z nich wydają się bardzo tajemnicze: „Wieżo z kości słoniowej”, „Arko przymierza”, „Gwiazdo zaranna”…

Za nami już pierwsze dni maja – miesiąca poświęconego w szczególny sposób Dziewicy Maryi. To czas maryjnych nabożeństw, podczas których nie tylko w świątyniach, ale i przy kapliczkach lub przydrożnych figurach rozbrzmiewa Litania do Najświętszej Maryi Panny, popularnie nazywana Litanią Loretańską. Wielu z nas, także czytelników Niedzieli, pyta: jak powstały wezwania tej litanii? Jaka jest jej historia i co kryje się w niekiedy tajemniczo brzmiących określeniach, takich jak: „Domie złoty” czy „Wieżo z kości słoniowej”?

CZYTAJ DALEJ

Śp. ks. Tadeusz Kasperek - proboszcz, jakich mało

2024-05-20 22:29

Katarzyna Dybeł

Ks. prałat Tadeusz Kasperek w czasie diecezjalnej pielgrzymki do Ziemi Świętej - 12 marca 2010, Góra Błogosławieństw

Ks. prałat Tadeusz Kasperek w czasie diecezjalnej pielgrzymki do Ziemi Świętej - 12 marca 2010, Góra Błogosławieństw

    Emerytowany proboszcz parafii pw. św. Piotra w Wadowicach i honorowy obywatel Miasta Wadowice ks. prałat Tadeusz Kasperek zmarł 17 maja br. w krakowskim szpitalu.

    Charyzmatyczny kapłan, ksiądz z powołania, ceniony i lubiany, obdarzony licznymi talentami, mocną osobowością i determinacją w posługiwaniu tym, których Bóg stawiał na jego drodze. Pełen niewyczerpanej energii i wciąż nowych pomysłów, zawsze otwarty i gościnny, rozmodlony i umiejący rozmodlić innych, gotowy rozmawiać z każdym niezależnie od jego poglądów, twórczy, kochający Kościół – proboszcz jakich mało. Wyjątkowy gospodarz i organizator, dla wielu przyjaciel, duchowy ojciec, spowiednik i mistrz ewangelicznego słowa. Serce i czas miał dla wszystkich, ale w centrum jego duszpasterskiej troski były dzieci i osoby chore, starsze, zmagające się z cierpieniem i niezrozumieniem. Przez ostatnie lata swego życia doświadczył krzyża ciężkiej choroby i kalectwa, który niósł w heroiczny sposób, ofiarując wiele z tego cierpienia w intencji swoich parafian.

CZYTAJ DALEJ

#PodcastUmajony (odcinek 22.): Wierny pies

2024-05-21 20:50

[ TEMATY ]

Ks. Tomasz Podlewski

#PodcastUmajony

Mat. prasowy

Która modlitwa zmiękcza nawet najtrudniejsze charaktery? Czy istnieją zmarnowane adoracje? Po co w ogóle patrzeć na Jezusa? I co to wszystko ma wspólnego z narkozą? Zapraszamy na dwudziesty drugi odcinek „Podcastu umajonego”, w którym ks. Tomasz Podlewski opowiada o adoracji, której uczy Maryja.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję